18
- I to jak? - zapytał ze śmiechem Eddie po czym podał mi rękę - miło było moi drodzy, ale na nas już czas - pożegnaliśmy się z wszystkimi po czym wyszliśmy z domu kierując się w stronę Vana Eddie'go. W żołądku znowu poczułam ścisk, wiedziałam co teraz nas czarka - ta rozmowa - którą zaczął Eddie w samochodzie dwie godziny wcześniej, ale nie dałam mu jej dokończyć. Wytarłam ręce, które zaczęły mi się strasznie pocić ze stresu w spodnie, po czym wsiadłam do samochodu Eddie'go.
W samochodzie była cisza a w tle ponownie leciała tylko muzyka dobiegająca z radia, ale tym razem bardziej spokojna, cicha a przede wszystkim pomagająca mi pozbierać myśli.
W końcu dojechaliśmy do „domu"Eddie'go, który zdążył już na stałe zaaklimatyzować się w chacie Rick'a Ćmika i można śmiało powiedzieć że już oficjalnie tutaj mieszka.
- Wysiadamy Madame - powiedział otwierając mi drzwi po czym podał mi rękę przy tym urokliwie się uśmiechając.
Weszliśmy do domu po czym zdjęłam buty od których dostawałam już odcisków po czym podeszłam do kanapy na którą usiadłam.
- Skoro już tutaj oficjalnie mieszkasz bo Rick sprzedał ci te chałupę to mógłbyś chociaż przerobić ją na coś w czym ma się warunki do godnego życia - powiedziałam spoglądając na Eddie'go, który bacznie mnie obserwował oparty o blat od szafki w kuchni. To miejsce przyprawia mnie o tyle wspomnień, mimo lat prawie nic się tutaj nie zmieniło a ja przez to czuje się tak jakbym wróciła do czasów gdy mieliśmy po 17/18 lat i siedzieliśmy tutaj ukryci przed całym światem.
- Ale o co ci chodzi Alex? - zapytał śmiejąc się Eddie - kupiłem telewizor i lodówkę, a nawet ją uzupełniłem, więc już nie muszę jeść samych zup z puszki - powiedział nadal się śmiejąc.
- Miałam na myśli... - zaczęłam wstając i idąc w jego stronę - abyś kupił sobie wreszcie porządne łóżko a nie spał ciagle na tej starej, zniszczonej kanapie to po pierwsze, po drugie mógłbyś tu wyremontować i chociaż jakąś łazienkę sobie zrobić a nie kąpać się w jeziorze a załatwiać w krzakach za domem, po trzecie to że kupiłeś telewizor, lodówkę i trochę jedzenia nie oznacza że od razu jest to dom z dobrymi warunkami, ciekawa jestem co zrobisz jak przyjdzie zima - powiedziałam stając przed Eddie'm, nasze klatki piersiowe praktycznie się ze sobą stykały a oddech Eddie'go czułam na policzku.
- Bez przesady Alex - powiedział śmiejąc się - nie znasz mnie? Będę się tym martwił w ostatniej chwili - dodał kładąc dłonie na moich biodrach przyciągając mnie jeszcze bliżej do siebie - chyba mieliśmy porozmawiać - dodał szepcząc mi do ucha po czym przygryzł jego płatek, mój oddech minimalnie przyspieszył a ja sama położyłam dłonie na jego karku jeżdżąc po nim palcami i bawiąc się przy okazji loczki Eddie'go przegryzając wargę i patrząc na twarz Eddie'go, na której malował się coraz większy uśmiech.
Eddie zdjął w końcu swoje dłonie z mojej talii po czym złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę kanapy, na której usiedliśmy.
- Eddie, ja nie wiem jak mam zacząć te rozmowę - przyznałam - próbowałam wymyślić jakieś scenariusze ale... - moją wypowiedz przerwał Munson.
- Alex, może ja zacznę co? A reszta sama jakoś się potoczy - No tak jego tekst, zawsze go powtarzał gdy zaczynałam panikować ~ spokojnie, jakoś samo się potoczy ~ Szczerze sam nie wiem jak zacząć - powiedział śmiejąc się pod nosem aby rozluźnić atmosferę - ale chce to już mieć z głowy - dodał biorąc głęboki wdech, cały czas trzymając mnie za ręce i nie puszczając - kocham cię Alex, chce żebyś wiedziała, że po mimo upływu tylu lat ja nadal cię kocham tak samo a nawet jeszcze mocniej niż kiedykolwiek o ile jest to możliwe i nigdy nie przestałem myśleć o tobie jako o mojej narzeczonej i chce żebyś wiedziała, że nie mam pretensji o to że znalazłaś sobie kogoś innego... - wiedziałam kogo miał na myśli przez go zrobiło mi się strasznie głupio, on cały ten czas myślał o mnie a ja? Ja sobie znalałam kogoś innego - nie obwiniaj się Alex - powiedział patrząc na mnie.
- Eddie... to nie tak - powiedziałam odsuwając się od niego po czym oparłam się o kanapę głośno wypuszczając powietrze - ja nie kochałam nigdy Alec'a po prostu brakowało mi miłości, kogoś bliskiego a on był miły, kochany, uprzejmy na początku i...się nim zauroczyłam, ale nigdy nie kochałam go tak bardzo jak ciebie - powiedziałam patrząc na niego.
- Rozumiem, pamiętaj nie mam do ciebie o nic pretensji, ale mam jedno pytanie - powiedział Eddie po czym spoważniał, przyznam trochę się wystraszyłam widząc jego wyraz twarzy - czy ty nadal chcesz... chcesz być moją narzeczoną? - zapytał wskazując na pierścionek wiszący ma mojej szyi a ja odetchnęłam z ulgą.
- Eddie... nie wiem - westchnęłam - minęło tyle czasu od naszej rozłąki, owszem kocham cię, ale to za szybko przynajmniej dla mnie, chciała bym najpierw odbudować naszą relacje od nowa a później zobaczyć co z tego wyjdzie - powiedziałam to co leżało mi na sercu, bałam się że Eddie będzie zły albo coś ale nie, on się tylko lekko uśmiechnął i przytaknął.
- Zgoda Alex - przytulił mnie. Czułam się bezpiecznie, kiedy on przy mnie jest, pomimo tego coś dzieje się wokół nas on jest przy mnie i wspiera mnie psychicznie i fizycznie. Również go przytuliłam.
- Chyba pora iść spać - powiedział Eddie odsuwając się ode mnie - lampy już zgasły czyli już po północy - dodał patrząc przez na okno.
- Masz racje - ziewnęłam, teraz dopiero poczułam zmęczenie jak mi o tym przypomniał, moje oczy zaczęły robić się ciężkie i nawet nie miałam siły wstać z kanapy aby Eddie mógł ją rozłożyć.
W końcu gdy wszystko ogarnęliśmy, pozamykaliśmy drzwi, zasłoniliśmy okna, położyliśmy się do łóżka, ale żadne z nas pomimo zmęczenia nie miało ochoty w ogóle iść spać. Leżeliśmy do siebie twarzami i uśmiechaliśmy chociaż wcale tego nie widzieliśmy, ale mogliśmy to wyczuć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top