🔹Rozdział 12🔹

Obudziłem się. Ja się obudziłem! Czyli to wszystko to był tylko piękny sen?!

Spojrzałem na zegarek i zamarłem widząc godzinę, którą wskazywał. 3:12.

Wiedziałem, że już nie zasnę.

***

Biegałem. Przez ostatnie 4 godziny biegałem. Musiałem to wszystko przemyśleć. Skoro to był tylko sen to, jaka jest prawda?

Kiedy dodarłem do pensjonatu zobaczyłem, czekającego Yurio.

- Coś się stało? - Spytałem, widząc jego dziwną minę.

- Nic. Wieprz właśnie wraca do Stanów - rzekł obojętnie.

To są jakieś żarty! Najpierw ten cudowny sen, a teraz to?

Dlaczego życie mnie tak nienawidzi.

- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś?!

- Tak jest o wiele ciekawiej - uśmiechnął się złośliwie.

Miałem ochotę mu przywalić. Wybiegłem i skierowałem się w stronę hotelu, w którym zatrzymał się Chris. Nie mam pojęcia, po jaką cholerę tu przyleciał, ale teraz mam to gdzieś.

Po kilku minutach stałem przed właściwym pokojem. Zapukałem dość mocno. Kiedy mi otworzył, mogłem stwierdzić, że dopiero wstał.

- Co ty tu robisz, o tej porze?! - Krzyknął zbulwersowany.

- Dałeś mi coś tamtego dnia? - Spytałem.

Nie zamierzałem owijać w bawełnę.

- Co? Czy ciebie pojebało?! Po jaką cholerę miałbym niszczyć ci związek? Nawet nie jesteś w moim typie!

- Skoro nie ty to, kto?

- A co ja detektyw? Viktor naprawdę daj spokój. Zniszczyłeś sobie związek, a teraz szukasz winnego.

Zamknął mi drzwi przed nosem.
Wyszedłem z hotelu. Co ja teraz zrobię?

Nie wiem gdzie mieszka. Gdzie pracuje. Nie wiem praktycznie nic o jego nowym życiu. Na dodatek ta Megan pewnie wróciła z nim, więc niczego się od niej nie dowiem.
Będzie trudniej niż myślałem.
Dlaczego nie może być tak jak w moim śnie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top