Rozdział XIII - Rozterki

      Modrowłosa wyszła z wozu i od razu dostrzegła spojrzenie taurenki. Ta podeszła do niej i okrążyła oglądając od góry do dołu.
- Teraz to się wystroiłaś - stwierdziła i stanęła przed elfką splatając ręce pod piersiami.
- Wystrojonej kobiety nie widziałaś - odpowiedziała i ruszyła przed siebie. Vasi jednak nie odpuściła, a jej ciężkie kroki podążały za rozmówczynią.
- Ciekawi mnie, skąd je masz?
- Dostałam - odetchnęła i zabrała się za przygotowanie śniadania.
- Daj jej spokój. - Do dziewczyn podszedł pół elf, a taurenka przymknęła lekko powieki.
- Mam uwierzyć, że ty... - Nie dokończyła widząc jak rudowłosy przytula lekko elfkę i muska jej policzek, a ta unosi kąciki ust na jego gest.
- Nie podoba ci się? - Podszedł do Vasi i objął ją w tali. - Jak dla mnie pasuje idealnie. Nie uważasz podobnie? - dopytał i zbliżył się do jej ucha. - Aż trudno wzrok oderwać - szepnął i odsunął się od niej, widząc trolla idącego w ich stronę.
- Widziałeś?! - Taurenka od razu znalazła się przy niebieskoskórym, a ten przyglądał się modrowłosej, która posłała mu tylko pojedyncze spojrzenie. Musiał przyznać, że Okara miał gust. Nie dość, że elfka wyglądała dużo lepiej w tych ciuchach, to jeszcze podkreślały każdy wystający element jej ciała. Tunika opinała talię i była luźniejsza na biodrach, które teraz były idealnie zarysowane. Spodnie podkreślały, długie, szczupłe nogi i małe, ale ładnie zaokrąglone pośladki. W końcu też można było dostrzec piersi, które wcześniej były całkowicie niewidoczne, ginąc w luźnym materiale.
- Widzę - odpowiedział jakby nigdy nic i usiadł przy stole. Pół elf zajął miejsce nieopodal niego i posłał mu wredny uśmiech. Białowłosy jednak nie zareagował. Udawał, że patrzy na kobiety, choć tylko za jedną podążał jego wzrok.

     - Jednak mnie nie posłuchałaś - stwierdził Kidlat, gdy został z elfką sam. Ta uniosła brew i popatrzyła mu prosto w oczy. Odważyła się na to pierwszy raz od wczorajszej sytuacji. Czy ona widziała w nich złość? A raczej jej iskry, tańczące w jego oczach, choć na zewnątrz wydawał się spokojny jak zawsze.
- To on do mnie przyszedł, poza tym. Ty na moim miejscu nie przyjąłbyś ich, patrząc na to, w czym do tej pory chodziłam? - Czuła zmieszanie, a zarazem nie chciała dać nic po sobie poznać. W końcu on zachowywał się, jakby nic się nie stało, więc i ona musiała tak postępować.
- Gdybyś powiedziała, że przeszkadza ci tamten strój, kupiłbym ci nowy - odetchnął, a elfka uniosła brew. Czy on właśnie... Podeszła dwa kroki i stanęła tuż przy nim. Jej piersi delikatnie ocierały się o jego ciało, gdy nabierała powietrza.
- Nie przeszkadzał mi, ale gdy przymierzyłam to, zrozumiałam w czym chodziłam dotychczas.
- Czego chciał w zamian? - Popłynął dłonią po jej plecach i wplótł palce w jej włosy tuż nad karkiem.
- Zadowolił się ckliwą historią, czemu uciekłam od elfów - odpowiedziała cicho i poczuła jego oddech na swojej twarzy.
- Teraz nie wyglądasz jak niewolnica - stwierdził, a dziewczyna uniosła kąciki ust.
- Chcesz wmawiać wszystkim, że korzystasz z uroków elfiej niewolnicy, nie pokazując jej atutów?
- Wtedy oni zapragną ciebie, a to oznacza kłopoty.
- Należę tylko do jednego mężczyzny. - Odchyliła głowę i przejechała palcami po obroży. - I jeśli będzie trzeba, przekonam każdego, że tak jest. - Białowłosy poczuł ciarki na całym ciele. W jej słowach nie było choć minimalnego cienia kłamstwa.
- Nawet Okare? - dopytał pociągając za włosy i zmuszając do mocniejszego odchylenia głowy.
- Każdego - szepnęła, a troll pochylił się i podgryzł jej szyję, łapiąc ją drugą ręką w krzyżu. Powstrzymał się jednak przed posunięciem dalej. Byli zbyt blisko obozu, a pół elf, znów zniknął, więc Vasi mogła pojawić się w każdej chwili.
- Oby. - Uniósł lekko kąciki ust. Nie odrywał spojrzenia od jej platynowych tęczówek. Chciał je widzieć, gdy kolejny raz pozwoli mu się zbliżyć. - Teraz zajmijmy się ćwiczeniami. - Odsunął się od niej, a dziewczyna od razu poprawiła włosy. Związała je też rzemykiem, który dostała od taurenki i wsłuchała w słowa mężczyzny. Unikała jego ataków i wykorzystywała porady, które wciąż jej dawał. Chciał, żeby umiała obronić siebie. Poradzić sobie, gdy będzie jej coś zagrażać, więc chciała dać z siebie jak najwięcej. Musiała się tego nauczyć, żeby nie być kulą u nogi.

      Rudowłosy wszedł do dobrze sobie znanej gospody i usiadł przy barze.
- Widziałeś? - zapytał cicho szatyn stojący za barem. - Nocni przeszukują okoliczne tereny - dodał stając przy pół elfie.
- Nalej mi piwa. - Położył monety na blat i przeleciał wzrokiem po wnętrzu. Od razu dostrzegł dwóch strażników księżyca, siedzących przy jednym ze stołów. Rzucali się w oczy w tłumie jak świetlik w ciemnym lesie, w tych wypolerowanych zbrojach. - Kogo szukają? - dopytał, gdy barman wrócił i od razu przyłożył kufel do ust.
- Podobno jakaś kapłanka im zaginęła. Jednak patrząc jak daleko zaszli, nie wierzę w ich wersję.
- Uważasz inaczej? - Rudowłosy przeniósł czujne spojrzenie na rozmówcę. Nie podobało mu się, że są tak blisko. Potrzebował czasu, a oni rujnowali mu plany.
- Co kapłanka robiłaby na tych ziemiach? - zaśmiał się pod nosem. - Sądzę, że im uciekła. Patrząc na nich, sam miałbym dość po kilku dniach. - Pół elf przeniósł spojrzenie na mężczyzn i uniósł lekko kąciki ust. Dopił piwo i uderzył drewnianym naczyniem w blat.
- Nalej mi trzy. - Barman uniósł kąciki ust rozumiejąc, co chce zrobić mężczyzna. Podał mu trzy kufle i przyjął monety z błyskiem w oku.
      Rudowłosy podszedł do stołu i postawił kufle. Strażnicy od razu spojrzeli na niego nieufnie.
- Rzadko widuje się tu elfy. Pozwólcie, że dotrzymam wam towarzystwa. - Uśmiechnął się przyjaźnie, a mężczyźni spojrzeli na siebie. - Wiem też, gdzie można zdobyć ciekawe informacje - dopowiedział ciszej, a jeden z elfów dał znak, żeby usiadł.
- Skąd się tu wziąłeś? - spytał przyciągając jeden z kufli.
- Wystarczy na mnie spojrzeć - westchnął. - Jestem mieszańcem, więc ciężko jest oczarować elfkę lub kobiety, które mieszkają przy terenach leśnych elfów. Tutaj każda dziewka jest moja, a jest ich wiele.
- Cwane. - Drugi uniósł kąciki ust i napił się piwa. - Czyli korzystasz do woli?
- Jak odmawiać pięknym kobietą? - Strażnicy przytaknęli zgadzając się z jego słowami. - A wy co tu robicie? Wywołujecie nie małe zamieszanie.
- Wykonujemy misję - odpowiedział ten, który był widocznie wyżej postawiony. Długie, czarne włosy były związane, a czujne oczy przypatrywały się wszystkiemu.
- Tego się domyśliłem - odpowiedział rudowłosy opierając się wygodnie. - Jesteście na językach wszystkich i nie dotrzecie do osób, które mogłyby wam pomóc. Oni nie lubią być w centrum zainteresowania.
- A więc, co ty tu robisz? - dopytał przymykając oczy.
- Spokojnie przyjacielu. - Pochylił się opierając ręce o stół i ściszył głos. - Jestem naganiaczem. Gdy ktoś potrzebuje informacji i jest godny zaufania, wysyłam go do odpowiedniej osoby. Ci co chcą pozostać w cieniu, nie wychodzą z niego, a mi dzięki temu nie brakuje na piwo i drobiazgi do oczarowania kobiet.
- Czyli powiesz nam z kim się skontaktować? - Tym razem zabrał głos granatowoskóry, o jasnych włosach, które niemal przypominały morze.
- Najpierw musiałbym zapoznać się ze sprawą - westchnął i zwilżył usta. - Nie chciałbym wysłać was do osoby, która nie będzie wam w stanie pomóc. - Strażnicy spojrzeli na siebie, a Okara zachował grobowy spokój. Wiedział, że stał na wygranej pozycji. Sami pewnie nic się nie dowiedzieli. Nawet nie trafili na osobę, która chciałaby im pomóc. Zresztą i tak nikt nie był w stanie. Nikt oprócz niego nie widział mrocznej elfki i nikt nie zobaczy.
- Więc nic nie wiesz? - dopytał czarnowłosy.
- Tylko to, o czym plotkują wszyscy. Szukacie nocnej elfki.
- Można tak powiedzieć. - Mężczyźni patrzyli sobie prosto w oczy. - Nie byle jakiej elfki - powiedział ciszej, a Okara dał znak, żeby się pochylił.
- Co w niej takiego niezwykłego? - spytał szeptem, a drugi strażnik również się pochylił.
- To młoda kapłanka. - Rudowłosy uniósł brwi i zamrugał udając zdziwionego.
- Kapłanka? - dopytał.
- Niestety - westchnął wyżej postawiony elf i dopił piwo. - Młodziutka kapłanka, która sporo namieszała.
- Myślicie, że dotarła aż tutaj? - spytał przyglądając się raz jednemu, raz drugiemu.
- Sądziliśmy, że jest martwa - stwierdził młodszy. - Jednak doszły nas słuchy o elfce na ziemiach orków.
- Sprawdziliśmy tą informację - wtrącił się czarnowłosy. - Inni strażnicy wpadli na nią na ziemiach taurenów, ale te głupie woły pomogły jej i znów zniknęła nam z oczu. - Okara miał aż iskry w oczach. To znaczyło, że modrowłosa nie była cały czas z Kidlatem. Przebywała też u taurenów.
- Rozumiem. - Dopił piwo i zebrał kufle. - Pójdę po dolewkę - zaproponował i poszedł do baru. - Dwa z wkładką - zwrócił się cicho do barmana, a ten przytaknął z lekkim uśmiechem. Pół elf wrócił do stołu i podał kufle strażnikom.
- Dobra wiadomość jest taka, że skoro ma plecy pośród ras zamieszkujących pobliskie ziemie, to jeszcze żyje. - Upił dwa łyki i lekko odetchnął. - Zła, że będzie ją trudniej znaleźć.
- Ale jest to możliwe? - dopytał czarnowłosy i sam się napił. Spojrzał zdziwiony na kufel, a Okara zaśmiał się lekko.
- Tak smakuje prawdziwe piwo, które się tu waży. Obcym, którzy się nie znają, leją szczyny. Barman ma zawsze dwie czy nawet trzy beczki na zapleczu. - Puścił mu oczko i sam się napił. - Co do elfki. Zajrzę tu i tam i spróbuję się czegoś dowiedzieć. Wrócę tu jutro lub pojutrze, więc będziecie musieli tu wracać. I lepiej nie przeszukujcie ziem na własną rękę. Jeśli jest w okolicy, na pewno dojdzie do niej, że jej szukacie. Jeśli wszyscy inni uznają, że siedzicie i pijecie, żeby zabić czas i wrócić do siebie, łatwiej będzie mi ją znaleźć.
- Czemu mamy ci zaufać? - Czarnowłosy nie ustępował, co nawet podobało się rudowłosemu. Nie był naiwny. Takich ludzi trudnej urobić, ale więcej można od nich wyciągnąć.
- Nie możesz mi ufać. Nie wiesz jakim człowiekiem jestem. - Wzruszył ramionami. - Jednak ja liczę na zapłatę, a wy na informacje. Nie potrzeba tu zaufania. To transakcja jak każda inna.
- Ile?
- To zależy. - Uniósł kąciki ust. - Jeśli nic się nie dowiem, to wyłącznie ja stracę. Jeśli jednak zdobędę informację, to cena będzie zależna od tego jak bardzo może wam pomóc. - Wystawił dłoń w jego stronę. - Umowa stoi?
- A co jeśli, ty ją ukrywasz? - spytał łapiąc jego dłoń.
- Widać, że nie znacie praw tych ziem - odpowiedział z lekkim uśmiechem. - Tu najważniejsze jest prawo siły. Ten kto ma jej więcej i lepiej sobie radzi w walce w zwarciu może zdobyć wszystko. Ja jestem łucznikiem. Nie mam szans w pojedynku z orkiem czy taurenem. Elfki na tym obszarze, to towar deficytowy. Każdy chciałby ją dla siebie.
- Czyli taureni chronili ją, żeby mieć ją dla siebie. - Rudowłosy zrobił minę, jakby się zastanawiał.
- Taureni lubią swoje odosobnienie. Sądzę, że nie ryzykowaliby spokoju dla jakiejś dziewczyny. Szybciej rozłożyła nogi przed kimś wysoko postawionym w osadzie, a ten postanowił ją chronić. Na tych ziemiach nie dostaje się nic za darmo.
- Umowa stoi. - Elf odpowiedział od razu, a Okara uniósł brew. - Zapłaci za bezczeszczenie daru i stanowiska, które uzyskała. Za wyparcie się swoich i okazanie nieposłuszeństwa.
- Daru? - dopytał pół elf, gdy strażnik puścił jego ręką.
- Kobiety, które są wybierane na kapłanki mają dar - powiedział cicho. - Odczuwają wpływ naszego ojca. Mogą odbierać wiadomości od niego, a nawet kontaktować się z nim. Podczas inicjacji kapłan dowiaduje się, jak silna jest więź kapłanki z księżycem, a Didan miała jedną z silniejszych w ostatnim czasie.
- Dlaczego więc uciekła? - spytał, widząc, że alkohol zaczął działać, a mężczyźnie rozwiązywał się język.
- Mówi się, że uciekła, nie mogąc być z ukochanym. - Rudowłosy aż uniósł brew. Czy nocni byli aż tak głupi, czy może tak bardzo ufni i zmanipulowani? - Miała starającego się i jej siostra zdradziła, że wymykała się z domu, żeby zobaczyć się z nim bez świadków.
- Kapłanki nie muszą być czyste? - zdziwił się, próbując to wszystko powiązać.
- Muszą i ona była. Inaczej nie przeszłaby inicjacji, tylko umarła podczas niej. - Dopił piwo. - Jednak on jest jedynym punktem zaczepienia. Był przesłuchiwany, ale nic nie zdradził. Ponoć ostatni raz widział ją, zanim obwieszczono, że została wybrana na kapłankę.
- Nie myśleliście, żeby jego wykorzystać? - Okara oparł się wygodnie i sam zwilżył usta. - Skoro uciekła przez niego, może on nakłoniłby ją do powrotu.
- Już wciągnęliśmy. - Strażnik wyprostował się, pokazując dumę. - Jest w drugiej grupie, które jest przy granicy nieopodal Ax Gund.
- Nie miałaby prawa bytu w tamtym mieście - zaśmiał się rudowłosy. - Jest zdominowane przez topór, a oni uznają tylko jedne elfy. Martwe. - Napił się, widząc jak strażnicy spoglądają na siebie.
- Nasz informator potwierdził jej pobyt tam przez jedną noc. - Pół elf prawie nie wypluł piwa z ust. Zaczął się krztusić zakrywając rękę usta.
- Żaden człowiek nie odważył się tam wejść, a co dopiero elf - powiedział, gdy zdążył się już uspokoić.
- Ponoć nie była sama. - Młodszy elf pochylił się. - Była z kimś o imieniu Biruske.
- Biruske? - powtórzył rudowłosy, nadal nie dowierzając, że troll to zrobił. Naprawdę zabrał ją tam? Ryzykował? Dlaczego?!
- Znasz go? - dopytał czarnowłosy.
- Ile informator wziął za tą informację? - odpowiedział pytaniem i uniósł kąciki ust.
- Co cię tak śmieszy? - spytał młodszy ze strażników, a pół elf zaśmiał się pod nosem.
- Biruske jest jak samotny kojot przemierzający pustkowia. Pojawia się wszędzie i wszyscy go znają. - Obrócił się do barmana i machnął ręką, żeby zwrócić jego uwagę. - Kiedy widziałeś ostatnio Biruske?!
- Trzy... Nie! Cztery dni temu! A co? Znowu ktoś go szuka?!
- Podobno znalazł towarzystwo! - Barman roześmiał się głośno, a rudowłosy obrócił się do rozmówców przy stole. - Jak widzicie... - Napił się. - To kundel, który patrzy na swój ogon. Miałem nieprzyjemność spotkać się z nim i jest ostatnią osobą, która zaopiekowałaby się zagubioną elfką. Szybciej sprzedałby ją orkom i poszedłem dalej - zadrwił i popatrzył ciemnowłosemu prosto w oczy. - Nie ważne ile zapłaciliście... Strasznie przepłaciliście za tą informację. Jego imię na tych ziemiach każdy zna i każdy może wymienić, bo nikt nie jest w stanie potwierdzić, czy to prawda, czy nie. - Wyżej postawiony strażnik nie wyglądał na zadowolonego, ale jego twarz wciąż była pełna powagi. - Cóż... Ode mnie jego imienia nie usłyszycie. - Dopił piwo i uniósł kąciki ust. - Owocnej nocy - dodał wstając i wskazał na dwie służki, które szeptały patrząc w ich stronę i sprzeszyły się, gdy tylko mężczyźni przenieśli tam spojrzenia. Okara odszedł i od razu wyszedł z baru. Rozciągnął się i ruszył do sklepu, do którego miał zajrzeć wcześniej. Nie sądził, że tyle mu zejdzie z urabianiem tych dwóch.

      Modrowłosa przetarła czoło zewnętrzną stroną dłoni i przeniosła wzrok na trolla, który nie spuszczał z niej spojrzenia.
- Bawi cię to? - spytała i po raz kolejny naciągnęła łuk.
- Zastanawiam się, kiedy wreszcie trafisz - odpowiedział, a elfka nadąsała się i strzeliła, jednak strzała znów ominęła drzewo. Zagryzła zęby i obróciła się. Otworzyła szerzej oczy i kucnęła, a topór przeleciał nad jej głową. Popatrzyła niezadowolona na białowłosego, a ten uśmiechnął się wrednie. - Tak się trafia w cel. - Wskazał na drzewo, a Skinandi wstała i spojrzała na nie. Topór był wbity w sam środek tarczy.
- Zawsze musisz pokazywać, że jesteś nade mną? - spytała splatając ręce pod piersiami, a niebieskoskóry podszedł bliżej.
- A nie jestem? - Pochylił się, a dziewczyna przełknęła ślinę, nie wiedząc co odpowiedzieć. - Tak myślałem. - Wyprostował się i położył jej rękę na głowie i lekko rozczochrał włosy. - Ćwicz dalej. - Przeszedł obok i jednym szarpnięciem wyciągnął broń z pnia. - Tylko nie celuj we mnie. Chociaż... I tak nie trafisz. - Posłał jej wredny uśmiech. Skinandi nie wytrzymała. Odrzuciła łuk i rzuciła się na mężczyznę z pięściami. Ten uniknął jej ataku i przy pierwszej okazji złapał za nadgarstek i uniósł ją do góry. Modrowłosa zawisła przed nim w powietrzu i zmrużyła oczy. - Zapominasz, że sam cię tego nauczyłem.
- Doskonale pamiętam - mruknęła i kopnęła go w brzuch. Białowłosy zareagował od razu. Obrócił ją i przycisnął do drzewa.
- I co teraz zrobisz... Elfko? - szepnął jej do ucha i przejechał nosem po nim. - Gdybym był orkiem, mógłbym się teraz do ciebie dobrać - stwierdził i wykręcił jej rękę, żeby nie mogła się wyswobodzić.
- Puszczaj - syknęła czując jego dłoń na biodrze.
- Jeszcze mnie pogryź - rzucił z wrednym uśmiechem i puścił ją. - Albo próbuj wydrapać oczy jak tamtemu orkowi.
- Żebym nie próbowała ci czegoś odciąć - warknęła, a Kidlat rozłożył ręce. Dziewczyna stanęła bokiem splatając ręce pod piersiami. Ugięła jedną nogę, wyrzucając biodro w jego stronę. - Zapomnij. Nie rzucę się na ciebie. - Obróciła lekko głowę i popatrzyła mu prosto w oczu, unosząc kącik ust. - Nie dam ci tej satysfakcji.
- Kusisz...
- Co się tu dzieje? - Taurenka stanęła pomiędzy nimi i zmierzyła wzrokiem oboje. - Dobrze się bawicie za moimi plecami?
- O co ci chodzi? - westchnęła Skinandi kierując spojrzenie na nią.
- Mi?! To ty nie potrafisz utrzymać łap przy sobie! Kidlat to mój mężczyzna! - Elfka uniosła brew przyglądając się jej. Nigdy nie widziała jej w takim stanie. Wydychała powietrze przez nos ze wściekłości, a dłonie miała zaciśnięte w pięści.
- Skinandi...
- Zamknij się! - Vasi posłała tylko pojedyncze spojrzenie trollowi. - Na wymioty mnie bierze jak słyszę jej imię, a co dopiero jak ty je wypowiadasz. Czemu nie zwrócisz się do mnie? Czemu słyszę tylko Skinandi i Skinandi!
- Odsuń się. - Białowłosy wszedł dziewczynie między słowa, a elfka zrobiła krok to tyłu, ale taurenka od razu go dostrzegła.
- W czym ona jest lepsza Kidlat? W czym?!
- Vasi...
- Nie! Nie uspokoję się. Ona ma się stąd wynieść. Nie obchodzi mnie dokąd pójdzie. Nie interesuje mnie co się z nią stanie. Ma mi zniknąć z oczu! - Skinandi znów cofnęła się dwa kroki i znieruchomiała, gdy wściekłe, rozszerzone źrenice znów patrzyły prosto na nią.
- Odejdzie, ale spójrz teraz na mnie. - Taurenka zrobiła to, a modrowłosa wycofała się jeszcze dwa kroki i wpadła na kogoś. Obróciła się zdziwiona i odetchnęła lekko widząc rudowłosego.
- A tu co się dzieje? - spytał zdziwiony pół elf i szybko tego pożałował. Objął ramieniem elfkę, widząc wściekłą taurenkę. - Kidlat...
- Wiem! - Vasi ruszyła, a troll powalił ją na ziemię i przytrzymał, nie zważając na jej krzyki i miotanie. Skinandi wtuliła się instynktownie w mężczyznę, który delikatnie gładził ją po ramieniu. - Zabierz ją stąd!
- Nie musisz dwa razy powtarzać. - Pół elf obrócił dziewczynę i poprowadził w las z dala od osady.
      - Czemu ona... - Nie dokończyła, bo mężczyzna stanął i złapał ją za podbródek, żeby spojrzeć jej prosto w oczy.
- Każdy ma swoją przeszłość, prawda? - Pogładził ją po policzku. - Nie zastanawiałaś się kiedyś, czemu Vasi mieszka tu, a nie z taurenami, mimo jak blisko są ich ziemię?
- To nigdy nie była moja sprawa - odpowiedziała, a Okara uniósł kąciki ust.
- Mądra dziewczynka. Nie pakujesz nosa tam, gdzie nie trzeba. - Od razu zobaczył jej niezadowolenie i złączył ich usta. - Nie przejmuj się tym. Kidlat już nie raz dawał sobie z nią radę.
- Jest w takim stanie przeze mnie - westchnęła i przyjrzała się mężczyźnie. - Z czego jesteś taki zadowolony? - zapytała bez ogródek, widząc jego stan.
- No tak. - Wyciągnął pakunek zza pleców. - Miałaś dostać wszystko razem, ale krawiec się nie wyrobił.
- Okara...
- Nie chcę tego słuchać i nie oczekuje niczego w zamian. Oprócz mile spędzonego czasu w twoim towarzystwie. - Dziewczyna przyglądała mu się przez chwilę, ale patrząc na to, co działo się za ich plecami, wolała zostać z nim. Otworzyła pakunek i wyciągnęła płaszcz, na którego widok uśmiechnęła się. - Mogę? - spytał wyciągając ręce i gdy tylko dostał płaszcz, zarzucił go modrowłosej na ramiona i zapiął na piersi, po czym delikatnie wyciągnął jej włosy spod niego. Skinandi obróciła się i pocałowała go. Szybko znalazła się pod drzewem i sama oplotła szyję rudowłosego. Chciała uciec przed myślami, które wciąż kierowały ją w stronę obozu. Pół elf doskonale się do tego nadawał, a gdyby chciała się wycofać, musiałby się pogodzić z goryczą przegranej.

      Kidlat wyszedł przed wóz i odetchnął ciężko. Taurenka uspokoiła się dopiero, gdy straciła świadomość. Sądził, że już się ustabilizowała, a tym czasem po prostu uśpił to wszystko, zabierając ją z dala od taurenów. Przeczesał włosy i spojrzał na ciemne już niebo. Musiał wyruszyć szybciej niż tego chciał. Elfka będzie musiała dać sobie radę lub ten świat w końcu ją pożre. Nie będzie mógł jej w nieskończoności chronić. Przymknął oczy, a gdy je otworzył zobaczył ją. Oczy błyszczały, a włosy wypływały spod kaptura i opadały na piersi.
- Skinandi? - Nie dowierzał, że ją tu widzi. Miała być teraz z Okarą, a tym czasem stawiała niemal bezszelestne kroki zbliżając się do niego.
- Strażnicy są tutaj - szepnęła, a troll wyciągnął rękę i ściągnął jej materiał z głowy.
- Skąd to wiesz?
- Okara wpadł na nich w mieście. - Niebieskoskóry ułożył dłoń na jej głowie i pochylił się, żeby zminimalizować różnice wzrostu. - Jutro zachowuj się jakby nic się nie stało. Później wyruszamy skoro świt.
- A co z...
- Nie przejmuj się nikim oprócz siebie, rozumiesz? - Popatrzył jej prosto w oczy. - A teraz idź spać. Musisz wypocząć przed podróżą. - Elfka przytaknęła i minęła mężczyznę. Troll nabrał powietrza w płuca i odczekał chwilę zanim je wypuścił. Jeśli pół elf ich widział, to znaczy, że porozumiał się z nimi. Oby jeden dzień zwłoki nie sprowadził im problemów.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top