1
Wspomnienie
Po tym jak wszystko ustało a my wyszliśmy ze szpitala ruszyliśmy w stronę naszych domów. Dzisiaj odbędzie się zbiórka na rzecz poszkodowanych, którzy stracili dachy nad głową przez trzęsienie ziemi wywołane przez Vecnę. Pożegnaliśmy się przed szpitalem z resztą po czym ja wraz ze Steve'm i Eddie'm ruszyliśmy do naszego domu aby znaleźć jakieś niepotrzebne rzeczy w miarę dobrym stanie aby można było je oddać.
- W ogóle jak to teraz będzie? - zapytałam.
- Co masz na myśli? - odpowiedział mi Eddie trzymając mocno moją dłoń tak jakby się bał że zaraz gdzieś zniknę.
- Vecna na pewno nie próżnuje. On wróci, czuje to ale zanim to się stanie musi odzyskać siły a w tym czasie my będziemy próbowali żyć jak dotychczas - powiedziałam patrząc przed siebie - jak to teraz będzie wyglądać? - zapytałam ale nie oczekiwałam odpowiedzi.
- Myśle że ty wrócisz do szkoły w końcu został ci ostatni rok nauki, ja wrócę do pracy wraz z Robin a Eddie? Co ty masz zamiar robić? - zapytał Steve patrząc na Munsona.
- Ja...chyba wyjadę - powiedział po chwili zastanowienia Eddie po czym spojrzał na nas - nie mogę zostać w Hawkins, nadal jestem poszukiwany i pomimo tego co tutaj się stało wsadzą mnie za kraty - powiedział.
- Nie możesz mnie zostawiać Eddie - zatrzymałam się a wraz ze mną Steve i Eddie - chcesz tak po prostu wyjechać? Uciec? Przecież miałeś już tego nie robić - powiedziałam załamana po czym puściłam rękę Munsona.
- Wybacz maleńka obiecuje... obiecuje ci że kiedyś wrócę ale na razie do puki jestem poszukiwany muszę stąd wyjechać - powiedział Eddie podchodząc do mnie po czym lekko mnie przytulił kładąc swoją głowę na mojej i głaskał mnie po plecach - wrócę. Obiecuje - szepnął mi do ucha ostatni raz po czym odsunęliśmy się od siebie i ruszyliśmy całą trójką w stronę posiadłości Harringtonów.
Przez całą drogę nikt się nie odzywał, każdy był pogrążony we własnych myślach.
Ja cały czas zastanawiałam się jak to teraz będzie bez Eddiego w Hawkins a w dodatku Vacna na pewno wróci i znów będzie chciała się nas pozbyć. Nadal do mnie to nie dociera że on chce wyjechać.
Weszliśmy do domu po czym ja wraz z Eddiem ruszyliśmy na piętro szukać czegoś na sprzedaż a Steve przeglądał parter. Nie odzywaliśmy się do siebie. Ja byłam w moim pokoju gdzie przeglądałam szafy i wyrzuciłam na podłogę rzeczy już mi nie potrzebne a Eddie przeglądał strych i co jakiś czas przynosił stare zabawki Steve'a z dzieciństwa i pakował je do pudełek.
- Teraz nie będziemy się do siebie odzywać? - usłyszałam jego przyciszonym głos za moimi plecami. Czułam jak wypala mi dziury w plecach. Nie musiałam nawet spoglądać za siebie by wiedzieć że cały czas stoi oparty o framugę z założonymi rękoma na krzyż i krzywym uśmiechem na twarzy.
- A co mam mówić? - zapytałam chłodnym tonem - jeszcze nie dawno prawie cię straciłam na zawsze, ledwo udało mi się cię uratować a teraz znów mam cię stracić bo ty chcesz tak po prostu wyjechać z Hawkins. Uciec - powiedziałam nadal na niego nie patrząc i pakowałam bluzki do toreb. Poczułam jak Eddie podchodzi do mnie po czym objął mnie rękoma w talii i położył swoją brodę na moje ramie.
- Nie wyjeżdżam na zawsze Alex. Tylko na jakiś czas do puki sytuacja się nie unormuje a poźniej wrócę do Hawkins i wszystko będzie jak dawniej - powiedział szeptem nadal obejmując mnie rękoma w pasie.
- A właśnie że wyjeżdzasz na zawsze. Nie mamy pojęcia kiedy sytuacja się unormuje, może to być miesiąc mogą to być 4 miesiące, może to być rok a może to być 20 lat dlatego Eddie błagam cię przemysł to - powiedziałam odwracając się w jego stronę - naprawdę chcesz stracić to co razem zbudowaliśmy przez strach? Przecież możesz iść na policję wyjaśnić wszystko, oni cię uniewinnią i nie będziesz musiał uciekać - szepnęłam wtulając się w Eddie'go tak aby nie zauważył moich zaszklonych oczu.
- Wiesz że to nie takie proste Alex. Na pewno mnie od tak nie uniewinnią a wręcz przeciwnie oni zrobią wszystko aby zamknąć mnie i mój klub w pudle dlatego postanowiłem że wyjadę - szepnął mi Eddie po czym przybliżył się do mnie aby mnie pocałować ale ja się odsunęłam, minęłam go po czym udałam się do łazienki. Po moich policzkach płynęły łzy a ja czułam jak coraz bardziej zaczynam się trząść i przestaje panować nad emocjami, wzięłam głęboki wdech po czym usiadłam na wannie i wpatrywałam się na widok za oknem. On naprawdę chce tak po prostu wyjechać i mnie zostawić a w zasadzie to nas zostawić, jest jeszcze Dustin, Steve, jego klub, Nancy, Robin... wszyscy. A on ucieka mimo że obiecał że już nigdy tego nie zrobi.
Siedziałam tak jeszcze przez jakiś czas po czym postanowiłam wziąć się w garść. To jego decyzja, jeśli chce to zrobić to niech to zrobi, nie będę go siłą zatrzymywać.
Podeszłam do umywalki po czym obmyłam twarz wodą. Spojrzałam ostatni raz na moje odbicie po czym ruszyłam w stronę mojego pokoju gdzie na łóżku siedział Eddie a w ręku trzymał ramkę ze zdjęciem.
- Pamiętasz? - zapytał nie odrywając wzroku od zdjęcia - to była nasza pierwsza randka tego dnia kiedy to się zaczęło - powiedział gdy usiadłam obok niego i spojrzałam na zdjęcie. Faktycznie zdjęcie zostało zrobione w dniu kiedy pierwszy raz poszliśmy na randkę, w samochodzie gdy jechaliśmy do jego campera.
- Pamiętam - szepnęłam po czym oparłam głowę o jego ramie - jeden z najlepszych a za razem najgorszych dni w moim życiu - powiedziałam po czym razem wybuchliśmy śmiechem.
- Masz racje, nikt się nie spodziewał że ten dzień tak się skończy - szepnął Eddie po czym odłożył zdjęcie z powrotem na stolik i spojrzał na mnie - przepraszam że nie powiedziałem ci wcześniej o moich planach, po prostu nie chciałem psuć ci humoru od razu po wyjściu z Upside down.
- Nie to ja przepraszam Eddie, że tak zareagowałam. Masz całkowitą racje, musisz wyjechać bo tutaj władze nie dadzą ci spokoju - szepnęłam po czym wtuliłam się w Eddie'go.
- To jak moi drodzy gotowi? Bo musimy już ruszać. Dustin i reszta na nas czekają - powiedział Steve wchodzić do pokoju a ja wraz z Eddie'm odsunęliśmy się od siebie po czym podeszliśmy do pudeł i każdy wziął po jednym po czym ruszyliśmy do samochodu Steve'a aby je zapakować.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top