7
- Lily wstawaj! Do szkoły - obudził mnie krzyk Steve'a z dołu. Tak bardzo nie chciało mi się wstawać. Przez to że w laboratorium nie byłam od dawna brana do żadnych testów ani niczego już zapomniałam jak to jest wstawać o tak wczesnej godzinie.
- Już wstaje! - odkrzyknęłam Steve'owi po czym leniwie podniosłam się z łóżka i podeszłam do oka aby je otworzyć i sprawdzić jaka jest pogoda za oknem. Za oknem było szare niebo i strasznie wiał wiatr coś się zapowiada że dzisiaj będzie padać. Westchnęłam po czym zamknęłam okno, nie lubię takiej pogody wole jak jest słonecznie i ciepło ale cóż nic nie zrobię. Podeszłam do szafy z której wyjęłam czarne jeansy które dostałam od Robin i dużo za dużą bluzę wkładaną przez głowę z zamkiem rozpinanym tylko do połowy szyi którą dostałam od Steve'a powiedział że jest mu za mała ale ja wiedziałam że dał mi ją dlatego że kiedy ją zobaczyłam pierwszy raz od razu mi się spodobała. Od Max dostałam komplet słuchawek z odtwarzaczem i pare kaset schowałam to do plecaka który dostałam od Nancy i pare książek do szkoły po czym zeszłam na dół. W kuchni krzątał się Steve szykując dla mnie i dla siebie śniadanie czyli jajka sadzone z płynnym żółtkiem i bekon.
- O już jesteś siadaj do stołu i jedz ja skoczę jeszcze do łazienki - powiedział a po chwili już go nie było. Zaczęłam jeść muszę przyznać że mama Steve ma talent do gotowania. Po chwili zjawił się chłopak.
- Widzę że ci smakuje - powiedział i zaśmiał się po czym usiadł na przeciwko mnie.
- Bardzo mamusiu - odpowiedziałam mu.
- Nie No zabije Robin za to że ci powiedziała - powiedział a ja zaczęłam się śmiać - No i widzę że bluza też się podoba - powiedział wskazując na moje ubranie.
- Tak jest bardzo wygodna - odpowiedziałam. Po posiłku wstawiłam talerze i szklanki do zlewu po czym razem ze Steve'm wyszły z domu. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze po Robin i ruszyliśmy w stronę szkoły.
Siedząc w aucie założyłam słuchawki po czym puściłam sobie muzykę nie zwracając uwagi o czym rozmawiają Steve z Robin.
- Jutro widzę się z Heidi, tylko problem jest taki, że jedzie na studia do innego stanu. Czy potrzebuje kolejnego związku, w którym chodzi tylko o seks? - mówił o czymś tam Steve a ja z Robin nie słuchały go. Ja byłam zajęta słuchaniem mojej ulubionej piosenki a Robin tuszowaniem rzęs - sam nie wiem czy to ma jakiś sens? - zapytał.
- Hej słuchacie mnie? - zapytał zwracając się do nas.
- Tak, tak - odpowiedziałyśmy jednoczenie.
- Tak? To co powiedziałem? - zapytał.
- Coś tam o seksie z Lindą / Heidi - znów odpowiedziałyśmy jednoczenie.
- Chociaż jedna słucha lepiej od drogiej - powiedział spoglądając na mnie na tylne siedzenie - mówiłem o Heidi.
- Weź odpuść nam Steve, twoje życie miłosne to istny labirynt, jest 7 rano mamy jakiś durny apel a ja wyglądam jak trup - odpowiedziała Robin.
- A co ja mam powiedzieć nie mam bladego pojęcia o czym on mówi a w dodatku nie miałam pojęcia że mamy jakiś apel i wyglądam jak pajac - odpowiedziałam.
- Martwisz się jakimś apelem mam w to uwierzyć? - zapytał Steve Robin.
- Tak i co? - zapytała.
- Wszyscy wiemy o co chodzi - zaczął ale mu przerwałam.
- Ja nie wiem - powiedziałam i spojrzałam to na Robin to na Steve'a przesuwając się do niech bliżej i oparłam się rękoma o oba siedzenia. Ich rozmowy są naprawdę interesujące.
- Nie kupuje tego. Chodzi i Vickie - powiedział Steve.
- Jaką Vickie? - zapytałam ale zbyli mnie dlatego postanowiłam nie wtrącać się to rozmowy bo i tak niczego się nie dowiem dlatego usiadłam z powrotem na siedzenie pod oknem i oparłam się głową o szybę.
- Wcale nie Steve - odpowiedziała mu Robin.
- I wiesz co jeszcze... - zaczął Steve ale Robin mu przerwała.
- Mam to... - tym razem Steve przerwał jej.
- Musisz przestać udawać przy niej kogoś innego. Bądź sobą - powiedział jej Steve.
- Wiesz że to moje własne słowa? - zapytała go Robin.
- Więc może powinnaś posłuchać siebie mądralo. Ja cię posłuchałem i wróciłem do gry - odsiedział uradowany Steve.
- To nie jest to samo jasne? - Robin.
- Cóż... - Steve.
- Zaprosiłeś laske a ona odmówiła. Też mi coś. Twoje ego zarobiło sinaka za to jak ja zaproszę złą dziewczynę zostanę parisem - podniosła ton Robin i wpadła w słowotok.
- Fajnie tylko że Vickie nie jest złą dziewczyną - Steve próbował ją podnieś na duchu i dać trochę pewności siebie.
- Tego nie wiem - powiedziała Robin.
- Ale ja wiem a teraz wysiadka bo już jesteśmy. Ty bądź sobą - powiedział po czym wskazał na Robin - a ty - wskazał na mnie - bądź grzeczna.
- Dobrze mamo - odpowiedziałyśmy jednoczenie i wyszłyśmy z samochodu. Gęby znajdowałyby już się na betonie Steve odjechał a Robin podhaczyła mnie pod ramie po czym ruszyłyśmy do budynku. Robin zaprowadziła mnie do sali gimnastycznej gdzie odbywał się mecz.
- Okej ja muszę iść do orkiestry - powiedziała po czym westchnęła - a ty znajdź Mike, Lucasa i Dustina - powiedziała po czym przytuliła mnie na pożegnanie.
Weszłam w głąb sali i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu jakiś znajomych twarzy aż w końcu znalałam Dustina. Ruszyłam w jego stronę uważając żeby nikt mnie nie staranował po chwili już stałam obok niego.
- O jesteś - powiedział Dustin po czym wysłał mi najcudowniejszy uśmiech na świecie, odpowiedziałam mu tym samym.
- Tak przyjechałam ze Steve'a i Robin - powiedziałam a on kiwnął ze zrozumieniem.
W końcu zaczęło się „ przedstawienie „. Najpierw wystąpiły Cheerlearki prezentując swój nienaganny układ a już po chwili na sale wbiegła drużyna koszykarska. Orkiestra oczywiście dawała czady na całego. Spojrzałam w tamtą stronę i dostrzegłam Robin patrzącą ukosem na Jakąś dziewczynę - To pewnie ta Vicka - pomyślałam. W sumie ładnie razem wyglądają. Po chwili odwróciłam od nich wzrok i zaczęłam przyglądać się ludziom na trybunach. Moją uwagę przykuł chłopak na którego wczoraj wpadłam. Przyglądałam mu się przez chwile, wygłupiał się ze swoimi znajomymi totalnie nie patrząc na to co się dzieje na boisku.
- Na kogo tak patrzysz na Eddiego? - zapytał mnie Dustin z uśmiechem.
- Eddiego? - zapytałam się odrywając wzrok od chłopaka w loczkach po czym spojrzałam na Dustina.
- Ten tam w koszulce z napisem Hellfire i burzą loków na głowie - wskazał mi palcem na chłopaka któremu jeszcze chwile temu się przyglądałam.
- A on... - zaczęłam zakłopotana - Em nie ja tak sobie patrzyłam po sali na różnicy ludzi - powiedziałam szybko.
- Jasne jasne - powiedział Dustin patrząc przed siebie z uśmiechem.
- Dustin! - krzyknęłam szeptem.
- No co ja tylko mówię co widziałem - dokończył a już po chwili jeden z koszykarzy a dokładnie Jason wyszedł na środek sali. To ten samo co mnie wczoraj zaczepił.
- Witajcie, liceum w Hawkins! - krzyknął Jason - po pierwsze chciałbym każdemu z was podziękować, bez was nie było by nas tutaj. Oklaski dla was! - krzyknął a już po chwili na sali rozbrzmiały okładki wszystkich uczniów - oczywiście specjalne podziękowania należą się naszym najlepszym i najpiękniejszym kibickom - tygryskim Cheerlearką! - po czym na sali znowu rozbrzmiały wiwaty.
- Chrissy...Chrissy kocham cię skarbie - powiedział a dziewczyna wysłała mu buziaka w powietrzu. Przewróciłam na to oczami - No to gramy tygrysy!! - wydarł się na całe gardło po czym zaczął się mecz. Cała szkoła kibicowała naszym tygrysom. Po meczu każdy udał się na swoje lekcje, ja za bardzo nie wiedziałam gdzie mam iść dlatego stałam przy szafce i czekałam na Robin z którą jak się okazało jestem w jednej klasie. Po chwili zobaczyłam dziewczynę biegnącą do mnie po drodze ściągającą tą dziwną czapkę i marynarkę.
- Sorki za spóźnienie mała obsówa była - powiedziała po czym postawiła trąbkę na ziemi i ściągnęła w końcu marynarkę - kurde nie mam gdzie tego zostawić a szafkę mam na drugim końcu szkoły - powiedziała załamana.
- Możesz u mnie zostawić później weźmiesz - powiedziałam i otworzyłam szafkę a Robin wpakowała do niej swoje rzeczy. Po czym poszłyśmy na lekcje. Teraz mielimy biologię najbardziej znienawidzony przedmiot przez większość uczniów a ja lubię ten przedmiot dlatego ucieszyłam. Przez całą drogę do klasy przegadałam z Robin.
- Wisz co... pomimo tego że znamy się od wczoraj czuje jak byśmy znały się od zawsze - zaczęła Robin spoglądając na mnie - I czuje że się zaprzyjaźniony.
- Uwierz mi że czuje dokładnie tak samo - powiedziałam a na twarz dziewczyny pojawił się ogromny uśmiech, objęła mnie ramieniem po czym weszłyśmy do sali. Lekcje dłużyły nam się niemiłosiernie aż w końcu nastała upragniona przerwa na lunch czyli najdłuższa przerwa w szkole. Poszłyśmy na stołówkę coś zjeść. Gdy tam weszłyśmy było multum ludzi i nie było gdzie usiąść Robin zauważyła stolik prawie na końcu stołówki wolny i poprosiła mnie abym wzięła dla niej też coś do jedzenia a ona pójdzie go zająć. Zgodziłam się, dziewczyna pobiegła w stronę stolika prawie się na niego rzucając i przewracając razem z nim. Zaśmiałam się na ten widok. Podeszłam do kucharek które nałożyły mi na tace jedziecie po czym skierowałam się w stronę Robin. Nagle na stół wszedł ten chłopak na którego wpadłam wczoraj - Eddie z tego co pamietam i zaczął coś mówić, zatrzymałam się.
- ... naukę, imprezy albo sport z wrzucaniem piłki do kosza na bieliznę...
- Jakiś problem dziwaku? - zapytał Jason. Eddie spojrzał na niego po czym zrobił śmieszną minę, ułożył obie ręce po obu stronach swojej głowy po czym wytknął język ( ☝🏻🤪☝🏻) . Na całej stołówce rozniosły się śmiechy uczniów a zirytowany Jason usiadł na miejsce mówiąc pod nosem - fiut. W końcu po całym tym przedstawieniu ruszyłam w stronę Robin która już na mnie czekała albo na swoje jedzenie. Podałam jej tace po czym usiadłam obok niej.
- No, No, No Eddie jak zawsze umie się popisać - powiedziała po czym się zaśmiałyśmy.
- Nie znam go ale czuje że bym się z nim dogadała - odpadłam po czym wraz z Robin wybuchłyśmy śmiechem. Gdy się uspokoiłyśmy poczułam czyiś wzrok na swoich plecach. Odwróciłam się i zobaczyłam Mike'a, Dustina i Eddiego patrzących na nas. Spojrzałam na Eddiego po czym on spojrzał na mnie. Odwróciłam od razu wzrok i wróciłam do jedzenia. Po czasie zaschło mi w gardle postanowiłam podejść do maszyny po colę. Powiedziałam Robin a ona poprosiła mnie czy nie wzięła bym dla niej też, zgodziłam się po czym podniosłam się z miejsc i ruszyłam w stronę maszyny. Akurat nikogo przy niej nie było dlatego wrzuciłam centy i wcisnęłam odpowiedni numer. Gdy już miałam wziąć cole po raz kolejny poczułam czyjąś obecność obok mnie. Odwróciłam wzrok w prawą stronę i zobaczyłam chłopaka który przed chwilą chodził po stole.
- Znowu się spotykamy księżniczko - powiedział po czym uśmiechnął się do mnie. Ja również się do niego uśmiechnęłam. I dopiero teraz ogarnęłam że już drugi raz nazwał mnie księżniczką - to urocze - pomyślałam.
- Tak haha i znowu przez automat - powiedziałam.
- Nie chciała byś może dołączyć do naszego klubu? - zapytał po czym wskazał na koszulkę.
- Wiesz to nie dla mnie nie znam się na takich rzeczach i mało łapie z tego - powiedziałam ze skruchą gdyż chłopak był naprawdę uroczy gdy o to pytał.
- okej nic nie szkodzi a... może chciała byś wyjść gdzieś po szkole albo jutro? - zapytał szybko patrząc na mnie z góry przez co czułam się jak krasnal ogrodowy.
- Dzisiaj nie mogę ale jutro bardzo chętnie - odpowiedziałam mu a na jego twarzy pojawił się jeszcze Większy uśmiech niż przed chwilą, jeśli to w ogóle możliwe.
- To jesteśmy umówieni jutro po szkole - powiedział a ja mu przytaknęłam z uśmiechem - w ogóle zdałem sobie sprawę że jeszcze się sobie nie przedstawiliśmy jestem Eddie Munson a ty piękna? - zapytał.
- Jestem Lily Harrington - odpowiedziałam.
- Harrington? Siostra Steve'a Harringtona? - zapytał zdziwiony.
- Nie, kuzynka. Przeprowadziłam się tutaj nie dawno - powiedziałam mu.
- A rozumiem to w takim razie pa Lily - powiedział po czym pocałował wierz mojej ręki. Na odchodne jeszcze krzyknął - do jutra księżniczko! - i już go nie było a ja wzięłam cole i ruszyłam w stronę Robin.
- Stara cała stołówka się na was patrzyła - na wstępie zaczęła Robin gdy podałam jej colę.
- Co ty gadasz? - zapytałam zszokowana.
- Poważnie, No bo wiesz Eddie jest brany za trochę jakby to powiedzieć szurnętego i jak sama słyszałaś jak nazwał go Jason i drużyna koszykarska założyła się ze zaraz zwyzywasz Eddiego od dziwaków albo odeślesz z kwitkiem a nie zgodzisz się z nim spotkać i teraz Jason jest wściekły - Powiedziała Robin i zaczęła się śmiać a ja razem z nią.
- W takim razie jego niedoczekanie. Nie mam nic do Eddiego, wydaje się spoko gościem - powiedziałam po czym wzięłam łyk coli.
- Jasne tylko nie zakochaj się - powiedziała Robin a mi cola poszła nosem. Zakrztusiłam się do takiego stopnia że dziewczyna musiała mnie poklepać po plecach.
Po lekcjach przyjechał po nas Steve, z racji że Robin ma dzisiaj wolne całą trójką pojechaliśmy do domu Steve'a i mojego i postanowiliśmy sobie zrobić noc filmową i tak też zrobiliśmy w międzyczasie powiedziałam Steve'owi że idę do koleżanki ze szkoły po szkole tak aby nie wzbudzać żadnych podjerzeń za to Robin słysząc to z kuchni podśmiechiwała się pod noszenie. Po kolacji Steve pojechał po popcorn i jakiś inne przekąski ma noc a my z Robin przygotowywałyśmy kanapę na oglądanie filmów.
- Do koleżanki idziesz hmm? - zapytała Robin robiąc śmieszną minę i zaczęła poruszać sugestywnie brwiami.
- A co miałam mu powiedzieć haha jak bym mu powiedziała że spotykam się z Eddim po szkole nie puścił by mnie - westchnęłam.
- No wiem Steve to baaaaaaardzo nadopiekuńcza mamusia - powiedziała Robin po czym wybuchłyśmy śmiechem. Po krótkiej chwili zjawił się Steve z dwiema ogromnymi reklamówkami jedzenia które później położyliśmy na stole i włączyliśmy film. Oczywiście nie obeszło się bez wielkiej awantury jaki ostatecznie wybraliśmy jakiś horror i zaczęliśmy oglądać. Na początku nie był straszny ale z czasem zaczęło być coraz gorzej raz ja przytulałam się do Steve'a raz Robin a raz Steve do nas i tak obejrzeliśmy jeden, drugi, trzeci, czwarty a na piątym zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
UWAGA!!
Treści w tym rozdziale nie są do końca zgodne z serialem!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top