8
Obudziło mnie bicie zegara, który wybił godzinę 6 rano. Podniosłam się z niewygodnej pozycji po czym rozejrzałam po pomieszczeniu. Steve i Robin jeszcze smacznie spali przytulając się do siebie a na stoliku przed nami i na podłodze walały się puste opakowania po przekąskach i puszki po coli, postanowiłam najpierw iść się wykąpać a później posprzątać. Tak też zrobiłam weszłam na piętro do mojego tymczasowego pokoju po czym podeszłam do szafy i wyjęłam z niej białą spódniczkę do połowy ud i sweterek w barwach mojej szkoły po czym udałam się do łazienki. Z racji że wczoraj wieczorem nie wzięłam prysznica wykąpałam się szybko i ubrałam po czym zeszłam na dół. Na dole Steve z Robin powoli się budzili bo się przeciągali.
- Dzień dobry - powiedziałam z uśmiechem po czym zaczęłam zbierać puszki walające się po podłodze i stole.
- Heejj - odpowiedział mi ziewając Steve a Robin tylko mi pomachała po czym wstała i poszła do łazienki. Steve też wstał i zaczął mi pomagać zbierać śmieci. Po chwili zjawiła się koło nas Robin.
- Lily pożyczę od ciebie jakieś ubrania dobra? - zapytała a ja w ramach zgody kiwnęłam głową na tak. Już po chwili dziewczyna wróciła ubrana w czyste rzeczy a swoje wczorajsze wrzuciła do torby.
- Dobra dziewczyny wy tutaj dokończcie a ja skocze do sklepu po coś na śniadanie zgoda? - powiedział Steve i już po chwili nie było go w domu.
- Tooooo... jak gotowa na spotkanie z Eddie'm? - zapytała Robin patrząc na mnie z uśmiechem.
- O matko totalnie o tym zapomniałam! Dobrze że mi przypomniałaś - powiedziałam a uśmiech mimowolnie wdarł się na moje usta.
- Ooo już widzę ten uśmiech tylko bez szaleństw żadnych jasne? - powiedziała Robin z poważną miną i groziła mi palcem. Przez chwile patrzyłyśmy na siebie w ciszy po czym wybuchłyśmy śmiechem - żartuje i wyprzedzając twoje pytanie nie nic nie powiem Steve'owi pod warunkiem... że jak wrócisz to wszystko mi opowiesz ZE SZCZEGÓŁAMI - powiedziała dając nacisk na dwa ostatnie słowa.
- Jasne dowiesz się wszystkiego - powiedziałam wkładając kolejną puszkę do worka.
- No ja myśle - powiedziała. Przez chwile jeszcze sprzątałyśmy śmiejąc się i wygłupiając po czym usłyszałyśmy na podjeździe warknięcie samochodu. Steve wrócił. Wrzuciłam ostatnią paczkę do worka po czym wyszłam na tył domu aby wyrzucić śmieci. Gdy już wróciłam Steve i Robin rozkładali talerze i sztućce na stole a już po chwili przede mną wyładowały gotowe gofry z pudełka.
- To smacznego drogie panie - powiedział Steve siadając na przeciwko mnie a Robin obok.
- Smacznego - powiedziałyśmy razem z Robin i zaczęłyśmy jeść.
- Jakieś plany ma dzisiaj? - zapytał Steve wkładając kolejnego gofra do buzi.
- Mój jedyny plan na dzisiaj to przetrwać ten dzień w szkole i w całości dojechać do pracy - powiedziała Robin - ale za to Lily ma plany na dzisiaj prawda Lily? - zapytała z perfidnym uśmiechem Robin a ja zakrztusiłam się goframi, doskonale wiedziałam co miała na myśli w obu tego zdania znaczeniu.
- Em ta ja dzisiaj idę do takiej... Mayi którą poznałam wczoraj w szkole, zaprosiła mnie do siebie na obiad i chciała się ze mną pouczyć - wymyśliłam na poczekaniu po czym dodałam - nie musisz po mnie przyjeżdżać Maya mówiła że jej starszy brat mnie odwiezie.
- Oh okej ale jak będzie coś się działo to dzwoń - powiedział Steve po czym wziął talerz i włożył go do zlewu - dajcie mi chwile umyje się i przebiorę i możemy ruszać.
- Ah ta „Maya" to fajna jest? - zapytała Robin robiąc palcami cudzysłów przy imieniu. Spojrzałam na nią z udawaną złością.
- Musiałaś zacząć temat? - zapytałam.
- Musiałam bo Steve ma słabą pamięć i czasami by poszedł do szkoły i zaczął cię szukać i przypadkiem mógłby wam przerwać coś - powiedziała Robin.
- Robin skończ błagam to zwykłe spotkanie co ty masz z tym przerywaniem czegoś - powiedziałam po czym spojrzałam na nią.
- Dziewczyno jesteśmy w tym samym wieku nie uwierzę że idziesz spotkać się z chłopakiem do którego wzdychasz tylko po to żeby pooglądać sobie z nim niebo i potrzymać się za rączkę - powiedziała po czym dokończyła swoje gofry wstała i jak Steve wcześniej zaniosła talerz do zlewu.
- Wcale do niego nie wzdycham! - powiedziałam od razu - a po za tym nawet go nie znam, znam go w zasadzie od dwóch dni - powiedziałam po czym również wstałam i zaniosłam talerz do zlewu.
- Dobrze skoro tak mówisz ja i tak wiem swoje - powiedziała Robin po czym wzięła z ziemi nasze plecaki po czym rzuciła mi Mój.
- To jak gotowe? Możemy ruszać? - zapytał Steve schodząc na dół.
- Tak - powiedziałyśmy jednoczenie po czym ruszyłyśmy do samochodu. Robin poszła tym razem do tylu a ja siedziałam z przodu. Gdy podchodziłam do drzwi aby je otworzyć spojrzałam na Robin która puściła mi oczko po czym wsiadła do samochodu a ja po chwili również. Droga minęła nam zaskakująco szybko o wiele szybciej niż wczoraj. Wyszłyśmy z samochodu ówcześnie żegnając się ze Steve'm po czym poszłyśmy do szkoły. Robin miała coś do załatwienia przez co zostawiła mnie przy samym wejściu, jedynie co mi powiedziała to jak dotrzeć do klasy w której mamy lekcje po czym już jej nie było. Ja podeszłam do szafki aby wyjąc z niej książki na pierwszą lejecie. Pierwsza była matematyka o matko jak ja nienawidzę tego przedmiotu. Wzięłam książki i skierowałam się do sali. Idąc korytarzem mijałam uczniów dziwnie się na mnie patrzących zdawałam sobie sprawie dlaczego po wczorajszej akcji z Eddie'm jesteśmy na językach wszystkich w szkole nawet nauczycieli. Jedni uważają że była by z nas słodka para a drudzy że Eddie mnie zniszczy wciągając w swój narkotykowy brud. Nie przejmowałam się tym szłam cały czas przed siebie po czym poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem, spojrzałam w bok i zobaczyłam Eddie'go uśmiechającego się do mnie.
- Hej księżniczko - przywitał się ze mną po czym pocałował mnie w policzek - to jak gotowa na dzisiejsze spotkanie po lekcjach - zapytał szepcząc mi do ucha.
- Hej Eddie - również się z nim przywitałam uśmiechając się - jasne już nie mogę się doczekać - powiedziałam.
- Ja też - powiedział gdy doszliśmy do mojej sali - ogólnie muszę już iść i nie wiem czy się jeszcze dzisiaj złapiemy przed spotkaniem ale czekaj na mnie na korytarzu gdzie jest wyjście ze szkoły przyjdę po ciebie dobrze? - powiedział po czym na pożegnanie pocałował mnie w czoło. Byłam cała w skowronkach dlaczego ten człowiek jest taki uroczy i kochany. Znam go zaledwie dwa dni a już czuje jak na samą myśl o nim mój brzuch eksploduje. Kątem oka dostrzegłam Robin wchodzącą do klasy i uśmiechającą się do mnie na pewno widziała to pożegnanie. Westchnęłam po czym weszłam do sali i zajęłam miejsce obok Robin.
- No, No, No co to za czułe pożegnanie było a ten buziak na końcu hah miód na moje oczy - powiedziała Robin rozpływając się.
- Przestań - powiedziałam po czym spuściłam głowę tak aby włosami zakryć rumieńce na twarzy.
- No co taka prawda na prawdę słodko razem wyglądacie już nie mogę się doczekać aż oficjalnie ogłosicie że jesteście parą - powiedziała po czym otworzyła zeszyt i zapisała temat lekcji gdyż nauczyciel już wszedł do sali.
- My się nawet nie spotykamy - szepnęłam do niej i zrobiłam to samo co ona.
- Jeszcze nie - szepnęła do mnie. Do końca lekcji był spokój, nauczyciel tłumaczył nowy temat a ja z Robin rysowałyśmy sobie po marginesach nawzajem - Eddie 🤍 - narysowała mi Robin po czym uśmiechnęła się niewinnie. Pokręciłam tylko z niedowierzaniem głową i uśmiechnęłam się pod nosem. Po lekcji poszłyśmy się przewietrzyć na dwór. Usiadłyśmy na ławce w cieniu i zaczęłyśmy rozmawiać.
- To jak gotowa mentalne, fizycznie, psychicznie na spotkanie ze swoim Romeo? - zapytała Robin popijając sok. Stwierdziłam że już mi się nie chce z nią kłócić i tłumaczyć jej że to nie mój Romeo dlatego tylko jej odpowiedziałam.
- Tak, chyba tak - powiedziałam.
- Chyba? Powinnaś wiedzieć na pewno - rzekła po czym się wyprostowała patrząc prosto na mnie.
- Troszkę się stresuje - powiedziałam po czym odstawiłam sok na stolik i zaczęłam ocierać dłonie o spódniczkę gdyż ze stresu trochę mi się spociły.
- Lily spokojnie dasz radę w końcu kto jak nie ty. Ty jesteś 111 uciekłaś z laboratorium przed rządowcami i tymi tam doktorami itd a boisz spotkania z jakimś chłopakiem? - zapytała ściszonym głosem Robin.
- Skoro jesteś taka mądra to dlaczego nie zagadasz do Vicky? - zapytałam a jej mina od razu spochmurniała - Przepraszam nie powinnam tego mówić! - powiedziałam pospiesznie. Ja faktycznie czasami nie myśle co mówię.
- Nie jest okej po prostu masz racje. Łatwo mi mówić a sama nie umiem zagadać do dziewczyny która mi się próba przepraszam Lily - powiedziała Robin wstając po czym podeszła do kosza na śmieci i wyrzuciła nasze puste butelki. Po chwili również wstałam ja i udałyśmy się na resztę lekcji. Po lekcjach Robin pożegnała się ze mną po czym poszła na parking gdzie zapewne czekał na nią Steve a ja stanęłam przy ścianie opierając się o nią i czekałam na Eddiego. Dopiero teraz poczułam prawdziwy stres, masa pytań chodziła mi
po głowę aż w końcu zobaczyłam chłopaka idącego w moją stronę.
- To jak gotowa jesteś? - zapytał po czym uśmiechnął się do mnie łapiąc mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę jakieś sali.
- Jasne a w zasadzie to czemu jesteśmy jeszcze w szkole? - zapytałam zdziwiona, myślałam że będzie chciał mnie zabrać gdzieś czy coś.
- Ponieważ przekonasz się że nie ma nic lepszego niż pusta szkoła po lekcjach, można robić co się chce a i tak nikt nas nie widzi i nie słyszy - powiedział Eddie otwierając drzwi do jednej z sal lekcyjnym po czym wpuścił mnie do środka i zamknął drzwi. Usiadłam na ławce a Eddie wziął krzesło i usiadł na min okrakiem opierając się rękoma o oparcie patrząc mi prosto w oczy.
- Nie wiedziałem że Harrington ma taką śliczną kuzynkę - powiedział Eddie a na mojej twarzy znowu wyskoczyły rumieńce które nieudolnie próbowałam ukryć. Eddie podniósł się z krzesła po czym stanął na przeciwko mnie odgarniając włosy z mojej twarzy a przy okazji gładząc kciukiem mój zaróżowiony policzek. Jego pierścionki na palcach były zimne i działały na mnie kojąco.
- Nie zakrywaj się kochanie - szepnął mi do ucha odgarniając pasmo włosów i zaczepiając je za ucho. Patrzyliśmy sobie w oczy a jego twarz z sekundy na sekundę była bliżej mojej. Po chwili poczułam jego usta na moich. Na chwile zamarliśmy w bezruchu a już po chwili zaczęliśmy synchronizować swoje ruchy które razem łączyły się w jedność. Pocałunek stawał się coraz szybszy, pewniejszy a dłonie Eddiego znalazły swoje miejsce pod moim swetrem gdzie gładził palcami moją talie. Ręce które trzymałam jeszcze przed chwilą na jego karku teraz znalazły się na jego włosach a palcami bawiłam się jego lokami przysuwając go do siebie bliżej. Nie odrywając się od siebie Eddie pchnięciem bioder złączył naszą ławkę z tą za nami i pochylił się nade mną tak że teraz leżałam plecami na obu ławkach a on zwisał nade mną łapiąc lewą ręką moje lewe udo ściskając je, czułam chłód w tamtym miejscu gdyż nadal na palcach miał lodowate pierścionki, przeszedł mnie dreszcz a Eddie uśmiechnął się poczułam to podczas pocałunku. Jego prawa ręka nadal znajdowała się na mojej talii a teraz sunęła w górę aż nie dotarła do mojego stanika. Tam Eddie na chwile zatrzymał swój ruch i pogłębił jeszcze bardziej pocałunek. Pocałunek raz był agresywny a raz spokojny i leniwy tak abyśmy mogli nabrać powietrza i od nowa. Coraz bardziej podobało mi się to co chłopak ze mną robił, stres który czułam na początku całkowicie przemienił się w euforię i chęć jeszcze więcej. Dlatego wzięłam obie dłonie i położyłam je na policzkach Eddiego przyciągając go jeszcze bliżej siebie i dając mu znak ze ma kontynuować, już po chwili kamizelka chłopaka i mój sweter znalazły swoje miejsce na podłodze a my nie przerywając pocałunku zaczęliśmy się bardziej rozbierać. W międzyczasie Eddie zszedł pocałunkami niżej na moją szyje i dekolt gdzie zostawił trzy duże malinki. Eddie miał już rozpinać mój stanik gdy usłyszeliśmy jakiś huk na korytarzu i krzyki oderwaliśmy się i spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Nie miało być już nikogo w szkole o tej godzinie. Eddie pokazał mi że mam być cicho po czym podszedł do drzwi uchwalając je lekko a już po chwili usłyszałam głośne przełknięcie.
- Koszykarze mają trening - powiedział i podszedł do mnie stając znowu między moimi udami i kładąc na nie swoje dłonie - chyba musimy się ewakuować jak nie chcemy być przyłapani przez któregoś z nich albo co gorsza trenera - szepnął mi do ucha po czym złapał mój tyłek i przyciągnął mnie bliżej do siebie, spojrzał mi w oczy po czym ostatni raz czule pocałował. Odsunął się ode mnie po czym podszedł do naszych ubrań leżących na ziemi i je podniósł, podał mi moją bluzkę którą ubrałam po czym zeszłam z ławki. Szybko ustawiliśmy wszystko na swoje miejsce po czym wyszliśmy z sali tak aby nikt nas nie zauważył. Szliśmy korytarzem ramie w ramie aż w końcu Eddie przerzucił swoją rękę na moje barki po czym przyciągnął mnie bliżej siebie szepcząc mi do ucha:
- To jeszcze nie koniec księżniczko dokończyły to gdzieś indziej - po czym wyszliśmy ze szkoły kierując się na parking gdzie stał jego samochód. Wsiedliśmy do niego i po chwili ruszyliśmy. W tle leciała metalika, jakiś kawałek ale nie miałam pojęcia jaki gdyż nie interesowałam się tym, prawa ręka Eddiego wyładowała na moim udzie ściskając je a lewą kierował. Spojrzałam na niego kątem oka i zobaczyłam że się uśmiecha. Po czasie dojechaliśmy do miejsca pełnego przyczep. Eddie zaparkował pod jedną z nich po czym z prędkością światła wyszedł z samochodu i zjawił się obok moich drzwi aby je otworzyć i pomóc mi wyjść.
Gdy wyszliśmy z samochodu Eddie zatrzasnął drzwi po czym wziął mnie na ręce podtrzymując mnie pod udami abym nie spadła po czym spojrzał mi w oczy.
- Teraz nikt nam nie przerwie kochanie - szepnął i skierował się w stronę przyczepy. Weszliśmy do środka a usta Eddiego od razu zaatakowały moje. Moje ręce po raz kolejny znalazły się w jego włosach a on posadził mnie na stole w „kuchni" i stanął między moimi udami łapiąc je tak jak wcześniej w szkole po czym pogłębił pocałunek. Tym razem nie czekaliśmy tak długo jak wcześniej tylko od razu pozbyliśmy się naszych głównych ubrań i zostaliśmy na chwile tylko w bieliźnie a Eddie po raz kolejny zaczął robić mi malinki tym razem z boku na karku przy okazji ściskając moje uda i przyciągając mnie bliżej niego za to ja wbijałam moje paznokcie w jego plecy rysując na nich różne czerwone wzory. Gdy Eddie miał już odpinać mi stanik ktoś zapukał do drzwi. Widziałam po mienie Eddiego że jest już na maxa wkurzony, ubrał spodnie i koszulkę po czym podszedł do drzwi ja szybko zaskoczyłam z blatu, wzięłam mój sweter i udałam się do pokoju Eddiego w zasadzie to nie wiedziałam że to jego pokój ale domyśliłam się po plakatach Metaliki wiszących na ścianie i przepięknej gitarze elektrycznej do której podeszłam. Po chwili usłyszałam głos jakiejś dziewczyny. Podeszłam do ściany i schowałam się za nią tylko lekko wychyliłam głowę żeby zobaczyć co się dzieje. To była Chrissy ta Cheerleaderka którą widziałam na apelu. Postanowiłam podsłuchać ich rozmowę.
- ...Ile to potrwa - zapytała Cheerleaderka.
- Słucham? - zapytał Eddie.
- Keta. Kiedy zacznie działać? Kiedy zacznę ją czuć? - zapytała ponownie dziewczyna.
- To zależy czy ją wciągniesz, bo jeśli tak to to szybko cię chwyci. Cholera - przeklnął pod nosem.
- Na pewno ją masz? - zapytała.
- Mam, mam. Gdzieś - powiedział po czym poszedł w moją stronę. Ja szybko odskoczyłam od wejścia do pokoju po czym usiadłam ma jego łóżku jak gdyby nigdy nic.
- Lily rozgość się tutaj kochanie ja zaraz sprzedam Chrissy towar i zaraz do ciebie wrócę - powiedział po czym złapał mnie za kark i przyciągnął do pocałunku. Po chwili odsunął się ode mnie i uśmiechał. Po czym znów zaczął szukać prochów.
- Mam cię - powiedział po czym odłożył puszkę na ziemi z pozostałymi prochami po czym poszedł do Chrissy kiedy koło mnie przechodził puścił do mnie oczko i już go nie było.
- Znalazłem! - usłyszałam jak mówi do Chrissy - Chwila zapomnienia już na nas czeka - po chwili nastała cisza Eddie ani Chrissy przez jakiś czas nie odzywali się przez co postanowiłam iść sprawdzić co się dzieje. Idąc do Eddiego uslyszałam jego roztrzęsiony głos.
- Chrissy! Chrissy pobudka! Chrissy! - krzyczał chłopak klepiąc ją po twarzy.
- Eddie co się stało? - Zapytałam przerażona po czym podbiegłam do nich.
- Nie wiem! Poszedłem po zioło a jak wróciłem ona już tak stała!! - krzyknął w panice Eddie - Chrissy pobudka nie lubię tego! Chrissy!! - krzyczał do niej jeszcze mocniej klepiąc ją po twarzy.
- Eddie! To nic nie da ona się nie wybudzi - powiedziałam odciągając chłopaka od niej A już po chwili ciało Cheerleaderki zaczęło się unosić do góry. Razem z Eddie'm odskoczyliśmy od niej i upadając na ziemie i patrząc na to co się zaraz stanie. Po chwili ciało dziewczyny zaczęło się łamać a jej oczy jakby ktoś jej wyrwał z oczodołów. Krzyknęliśmy przerażeni z Eddie'm po czym chłopak wstał i złapał mnie za rękę ciągnąć w stronę wyjścia.
- Co ty robisz!? Nie możemy jej tak zostawić! - krzyknęłam kiedy Eddie wepchnął mnie do samochodu.
- a masz inne wyjście!? Jak stąd zaraz nie uciekniemy złapią nas i osądzą o zabójstwo - powiedział Eddie i ruszył z miejsc z piskiem opon.
- Jedziemy do mojego dilera tam u niego się zatrzymamy - powiedział chłopak wypuszczając głośno powietrze z ust. Jechaliśmy w ciszy, każdy był pogrążony w myślach. Byłam przerażona tym co się stało, nie mogłam normalnie funkcjonować na moich oczach coś zabiło dziewczynę z naszej szkoły. Eddie widząc moje trzęsące się ze strachu nogi położył swoją prawą dłoń na nich próbując dodać mi otuchy. W końcu do jechaliśmy do chatki Ricka Ćmika - bo tak przestawił go Eddie i weszliśmy do środka. Miejsce było zaniedbane i brudne ale nie mielimy nic lepszego.
- Tutaj będziemy musieli na jakiś czas zostać - powiedział Eddie po czym usiadł się na kanapie a ja obok niego - jutro powiadomię Dustina że tutaj jesteśmy aby dostarczył nam jedziecie a teraz chodźmy spać księżniczko, nie wiem jak ty ale ja jestem wykończony od dzisiejszego dnia pełnego wrażeń - powiedział po czym położył się na kanapie przyciągając mnie do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top