Rozdział X - Starzy Znajomi

      Modrowłosa nie wierzyła w to co widzi. Pośród tych pustkowi można było spotkać skupiska drzew. Nie dość duże, żeby nazwać je lasem, ale mały gaj? Czy to było dobre określenie dla iglastych drzew? Te jednak były inne niż wszystkie, które znała. Rosły na nich różowe owoce przypominające jeżynę. Kępki trawy wyrastały między piaskiem, a powietrze pachniało igłami.
- Tylko ich nie jedz - upomniał ją Kidlat, gdy zerwała jeden z owoców. - Są trujące. Ork czy troll przeżyje, gdy zje jedno czy dwa, ale lepiej nie próbować jak zadziałają na elfa.
- Więc dalej będziemy polować? - dopytała.
- Dojdźmy do obozu. - Ruszył, a dziewczyna spojrzała na niego pytająco. - Chodź, a sama zobaczysz.
- Nigdy nie możesz zdradzić co mnie czeka?
- Wtedy nie miałabyś niespodzianki. - Uśmiechnął się. - I tej zdziwionej miny. - Dostał w ramię i zaśmiał się. - Gdybyś miała broń, to dźgałabyś mnie nią? - dopytał.
- Mam to udogodnienie, że mogę cię dźgać, a później uleczyć i śladu nie ma - odpowiedziała, a białowłosy stanął.
- Nie uważasz. - Obrócił się i pochylił w jej stronę. - Że to niezbyt pożyteczne wykorzystanie daru?
- Daru, którego nie mogę wykorzystać i o którym nikt nie może się dowiedzieć - odpowiedziała patrząc mu pewnie w oczy. - Ale poćwiczyć nigdy nie zaszkodzi, nie uważasz?
- Podać nóż? - spytał z wrednym uśmiechem, a Skinandi uniosła kąciki ust.
- Gdzie mam go wbić? - Uniosła dłoń do jego szyi i palcem delikatnie jechała w dół. Troll złapał ją, gdy była przy sercu.
- Nigdy w plecy, a gdy będziesz chciała mnie już zabić, to wbijaj tutaj. - Modrowłosa nie spodziewała się takich słów. Przyglądała się mu próbując cokolwiek zrozumieć. Niebieskoskóry uniósł kąciki ust i drugą ręką przyciągnął ją do siebie, a rękę, którą trzymał, zarzucił sobie na szyję. - Zachowujesz za duży dystans jak na niewolnicę - powiedział cicho. - Musisz się zachowywać naturalnie. Grać moją kochankę. Kobietę, którą posiadłem już nie raz - szepnął, a Skinandi przełknęła ślinę. Czemu wcale nie przeszkadzało jej to, co teraz robił? Powinna go odepchnąć, choć zacząć mu wyrzucać co robi... Dlaczego zamiast tego patrzyła mu prosto w oczy wyczekując kolejnego ruchu? - Nie bądź tylko uległa. Sama wykonuj ruchy, które sprawią, że oni uwierzą, że należysz do mnie. - Odsunął się, a Skinandi odetchnęła lekko.
- Kidlat... - Podeszła do niego wtulając piersi w jego pierś. Zarzuciła mu rękę na szyję, a drugą przemknęła po policzku i przejechała po kle. Mężczyzna przyłożył rękę do jej krzyża i przycisnął do siebie. Pochylił się, a ich twarze były tuż przy sobie. Musnął czubkiem nosa po jej policzku i zbliżył do ust.
- Pozwolisz mi na to? - spytał, a Skinandi uniosła delikatnie kącik ust. Dziwne uczucie ogarnęło jej ciało i jedynie głos w głowie powstrzymał ją przed powiedzeniem czegoś, czego mogła później żałować.
- Nadal kąsam i tym razem zrobię to mocniej. - Troll również uśmiechnął się.
- Żebym ja cię nie pogryzł - odpowiedział i złapał zębami jej dolną wargę. Pociągnął ją lekko i puścił. Skinandi popatrzyła mu prosto w oczy i musnęła jego usta. Złączyły się, a białowłosy wsunął język do jej ust i od razu tego pożałował. Elfka ugryzła czubek jego języka. - Wredna - mruknął odsuwając się.
- Chyba nie myślałeś, że zrobiłam to dla przyjemności? - spytała, a Kidlat pociągnął ją za ucho. - I kto jest nieznośny? - Skrzywiła się.
- Tej wojny ze mną nie wygrasz - odpowiedział z wrednym uśmiechem.
- Pożyjemy, zobaczymy - odpowiedziała, a troll zaczął się śmiać.
- Nie dajesz mi się nudzić. - Potargał jej włosy i ruszył dalej, a dziewczyna podążyła za nim. Miała mętlik w głowie. Czemu jej ciało się tak zachowywało przy nim? Czemu go pocałowała? Ugryzienie miało być tylko wymówką, ale podejście do niego... Musi się skupić. Miał nauczyć ją bronić się i to było teraz najważniejsze.
      Gdy doszli do miejsca, które nazywał obozem, patrzyła na ten mały obszar z niedowierzaniem. Przy kamiennej ścianie stały dwa wozy ułożone niemal prostopadle. Między nimi były rozciągnięte skóry, które chroniły pusty teren przed słońcem. Znajdowała się tam młoda taurenka. Prosta spódnica sięgała ziemi, ale pasek materiału, który robił za bluzkę ledwo zakrywał pokaźne, krągłe piersi. Brązowe włosy i sierść kontrastowały z kremową skórą. Przeniosła wzrok na dwójkę wędrowców. Kąciki ust od razu się jej uniosły i ruszyła w ich stronę lekko unosząc spódnice.
- Kidlat! - pisnęła i rzuciła się trollowi na szyję. - Wreszcie wróciłeś. - Ucieszyła się wtulając w niego.
- Ciebie też miło widzieć, Vasi - odpowiedział obejmując ją ręką. - Ale udusisz mnie zaraz.
- Nie przesadzaj. - Odsunęła się od niego lekko zawstydzona. - Aż tyle sił to nie mam. - Przeniosła wzrok na elfkę i skrzywiła się.
- A ty kim jesteś?
- To Skinandi. - Białowłosy ściągnął jej kaptur. - Podróżuje ze mną.
- Jest elfką jak Okara! - stwierdziła podekscytowana, a modrowłosa posłała mężczyźnie pytające spojrzenie.
- Nie do końca. Porównać ich, to jak porównać orka i trolla.
- Czyli są inni? - Stanęła tuż przed elfką, która spięła się lekko. - Czy wszystkie elfie kobiety są tak pozbawione kobiecości? - spytała patrząc dziewczynie prosto w oczy.
- Piersi nie czynią cię lepszą kobietą ode mnie - odpowiedziała widząc, gdzie taurenka kieruje swój wzrok.
- Ale lepiej je mieć niż ich nie mieć. - Posłała wredny uśmiech fioletowoskórej i przylgnęła do ramienia Kidlata przyciskając do niego piersi. - Prawda? - dopytała z uroczym jak na woła uśmiechem.
- Vasi, daj spokój. - Męski głos dotarł do uszu modrowłosej i od razu przeniosła wzrok na elfa, który szedł w jej stronę, a raczej półelfa. Jego jaśminowy kolor skóry przywodził na myśl leśne elfy, ale te rude, niemal palące się niczym ogień włosy były ludzkie. Jego uszy też były tylko lekko dłuższe od ludzkich, ale ostro zakończone jak elfickie. - Miło zobaczyć znajomą twarz. - Położył rękę na ramieniu białowłosego, a ten zrobił to samo.
- Wszyscy w drodze? - dopytał Kidlat, a mężczyzna przytaknął.
- Każdy szuka szczęścia na własną rękę. - Cofnął się o krok i przeniósł spojrzenie na nieznajomą. - Co robisz z nocną elfką u boku?
- Zabijam czas - zaśmiał się troll, a modrowłosa od razu posłała mu mordercze spojrzenie. - Dopóki ona nie spróbuję zabić mnie.
- Żebyś się nie zdziwił - mruknęła pod nosem splatając ręce pod piersiami. Kidlat zaczął się śmiać, a zaraz za nim pół elf. Tylko taurenka wyglądała na zbitą z tropu. Raptor od razu podszedł do dziewczyny i przejechał pyskiem po jej brzuchu.
- Nie wiem gdzie ją znalazłeś, ale cięty język u nocnych elfek jest wręcz niespotykany - powiedział rudowłosy, a spojrzenie dziewczyny spotkało się z jego. - Wybacz za moje zachowanie. - Podszedł dwa kroki bliżej jej i ukłonił się. - Jestem Okara.
- Ze mną się tak nie witałeś - mruknęła niezadowolona taurenka.
- Fun tire paapaa - dodał, co znaczyło, za jej też i wystawił dłoń w jej stronę.
- Jestem Skinandi. - Podała mu swoją, a ten musnął jej wierzch.
- Didan... - Popatrzyli sobie w oczy. - Awon iroyin ti iwo ti de nibi. Sora.
- Co on mówi? - zdziwiła się Vasi, a białowłosy uśmiechnął się lekko.
- Nie mam pojęcia. To stary elficki język.
- Wychwalam urodę twojej towarzyszki - odpowiedział pół elf i puścił dłoń modrowłosej, która uśmiechnęła się tylko lekko. Dobrze wiedziała, że skłamał. W końcu ostrzegł ją i użył imienia, którego nie powinien znać. Niepokój pojawił się przez chwilę w jej głowie, ale skoro elfy przybyły do taurenów, to pewnie wieść o kapłance rozeszła się już po tych ziemiach. 
- Jej? - Taurenka popatrzyła na nich. - Co tu komplementować?
- Gdybyś weszła do miasta elfów nazwaliby cię spasioną krową, a z nią każdy starałby się przywitać - odpowiedział i przeniósł wzrok na brązowowłosom. - Żeby choć na chwilę zwrócić jej uwagę.
- Krową?! - krzyknęła niezadowolona. - Wolę być tą krową niż wyglądać jak ona.
- Każda rasa ma swój ideał, czyż nie? - Wtrącił się Kidlat, a dziewczyna spojrzała na niego.
- Oczywiście. - Od razu mu przytaknęła. - Opowiesz mi o tym, gdzie byłeś? - spytała ciągnąc go w stronę wozów.
- Zapraszam do naszych skromnych progów. - Okara wystawił ramię. Skinandi przeniosła na niego spojrzenie. Miała w głowie tyle myśli, ale musiała odsunąć je wszystkie na bok. Teraz liczyła się tylko dwójka nieznajomych. Chciała wiedzieć o nich cokolwiek.
- Wolę, żebyś traktował mnie normalnie.
- Ile przebywasz na tych ziemiach? - dopytał przyglądając się jej.
- Dość, żeby odetchnąć od tych sztywnych i wymuszonych zachowań.
- I na tyle, żeby twoja skóra ściemniała - dodał.
- Zgadza się. U was jest na odwrót. Twoja skóra była ciemniejsza, ale pojaśniała.
- Tak. - Uniósł lekko kąciki ust. - Na początku kupowałem minerały, ale zbyt dużo mnie to kosztowało.
- Można je kupić? - zdziwiła się.
- Tak, ale kosztują niemal fortunę. Elfy, które je wynoszą, wiedzą co ich czeka, gdy ktoś się dowie. - Razem ruszyli w stronę wozów.
- Co tu robisz? - dopytała. - Czemu nie żyjesz pośród elfów?
- Na to pytanie chyba nie trudno odpowiedzieć. - Posłał jej pojedyncze spojrzenie.
- Nauczyłam się nie oceniać po pochodzeniu czy rasie, ale to jedna z najprostszych odpowiedzi.
- Ty jesteś idealna, a jednak uciekłaś. Ja miałem dość wytykania palcami. - Stanęli przy trollu, który oczekiwał przy wejściu na taurenkę.
- Znowu cię męczy? - spytał cicho pół elf, a białowłosy zaśmiał się pod nosem.
- Zdążyłem się przyzwyczaić. - Spojrzał na nich, a Skinandi uniosła brew widząc jego spojrzenie. - Jednak twoje zainteresowanie płcią przeciwną jest wręcz zaskakujące.
- Jak być obojętnym przy takiej kobiecie? - odpowiedział z lekkim uśmiechem i odszedł, posyłając pojedyncze spojrzenie elfce. Ta niemal od razu przeniosła wzrok na trolla, który wyglądał jakby się zastanawiał.
- Znalazłam! - Vasi pojawiła się w wejściu, ale uśmiech szybko znikł z jej twarzy. - A ty nie masz nic do roboty? - spytała niezadowolona.
- O co ci chodzi? - spytała modrowłosa mając dość jej podejścia. Widziała jej spojrzenia i nie rozumiała, czemu dziewczyna naskakuje na nią przy każdej możliwej okazji. Przecież...
- Idź sobie do Okary, a nas zostaw w spokoju.
- Nas? - powtórzyła za nią, a Kidlat ułożył rękę na jej ramionach.
- Bądź milsza dla Skinandi. Będziecie musiały trochę wytrzymać w swoim towarzystwie. - Elfka aż zmarszczyła brwi. Czy oni...
- Jak mam być miła jak się z nią obściskujesz? - Wypuściła ze złością powietrze z nosa.
- A nie wolno mi? - dopytał przyciągając dziewczynę, która od razu złapała go za brodę i z całej siły pchnęła ją do góry.
- Nie pozwalaj sobie - warknęła, a białowłosy puścił ją śmiejąc się.
- Nie podoba ci się? - spytała zbita z tropu Vasi.
- Też to chętnie usłyszę - dodał Kidlat, a elfka uśmiechnęła się wrednie.
- Wolałabym przelecieć taurena niż ciebie - powiedziała patrząc mu prosto w oczy. Czuła jak wszystko się w niej buntuje i robi niedobrze. 
- Czyli Ibwe nie był ci obojętny? - dopytał, a modrowłosa zaśmiała się.
- Aż tak bardzo nurtuje cię pytanie, czy rozchyliłam przed nim nogi czy nie? - Podeszła do niego. - Spytaj przyjaciela. - Minęła go szturchając w ramię i podeszła do jaszczura, który od razu wymusił pieszczoty.
- O czym mówiliście? - dopytała taurenka.
- O niczym ważnym - odpowiedział jeszcze przez chwilę nie spuszczając oczu z elfki.

      Skinandi napełniała wiaderka z wodą przy małym wodopoju. Czuła się jak ostatnia idiotka i była wściekła. Czemu Kidlat to wszystko robił, skoro miał kobietę? Przez myśl nawet jej przeszło, że to z jej powodu był zły o to, co elfka zarzuciła mu w Ax Gund. Usłyszała kroki i wróciła na ziemię. Patrząc na wagę nieproszonego gościa to mógł być tylko troll.
- Skradasz się? - zapytała i usłyszała jego lekki śmiech.
- Nie sądziłem, że nasłuchujesz.
- Trochę się nauczyłam u taurenów - odpowiedziała i wstała. Chciała zarzucić kij na ramię, ale mężczyzna powstrzymał ją.
- Co on do ciebie powiedział?
- Okara? - dopytała z lekkim uśmiechem.
- Nie drocz się ze mną. Okara jest lojalny dopóki nie ma interesu w wystawieniu kogoś.
- To czemu mnie ostrzegł? - Popatrzyła mu prosto w oczy, a ten zmarszczył brwi. - Powiedział, że wieści o mnie dotarły aż tutaj i żebym miała się na baczności.
- Może jednak wpadłaś mu w oko - odpowiedział unosząc kąciki ust.
- Przynajmniej nie będę musiała szukać orka - rzuciła mijając go. - Ale skoro już tutaj przyszedłeś, to przydaj się na coś i weź wodę. - Odeszła chcąc na razie być jak najdalej od niego. Musiała stworzyć między nimi dystans, a co ważniejsze zarysować wyraźne granice.
- Obyś tego nie żałowała Skinandi - powiedział pod nosem kręcąc lekko głową na boki i zarzucił kij na ramię. Dobrze znał pół elfa i nigdy nie widział, żeby tak mierzył spojrzeniem jakąś kobietę, więc modrowłosa była jak najbardziej w jego guście. Wiedział też jak traktuje kobiety, choć on sam nie był lepszy patrząc na to, jak postępuje z Vasi. Dlaczego więc tak bardzo przeszkadzało mu to, gdy chodziło o nocną elfkę? Czy to jej zażyłość z Ibwe na to wpływała? To lojalność wobec przyjaciela, nie pozwalała mu na to patrzeć bezczynnie?
      - Miałaś przynieść wodę. Nadajesz się ty do czegoś? - spytała Vasi widząc modrowłosom, która przyszła bez wody, po którą poszła. Czuła jak zazdrość pali jej żyły. Była sam na sam z jej mężczyzną. Nawet nie wiedziała ile nocy było za nimi i nawet nie chciała myśleć ile razy ta mała...
- Niesie się - odpowiedziała, a brązowowłosa skrzywiła się widząc trolla, który podszedł do nich.
- Co robiliście razem? - spytała niezadowolona. Czy oni ze sobą sypiali za jej plecami?!
- Nie bądź taka zazdrosna. - Pół elf objął dziewczynę i lekko ją przytulił. - Nie jesteś jedną kobietą na świecie, a gdyby miał cię zmienić, to już dawno zrobiłby to. - Mówiąc te słowa patrzył wprost na Kidlata, który mierzył go spojrzeniem.
- Długo się znacie? - wtrąciła się Skinandi widząc spięcie między tą dwójką.
- My?! - dopytała podekscytowana taurenka.
- Raczej chodziło jej o nas. Otito?
- Mase lo o ko se pataki - odpowiedziała. Nie podobał jej się fakt, że używał starego języka i wolała, żeby tego nie robił. - I tak. Chodziło mi o Kidlata i Okare. - Przeniosła wzrok na dziewczynę, ale szybko podążyła nim na trolla.
- Za długo - odpowiedział białowłosy, a pół elf podszedł do modrowłosej.
- Co powiesz na spacer przed kolacją? - zaproponował z lekkim uśmiechem.
- Tu i tak się nie przydamy - odpowiedziała i odeszła z rudowłosym.
- Kidlat... - Vasi dotknęła dłoni trolla, a ten delikatnie uniósł kącik ust.
- Mamy co robić. - Przeszedł obok, a niezadowolona dziewczyna wypuściła powietrze przez nos, po czym sama zabrała się za gotowanie. Był zimniejszy niż zwykle względem niej. Do tego z powodu tego patyczaka, jak nazywała w głowie elfkę. Przecież tam nawet nie było za co złapać.
      Skinandi szła przyglądając się ciemniejącemu niebu. Czekała na gwiazdy, które powinny pojawić się lada chwila. Wróciła myślami do tych wieczorów, gdy wpatrywała się w nie z taurenem. Czuła, że będzie jej brakować czasu z nim spędzanego. Nie mówiąc nawet o Tseonie i jej dzieciach.
- Co robisz u boku trolla? - zaczął rozmowę rudowłosy, a dziewczyna posłała mu pojedyncze spojrzenie. Z tyłu głowy nadal miała słowa białowłosego i wolała nie zdradzać za dużo, nawet gdy ten wiedział kim jest.
- Podróżuje.
- Dlaczego kapłanka uciekła od swoich? - Modrowłosa stanęła i zacisnęła ręce w pięści.
- Bo miała dość wpajanych jej kłamstw i nie godziła się na przyszłość, którą zaplanował za nią ktoś inny. - Przeniosła na niego spojrzenie. - A ty. Uciekłeś tylko z powodu mieszanki krwi, czy zrobiłeś coś jeszcze?
- Liczysz, że powiem ci to na pierwszej randce? - spytał i delikatnie pogładził jej policzek.
- Randce? - zdziwiła się wybijając ze wcześniejszego stanu.
- Nie jestem szczeniakiem Skinandi i nie będę bawił się w podchody. Gram w otwarte karty. Wpadłaś mi w oko. Moglibyśmy razem sobie pomóc.
- Niby w jaki sposób? - Przyglądała mu się uważnie.
- Mógłbym nauczyć cię kilku przydatnych rzeczy. - Przejechał palcem po jej policzku i przemknął nim przez szyję. - Niewielu tu też takich jak my. Gdybyś potrzebowała męskiego towarzystwa, możesz na mnie liczyć.
- Czyli pomożesz mi, gdy ci się oddam. A jeśli tego nie zrobię?
- Wtedy też ci pomogę. Nie chcę, żebyś płaciła mi za pomoc. - Zbliżył się wplatając dłoń w jej włosy. - Ciesz się życiem i wolnością - szepnął. - Decyduj sama kogo chcesz mieć obok. - Złączył ich usta. Modrowłosa nie cofnęła się. Odwzajemniła pocałunek pozwalając przyciągnąć się. Sama uniosła dłoń i wplatając dłoń w jego włosy. Ile razy pragnęła tego jeszcze u elfów? Złączyć się w pocałunku z mężczyzną. Samej poczuć jak to jest.
      Otworzyła oczy i popatrzyła Okarze prosto w twarz, gdy pocałunek się skończył.
- Takie to straszne? - spytał lekko unosząc kąciki ust.
- Myślisz, że jesteś pierwszym mężczyzną, którego pocałowałam? - spytała unosząc delikatnie kąciki ust. Od razu dostrzegła niepewność na twarzy elfa. Aż tak dobrze całowała, czy kłamała, że mężczyzna miał wątpliwości. - Ale chętnie skorzystam z twojej propozycji. - Sama przejechała ręką po jego piersi i popatrzyła mu prosto w oczy. - Ale nie będę się godzić na wszystko na co będziesz miał ochotę. Sama zdecyduje, co pozwolę ci wziąć - dodała ciszej i odsunęła się. Okara uśmiechnął się i znów zmniejszył odległość między nimi, obejmując talie modrowłosej.
- Spacer dopiero się zaczął i do kolacji zostało jeszcze sporo czasu - stwierdził i ruszył przed siebie. Skinandi nie protestowała. Szła czując palce elfa na swoich żebrach. Wsłuchiwała się w głos, którym opowiadał o miejscu, w którym się znalazła. Obóz zagubionych. Miejsce, w którym odpoczywa i pomieszkuje wiele osób. Tylko Vasi mieszkała tu na stałe. Reszta przebywała sporadycznie. Sam Okara miał wyruszyć za parę dni, ale stwierdził, że dla elfki zostanie tu dłużej.
      Fioletowoskóra oparła się plecami o pień drzewa, a elf znalazł się tuż przy niej. Całował ją namiętnie, napierając na nią całym ciałem. Palcami badał jej seksowne ciało. Nigdy wcześniej nie miał dotyczenia z nocnymi elfami. Widział wyniosłe elfki stamtąd, ale nigdy nie sądził, że z jakąkolwiek będzie miał kontakt. U elfów większość kobiet posyłało mu gardzące spojrzenie. Zazwyczaj wykorzystywał swój urok osobisty na ludzkich kobietach lub dogadywał się z pół elfkami. Cichy jęk wybił go na chwilę. Jeszcze raz przejechał dłonią po jej jędrnej piersi i znów zatopił się w jej ustach. Jej ciało było idealne. Do tego odcień skóry sprawił, że od razu wpadła mu w oko. Nie sądził tylko, że będzie mieć cięty język i charakter niczym kobiety mieszkające na piaszczystych ziemiach. Choć może to sprawka czasu jaki tu spędziła. To go jednak nie interesowało. Chciał ją zatrzymać przy sobie dopóki nie będzie sprawiać mu problemów. Zawsze mógł po prostu zniknąć i znaleźć sobie inną kobietę do towarzystwa.
- Nie. - Dziewczyna popatrzyła Okarze prosto w oczy, gdy ten chciał się dobrać do jej paska. - Nie licz, że zaliczysz mnie na pierwszej randce - dodała unosząc delikatnie kąciki ust. Wymknęła się z jego rąk i skierowała w stronę obozu. - Chcesz zostać tu sam? - dopytała posyłając mu pojedyncze spojrzenie, a elf ruszył za nią. Przez chwilę patrzył na jej tańczące biodra i pierwsze o czym pomyślał, to że powinien jej sprawić nowe ciuchy. Te łachy nie pasowały do niej. Wyrównał z nią, a popatrzyła na niego pytająco.
- Jaki kolor lubisz?
- Skąd takie pytanie? - zaśmiała się. 
- Pytanie jak każde inne - odpowiedział i objął jej talię. - Mógłbym też spytać o ulubioną potrawę albo porę dnia. - Uniósł kąciki ust i stanął przyciągając ją do siebie. - Pytanie idealne na początek, żeby kogoś poznać. - Przyłożył dłoń do jej policzka i pogładził go kciukiem. - Gdy dowiem się o tobie więcej, będę zadawać ciekawsze pytania. 
- Trzymam za słowo. - Uniosła delikatnie kąciki ust i odchyliła się do tyłu, gdy znów chciał ją pocałować. Mężczyzna posłał jej pytające spojrzenie, a jej uśmiech powiększył się. - Wystarczy tych dobroci na dziś - szepnęła mu prosto w ust i wyswobodziła się z jego rąk. - Powinniśmy wracać. - Ruszyła pierwsza, a pół elf podążył za nią. Cały czas miała w głowie, na co przystała i to co pozwoliła mu zrobić. Nie czuła się z tym źle. Czemu miałaby? Już chyba dawno odrzuciła część zachowań elfów. Może nie chciała chodzić porozbierana jak taurenki, ale nie miała zamiaru żyć w celibacie jak elfki. Chciała zaznać w życiu jak najwięcej. Oddychać pełną piersią i nie zadręczać się czymś, co nigdy nie będzie jej potrzebne. Była mrocznym elfem. Była zdrajcą i nigdy nie wróci na rodzime ziemie. Nie będzie żoną i nie musi zachowywać czystości dla elfa, który miałby być u jej boku do końca życia. 
      Spojrzenie uciekło na rudowłosego, który szedł obok niej. Był jej obojętny, ale ledwo go poznała. Nie widziała ich dwójki podróżującej razem, ani obok siebie. Ale jego bliskość była przyjemna. Gdy ją całował, dotykał... Nawet te małe gesty, które miały jej pochlebić były w jakimś stopniu przyjemne. Trudno było jej to zrozumieć i chyba tylko dlatego pozwoliła mu dotknąć piersi. Chciała poznać swoje ciało i to jak reaguje na inne osoby i dotyk. Chciała wiedzieć wszystko to, co było tematem tabu u elfów. Poznać samą siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top