Rozdział 5 część 6 - W ukryciu.

Adrian wpadł jak szalony do swej wieży. Wszędzie było cicho i ciemno. Najlepszy znak, że nikogo tam nie ma. Gdyby którykolwiek z bogów śmierci próbował się tam dostać, on zaraz by o tym wiedział. W sypialni było równie cicho i ciemno co w całym domu. Ogień na kominku dawno wygasł i panował tam przejmujący chłód, którego Adrian i tak nie czuł. Agnes oczywiście nie było, ale na kominku obok wypalonych świec dostrzegł zarys książki. Adrian jako shinigami nie potrzebował światła, doskonale widział w ciemności. Podszedł do kominka, zabrał książkę i usiadłszy na łóżku otworzył ją na ostatniej zapisanej stronie i czytał. To co tam było zapisane przerażało go, tym bardziej, że nie miał już swojej zakładki śmierci ni pióra. Oba te atrybuty wraz z jego kosą spoczywały w gabinecie Willa pod jego nadzorem. Jaka szkoda, że podstrzelony Grellu nie zabrał ich ze sobą, kiedy w akcie szaleńczej odwagi poszedł tam po klucze, by uwolnić Adriana z lochów. Zresztą skąd mógł wiedzieć, że tam się właśnie znajdują. Na myśl o Grellu siedzącym zamiast niego w celi zrobiło mu się jeszcze bardziej niemiło. Ale czas naglił. Agnes była daleko, i z tego co mówiło jej cinematic record w niezłych tarapatach. Trzeba by nareszcie zacząć działać, spiesz się Adrianie, spiesz. Adrian obawiał się nie tylko, że shinigami dopadną ją przed nim. Bardziej bał się, że zrobi to Sebastian Michaelis przez żadnego z nich nie powstrzymywany.

..............................................................................................................

Karetka z ogromnym hałasem toczyła się po wyboistej drodze. W wypadku najbardziej ucierpiała Lilian i siedząca za nią Agnes, bowiem samochód wylądował w końcu na lewym boku. Z ogromnym trudem ekipa ratunkowa wydobyła wszystkie panie z wraku. Jednak to Lilian była w najgorszym stanie i od razu wylądowała na sali operacyjnej. Miała pękniętą czaszkę, a kierownica wbiła się tak mocno w jej brzuch, że uszkodziła narządy wewnętrzne, co wywołało rozległy krwotok. Barbara miała złamany obojczyk i wstrząs mózgu. Za to Muriel wyszła z tego niemal bez szwanku, kilka zadrapań na czole i pęknięty nadgarstek. Agnes nieprzytomną zawieziono prosto na porodówkę. I choć był to dopiero koniec drugiego trymestru lekarz nie miał innego wyboru niż przeprowadzić cesarskie cięcie, aby uratować i matkę i dziecko. To była ich jedyna szansa, by choć jedno przeżyło. Podczas wstrząsu odkleiło się łożysko, co zagrażało i Agnes i jej dziecku. Ginekolog właśnie próbował wytłumaczyć zawiłości tego zabiegu zszokowanej Muriel. Ciotka była jedyną przytomną ocalałą osobą z którą można było nawiązać kontakt, bo matka Agnes właśnie była operowana, a Barbara była na tomografii.

- Jakie szanse ma dziecko urodzone w szóstym miesiącu, doktorze?

- Nikłe, ale zawsze jakieś ma. Od razu po cesarce mała trafiła do najlepszego inkubatora jaki mamy i jest pod stałym nadzorem. Nie oddycha jednak jeszcze samodzielnie, bo płuca są bardzo słabo rozwinięte. Ale jak na takiego wcześniaka i tak jest duża i silna. Na pewno wyjdzie z tego obronną ręką. Mamy dobre rokowania.

- Więc to dziewczynka?

- Tak! Czy matka wybrała już dla niej imię?

- Trzeba ją zapytać, a właśnie, jak ona się czuje?

- Jest na razie nieprzytomna, straciła wiele krwi podczas zabiegu. Nie możemy jej dobudzić po narkozie, ale dajmy jej trochę czasu.

- Wyjdzie z tego?

- Miejmy nadzieję. Powiem szczerze, więcej szans na stan obecny daję dziecku, niż jego matce.

- Czy mogę do niej pójść?

- Jeszcze nie, jest na pooperacyjnej, ale – tu lekarz uśmiechnął się nieśmiało – może pani zobaczyć małą, wprawdzie tylko prze szybę, ale zawsze.

Muriel wiedziała, że lekarz nie mów jej całej prawdy. Z Agnes musiało być naprawdę ciężko, skoro nie pozwolono jeszcze jej odwiedzać. Poszła więc za białym fartuchem szerokim, czystym , lśniącym od świateł korytarzem na drugie piętro, by zobaczyć tę mała istotkę, która w tak niespodziewanych okolicznościach przyszła na świat. Kiedy tym czasem jej matka gdzieś niedaleko walczyła o życie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top