Rozdział 1

*1995 rok, Ohio*
Niebieskowłosa dziewczynka, na oko 11-latka, jedzie rowerem przez ulicę stanu Ohio. Kiedy mija bawiących się rówieśników, odmachuje im z uśmiechem. Po czym wjeżdża na podjazd swojego domu i zostawia tam rower. Zachodzi na tyły domu, do ogrodu, i gwiżdże przywołując swoją siostrę. Mała blondynka, około 6-letnia, huśta się na huśtawce i odgwizduje. Następnie obie wykonują mostek przekomarzając się.

- Jesteśmy do góry nogami - mówi młodsza.
- I założę się, że upadniesz pierwsza - mówi niebieskowłosa.
- Nie, bo Ty - upiera się blondynka.

Starsza z dziewczyn rozśmiesza blondynkę i ta upada na plecy. Obie wstają i zaczynają się ganiać.

- Mówiłam Ci, mówiłam - mówi niebieskowłosa uciekając.

Nagle blondynka upada na kolano i woła mamę. Jej siostra szybko podbiega do niej i przytula ją. Na podwórku zjawia się brunetka, ich matka.

- Co się stało? - pyta.
- Uderzyła się w kolano - mówi jej starsza córka.

Blondynka przytula się do mamy.

- Spokojnie, kochanie - uspokaja ją brunetka - ćśśś, ćśśś. Już dobrze, wstań. Ból tylko Cię wzmacnia. Prawda, duża dziewczynko?
- Tak - odpowiada jej niebieskowłosa huśtając się.
- Mamo, patrz. Świetliki - mówi blondynka.
- W rzeczywistości są to małe stworzonka poddane procesowi...bioluminescencji - mówi kobieta obserwując z dziewczynkami zjawisko - chodźmy na obiad.

Wchodzą do domu i nakrywają stół do kolacji. W pewnym momencie do domu wchodzi blondyn w okularach, ojciec dziewczynek.

- Hej tato - wita się starsza z dziewczynek.
- Hej kochanie - mówi blondyn i podchodzi do lodówki.

Matka i córki siadają do stołu, podczas gdy mężczyzna stoi przy oknie i wygląda za nie.

- Wszystko w porządku, kochanie? - pyta brunetka.

Blondyn odwraca się w jej stronę z nietęgą miną.

- Jak minął dzień? - pyta swoje córki.
- Fajnie. Byłyśmy z Nat do góry nogami - zaczyna blondynka - później skaleczyłam się w kolano, ale już nie boli. Później widziałyśmy świetliki. To było super.
- Przecież widzimy je co roku - mówi "Nat".

Ich rodzice przechodzą za ścianę.

- Nie - mówi brunetka - ile czasu nam zostało?
- Nie wiem - przyznaje blondyn - godzina, może mniej.
- Nie chcę wracać - mówi brunetka.
- Nie mów tak - prosi blondyn.

Dorośli wracają do dzieci.

- Dziewczynki, pamiętacie jak kiedyś obiecałem Wam wielką, wspaniałą przygodę? - pyta dziewczynki blondyn - dzisiaj nadszedł ten dzień.
- Hurra! - woła mała blondynka.

Mniej entuzjastycznie do tego wydarzenia podchodzi starsza dziewczynka. Kiedy jej tata i siostra odchodzą od stołu, patrzy w oczy swojej mamy.

- Tak mi przykro - mówi kobieta i wstaje od stołu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top