16
Naprawdę ciężko mi zrozumieć motywacje ojca, najpierw mnie sprzedał, a teraz w bardzo krótkim czasie po raz drugi stara się mnie ściągnąć do domu. Jeszcze pierwszy raz to rozumiem, bo wtedy był przekonany, że Harry mnie bije, ale teraz przecież wiadomo, że nie miał nic wspólnego z tym wypadkiem.
— Już ustaliliśmy, że ta opcja nie wchodzi w grę. Nie zamierzam się powtarzać — tata wybrał bardzo złą chwilę na denerwowanie Harry'ego. Dopiero co poroniłam jego upragnione dziecko.
Chociaż podejrzewam, że o tej ciąży nikt poza Harrym nie ma pojęcia. I chyba lepiej żeby tak pozostało.
— Verina miała być u ciebie bezpieczna — przypomina mój ojciec.
— I tak jest — warczy Harry. — Kolejny raz już przypominam, że to mój samochód został uszkodzony.
— Ale to moje dziecko zostało ranne i wolę żeby to się nie powtórzyło.
— Ja też tak uważam — dopowiada Aiden.
Wiem, że teraz powinnam się odezwać, ale cokolwiek nie powiem to i tak kogoś zdenerwuje, a moje zdanie i tak nie zostanie wzięte pod uwagę. Muszę to w zupełnie inny sposób rozegrać.
— A przyniesie mi ktoś coś do picia? — pytam zwracając na siebie ich uwagę.
Od razu wyrywa się Will i wychodzi po picie dla mnie. Cholera myślałam, że to Harry wyjdzie.
— I niech ktoś popędzi tego lekarza, bo chce by wreszcie mnie zbadał i dał mi wypis. Chce już wrócić do domu, bo to miejsce jest dobijające — Aiden uśmiecha się na moje słowa.
— Musi się już dobrze czuć skoro już narzeka.
— Wrócisz do domu Verino, ale do naszego — oznajmia Harry pewnym głosem. Nie sądzę jednak by te słowa były kierowane tylko do mnie. — innej opcji nie przewiduję.
Podczas badania zostaje ze mną jedynie Harry. Dokładnie przygląda się wszelkim działaniom doktora, że nie zdziwię się jeśli ten zaraz ucieknie stąd ze strachu. Oby nie dostał też jakiegoś zawału, bo z jego wyglądu i siwych włosów wygląda, że dobiega sześćdziesiątki.
— Poza stłuczeniami nie widzę innych żadnych innych obrażeń. Zalecam jednak pozostanie jeszcze dobę na obserwacji — przewracam oczami na jego słowa. Skoro nic mi nie jest to znaczy, że nic mi nie jest.
— W domu będę miała bardzo dobrą opiekę dlatego proszę przygotować wypis — doktor spogląda na Harry'ego, a ja po raz kolejny boleśnie uświadamiam sobie, że moje słowo nie ma żadnego znaczenia. Kurwa ciekawe czy jakby Harry kazał podać mi truciznę to by mi ją wstrzyknął?
— Może dla pewności jeszcze dziś tu zostaniemy? — pyta się mnie. Dobrze, że przynajmniej on postanowił raz spytać co o tym myślę.
— Naprawdę szybciej dojdę do siebie w domu, a tam też nikt nie będzie nam przeszkadzał.
Przez chwilę milczy, a zastanawiam się czy mi tym razem ulegnie.
— Moja żona chce stąd wyjść, proszę przygotować wypis — przeżywam mini triumf. To niby nic, ale udało mi się namówić Harry'ego by zrobił to co chce. Czyli da się nim sterować. Muszę ćwiczyć żeby dojść do perfekcji, bo patrząc na próby pozbycia się go przez moich braci to nie spodziewam się szybko go pozbyć.
Doktor w pośpiechu wychodzi, a ja zostaje sama ze swoim mężem.
— Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że jeśli tylko gorzej się poczujesz to tu wrócisz — kiwam głową na tak. Nawet jeśli tak się stanie to na pewno on się o tym nie dowie.
Powoli podnoszę się do pozycji siedzącej przez co moje ciało atakuje gwałtowny ból. Mimowolnie wykrzywiam usta w grymasie bólu. Pewnie zaraz odwoła mój wypis i będę musiała tu jeszcze spędzić przynajmniej jedną noc.
— Nie martw się, pomogę ci dojść do auta, a w ostateczności cię tam zaniosę — chyba jednak jemu ten wypis też jest na rękę, ale najwidoczniej uznał, że on musi się zachowywać racjonalnie i nie może tego proponować.
— Dziękuję.
Podchodzi do niebieskiej sofy i sięga do mojej fioletowej torby podróżnej. Wcześniej nawet jej nie zauważyłam. Rozsuwa ją i wyciąga moje czarne leginsy i bluzkę o tym samym kolorze.
— Pomogę ci się ubrać — nawet słowem nie protestuje, bo doskonale wiem, że bez jego pomocy sobie nie poradzę. Widzę w oczach Harry'ego złość jak spogląda na siniaki na brzuchu i klace piersiowej po pasie. Pewnie myśli teraz o naszym dziecku.
— Sam mówiłeś, że poronienia w tak wczesnych ciążach się zdarzają. Możliwe, że to stałoby się też bez tego wypadku. Nawet byśmy o tym nie wiedzieli — podnosi głowę i łapie ze mną kontakt wzrokowy.
— Wiem i dlatego raz w miesiącu będziesz chodziła do ginekologa — cholera czemu ja zawsze muszę się odezwać wtedy kiedy nie trzeba.
***
Jako, że Peter jest jedynym członkiem mojej rodziny, który jeszcze nie zirytował Harry'ego, no oprócz Willa, ale to tylko dlatego, że ten praktycznie mnie nie odwiedza to mój wesoły brat towarzyszy nam w drodze do domu.
— Od razu ostrzegam, że ona teraz będzie nie do wytrzymania. Pamiętam jak kiedyś byliśmy na wakacjach i Verina spadła z konia i później przez kilka dni musiała leżeć to ciągle jej coś nie pasowało. Wszyscy mieliśmy jej dość — spoglądam ze złością na Petera. Jak on może żartować z tego zdarzenia? Zamiast w pełni korzystać z wakacji na naszym włoskim ranczu to cierpiałam z bólu.
— Ja na pewno nie będę narzekał.
— To się jeszcze okaże — nawet Harry uśmiecha się na żarty Petera. On ma talent do rozładowywania emocji. Jest bardzo wyluzowany i nigdy się niczym nie przejmuje.
— A tak w ogóle to po co ty z nami jedziesz? — pytam, bo mam już dość tego jego marudzenia.
— A żeby ci dotrzymać towarzystwa siostrzyczko — oznajmia z uśmiechem na ustach.
Dojeżdżamy na miejsce, a ja wreszcie doceniam obecność Petera, bo bez słowa bierze mnie na ręce i niesie do środka.
— Nie martw się, ojciec nie zamierza odpuszczać — szepcze mi na ucho niosąc mnie po schodach. Wchodzi do mojej sypialni i tam delikatnie odkłada mnie na łóżko. — Masz jakiś film, który chciałabyś obejrzeć? — dopytuje i rozgląda się za pilotem do telewizora.
— W tym zdaje się całkowicie na ciebie — ostatnio miałam zbyt wiele na głowie by szukać filmów do obejrzenia.
— Zostaniesz z nią przez jakiś czas? — pyta Harry Petera wchodząc do pomieszczenia. Odkłada moją torbę na ziemię. — Mam kilka spraw do załatwienia, a nie chce by była sama.
— Nie ruszę się stąd dopóki nie wrócisz — zapewnia Peter.
Harry się do mnie zbliża, a następnie siada na brzegu łóżka i daje mi szybkiego buziaka w usta.
— Jeśli będziesz chciała żeby wrócił to po prostu zadzwoń, od razu do ciebie przyjdę — oznajmia, a następnie znów całuje moje usta i wychodzi.
Spoglądam na mojego brata i widzę, że ma ten swój kpiący uśmieszek.
— No siostrzyczko naprawdę cię nie docenialiśmy, omotałaś go szybciej niż ktokolwiek się tego spodziewał — włącza telewizor, a następnie władowuje się na moje łóżko i obejmuje mnie ramieniem.
Jako, że mam teraz urlop to postaram się wstawiać rozdziały częściej. Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top