Czy to Sen?

~Keith~

Po dziesięciu drinkach nadal było mi mało aby pouczyć dobrze, ale oceniając Lanca dziwię się że jeszcze trzyma się na nogach, albo jednak chyba nie? Lepiej pójdę do niego zobaczyć czy chociaż trafi do odpowiedniej łazienki.
Już powoli się zbierałem z krzesła aby ruszyć w kierunku łazienek. Lecz coś a raczej ktoś przykuł moją uwagę.

K: James *warknąłem cicho pod nosem i staram się dotrzeć do toalety nie zauważenie *

Gdy dotarłem na miejsce słyszałem tylko odgłosy wymiotującego Lanca. Biedaczek to chyba jego pierwsze spotkanie z alkoholem, no nic trzeba go zabrać do zamku.

K: Chyba już starczy na dzisiaj *zerwałem kawałek papieru i podałem mu go*
L: Nie chcę do domu *tylko to zdołał pijacko wybełkotać o od razu wycierając twarz papierem*
K:tiaa ale chyba nie chcesz spędzać dnia z kacem *zaśmiałem się cicho*
L: a weźmiesz mnie na rączki? *robi słodkie oczka*
K:ehhh na dobrze
L:jej

Co mogłem niby innego zrobić? Gdybym się nie zgodził to mi gadał i gadał, tak więc jakimś cudem wyprowadziłem go z klubu i wziąłem go na ręce w stylu panny młodej i zacząłem zmierzać w stronę zamku. Lance tylko podśpiewywał coś po pijacku i przytulił się do mojego torsu, na co zrobiło mi się ciepło na sercu i lekki rumieniec zawitał na moich policzkach. I tak z jakieś dwadzieścia minut marszu dotarliśmy do zamku w ciszy bo Lance postanowił zasnąć. Zaniosłem go tylko do pokoju i zdjąłem z niego bluzkę aby nie przeszkadzała mu ona, położyłem go do łóżka i przykryłem po czym cicho ulotniłem się z jego pokoju. Po jakiś dziesięciu minutach szukania swojego pokoju w końcu natknąłem się na służącego Lanca który zaprowadził mnie do mojego miejsca spoczynku. Zmęczony od razy rozebrałem się do bokserek i położyłem się na nawet bardzo wygodnym łóżku, i od razu oddałem się w objęcia Morfeusza.

~Bardzo późno w nocy~

Spałem sobie smacznie do czasu kiedy ktoś nie wszedł do mojego pokoju, ale łóżko tak mnie przyciągało że nie chciało mi się nawet sięgać po sztylet. Nieznajomy tylko wcisnął się do mnie pod kołdrę i poczułem tylko czyjeś ręce obejmujące mnie, dotyk tej osoby był bardzo delikatny i przyjemny od razu zrobiłem się spokojniejszy bo nie odczuwam zagrożenia. Po za tym ten dotyk był tak kojący że tylko się wtuliłem i cicho zamruczałem przez sen resztę nocy przespałem z tulącą mnie postacią, brakowało mi takich czułości.



_______________________________________

No witam wszystkich po tak długiej przerwie, przepraszam że tak długo mnie nie było ale po prostu wiecie jak to w życiu bywa szkoła, praca i te inne sprawy teraz to akurat mam kryzys słabości i po prostu muszę się czymś zająć aby o tym zapomnieć więc jeśli w opowiadaniu pojawią się gesty depresyjne to bardzo za nie przepraszam.

A tak przy okazji to słów w tym rozdziale jest: 392

Widzimy się w następnym rozdziale

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top