Rozdział 7
*2 tygodnie później*
- Mam to! - woła Maria Hill podczas kolejnej narady.
- Co masz? - pyta May.
- Wiem gdzie są - mówi Hill - jeśli przyjąć, że cały czas kierują się na południe, a Vostokoff ma wielką wyobraźnię geograficzną to mogą udać się tylko do jednego miejsca.
- Do portu w Caracas - kończy za nią agent Garrett.
- Dlaczego miałyby się tam udać? - pyta jeden z agentów.
- Bo to największy port ze wszystkich portów Ameryk - mówi John Garrett.
- I nie ma tam kontroli celnej - dodaje agentka Hand.
- Brawo Hill, masz łeb - mówi Fury dotychczas stojący w cieniu - zbierać się! I to już!
- Maria - mówi Hand przedzierając się - możesz z nami jechać. Jeśli chcesz i agentka May wyrazi zgodę.
- A bierzcie ją - mówi May - świeże powietrze jej się przyda.
- Jeśli Ci to pomoże, wezmę Granta - mówi Garrett.
- Brzmi dobrze - mówi Maria.
- Zbieramy się, agenci! - woła agentka Hand.
*Kilka godzin później, Caracas w Wenezueli*
W wenezuelskim mieście zbliża się wieczór. Melina, Natasha i Yelena powoli przybliżają się do celu, jakim jest dostanie się na statek w porcie. Jeśli teraz wypłyną, zgubią na dobre TARCZĘ i Czerwoną Salę. W międzyczasie agenci TARCZY docierają do Caracas i jadą w stronę portu. A tymczasem w Caracas zapada noc. Melina i jej córki są już w porcie, kiedy ze wszystkich stron otacza je światło. Z samochodu wysiadają dwaj dość dobrze uzbrojeni mężczyźni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top