26
Irytacja pojawia się na twarzy mojego męża jak tylko słyszy imię mojego gościa. Jest on wyraźnie uprzedzony co do mojej rodziny, a Aiden to już wyjątkowo działa mu na nerwy.
— Każ mu spierdalać! — woła, a ja go od siebie odpycham. Na pewno na to nie pozwolę.
— Nie waż się tego robić! — odkrzykuje Alici. Harry nadal nade mną góruje, ale już mnie nie dotyka. Musi zrozumieć, że jeśli będzie źle traktował moich bliskich to mnie nie dostanie. — To jest mój klub sam to wiele razy mówiłeś — przypominam mu, bo najwyraźniej zapomniał.
— Ale też mówiłem, że chce żebyś ograniczyła z nimi kontakt. A ten idiota, który tu przyszedł w moim własnym domu oskarżył mnie o pobicie cię chociaż ja uważam to, że on cię uderzył, a ty go kryjesz.
Przewracam oczami na jego słowa. To wszystko jest niedorzeczne.
— Jakby mnie uderzył to na pewno bym mu oddała, a teraz złaź ze mnie, bo muszę się przywitać z bratem — niechętnie się ze mnie podnosi. Poprawiam swoje ubranie, bo nie chce by mój brat się dodatkowo wkurzył.
— Uprzedź go by za często się tu nie pokazywał, bo w tym miejscu na pewno nic mu się nie stanie, ale poza nim to już nic obiecać nie mogę. A nie ukrywam, że pozbycie się go sprawiłoby mi wielką przyjemność — na te słowa aż dreszcz przebiega po moim ciele. Harry zakomunikował mi to tak zimnym tonem, że nie mogę sobie tego nie wyobrazić.
A najgorsze jest to, że Harry mimo że jeszcze nie wie co mój brat zrobił, a już zamierza się go pozbyć.
— Bądź pewien, że jeśli cokolwiek mu się stanie to przez rok się do ciebie nie odezwę — oznajmiam poważnym głosem, a następnie opuszczam pomieszczenie trzaskając drzwiami.
Idę do głównej sali gdzie od razu dostrzegam mojego brata siedzącego przy barze. Sączy jakiegoś drinka. Ciekawe czy za niego zapłacił czy kazał go sobie zrobić powołując się na to, że jest bratem szefowej.
— Mam nadzieję, że nie przyjechałeś autem — odwraca się do mnie, a następnie dokładnie wzrokiem skanuje moją sylwetkę.
— Takie coś w ogóle na mnie nie działa — mówi pokazując swoją szklankę z kolorowym napojem. — Pokaż mi miejsce gdzie będziemy mogli porozmawiać w spokoju — bierze szklankę w dłoń i wstaje.
Prowadzę go do bocznej loży. Sama dokładnie sprawdzałam to miejsce i wiem, że nie ma tu żadnych podsłuchów.
— Strasznie ciężko jest się z tobą skontaktować — od razu mi wypomina te milczenie. Zupełnie jakbym miała na to jakiś wpływ.
— Nie z mojej woli.
Krótki gorzki śmiech wydobywa się z jego ust.
— Ale oczywiście, że to był on,
— Tym już nie ma co się przejmować, bo wkrótce to załatwię. Powiedź mi lepiej czy udało ci się namierzyć kolejnego świadka — obecnie to najbardziej spędza mi sen z powiek. Muszę usłyszeć, że wszyscy, którzy wiedzą iż to Aiden stoi za morderstwem Fabiana nie żyją.
— Jeszcze mi się to nie udało — mówi, a ja zaczynam się zastanawiać czy zrobił cokolwiek.
— Naprawdę nie mam pojęcia jak tyle lat udało ci się przeżyć — warczę zirytowana na Aidena. Ledwo się powstrzymuje przed krzykiem.
— Daj spokój już siostrzyczko — odpowiada lekceważąco. — Skoro jeden świadek zniknął to drugi będzie siedział cicho ze strachu.
Przymykam oczy na chwilę i liczę do dziesięciu żeby nie wybuchnąć.
— A co jeśli nie?
— Skoro już raz zabiłaś to zrób to ponownie. Jak twój mąż dziś zaśnie to poderżnij mu gardło i będzie po sprawie — mówi to tak spokojnie. Dla niego to wydaje się proste, ale dla mnie nie jest. Jeden błąd może mnie kosztować życie i to nie tylko mnie.
— O ile on pierwszy tego nie zrobi — Aiden posyła mi kpiące spojrzenie.
— Nie sądzę żeby się po tobie tego spodziewał. A skoro się nie spodziewa to na pewno nie zdąży w porę zareagować — milczę, bo już nie mam wymówki. Owszem Harry ostatnio bardzo mnie irytuje, ale nie na tyle by go zabijać. — Niepotrzebnie to wszystko przedłużasz.
— Zmieńmy temat, bo lepiej tu o tym nie rozmawiać.
Aiden przewraca oczami i znów upija swojego drinka. Szkoda, że ja sobie nic nie wzięłam.
— Mam nadzieję, że nie bywasz tu wieczorami.
— Nie, ale nawet jeśli by tak było to nic ci do tego — nawet teraz musi okazać tę swoją nadopiekuńczość.
— Staram się rozluźnić atmosferę, a ty niepotrzebnie się wkurzasz. Małżeństwo ci nie służy, bo stałaś się jeszcze wredniejsza niż wcześniej. Obyś jak najszybciej wróciła do stanu wolnego.
***
Opuszczam łazienkę mając na sobie jedynie koronkowy gorset na ramiączka i z tego samego materiału majtki. Dalej walczę o odzyskanie komórki, więc muszę dziś udobruchać Harry'ego. Mój mąż unosi wzrok znad ekranu laptopa.
— Piękny strój skarbie — oznajmia i jednym ruchem zamyka i odstawia komputer. Mam nadzieję, że ma wytrzymały sprzęt.
— Właśnie tak się zastanawiałam czy ci się spodoba — rozpuściłam moje długie czarne włosy choć zwykle upinam je w wysokiego kucyka.
— Jest cudowny Verino — oznajmia, a ja podbiegam i wskakuje na łóżko. Harry mnie jakimś cudem łapie i od razu zaczyna całować. — Normalnie nie znoszę niespodzianek, ale takie mi możesz częściej robić kochanie.
Uśmiecha się, a następnie przewraca nas tak, że to teraz ja leże pod nim. Chyba niepotrzebnie założyłam te majtki, bo on od razu się ich pozbywa.
— Jutro mam ciężki dzień i powinienem się wyspać, ale lepszy od snu jest seks z tobą kochanie — jego ręka wędruje pomiędzy moje uda i szybko odnajduje mój wrażliwy guziczek. Sprawnie go masuje obdarowywując moje usta pocałunkami.
Moje ciało w ogóle nie jest kompatybilne z moim mózgiem, bo od razu reaguje na Harry'ego. Śmiało mogę przyznać, że mój niechciany mąż dużo lepiej wie czego potrzebuję niż ja sama.
Po długim i wyczerpującym seksie Harry od razu zasypia, a mnie znów dręczą słowa mojego brata, który na odchodne kazał mi jak najszybciej rozwiązać sprawę z Harrym.
Kładę dłoń na policzku Harry'ego by upewnić się jak mocno śpi. I niestety w ogóle nie reaguje.
Nie mam więc żadnej wymówki.
Powoli wstaje i podchodzę do torebki. Tak jestem jedną z tych wariatek, która nosi nóż w torebce. Wyciągam go i ruszam w stronę łóżka.
Siadam obok Harry'ego.
Jest o wiele ciężej niż się spodziewałam. Mój mąż śpi, wystarczy mu teraz wbić ten nóż w serce i oskarżyć jednego z ochroniarzy. Nikt mnie nie będzie o to podejrzewać.
Tylko jeden ruch mojej ręki dzieli mnie od wolności i powrotu do mojego wcześniejszego życia. Muszę go wykonać.
Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top