~Wrzeszcząca chata~
W miarę dużo się wydarzyło przez ten czas, był już ostatni miesiąc szkoły. Draco został zraniony przez hipogryfa Hagrida, ja miałam dość jęczenia chłopaka, wiec bardziej przebywałam w towarzystwie Harrego, Rona i Hermiony. Potem mu przeszło, ale dalej jęczał.
Spotkałam się z trójką przyjaciół około 16. Opowiedzieli mi, że przez ojca Draco Hardodziob jest skazany na śmierć, a wyrok ma zostać wykonany dziś. Skierowaliśmy się do Hagrida, ale po drodze zobaczyliśmy Malfoya.
-Ooo zaraz się zacznie-powiedział radosny Draco, który nie zwracał na mnie uwagi.
Hermiona się wkurzyła i wzięła różdżkę i zaczeła m grozić.
-Ty, ty mały wstrętny karaluchu!-kryzczała do niego dziewczyna
-Hermiono dość, on nie jest tego wart-powiedział Ron.
Hermiona przestała celować w chłopaka i już mieliśmy iść dalej, ale mu przywaliła.
Znowu szliśmy do Hagrida, Ron zachwycał się uderzeniem Hermiony. Dotarliśmy do pół olbrzyma. Otworzył nam, a my weszliśmy. Wszyscy staliśmy.
-Jak się trzymasz?-zapytałam zmartwiona
-Jakoś muszę, cholibka-odpowiedział smutny.
-To nie jest sprawiedliwe!-krzyknął Ronald
-Wiemy to wszyscy-odpowiedzieliśmy.
-Ał!-ryknął Harry.-Ktoś tu idzie-powiedzia.
-Już zmykajcie, nie możecie tego zobaczyć-powiedział Hagrid.
Pokazał nam tylne drzwi. Już staliśmy w nich i czekaliśmy, aż tamte ludzie wejdą.
-Trzymaj sie-powiedziałam do Hagrida.
Wyszliśmy i schowaliśmy się za dynie.
-Musimy go uwolnić-stwierdziła cicho Hermiona.
-Jak? -zapytałam cicho.
Nie odpowiedziała. Przemkneliśmy się tam gdzie był wcześniej Draco. Staneliśmy w rządku i po jakimś czasie usłyszeliśmy siekierę. Hermiona przytuliła Rona, a Harry Hermione, ja odwróciłam wzrok.
-Ał! Parszywek!-krzyknął Ron.-Dziabnął mnie-oznajmił nam.
Ron zaczął biec za szczurem. Chłopak się oddalił, ale potem usłyszeliśmy jęk. Pobiegliśmy w jego stronę. Zatrzymalismy się przy Bijącej Wierzbie, widzieliśmy jak coś wciąga tam Rona. Próbowaliśmy wejść tam, ale wierzba nas atakowała. Po parunastu minutach męczenia się z drzewem weszliśmy jak gdyby do środka wierzby. Były tam schody po, których wspieliśmy się. Kiedy schody jeszcze się ciągnęły zaczęliśmy się niepokoić.
-To wrzeszcząca chata?-zapytała Hermiona
-Chyba tak, ale nie jestem pewna-odpowiedziałam.
Zobaczyliśmy drzwi. Harry je otworzył i weszliśmy tam. Zobaczyliśmy tam przerażonego Rona z zakrwawiona noga oraz z Parszywkiem na rękach.
-To pułapka, ten pies to animag!-krzyknął Ron strachliwie.
Staneliśmy obok niego, drzwi się zamknęły. Zobaczyliśmy Blacka. Harry się na niego rzucił.
Po jakiś 15 minutach zjawił się...profesor Lupin. Byliśmy zdziwieni.
-Remusie, on tu jest!-krzyknął Syriusz do profesora.
-Wiem-odpowiedział.
-Ufałam panu!-krzykneła Hermiona.- On jest wilkołakiem-powiedziała nam
-Skąd się dowiedziałaś?-zapytał nauczyciel
-Gdy profesor Snape zadał wypracowanie.-odpowiedziała
-No jesteś bardzo mądra-powiedział profesor
-Dość tego Remusie, zabijmy go!-krzyknął więzień.
Harry po raz kolejny chciał się na niego rzucił, ale ja i Hermiona go powstrzymałyśmy.
-O co chodzi?-zapytałam spokojnie
-Nie wtrącaj się!-krzyknął na mnie więzień.
-Pytam się o co tu chodzi?!-zapytałam pewniej.
Black pokazał na Rona.
-O to-powiedział.
-On jest jakiś powalony!-krzyknął przerażony chłopak.
-Nie o ciebie chodzi-powiedział Syriusz-Tylko i szczura-dodał.
-Parszywek nic nie zrobił jest w naszej rodzinie..-zaczął Ron ale przerwał mu więzień
-Od dwunastu lat i nie ma jednego palca!-krzyknął
-No i co z tego?-zapytał Ron
-Po Pettigrew został tylko.. ..-zaczął Harry
-Palec-dokończyłam.
Niespodziewanie zjawił się profesor Snape. Zaczął mówić coś do Blacka i profesora Lupina.
Po czym Harry wziął różdżkę i rzucił zaklęcie na profesora Snape'a.
-Harry tak nie można! To nauczyciel!-krzyknęła do niego Hermiona.
-Gadaj co wiesz o Pettigrew!-zarządał od Blacka odpowiedzi.
-To był nasz przyjaciel z dziecińswta-odpowiedział Lupin
-ON ICH ZDRADZIŁ!-krzyknął Syriusz
-Kłamiesz!-powiedział Harry.-Uwierze jak udowodnisz.-dodał.
Więzień szarpał się z Ronem, żeby wziąść szczura
-Puść go Ronald-powiedziałam do niego, a on puścił go
-Co oni z nim zrobią?-zapytał rudzielec
-Nie mam pojęcia-odpowiedziałam mu.
Lupin i Black rzucali jakieś zaklęcie, ale o dziwo nawet Hermiona go nie znała. W końcu udało im się trafić w Parszywka. Zamiast szczura ukazał się człowiek, byliśmy bardzo zdziwieni.
-Ty jesteś Peter Pettigrew?-zapytałam
-No tak-odpowiedział mi patrząc na Syriusza i Lupina.
-Zdradziłeś Lily i Jamesa?!-zapytał Black
-Nie chciałem, ale czarny pan posiada taką moc o jakiej nikt nie wie-tłumaczył się.- A ty Syriuszu co byś wybrał?-zapytał
-Wolał bym zginąć niż wydać przyjaciół!-krzyknął więzień
Mężczyzna chciał uciec ale Harry zagrodził mu drogę.
-Chłopcze, znałem twojego ojca, James nigdy by mnie nie zabił-mówił do okularnika.
-Jak śmiesz, jak śmiesz wspominać przy nim Jamesa?!-zapytał wściekły Syriusz.
Peter starał się jakoś prześlizgnąć przez Harrego. Pchał go do tyłu żeby uciec.
-Zostaw go!-krzyknelam do niego.
Popatrzył się na mnie.
- Pomożess mi prawda dziewczynko?-zapytał mnie
-Nigdy-odpowiedziałam-Wiesz zaczynam się zastanawiać czy faktycznie trzeba cie zabić-dodałam.
Peter znowu poszedł do Harrego
-Ty mi pomożesz prawda?-zapytał zielonookiego
-Zabierzemy cie dow wieży-powiedział Harry
-Dziękuje ci chłopacze-powiedział i płaszczył mu się przed nogami.
-Zabierzemy cie, ale tam dementorzy się tobą zajmą. -powiedział.
Lupin pilnował Petera żeby nie uciekł. Hermiona szła przed nim, Syriusz i Harry pomogli Ronowi wstać i wyjść, a ja szłam na samym przodzie.
Syriusz gadał o czymś z chłopakiem. Wyszliśmy z wierzby i oddaliliśmy się od niej. Black odszedł od nas.
-Idź do niego-zachecałyśmy go z Hermioną
-Na pewno?-zapytał
-Tak-odpowiedziałyśmy.
Harry odszedł od nas i poszedł do niego.
Potem Hermiona zorientowała się, że dziś jest pełnia. Lupin zaczął zmieniać się w wilkołaka. Po czym z wierzby wyląg się Snape, który był tam cały czas. Coś tam zaczął mówić, potem Harry do nas pobiegł. Snape teraz obczaił, że Lupin zmienił się w wilkołaka i zasłonił mnie, Rona, Hermionę i Harrego. Syriusz starał się opanować Lupina, ale mu nie wychodziło. Więzień zmienił się w psa i zaczął walkę ze swoim przyjacielem. Harry poszedł za Syriuszem, a Snape cudem pomógł nam zanieść Rona do skrzydła szpitalnego.
Kiedy Ron był w szpitalu, ja niestety ale nie mogłam towarzyszyć Harremu i Hermionie w kolejnej przygodzie przez Draco.
Wieczorem poszłam do Rona. Oczywiście pielęgniarka od razu się nie zgodziła, ale w końcu mnie wpuściła.
-Żyjesz-zapytałam go i usiadłam na stołku obok
-Jak widać tak-odpowiedział.
Po chwili pojawił się Harry i Hermiona
-Z kąd wy tu?-zapytał Ron zdziwiony-Przecież byliście tam-pokazał na inne miejsce
-Przecież nie da się być w dwóch miejscach na raz Ronaldzie-odpowiedzieliśmy mu we trójkę po czym się zaśmialiśmy.
_____________________________________
Liczba słów: 1038
Bonus :
~Olcia
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top