Walentynki
— Jak to zapomniałeś?! — krzyknęła Momoi, uderzając chłopaka w ramię zwiniętym świerszczykiem. Aomine wciągnął ze świstem powietrze i wyrwał magazyn z ręki dziewczyny, by po chwili skrupulatnie zacząć wygładzać zagięcia.
— Ale z ciebie potwór — mruknął, a różowowłosa ponownie zdzieliła go w ramię.
— Daiki! Wiesz jak dziewczyny poważnie traktują walentynki?! Nie możesz tak po prostu olać święta zakochanych! Zależy ci na niej, czy nie?!
— Oczywiście, że zależy — powiedział, gdy już wydał z siebie długie, pełne oburzenia prychnięcie. — Ale czy muszę robić z siebie debila, kupować kwiaty, czekoladki i wielkiego pluszowego misia z durną kokardką na szyi?
Momoi przyłożyła palce do twarzy i zmarszczyła brwi.
— Miś to niegłupi pomysł — powiedziała.
— Oj proszę cię — westchnął chłopak, ponownie kładąc się na dachu szkoły. — Natsu nie jest taka jak inne dziewczyny. Nie zachwyci jej jakiś wypchany niedźwiedź.
— A co ją zachwyci, hm? — zapytała ironicznie Momoi, a koszykarz wzruszył ramionami.
— Torba na trening, łańcuszek, płyta Skillet czy innego zespołu, bielizna... Ooo...
— Nie, nie, nie, Daiki! Nawet o tym nie myśl! Nie na mojej zmianie! — powiedziała stanowczym tonem dziewczyna, a chłopak spojrzał na nią kątem oka.
— Okay... A kiedy się kończy ta twoja zmiana?
— Matko, Daiki, nie będziesz kupował jej bielizny! — zawołała. — Znając ciebie będzie miała mniej materiału niż jest warta.
— No — przytaknął, a dziewczyna przyłożyła dłoń do czoła w geście rezygnacji.
— Kup jej róże — powiedziała.
— Róże są przereklamowane — powiedział. — Chcesz, żebym był oryginalny? Kupię jej cholernego kaktusa.
— Jeśli dołączysz do tego kartkę z życzeniami i czekoladki, to dobrze — powiedziała dziewczyna, zaciskając wargi i patrząc na niego z uporem.
— Dobra — powiedział chłopak, podnosząc się z miejsca. — Skoro tak mówisz.
— Wiesz co? Tego kaktusa to możesz sobie wsadzić!
Aomine ruszył w sronę zejścia z dachu i prychnął.
— A se wsadzę.
***
— Gdzie Natsu? — zapytał Aomine, gdy tylko ładna szatynka wyszła z klasy. Dziewczyna założyła za ucho kosmyk włosów i uśmiechnęła się lekko.
— Część, Rycerzyku — powiedziała. — Natsu zrobiła sobie dzisiaj wolne.
— Co? Jak to?
— No tak to — odparła. — Chyba po prostu jej się nie chciało. Zapewne siedzi właśnie na kanapie w swoim małym saloniku, zajada lody i ogląda seriale, czyli zachowuje się jak wzorcowa singielka, mimo że ma chłopaka. Dziwna dziewczyna.
— A... No fajnie — mruknął chłopak, wsuwając dłonie w kieszenie spodni.
— Nie martw się, Rycerzyku. Po prostu dopadło ją lenistwo — uśmiechnęła się dziewczyna. — Zdarza jej się.
— Okay, dzięki. Baw się dobrze — powiedział.
— W szkole? No jasne — zaśmiała się. — Na razie!
— Ta, cześć — mruknął jeszcze koszykarz i spojrzał na zegarek wiszący w korytarzu. Teoretycznie miał przed sobą jszcze kilka lekcji.
Chłopak przygryzł wargę i wlepił spojrzenie w krótką wskazówkę.
— A jebać.
***
Aomine po raz kolejny zerknął na wiadomość od Momoi i prześledził kolejno wszystkie instrukcje.
1. Czekoladki (tylko nie bądź sknera i weź jakieś dobre!!!)
Zrobione.
2. Kwiaty (jak weźmiesz kaktusa, to ja wezmę wszystkie twoje magazyny, po czym zrobię wielką imprezę z ogniskiem :))
Zrobione. Właśnie trzymał w ręku bukiet krwistoczerwonych róż, symbolizujących miłość i pożądanie. A przynajmniej tak wyczytał w internecie.
3. Drobny upominek (breloczek do kluczy, łańcuszek, bransoletka. Wybierz już coś, ale, błagam, nic głupiego!)
Zrobione. Po drodze do kwiaciarni wstąpił do jubilera, gdzie kupił (całkiem niedrogo) bransoletkę na czarnym sznurku ze srebrną zawieszką z grawerem. Niestety skończyły im się te z literką "N", więc Aomine, chcąc nie chcąc, wziął "D" stwierdzając, że wytłumaczy dziewczynie iż chodzi o "Daiki" i że wcale nie jest egoistą z wybujałym ego, ale że chciał po prostu dać jej coś, co stale będzie jej przypominać o tym, jakiego ma wspaniałego chłopaka.
O brakach w sklepie miał zamiar nie wspominać.
4. Nie kupuj prezerwatyw ani alkoholu! (to ma być romantyczny wieczór, a nie noc w burdelu)
Aomine nie wiedział, dlaczego Momoi uważa, że noc w burdelu nie może być romantyczna. Najwyraźniej nie znała Natsumi.
Podsumowując. Miał wszystko o czym mówiła Momoi. Tak, alkohol i gumki też. A w dodatku. Miał coś jeszcze tylko od siebie. Coś, co sprawi, że Natsumi pokocha go jeszcze bardziej.
Poza tym zdążył zajść do domu i przebrać się w czarną koszukę i ciemne spodnie, więc wyglądał, w swoim mniemaniu, wręcz ultraseksownie.
Chłopak podszedł do drzwi mieszkania swojej dziewczyny i zapukał, poprawiając chwyt na wilgotnych łodyżkach czerwonych róż.
Aomine żałował, że nikt nie zrobił zdjęcia Natsumi, kiedy ta zobaczyła go po otworzeniu drzwi. Jej szczękę można by niemal zbierać z podłogi.
A poza tym, wyglądała nieziemsko.
Czarne dresy opuszczone seksownie nisko na biodrach, ogromna szara koszulka, związana z przodu, należąca do nikogo innego jak Aomine, skarpetki, jedna szara, druga czarna i śliczne blond włosy niedbale zebrane w kucyka.
Dziewczyna otworzyła szeroko (tym razem niepomalowane) oczy, omal nie upuszczając trzymanego w dłoni kubka.
— Smacznego — wypalił Aomine, a dziewczyna spojrzała niepewnie na kubek i wróciła wzrokiem na twarz chłopaka.
— Dziękuję — powiedziała. Koszykarz parsknął i nachylił się, żądając pocałunku. Blondynka cmoknęła go przelotnie w usta i wróciła do wgapiania się w wielki bukiet w rękach chłopaka.
— Wesołych walentynek, kochanie — powiedział, wreczając dziewczynie kwiaty. Blondynka zacisnęła wargi i ruszyła do kuchni, zanurzając nos w czerwonych płatkach. Wstawiła róże do wazonu, podczas gdy Aomine zdejmował buty i swój czarny płaszcz. Podszedł do blondynki i objął ją w talii ramieniem, drugą ręką sięgając do kieszeni po małe pudełeczko.
— To jeszcze nie koniec prezentów — wyszeptał zalotnie, a dziewczyna niepewnie wzięła do ręki pakunek. Nie pisnęła nawet słówkiem, gdy chłopak nakładał jej bransoletkę na dłoń i tak samo nie powiedziała nic, gdy podarował jej czekoladki.
— Dobrze się czujesz? — zapytał, marszcząc brwi i delikatnie gładząc ją po biodrze.
Dziewczyna spojrzała na niego i parsknęła śmiechem. Aomine patrzył na nią, kompletnie zbity z tropu, podczas gdy blondynka śmiała się w jego koszulę, nie mogąc się powstrzymać.
— Daiki... Ja nie wiedziałam, że z ciebie taki... Tradycjonalista-romantyk — powiedziała. — Przepraszam, ale kompletnie się tego nie spodziewałam. Mimo wszystko, dziękuję, skarbie. Jesteś cudowny.
— Mówiłem jej, że to głupota — westchnął, a wtedy dziewczyna wybuchnęła jeszcze głośniejszym śmiechem.
— Momoi? — zapytała.
— Ta — zaśmiał się chłopak. — To wszystko jej wina.
Natsumi westchnęła ciężko i przytuliła chłopaka, opierając policzek o jego klatkę piersiową.
— Daiki... Kocham cię strasznie, ale... Ja nic nie mam — przyznała. — Nawet nie wiedziałam, że dzisiaj są walentynki.
Aomine zaśmiał się gardłowo i wziął do ręki ostatni z prezentów.
— Trzymaj, kocie — powiedział. — Ten jest ode mnie. Nie od Momoi, nawet o tym nie wie. Tylko ode mnie.
Dziewczyna przygryzła wargę i uśmiechnęła się lekko, delikatnie uchylając pudełeczko.
— Czerwona? — zapytała, podnosząc wzrok na chłopaka.
— Oczywiście. Będziesz wyglądać prześlicznie — szepnął, sprawiając, że po plecach dziewczyny przebiegł dreszcz. — No dalej, przymierz.
— To będzie mój prezent dla ciebie — zaśmiała się i pocałowała go w usta, zanim zniknęła za drzwiami swojej sypialni.
Aomine w tym czasie pozbył się ciążących mu ubrań i wyjął z pudełeczka jedną z zakazanych przez Momoi prezerwatyw. Oj gdyby go teraz widziała...
Drzwi do pokoju blondynki otworzyły się po kilku minutach, a ona sama spłonęła rumieńcem, widząc swojego półnagiego chłopaka, trzymającego w zębach opakowanie prezerwatywy.
— Hej, śliczna — powiedział zalotnie, a dziewczyna zachichotała, podchodząc do niego powoli. Stanęła na palcach, opierając dłonie na torsie chłopaka i delikatnie przygryzła kawałek srebrnego opakowania, tym samym wyjmując go z zębów koszykarza.
— Chyba jeszcze nigdy w życiu nie wyglądałaś aż tak seksownie — zamruczał, sunąc palcami po koronkowym materiale czerwonej bielizny.
— Naprawdę? — zachichotała, patrząc na niego spod długich rzęs. — No to... Co mam jeszcze zrobić, żeby wynagrodzić ci brak prezentu? — zapytała słodko, strzelając gumką od bokserek chłopaka. Aomine uśmiechnął się.
— Oj ty już wiesz co.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top