17.

- I co? - spytała Alex, siedząc za kierownicą Jeepa. Zaparkowała samochód na parkingu przed jednym z wielu klubów w centrum. Łudziła się, że może właśnie tam będzie jej mąż. Już pomijając nawet fakt, w jaki sposób był ubrany i że zabrał ze sobą broń. O tym akurat blondynka dowiedziała się od Bena, który zajmował się każdym pistoletem oraz nie tylko, a ten zawsze wieczorem sprawdzał, czy wszystko jest na miejscu. Brakowało broni Louisa, co oznaczało, że miał ją przy sobie, a nikt nie wiedział, po ani dlaczego. 

- Nie ma go. To już ostatnie miejsce, jakie mogło mi wpaść do głowy. - przyznała Chloe, zamykając za sobą drzwi. Usiadła na przednim siedzeniu samochodu i wzięła oddech. Chociaż nic już ją nie łączyło z Louisem, to chciała pomóc. Wiedziała, że to z jej powodu się pokłócili i zaczynało być jej głupio z tego powodu. - No i ostatnie z tych, o których powiedział nam Sully. - dodała, chowając twarz w dłoniach.

- Dobra, wracamy do motelu. Tam zobaczymy, co dalej. Nie ma sensu tutaj dłużej siedzieć. - postanowiła Tomlinson, po czym przekręciła kluczyki w stacyjce i odjechała w wypowiedzianym przez siebie kierunku. 

Na miejscu David zdążył już pobudzić wszystkich, co trzeba. Czekali całą grupą na dziewczyny, ale kiedy te nie przyniosły ze sobą dobrych wieści, każdy zaczął się zastanawiać, co się stało z najlepszych agentem, z jakim mieli przyjemność pracować. Nikt nic nie widział, nie wiedział, ani nie słyszał, a Louis tak po prostu zniknął, jakby był duchem. Ktoś wpadł na pomysł, aby się rozdzielić i dokładnie przeszukać miasto, ale było to bezsensownie. Ponadto był środek nocy, co wcale nie ułatwiało nikomu zadania. Poza tym Tomlinson był bliżej niż się tego spodziewano, a jego żona wychodziła z siebie i stawała obok, aby tylko dowiedzieć się, czy żyje i jest w jednym pieprzonym kawałku. 

- A co jeśli to sprawka Pierce'a? - zapytała w pewnym momencie Chloe. Siedziały razem z Alex w pokoju Davida, a ten próbował wyłapać jakieś skrawki obrazów z motelowego monitoringu, ale w takich warunkach i z takim sprzętem mógł zrobić bardzo niewiele. 

- Nie wydaje mi się. - pokręciła głową, obracając w dłoniach kubek z kawą. Zdążyła już wystygnąć, ale Alex dalej uparcie ją piła. Próbowała się postawić na nogi, choć nie wiedziała po co, bo szansa, że zmruży jeszcze oko była mniejsza niż zero. - Jest tu gdzieś, to prawda, ale jedyne, czym Louis mógł mu podpaść, to parę rzeczy z przeszłości. Nie wydaje mi się, aby William chciał się jakoś odegrać. Poza tym już raz to zrobił. - dodała, a blizna po kuli na jej udzie jakąś dziwną sposobnością zaczęła ją piec. 

- W jakim sensie?

- Porwał mnie parę lat temu i Louis musiał mnie wyciągać z tego gówna. - przyznała, wyjaśniając całe zajście w Wenecji w dosyć krótki sposób. - I to wszystko. - dodała, po czym posłała jej lekki uśmiech.

- Rozumiem. - kiwnęła głową, a później zaczęła bawić się swoimi palcami. - To nie wiem. - westchnęła po chwili. - Kiedy mówiłam, że komuś takiemu, jak on albo Styles trzeba pod skórę wszczepiać chipy to nikt mnie nie słuchał. - dodała na rozluźnienie atmosfery, a usta Alex nawet drgnęły w lekkim uśmiechu.

- To nie jest taki zły pomysł - przyznała w końcu. 

- Wiem, bo mój - zaśmiała się, a potem przysiadła do blondynki. - Nie martw się, to silny facet. Cokolwiek robi, albo kogokolwiek zabija, to sobie poradzi, tak?

- Tak - zgodziła się i wzięła oddech. - Chloe?

- Hm?

- Dziękuje.

- Nie ma za co, dziewczyno. Tobie to się przydało, a ja podbudowałam sobie samoocenę faktem, że jednak umiem pocieszać - puściła jej oczko. - Rozejrzę się po okolicy, może coś znajdę. Ty już lepiej zostań. Jesteś zmęczona i może warto byłoby się przespać. David, pilnuj jej - poleciła brunetowi, a ten tylko kiwnął głową, po czym Frazer wyszła. 

Alex rzeczywiście ziewała coraz częściej, ale nie potrafiła zasnąć, nie mając pewności, że mężowi nic nie jest oraz, że jest w jednym kawałku. 

- Może chciałabyś kawy, co? - David uniósł brew, kiedy złapali na moment kontakt wzrokowy.

- Nie wiem, jeśli byś mi zrobił, to raczej tak. Samej mi się nie chce. - zaśmiała się i rozsiadła wygodniej na łóżku. 

- Niech ci będzie. - wymienili uśmiechy, a potem wyszedł i David. Alex przeciągnęła się, mając nadzieje, że szybko wróci. Miała ochotę się położyć, aby rozprostować kości, ale zdecydowała, że jednak wstanie i wyjrzy gdzieś za okno, albo wyjdzie zaczerpnąć świeżego powietrza. Padło na to drugie i blondynka po chwili odetchnęła z ulgą, mając nadzieje, że nie rozbili ją głowa i oparła się o filar, który podtrzymywał wyższe piętra. 

Wtedy zauważyła dziwnie znajomą sylwetkę majaczącą na horyzoncie w świetle wstającego słońca. Zmarszczyła brwi, wytężając wzrok, ale owa osoba była zbyt daleko, aby mogła ją rozpoznać. Chociaż od samego początku liczyła, że to będzie Louis i nie pomyliła się. W końcu udało jej się rozpoznać kroki, a jeszcze później bluzę, której kaptur był naciągnięty na głowę szatyna. Tomlinson szedł szybkim krokiem, paląc przy tym papierosa, a u niej na twarzy pojawił się uśmiech. Chciała wyrwać się w jego stronę i przytulić, a także dowiedzieć, dlaczego poszedł gdzieś sobie bez słowa, ale postanowiła spokojnie poczekać. I dobrze zrobiła. 

Louis nie był w nastroju na jakiekolwiek relacje międzyludzkie po rozmowie z ojcem. Był zdenerwowany i nie marzył o niczym innym, jak o tym cholernie twardym łóżku i przynajmniej kilku godzinach snu, a później dopadnięciu Pierce'a i każdego następnego w kolejce. 

- Louis? - zapytała, kiedy był już na terenie motelu. Ten tylko posłał jej pojedyncze spojrzenie i zniknął w swoim pokoju tak szybko, jak tylko to było możliwe. Blondynka wyjątkowo się rozczarowała i tylko westchnęła ciężko, zauważając, że jednak nici z ich pogodzenia się, a topór wojenny nadal wisi. Pokręciła głową i zadzwoniła do Chloe, aby ściągnąć ją do motelu. Wyjaśniła wszystko i powiedziała, że Louis już wrócił, a potem zamknęła się z powrotem w pokoju Davida, czekając, aż ten wróci z kawą. Nie spodziewała się tego po swoim mężu i zrobiło jej się wyjątkowo przykro, ale cóż, najwidoczniej tak miało być.

~*~

nie wiem, co z tym maratonem dalej, bo staty są dosyć słabe

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top