Australia x Reader - Stardoll, Tinder i kangury...
-Hym...- zastanawiałam się właśnie nad założeniem Tindera. - Na pewno myślisz, że to dobry pomysł? - spytałam pewnego Australijczyka
-Oczywiście! W końcu znajdziesz sobie faceta!
-To, że mam 20 lat i nigdy nie miałam chłopaka, to nie znaczy, że muszę zakładać sobie Tindera...
-A to, że dalej jesteś dziewicą też nic nie znaczy? - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się strasznie jak to zawsze gdy o tym wspominał i udostępniłam mu ekran.
- Teraz się zastanawiam co by było lepsze... założenie ci konta, czy kupienie biletów do Australii? hym.... - jego mina automatycznie zrzedła. Oj jak ja uwielbiam jak się mnie zaczyna bać~ Nie raz już mnie porównywał do Rosji pomieszanego z Finlandią i Ameryką... No ale w sumie to nie moja wina, ze lubię patrzeć na jego przerażoną minę.
-W-wiesz co, może lepiej nie wchodź na tą stronę... - właśnie weszłam na stronę jakiegoś biura lotniczego. Zanuciłam sobie pod nosem melodyjkę i...
-NIE KLIKAJ!!! - kliknęłam ,,kup". - Nie załatwię ci wizy.
-Wiesz, ze nie musisz~ Przecież mieszam na terenie Nowej Zelandii~ - ,,pocieszyłam" go. (dop. aut. Za żadne skarby nie wiem żeby polecieć z Nowej Zelandii do Australii trzeba mieć wizę. Jak ktoś wie, niech mi powie w komentarzach~ Przyda się w przyszłości XD)
-Jesteś okropna. Idę już zamawiać kwaterę na cmentarzu...
-Ej! Najpierw musi mnie ktoś zapoznać z okolicą w której mieszkasz~ - zaśmiałam się. Poznałam go przez internet a właściwie przez... Stardoll... Tak, jak miałam 15 lat to grałam w Srardoll... I o dziwo... On też... Tylko, że on jest personifikacją. I tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy ze sobą pisać więcej. Raz na miesiąc, tydzień a potem codziennie. Jest moim IBFF. Zawsze mi pomaga a ja jemu. Jeszcze trochę pogadaliśmy i musiałam kończyć.
*Time Skip*
Właśnie szłam przez lotnisko do wyjścia. Było to już Australijskie lotnisko a na zewnątrz czekał na mnie mój ,,KSIĄŻĘ" w swoim białym kabriolecie. Oj kocham takie~ Gdy tylko wyszłam na dwór w moim włosach zaczął tańczyć ciepły wiatr a na twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Na dworze było strasznie gorąco. Około. 37°C. W moich oczach zabłyszczały iskierki szczęścia na widok (Imię Australii) (dop. aut. Przepraszam, nie mogłam znaleźć a nie wiem jak się nazywa ;_;). Szybko podbiegłam do auta po czym do niego wsiadłam rzucając walizkę na tylne siedzenie.
-Hejka~ - przytuliłam go. Po raz pierwszy widziałam go na żywo.
-Cześć (Imię)! Jak to dobrze wreszcie cię widzieć!! - zaśmiał się i również mocno mnie przytulił. Odpalił samochód i pojechaliśmy w zupełnie nieznanym mi kierunku.
-Ale mnie nie zabijesz w lesie, prawda? - spojrzałam na niego. Pędził po autostradzie jak szalony.
-Prędzej to ja bym się tego obawiał z twojej strony. - wyszczerzył się.
-Może zwolnisz? - obok nas podjechał jakiś gościu Jaguarem. Najwidoczniej chciał się ścigać. A Australia? On na to jak na lato! Otworzyłam usta aby zaprotestować, ale nie zdążyłam. Jechaliśmy ponad 200 na godzinę. Po jakimś czasie się już przyzwyczaiłam do tego wyśmienitego wyścigu.
-Kto wygrał? - zapytałam gdy już byliśmy za normalnej drodze.
-Nie wiem. Najprawdopodobniej my. - zaśmiał się - Wiesz, oni pojechali dalej a są tam radary więc, jak dalej będą jechać 200 na pewno mało nie zapłacą.
-Aha. Nie znam się na tym. - wzięłam walizkę i ruszyłam do jego domu. Był mały, ale ślicznie urządzony i znajdował się nad morzem. - Jeju, jakiś ty przystojny~ - poszłam na taras. Mówię tak do państw, których widoki wprost mnie onieśmielają. Ta plaża, słońce, piasek~ Ahhhhh~
-Dzięki. Staram się. - podrapał się po głowie. Nagle z kuchni wyskoczył kangur. Zaraz... KANGUR!? KANGUR!!!! Kocham kangury!! Szybko zaczęłam robić zdjęcie jak Australia go głaszcze. Zwierze zaczęło do mnie podchodzić. Zrobiłam tylko ,,Awwwwwwww~" po czym, je pogłaskałam. Kagur się do mnie przytula na swój sposób! YAAAAAY!!!! (Imię Australii ;_;) zrobił nam zdjęcie. Pokazał mi je. Było świetne! Tylko jedna rzecz mi się nie podobała... Kangur nie chce mnie puścić... Lubię je, ale niech mnie już puści... No cóż. Reszta dnia upłynęła na próbowaniu odciągnięcia futrzaka ode mnie. Pod koniec dnia gdy już było ciemno razem udaliśmy się na plażę i zaczęliśmy kąpać. To takie piękne i wspaniałe miejsce~ Pływałam sobie na materacu popijając drinka, którego mi zrobił. Był pyszny. Był to już mój któryś z rzędu. On z resztą też pił alkohol.
-Bardzo dobre. - przyznałam - Nie wierzę, że sam to zrobiłeś.
-To trzeba Cię nawrócić~ - wypiłam wszystko - Chcesz kolejnego?
-Oczywiście! - złapał materac i zaprowadził go na brzeg. Poszliśmy do niego i zaczął robić napoje dla nas. W końcu już całkowicie się upiliśmy. Pamiętam tylko to:
-(Imię)~ A ty masz śliczne włoski~
-A ty takie bicki jak Pudzian~ - i to wszystko... Gdy się obudziłam leżałam obok niego przykryta kołdrą na łóżku wtulając się w jego tors. Był taki umięśniony... Podniosłam się na łokciach. Nie mogłam się powstrzymać od muśnięcia jego ust swoimi. Dopiero wtedy zorientowałam się, że mam na sobie jego za dużą koszulę... I TYLKO ją... Szybko się zasłoniłam i krzyknęłam:
-GWAŁCICIEL!! -chyba się obudził.
-Co?
-CO MI WCZORAJ ZROBIŁEŚ!?
-Nie wiem. Byłem pijany... - wybełkotał.
-Jak to nie wiem!? - pocałował mnie abym się zamknęła. Przynajmniej takie miałam wrażenie...
-Czyli już nie potrzebujesz Tindera? - zapytał się mnie na co tylko się uśmiechnęłam i go przytuliłam.
-Na to wygląda. - z powrotem się położyłam. Poczułam jak coś włochatego smyra mnie w nogę. - Ogól nogi. - zaśmiałam się. Nagle coś koło nas się poruszyło. Odkryłam to i...
-SKĄD TU TEN KANGUR!?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top