Rozdział 11
Brunetka stała pod klasą obrony przed czarną magią. Przeglądała z niedowierzaniem swój nowy podręcznik. Wszystko brzmiało w nim irracjonalnie, nie było ładu ani składu. Bladego pojęcia nie miała, jak z tego może nauczyć się czegoś przydatnego. Zamknęła ją po paru chwilach i schowała w torbie. Odwróciła głowę i niedaleko siebie dojrzała Arianę. Była ona dziewczyną z jej roku. Miały szansę tylko raz rozmawiać, było to podczas lekcji latania rok temu.
Ślizgonka stała oparta o ścianę i wpatrywała się w przestrzeń przed sobą. Obok niej stał Goyle, który coś do niej mówił. Prawdopodobnie były to obelgi, ta dwójka nie lubiła się zbytnio. Alex podeszła do brunetki i spojrzała na pulchnego chłopaka, który przerwał swój monolog zaraz po jej przybyciu.
— Draco cię szuka. — powiedziała miło, a Goyle pokiwał głową.
— Dzięki. — Chłopak wyminął ją i zaczął iść w kierunku schodów. Brunetka odprowadziła go spojrzeniem po czym zerknęła na Arianę. Ślizgonka nie zmieniła swojej pozycji. Nadal stała oparta o chłodną ścianę. Dłonie trzymała w kieszeni swojej szaty.
— Coś nie tak? — zapytała, a ta nagle odwróciła się w jej kierunku.
— Daruj sobie. — prychnęła i zaraz po tym dodała. — Odwal się ode mnie, albo ja...
— Albo ty co? — Zza Alex wyszedł sam Draco Malfoy, który spiorunował dziewczynę najgroźniejszym spojrzeniem. Ariana zamilkła, patrząc na chłopaka. — Zjeżdżaj stąd.
Ariana prychnęła pod nosem i odchodząc tylko spojrzała na brunetkę, która spuściła wzrok. Draco nie pytał o co mogło chodzić ślizgonce, po prostu oparł się o ścianę i odczekał przybycia nauczyciela obrony przed czarną magią, na którego nie musieli już dłużej czekać. Gilderoy Lockhart powitał swoich uczniów promiennym uśmiechem i poprawił swoją złotą czuprynę. Niektóre dziewczyny uśmiechnęły się na ten gest, a mężczyzna otworzył drzwi wpuszczając ich do środka.
Alex oraz Draco usiedli w przedostatniej ławce tuż obok okna. Dziewczyna wyjęła swoje rzeczy i spojrzała na nauczyciela, który lekcję rozpoczął od streszczenia swojej autobiografii. Brunetka nie chcąc tego dalej słuchać spojrzała w okno i obserwowała krople deszczu, które spływały po szybie. Typowa angielska pogoda była mocno depresyjna. Szare niebo nie napajało optymizmem, a dodatkowo deszcz sprzyjał usypiającej atmosferze.
Wpatrywała się w widok zza oknem tak długo, że o mało nie dostała zawału kiedy ktoś szturchnął ją w plecy. Odwróciła głowę i zobaczyła Seamus'a Finnigana, który wyciągnął do niej dłoń z kilkukrotnie złożoną karteczką. Podniosła brew do góry, a ten dyskretnie wskazał na Arianę, która posłała jej cyniczny uśmiech. Odwróciła się i spojrzała na karteczkę. Miała już ją rozwinąć, kiedy Draco momentalnie wyrwał ją z jej dłoni i odwrócił się w kierunku adresata. Zamachnął się i obserwował jak kawałek papieru odbija się od głowy ślizgonki.
— Co ty robisz? — zapytała brunetka, a blondyn odwrócił się z lekkim uśmiechem.
— Nie przejmuj się przegrywem, który próbuje dowartościować siebie nękając kogoś lepszego. — mówił to z powagą. — Pamiętaj kim jesteś i nie daj sobie wmówić niczego innego.
– Wow, to było głębokie.
***
Selena weszła do biblioteki rozglądając się. Szukała od pół godziny Alex, z którą chciała porozmawiać. Niestety nigdzie jej nie widziała. Westchnęła głośno i weszła głębiej do pomieszczenia ciągle zaglądając czy, aby gdzieś jej nie ma. Ślizgonka przeszła obok półek z księgami starożytnej historii czarodziejstwa po czym przy jednym ze stoli dostrzegła trzy rude czupryny, oraz Harry'ego Potter'a.
Chwilę kłóciła się sama ze sobą, czy podejść do grupki ludzi. Nigdy z nimi nie rozmawiała i bała się tego jak może skończyć się ich pierwsze spotkanie. Postanowiła jednak podejść. Szła w ich kierunku jakby na ścięcie. Zatrzymała się obok jednego z bliźniaków i nieświadomie z całej siły walnęła go w ramie.
— Nie atakuj ludzi tak, bo możesz zabić! — George zaczął rozmasowywać sobie ramię patrząc na zaskoczoną ślizgonkę.
— Widzieliście Alex?— zapytała szybko widząc, jak zebrani się w nią wpatrują.
— Właściwie to od końca lekcji nie. — powiedział Ron.
Te słowa jakby zwabiły do nich brunetkę, która z niemrawą miną zaczęła iść w ich kierunku. Ron podniósł brew do góry i z zaciekawieniem spoglądał na to co robi. Dziewczyna wyjęła z torby pergamin oraz pióro z atramentem. Na stół rzuciła jedną z książek Lockharta. Fred i George spojrzeli na siebie nie wiedząc zbytnio co się wokół nich dzieje.
— Gdzie byłaś? Szukałam cię! — Selena położyła dłonie na biodrach.
— Miałam szlaban u Lockharta. — powiedziała nawet na nią nie spoglądając.
— Zaraz, zaraz. — Fred uśmiechnął się szeroko. — Sama bez mojej pomocy wpakowałaś się w kłopoty? — zapytał, a ona pokiwała głową. — Słoneczko, ależ ja jestem z ciebie dumny. — rzekł wzruszony, ocierając niewidzialną łzę.
— Właściwie to co zrobiłaś? — zapytała Selena siadając obok Ron'a.
— No bo... — spojrzała na zgromadzonych, którzy przysunęli się bliżej — Ariana z naszego roku zaczęła mieć do mnie jakieś zażalenia i jak skończyła się lekcja obrony przed czarną magią, zaczęła mi wyrzucać, że jestem księżniczką, a połowa Slytherinu to moi pomagierzy. — mówiła obserwując ich reakcje. — No i nie wytrzymałam i powiedziałam, żeby wyjęła trzonek miotły z dupy, i akurat Lockhart wyszedł ze swojego schowka i to usłyszał. Musiałam godzinę spędzić na szlabanie i teraz muszę napisać referat o mojej ulubionej akcji Lockhart'a.
— Teraz to za byle co można szlaban dostać. — mruknął George.
— Kiedyś to trzeba było się postarać. — dodał Fred.
— Świat spada na psy. — powiedzieli wspólnie.
***
Wyszła z biblioteki i zmęczonymi krokiem kierowała się w stronę schodów. Skręcając w prawo ujrzała niedaleko poręczy swojego przyjaciela, Draco. Platynowłosy opierał się o barierkę i z uśmiechem wpatrywał się przed siebie. Jego szczęście ją trochę zmartwiło rzadko zdarzało się, żeby chłopak od tak szczerzył się jak głupi do sera. Podeszła bliżej niego i zerknęła w kierunku, w który spoglądał. Zauważyła dziewczynę z Hufflepuff, pamiętała ją tylko z incydentu przed przydziałem domów. Wiedziała, że Draco był na nią wściekły za chęć przejechania go wózkiem.
Mugolaczka utknęła na schodach, które jak w karuzeli zaczęły się kręcić. Draco nawet nie próbował ukryć rozbawienia daną sytuacją. Alex zakryła dłonią usta nie mogła udawać, że ta sytuacja nie jest zabawna.
— Typiara wjechała na schody, a ja rzuciłem zaklęcie. — mówił cicho, a brunetka spojrzała na niego. — Ej, szlamo! Wiesz jak to się nazywa? KARMA BITCH.
— Dorwę cię Malfoy! — odpowiedziała mu ze złą miną.
— No, najpierw mnie dogoń.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top