Przeklęty chłopak


Hejka!

Jak minął Wam Sylwester? Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście ^^ Życzę Wam zdrowia, szczęścia i wszystkiego co najlepsze w nowym roku!

Miałam dodać rozdział znacznie wcześniej, ale jakoś nie miałam weny, chęci i pomysłu. Ale wreszcie dostałam jakiegoś natchnienia i napisałam :D Od teraz wydarzenia w tym fanfiku będą się przeplatały z wydarzeniami z anime/mangi. Mam nadzieję, że się spodoba. 

Miłego czytania!


Kwatera Główna Zakonu, kilka tygodni później

Komui usiadł przy swoim biurku, popijając kawę ze swojego ulubionego kubka z królikiem. Rozglądał się za pewnymi papierami. Wiedział, że jest to gdzieś między tymi wszystkimi dokumentami, raportami i książkami. Niedawno jego kochana siostrzyczka wróciła z misji, by zbadać pewne nadmorskie miasteczko. Podejrzewali, że znajduje się tam Innocence i się nie mylili, lecz Lenalee nie udało się go zdobyć. Była bardzo smutna z tego powodu. Kiedy go tylko zobaczyła, wtuliła się w niego przygnębiona i powiedziała, co udało jej się dowiedzieć. Podobno akumy szukały "przeklętej ognistej dziewczyny" z białymi włosami.  Lenalee udało się podsłuchać demony, jak przekazywały sobie informacje. Mówiły, że trzeba uważać na jej zabójcze płomienie. 

Mężczyzna wreszcie znalazł list i rysunek. I zaczął się zastanawiać. Co jeśli to ta sama osoba? Istnieje prawdopodobieństwo, że to Innocence posiada Rayla, niedoszła uczennica generała Froi'a Tiedolla. Opis dosyć pasował do niej. Ale jak niby miała przeżyć upadek z klifu? To mogłoby tłumaczyć, dlaczego nie znaleziono jej ciała, ale przecież równie dobrze mogło skończyć na dnie morza. A co jeśli ona naprawdę żyje?


Dwa lata później, Chiny 

I tak oto spełniała swoje marzenie. Wreszcie odważyła się na podróż do Azji! I teraz właśnie znalazła się w Chinach. Korzystała z tego jak mogła. Próbowała regionalnej kuchni, zwiedzała mijane miasta, aż w końcu zatrzymała się na dłużej w tym portowym mieście.  

Codziennie chodziła nad morze, by oglądać zachódy słońca. Odkąd opuściła Nicole i Cirila, zaczęła kojarzyć je właśnie z nimi, a także z czasem spędzonym ze swoją rodziną. Pogodziła się z decyzją matki, wybaczyła jej. Kiedy nacieszy się tym miastem, postanowiła, że wróci do rodzinnego miasteczka i spotka się z nią. Z pewnością ta nie pozna własnej córki. Przecież wygląda inaczej niż cztery lata temu. Rayla była o tym przekonana. Jej długie białe włosy sięgały jej do pasa, nie chciała ich ścinać. Spięła je w wysoki kucyk i zrobiła kilka małych warkoczyków, patrząc przed siebie.

Siedziała na dachu jednego z wyższych budynków i obserwowała, życie mieszkańców. Nie miała nic ciekawszego do roboty. Ostatnio wygrała sporą sumę, grając w pokera. Był to jeden z najszybszych sposobów, by zarobić. Oczywiście grający z nią mężczyźni nie spodziewali się, że troszeczkę oszukiwała. Jakoś im nie współczuła. Nie grałaby z nimi wiedząc, że są uczciwymi ludźmi, bądź nałogowymi hazardzistami. Ale że to byli przestępcy, krętacze i przede wszystkim oszuści, tak się im odpłaciła. Byli tak zszokowani przegraną, że nie byli w stanie podnieść się z krzeseł, kiedy ona zabrała wygraną.

Późnym popołudniem ruszyła w stronę portu. Będąc przez kilka godzin w różnych barach i podsłuchując rozmowy słyszała słowo "akuma". Ale skoro ich nie widzi, to musiały zostać zniszczone. Udało jej się dogadać z jakimś barmanem, który mówił, że zostały zniszczone przez pięć osób o świcie. Podobno znajdowali się teraz w porcie, gdzie stoi statek, który przygotowywany jest do drogi. 

A to ciekawe. Czyżby pojawiło się w tym mieście pięciu egzorcystów? To świetnie! Muszę ich tylko znaleźć!

Ruszyła biegiem w stronę portu i zobaczyła, że statek odpływa powoli. Dobiegła do końca drewnianego mostka, ale to było bez sensu. Zdążyli odpłynąć. No cóż, chyba po prostu tam spróbuje doskoczyć. Aktywowała swoje buty i zamarła. Jej oko aktywowało się. Przeraziła się. Niby jeszcze dosyć daleko były te akumy, ale ich ilość była przytłaczająca wręcz. A co jeśli kierują się na ten statek, a tamci jeszcze nie wiedzą o swoich przeciwnikach? Musi im pomóc!

Demony zbliżały się w zastraszającym tempie. Po chwili znajdowały się blisko statku, lecz nie zaatakowały, tylko go minęły. Po czym zobaczyła, że niektóre zatrzymują się i atakują członków załogi. Widziała strzały w powietrze. Musi się tam dostać! 

Upatrzyła sobie jedną akumę. Skoczyła, wylądowała na niej, po czym się odbiła. Odwróciła się lekko w powietrzu i trafiła ją kulą ognia, niszcząc ją. Obróciła się z powrotem w stronę statku i wylądowała na krawędzi rufy. Rzuciła swoim płomieniem w demona atakującego rudowłosego chłopaka z wielkim młotem w rękach. Spojrzała w górę i zobaczyła dziewczynę z ciemnymi długimi włosami, związanymi w dwa kucyki. Zaciekle atakowała przeciwników swoimi butami.

Butami...? To ta dziewczyna sprzed dwóch lat! To ona!, ucieszyła się białowłosa.

Została zauważona przez rudowłosego i jakiegoś niskiego starca z długim kucykiem. Skoczyła w ich stronę, rzucając płomieniem w akumę za długowłosą dziewczyną. Wtedy ta zauważyła Raylę.

- Pomogę wam!- krzyknęła dziewczyna, a reszta skinęła do niej głową, po czym ich uwaga ponownie skupiła się na przeciwnikach. Wtedy zauważyła, że statek został otoczony przez akumy. 

- Mógłbym je rozwalać z zamkniętymi oczami- stwierdził jednooki i uniósł młot do góry- Gouka Kaijin!- krzyknął, unosząc w górę młot. Wokół niego zaczęły wirować różne okrągłe pieczęcie. Rudowłosy uderzył jedną z nich o ziemię- Hi ban!- Nagle wokół statku pojawiły się płomienie, które stworzyły ogromnego, ognistego węża. Z sykiem niszczył okoliczne akumy.

Rayla poczuła siłę tych płomieni. Po chwili stworzony przez chłopaka stwór zaczął znikać. Wtedy dziewczyna wyciągnęła w jego stronę rękę. Ogień posłusznie zaczął owijać się wokół jej ręki. Szczerze to nie spodziewała się, że jej posłucha, ale zamierzała go wykorzystać. Zostali ponownie otoczeni. Nie było widać końca akum. Białowłosa połączyła zebrane płomienie ze swoimi i wokół siebie utworzyła ogniste miecze, po czym wysłała je w najbliższych przeciwników. Poczuła na sobie zaskoczony wzrok jednookiego, ale ten szybko zajął się najbliższym demonem, który na niego natarł. 

Białowłosa zauważyła jakiś ciemny kształt nad sobą, który zostawiał zniszczone akumy. Po chwili spostrzegła, że to mężczyzna, lecz nie zdołała mu się lepiej przyjrzeć. Czarny płaszcz powiewał za nim.

Przez dłuższą chwilę walczyła ramię w ramię z rudzielcem i starcem, a nad nią znajdowała dziewczyna wraz z mężczyzną w płaszczu. 

-Allen!- krzyknęła długowłosa, patrząc wysoko w górę. Wtedy Rayla dopiero zauważyła, że obok gniazda stoi chłopak i próbuje zestrzelić akumę, wyglądającą trochę jak osa, tylko miała więcej odnóży i wyglądała jak bardziej jak robot. Białowłosy nie radził z nią sobie. Wtedy zobaczyła czerwoną bliznę wzdłuż jego policzka. Wyglądała prawie tak samo, jak jej. Czyżby jego oko było przeklęte?

Demon zwinnie uciekał przed jego strzałami. Chłopak zamiast ręki miał duże, szare działo. Wokół niego znajdowały się pomarańczowe światła.

- Pójdę tam do niego, tylko pomóż mi doskoczyć- zawołała do jednookiego. Ten skinął głową, położył młot i splótł przed sobą palce, pochylając się do przodu. Rayla ruszyła biegiem w jego stronę, skoczyła na jego dłonie. W tym momencie rudowłosy gwałtownie się wyprostował, a białowłosa odbiła się. Dzięki swoim ognistym butom i drobnej pomocy wiedziała, że doskoczy na tą belkę, na której stał strzelający chłopak. W tym momencie zauważyła, że nadlatuje ta sama akuma, którą próbował pokonać. Wyciągnęła rękę, by w nią strzelić, lecz spóźniła się. Demon chwycił ją za ramię, a Allena za nogę.

Nim się spostrzegła, byli bardzo wysoko w górze, oddalając się od statku. Dziewczyna zaczęła się rzucać, próbując się uwolnić.

- Dwóch egzorcystów? Cóż to...- zaczęła akuma, lecz przerwała jej Rayla. Wiedziała, że mogłaby bez problemu zniszczyć przeciwnika i upadek z tej wysokości nie powinien jej zabić. Ale co z nieznajomym? Wątpiła, że udałoby się jej go uratować.

- Puszczaj mnie!- krzyknęła i zobaczyła, że chłopak próbuje trafić w demona, lecz szybko uniknął strzału.

- Po co tak strzelasz na oślep?- zapytała akuma- Jeśli mnie zniszczysz, spadniesz i umrzesz. Wątpię byście przeżyli upadek z tej wysokości.

Rayla zdawała sobie sprawę z tego. Starała się wyrwać swoją rękę, gdy nagle zobaczyła pędzący w ich stronę kształt. Po chwili rozpoznała w nim długowłosą egzorcystkę. 

Odetchnęła z ulgą, widząc, że prawie ich dogoniła. Stworzyła w swojej wolnej dłoni płomień i dotknęła nią trzymające ją kończyny. Akuma krzyknęła, a dziewczyna poleciała w dół, starając się spadać na nogi.

- Nie!!!- krzyknął za nią chłopak. Ciemnowłosa z przerażeniem ruszyła w jej stronę, lecz Rayla się uśmiechnęła, spojrzała w jej ciemne oczy i pokręciła głową, po czym wskazała na białowłosego.

Chyba zrozumiała i po chwili wahania ruszyła za akumą. Białowłosa widziała, że było jej ciężko podjąć taką decyzję, ale dobrze zrobiła. Nie będzie marnowała na nią czasu, gdyż nie potrzebowała ratunku.

Spadła między wysokie liściaste drzewa. Ich gałęzie łamały się pod jej butami, aż w końcu zatrzymała się na jednej dosyć grubej. Była cała! Może gałęzie podrapały ją na całym ciele i miała w kucyku pełno gałązek i liści. Ale żyła. I miała nadzieję, że dziewczyna uratuje Allena. Chciała skoczyć, by zobaczyć, czy został uratowany, gdy nagle usłyszała trzask. Gałąź się pod nią złamała i upadła z kilku metrów na plecy.

Upadek pozbawił ją tchu. Miała wrażenie, że coś chrupnęło. Przez chwilę próbowała nabrać powietrza, lecz nie była w stanie. Przeraziła się. Po chwili zaczęła szybko oddychać, mimo iż każdy oddech niemiłosiernie bolał. Obróciła się na bok i jęknęła. Całe plecy dawały o sobie znać. Czuła, że spadła na jakieś ostre kamienie, które wbiły się w jej skórę.

Przez dłuższą chwilę leżała na boku, uspokajając oddech. Zdawała sobie sprawę z tego, że nad nią latały akumy, ale miała nadzieję, że jej nie zauważą. Nie miałaby siły walczyć. Ból był zbyt silny. Nagle rozległ się wybuch. Był dosyć daleko, ale dziewczyna poczuła, że ziemia zadrżała pod nią. Z początku chciała to zignorować, ale potem naszła ją myśl. A co jeśli Allenowi i tej dziewczynie coś się stało?

Zacisnęła zęby ignorując piekące i bolące plecy, żebra i problemy z oddychaniem. Musiała zobaczyć co się stało. Z wielkim trudem podniosła się na nogi ruszyła przed siebie. Miała nadzieję, że idzie w dobrą stronę. Nagle las skończył się i o mało nie spadła z urwiska. Spojrzała w dół. Na dole widać było rosnące gęsto bambusy. Nie miała zamiaru spaść ponownie.

Nagle usłyszała jęk i zawodzenie. Spojrzała w stronę źródła dźwięku i zamarła. Nad ziemią pojawiło się wielkie, białe... coś. Kształtem przypominało ludzki tułów z odciętymi kończynami i głową, a w ich miejsce były czarne dziury. Nad skróconą szyją unosiła się ogromna aureola. Istotę ostrzeliwały akumy zebrane wokół niej. Rayla w życiu nie widziała tyle demonów w jednym miejscu. Po chwili otrząsnęła się i zaczęła się zastanawiać co robić. Po chwili w miejscu rąk potwora pojawiło się białe światło, które niszczyło akumy, po chwili nastąpił wybuch, który zniszczył otaczających go przeciwników. 

- Co to ma być?- szepnęła Rayla zakrywając oczy i starając się, by siła uderzeniowa jej nie przewróciła. 

Postanowiła, że spróbuje dotrzeć do tego stwora. Weszła z powrotem między wysokie drzewa. Szła powoli, na tyle szybko ile była w stanie. Starała się oddychać spokojnie, by żebra jej tak nie bolały. Prawdopodobnie, któryś jest złamany, ale to nie czas, by się nad tym zastanawiać, kiedy nad ziemią unosi się stwór z taką destrukcyjną siłą. Nagle rozbłysnęło lazurowe światło i nad drzewami przeleciał czarny kształt z niesamowitą prędkością. 

To musi być ta egzorcystka, pomyślała Rayla, kiedy silny wiatr odrzucił ją do tyłu. Uderzyła plecami i głową w drzewo. Krzyknęła, po czym osunęła się na ziemię i zwinęła się. Jęczała. Teraz czuła jeszcze większy ból podczas oddychania. Do tego uderzenie w głowę trochę ją ogłuszyło. Przez dłuższą chwilę miała mroczki przed oczami.

Dziewczyna leżała i nie docierały za bardzo do niej wybuchy i rozbłyski nad nią. Nie wygląda to najlepiej, usłyszała w głowie znajomy głos. Wiedziała, że wszystko będzie dobrze, skoro się odezwał, musiał mieć powód. Nagle poczuła, że ogarnia ją ciepło, czy już raczej gorąco. Zwłaszcza tam, gdzie najbardziej oberwała. Ból powoli zmniejszał się, mogła wreszcie oddychać swobodniej. Może nie zniknął całkowicie, ale wreszcie mogła w miarę normalnie się poruszać. Wstała powoli i oparła się na chwilę. Była jeszcze trochę otumaniona, kiedy spostrzegła, że stwór spada na ziemię w towarzystwie oślepiającego światła. Wyglądał jakby się rozpadał. Kawałek po kawałku. A po chwili ponownie błysnęło i dziwna biała istota zniknęła. Teraz mogła zobaczyć księżyc nad swoją głową. Nie wiedziała, że tyle czasu minęło. Chociaż przez światło tego stwora straciła rachubę czasu.

Ruszyła powolnym krokiem przed siebie. Czuła, że coś ją wręcz popycha w tamtą stronę. Szła, aż w końcu dotarła do urwiska. Na dole znajdował się bambusowy las. Zeskocz na dół, źle się dzieje tam dzieje! Brat cierpi... Głos w jej głowie wydawał się bardzo zaniepokojony czymś, co działo się niżej. Rayla uaktywniła swoje buty, wzięła głęboki oddech, ignorując ukłucie bólu i własny strach. Zeskoczyła. Zamknęła oczy, a jej nogi poruszały się jakby same i wylądowała miękko. 

- Przestań!- usłyszała, po czym rozległ się rozdzierający krzyk. Rozpoznała ten głos. Należał do Allena, była tego prawie pewna. Musi mu pomóc! Nie, nie, nie, nie! zaczął krzyczeć głos w jej głowie. To nie może być... Bracie!!

Rayla zakryła uszy nie chciała tego słuchać i próbowała iść przed siebie. Potem poczuła, jak z każdym uderzeniem serca po jej żyłach roznosił się żar, który parzył ją od środka, a ból pleców i żeber zaatakował z podwójną siłą. Zaczęła wrzeszczeć. Ostatnie co pamiętała nim zabrała ją ciemność, to ciche pojękiwanie wewnątrz jej głowy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top