Ochroniarze
Weszłam do mieszkania i oczywiście, było jak zwykle... Mama w pracy, tata śpi, a rodzeństwo? Eh... Brat jak zwykle na kacu, a siostra rozmawia przez telefon. Poszłam zrezygnowana do pokoju, położyłam się na łóżku i usnęłam.
*następny dzień*
Obudziłam się o 7:30. Super, drugi dzień w nowej szkole, i już spóźnienie... dobra, nieważne. Nie chcę tam wracać... boję się, że spotkam GO. Nie wiem, czy mówić o cały wczorajszym zajściu chłopakom. Może lepiej nie, nie chcę, by się martwili...
*w szkole*
Siedziałam pod salą chemiczną, czekając na chłopaków. Wtedy zauważyłam jego, rogatego. Przestraszyłam się, widząc jego wzrok patrzący na mnie. Podszedł do mnie. Lekko się wzdrygłam.
???: I jak się czujesz po wczorajszej zabawie słońce~
Jessy: O-o czym ty mówisz...
???: Wczoraj, a ciemnej uliczce...
Jessy: T-TO BYŁEŚ TY?!
???: Hehe... Tak... Słodka jesteś, kiedy się boisz, wkurzasz... Ogólnie, cała jesteś słodka~
Jessy: O-odejdź....
Chłopak złapał mnie za rękę i powoli do siebie przysuwał. Próbowałam się wyrwać, ale był silniejszy ode mnie. Zbliżał swoją twarz do mojej szyji. Zaczęłam się trząść. Kiedy otworzył usta, by dokończyć wczorajszą robotę, Edd walnął to w twarz. Chłopak upadł. Wstałam i przytuliłam się do Edd'a, który odwzajemnił przytulasa. Kiedy rogacz chciał podejść do zielnono bluzego, Matt złapał jego rogi i położył na ziemi, a Tom? Heh, Tom kopnął to w brzuch, co mi się nawet spodobało. Czerwona bluza leżała na podłodze zwijając się z bólu, za to nasza czwórka poszła do klasy. Usiadłam z Tom'em. Gadaliśmy całą przerwę. Minutę przed lekcjami podszedł do nas Edd i powiedział:
Edd: Nie musisz się już bać... Tord ci nic już nie zrobi. Będziemy-
Matt: Cię bronić.
Jessy: Dziękuję chłopaki... Jesteście wielcy...
Na wszystkich lekcjach i przerwach ciągle rozmawiałam z Tom'em. Miło mi się z nim gawędziło.
*koniec lekcji*
Tym razem, na szczęście, wracałam z Tom'em, więc Tord, chyba tak miał na imię, mnie tym razem nie złapał. Po dojściu do domu pożegnałam się z Tomem. Już nie mogłam się doczekać następnego dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top