Rozdział 3
- Melina, uspokój się. Oddaj mi broń - prosi Alexei - wykonaliśmy zadanie i wracamy do domu.
- Naprawdę wierzysz, że Dreykov pozwoli nam wrócić w teren? - pyta kpiąco Melina - jesteśmy elementami przestarzałego systemu. Ja wyląduje w laboratorium, a Ty na jakimś odludziu. Nie będziesz już Czerwonym Strażnikiem, Dreykov na to nie pozwoli.
- Kłamiesz - mówi Alexei.
- Chcesz się przekonać? Proszę, leć do Dreykova i go spytaj. Będzie Cię mamił, a tak naprawdę nie dotrzyma słowa - mówi Melina - to on ma tu ostatnie słowo, nie Ty.
Po czym oddaje dwa strzały w jego kierunku. Natasha zasłania siostrze uszy. Melina zabezpiecza broń i odwraca się do dziewczynek.
- Natasha, Yelena. Nic się nie bójcie - mówi - mała zmiana planów. Od teraz jesteśmy tylko my.
- Dlaczego zastrzeliłaś tatę? - pyta Yelena.
- Tata nie chciał nam pomóc. Chciał nas oddać złemu facetowi i nas rozdzielić - mówi Natasha.
- Tata? - pyta Yelena.
- Niestety kochanie. Tata był zły - mówi Melina - teraz jesteśmy same. Nat, przeszukaj kieszenie.
Dziewczynka przeszukuje kieszenie martwego blondyna. Znajduje jego dokumenty i kluczyki do auta. Oddaje jej Melinie. Cała trójka oddala się od samolotu i martwego ciała.
*Tymczasem, baza TARCZY, USA*
Nad budynkiem siedziby Tajnej Agencji Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych niedawno wstało słońce. W jednym z pomieszczeń, które temperaturą przypomina chłodnię jest 5 osób: mężczyzna po 40-tce w fartuchu, kobieta po 30-tce w granatowym mundurze z orłem na piersi, czarnoskóry mężczyzna w średnim wieku z opaską na oku, mężczyzna przed 30-tką w czarnym garniturze i 16-latka w czarnej bluzie. Cała piątka stoi nad sinym ciałem młodego mężczyzny, który należał do ich organizacji.
- Pasy go przydusiły. Nie miał szans - mówi mężczyzna po 40-tce i przykrywa ciało.
- Nie zasłużył na taką śmierć - mówi kobieta po 30-tce.
- Ci Wasi szpiedzy muszą być dobrzy. Wiedzieli jak zaatakować, żeby nie zostawić świadków - mówi koroner.
- Dla mnie sam fakt szpiegów brzmi jak obraza - mówi kobieta po 30-tce.
- Daj spokój May. Każdemu się zdarza - mówi czarnoskóry w średnim wieku.
- Nie lubię wpadek - mówi May.
- Nikt nie lubi - odzywa się 16-latka - złapiemy ich?
- Pewnie - mówi mężczyzna przed 30-tką - pomożesz?
- Z chęcią - mówi nastolatka.
Żegnają się z koronerem i wracają na piętra biurowe. Natykają się tam na jednego z agentów.
- Dyrektorze Fury, agentko May - mówi.
- O co chodzi, agencie Blake? - pyta Fury.
- Dostaliśmy zawiadomienie z meksykańskiego Coatzocoalcas - mówi agent Blake.
- Coatzocoalcos - poprawia go May - co? Umiem trochę hiszpańskiego. Mów.
- Dostaliśmy zawiadomienie o pozostawionym samopas samolocie i martwym ciele - mówi agent Blake.
- Kartele w Meksyku to normalność - mówi Fury - co ich dziwi?
- Martwe ciało należy do Alexa Rowleya - odpowiada mu agent Blake.
Wszyscy spoglądają na siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top