rozdział 2 (1/2)
Gdy starsze klasy zaczęły wypełniać Wielką Salę, większość z nich spojrzała w górę, aby zobaczyć, kto jest ich nowym nauczycielem Obrony przed Czarną Magią. Wszyscy zastanawiali się też, jak długo zostanie. Mężczyzna siedział pomiędzy niepokojącym mistrzem eliksirów, a magomedyczką i wydawał się dogadywać z obojgiem. Cała trójka była też pogrążona w spokojnej konwersacji. Snape raz na jakiś czas omiatał wzrokiem wchodzących uczniów, tak samo jak Pani Pomfrey. Nowy nauczyciel ledwo pomyślał o uczniach, jakby był ważniejszy od nich.
- Co myślisz o tym nowym profesorze? –Ronan Rockwell, drugoroczny Gryfon zapytał rówieśników
Storm Ambrose zerknął w górę na mężczyznę i zmarszczył nos na widok jego idealnych, zielonych szat
- I, oczywiście jest Ślizgonem. Nic dziwnego, że dostał się to grona pedagogicznego tak łatwo. – zgodził się Neal Wakely odwracając się od mężczyzny
- zastanawiam się, czy jest singlem – westchnął Storm
- Tak właściwie jest zajęty – mruknęła Ula Thorald siadając obok swojego najlepszego przyjaciela, Ronana. Ta dwójka zaprzyjaźniła się latem wysyłając sobie listy przez sowy, po ich zeszłorocznej nieprzyjemnej relacji. – I był Gryfonem
- Znasz go? – zapytał Storm zwracając głowę na dziewczynę, uderzając Victora w twarz swoimi srebrzystymi włosami – myślisz, że mam szansę?
Ula posłała rozbawione spojrzenie jednej z dziewczyn
- Zaufaj mi, nie chcesz się z nim wiązać – powiedziała przekornie, a w jej psotne, szare oczy zamigotały.
Jeżeli Harry nie będzie ostrożny, będzie miał swój fanklub do końca roku młoda Gryfonka zaśmiała się w myślach
- Ula spędziła w Hogwarcie drugą połowę lata – Odpowiedział Ronan, zanim ktoś się o to spytał – I najpewniej mówi teraz do każdego nauczyciela po imieniu
- Nie do końca – mruknęła Ula, zastanawiając się nad srogą profesor McGonagall, która prędzej zatańczyłaby pijana na Stole Prezydialnym, niż pozwoliła mówić sobie jakiemukolwiek uczniowi po imieniu. Tak czy siak, udało się jej poznać dobrą stronę pielęgniarki i Severusa dzięki Harry'emu, i teraz nazywała ich po imieniu. Przez nawyk, który miał Potter, ten ciągle przypominał jej, że powinna wziąć sobie przerwę. Chłopiec, Który Przeżył był osobą, której nie bardzo obchodziło, czy uczeń powiedział do niej po imieniu, czy jego siostra. Snape i Poppy nie za bardzo to lubili, szczególnie Snape.
- Więc, jak nazywa się ten nowicjusz? – spytał się Neal, pochylając się z zainteresowaniem. Inni obserwowali go oczekująco, a Ula wzruszyła ramionami
- Nie pamiętam. Patrz, przychodzą pierwszoroczniaki! – powiedziała i po przyjęciu na siebie kilku zirytowanych spojrzeń, odwróciła się razem z resztą Gryfonów i poświęciła całe swoje zainteresowanie na przed chwilą zaczęty śpiew Tiary Przydziału
-0-
- Harry, wygląda na to, że już masz swój fanklub – zachichotała Poppy
- Cudownie – odparł chłopak z niesmakiem dłubiąc w groszku ze swojego talerza – Powinienem po prostu przyjść jako ja
- Wtedy jeszcze bardziej by się gapili – zauważył Severus biorąc łyka wina ze swojego kieliszka. Wcześniej upewnił się, że młody mężczyzna siedzący obok niego nie zaplanował żadnego żartu znajdującego się na stole dla nauczycieli i był niezwykle zadowolony, że nareszcie może coś zjeść bez obaw, że stanie się ofiarą dowcipu.
- Wiem – Harry parsknął pogardliwie do swojego talerza – Jak Herm udało się wydostać z Uczty Powitalnej?
- Bliźniaki – odparła Poppy z lekką irytacją. W końcu to był dopiero trzeci raz, gdy Harry o to zapytał – Oraz przez to, że nie jest oficjalnym pracownikiem szkoły, tak samo jak Filch. A jego chyba tutaj nie widzisz, prawda?
- Mhmm... - westchnął Harry odkładając widelec – Mam pytanie dla was obojgu
- Nie pozwalam ci użyć ci mnie jako świnki morskiej – powiedział szybko Severus
- Jesteś pewien? – zapytał się Harry uśmiechając się
- Harry, przestań dokuczać biednemu Severusowi – parsknęła Poppy posyłając nastolatkowi słaby uśmiech
- On jest bardzo biedny – odparsknął Harry
- Jakie jest twoje pytanie, Potter? – zapytał Severus wzdychając z poirytowaniem
- Oferuję wam moje usługi, jeżeli kiedykolwiek potrzebowalibyście pomocy przy uważeniu eliksiru czy dwóch – uśmiechnął się Harry
- Znudzony? – zapytała Poppy rzucając młodemu czarodziejowi miłe spojrzenie
- Owszem - westchnął dramatycznie Harry
- Dziękuję ci bardzo, ale nie – uciął spokojnie Severus – ale zapamiętam to, gdybym potrzebował kogoś do znalezienia składników – uśmiechnął się do Harry'ego
- Będę czekać na to z niecierpliwością – Severus pokiwał głową, a Harry zachichotał i obrócił się z powrotem do magomedyczki – Poppy?
- Oh, najpewniej skorzystam z tego za niedługo. Może też w końcu zrozumiesz podstawową magię leczniczą
- CO?! Tylko podstawową?! Oj weź, Poppy, może uwierz we mnie bardziej? – jęknął Harry
- Oh, zamknij się. Popatrz, Albus jest gotowy na przemówienie dla uczniów – zachichotała Poppy
- Witajcie, uczniowie, na kolejnym roku w Hogwarcie! Teraz jestem pewny, że większość z was mogłaby wyrecytować większość mojej przemowy z pamięci, ale mam dla was kilka nowych wiadomości – powiedział Albus, a to, że wstał sprawiło, że cała Wielka Sala ucichła. – Zakazany Las jest zakazany, jak sugeruje nazwa. Jak wszyscy wiecie, nie powinniście używać magii na korytarzach. Możecie także znaleźć listę zakazanych w biurze pana Filcha. – większość oczu uczniów skierowanych było na tajemniczego, nowego nauczyciela Obrony, który patrzył na Albusa tak zainteresowanym wzrokiem, że można było uznać, że dyrektor jest najbardziej interesującą rzeczą we wszechświecie.
- Widzę, że nie będziesz dłużej śledzony wzrokiem. Bardzo dobrze. – zachichotał Dyrektor szkoły zerkając na Harry'ego, który pokiwał powoli głową i wstał powoli pozwalając starszemu czarodziejowi usiąść, zanim zacznie swoją przemowę.
Nagle, z ogromnym uśmiechem na twarzy, Harry przybrał swoją prawdziwą formę wychwytując z całej Sali wstrząśniętę okrzyki i łapanie tchu – Większość z was pewnie mnie kojarzy, a ci, którzy nie... cóż, są zdecydowanymi szczęściarzami – mrugnął i uśmiechnął się, gdy do jego uszu doszedł śmiech – Jestem Harry Potter i będę uczył was wszystkich Obrony Przed Tłustymi Palantami, potworki.
- Potter... - warknął Severus, nie-tak-bardzo oczywiście ciesząc się z małego show Harry'ego tak bardzo, jak inne osoby w Wielkiej Sali.
Harry mrugnął zdezorientowany kilka razy
- Przepraszam, Profesorze, mogę w czymś pomóc? – zapytał swojego współpracownika, zanim zorientował się, kto do niego mówi
- Wygląda na to, panie Potter, że sława to nie wszystko – westchnął ciężko Severus
- Znów bezsensownie mówisz, stary człowieku – zaśmiał się Harry ponownie odwracając się do Sali. Połowa uczniów gapiła się na Severusa z lękiem, a inni patrzyli na Harry'ego z grozą – zobaczymy się na lekcjach – dodał Harry tajemniczym głosem, a następnie pokiwał do Albusa i usiadł.
Gdy pomieszczenie wypełniło się brawami, Poppy uśmiechnęła się do nastolatka
- urwis
- Oczywiście. Teraz widzisz, jak zyskałem ten przydomek.
- Myślę, że wszyscy i tak zauważyli to wcześniej – mruknął tajemniczo – i nie nazywaj mnie starym
- cios na twoją dumę, Sev?
- Czy ja ci wyglądam na Albusa Dumbledore'a?
- Oh, no nie wiem...
- Przestań w końcu dręczyć Severusa – zaśmiała się Poppy – Popatrzcie, Albus wysłał już uczniów do dormitoriów, gdy nie zwracaliście na nic uwagi – kobieta wstała – Cóż, idę do łóżka
- Dobranoc, Poppy – Harry posłał jej duży uśmiech
- Dobranoc – zgodził się Severus
Poppy także posłała obu Czarnoksiężnikom uśmiech, a następnie powędrowała dom swojego pokoju
- Wierzę, że pozwolę ci mieć swój fan klub – mruknął Severus wstając i kiwając głową gdzie stała Ula i jej przyjaciele
- Cudownie. Zobaczymy się więc jutro na śniadaniu – westchnął Harry
- owszem – mężczyzna wyszedł z Sali
- Nie mam zamiaru gryźć, wiesz – powiedział Harry, idąc naokoło stołu i schodząc z podestu, na którym ten stał. Prawie natychmiast Ula rzuciła się w jego ramiona. Harry zaskoczony zatrzymał się na pół sekundy, zanim ją przytulił – Wszystko dobrze, Ula?
Ula popatrzyła na niego z ogromnym uśmiechem na twarzy
- Chciałam tylko zobaczyć, co byś zrobił.
- Na pewno? – zapytał Harry, a Ula posłała mu mały uśmieszek
- Mhm. I co masz zamiar z tym zrobić?
- Jedyną rzecz jaką mogę, oczywiście – odparł Harry wzdychając – ATAK ŁASKOTEK
Ula zapiszczała z uciechy gdy młody mężczyzna łaskotał ją z uśmiechem – Litości! Litości! – wyjąkała przez śmiech
- Przepraszam, ale nie znam znaczenia tego słowa – zadeklarował Harry, nadal gilgocąc ją bez litości
- Starszy bracie, czasem jesteś po prostu taki bolesny – dziewczyna pojawiła się tuż przed twarzą Harry'ego, który przestał łaskotać Ulę, aby przytulić swoją siostrę
- Hej, Gin! Nie widziałem cię przynajmniej przez tydzień!
- Naprawdę? – Ginny przewróciła oczami – Więc, panie Profesorze, czy pomógłby mi pan w zaciągnięciu tych łobuzów na górę do swoich dormitoriów?
- Jasna sprawa! – uśmiechnął się Harry
- Chcę na barana! – Ula zaczęła się natychmiastowo domagać
- Marcus miał rację. Zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko – Harry przewrócił swoimi oczami i wziął dziewczynę na plecy
Ula spoliczkowała czarodzieja za komentarz na temat jej wieku
- Bardzo śmieszne. On zachowuje się tak źle jak ja przez większość czasu.
- Wiem.
- To jest dziwne.
- Oh, sam już nie wiem. Zawsze myślałam, że to jest słodkie – powiedziała Gin
Ula przewróciła oczami
- Nieważne, Gin. Oh, Harry?
- Mmm?
- Wisisz mi jednego galeona.
- Że ja?
- Uhm. – Ula zaczęła targać jego włosy - Storm pytała, czy byłeś dostępny, zanim ktokolwiek zapytał o twoje imię
- Hej! – Storm rzuciła kasztanowowłosej poirytowane spojrzenie
- Zrobiłaś to – dodał Victor – pamiętam to doskonale, przecież miałem wtedy usta pełne twoich włosów.
- Jeżeli ich nie chciałeś, mogłeś obrócić głowę!
- Powinnaś się przystrzyc!
- możesz je spiąć – zaproponował miękko Harry kończąc kłótnię – Jeden z moich przyjaciół nauczył mnie, jak zrobić bardzo ładnego koka, który idealnie pasowałby do twoich włosów.
- Kiedy, na Merlina, zmieniłeś się w taką wróżkę? – Gin odwróciła się, aby puścić oczko swojemu bratu
- Au. Oh, wiesz, ty też mogłabyś nauczyć się jak robić koki, jeżeli Pan zechciałaby pokazać ci każdy magazyn modowy z jej kolekcji – wzdrygnął się Harry
- Nie, dzięki. Jeden to wystarczająco dużo. – Gin poczuła, jak po jej plecach przebiega dreszcz
- Właśnie to pomyślałem.
- Em, Profesorze? – zaczął ostrożnie Ronan, gdy znaleźli się niedaleko wejścia do wieży Gryffindoru
- O co chodzi, panie Rockwell? – zapytał się Harry neutralnie
- Um, słyszałem, jak mama mówiła o jakimś klubie pojedynków...
Harry skinął głową na grupę i kiwnął głową
- Dowiesz się więcej na pierwszej lekcji ze mną – uklęknął, aby Ula mogła zejść, a następnie uśmiechnął się do szóstki Gryfonów za nim – wszyscy wyglądacie w porządku. Gin, wiesz jak się ze mną skontaktować, gdyby coś się zaczęło dziać, prawda?
- TAK, Harry. I uważam, że potrafię sobie poradzić, dziękuję bardzo. – burknęła dziewczyna
- Mam co do tego wątpliwości- odparł szczerze Harry. On był tą osobą, która zasugerowała, że jego siostra byłaby doskonałym Prefektem Naczelnym. Albus nie był na początku co do tego przekonany, ale jej odpowiedzialność z chrześniakami pokazała mu, że będzie odpowiednia. Prefekt Naczelny był Krukonem, który spędzał większość czasu w Hogwarcie w bibliotece zdobywając praiwe najlepsze oceny.
- Mogę dzisiaj spać w twoim pokoju, Harry? – poprosiła nagle Ula, a Harry rzucił jej cierpliwe spojrzenie
- Nie, Ula, już przez to przechodziliśmy. Dwa tygodnie w wieży Gryffindoru, zanim zaczniesz używać mojego pokoju jako kryjówki. – powiedział Chłopiec, Który Przeżył z uśmiechem – A teraz mam kilka rzeczy, które muszę zrob...
- Masz na myśli, że Marcus jest niedaleko, tak? – zinterpretowała Gin z uśmieszkiem
- Powiedziałem to? – Harry potrząsnął głową – dobranoc wam. Prześpijcie się. Jutro wielki dzień.
- To po prostu pierwszy dzień szkoły – fuknął Ronan, a oczy Harry'ego zabłysły złośliwie
- Wiem
- Zaplanowałeś jakieś dowcipy?! – krzyknęła Ula
- Branoc – odparł Harry zanikając w cieniu korytarza
- Pewnego dnia mam zamiar dowiedzieć się, jak on to robi – zamarudziła Ula zanim wszyscy poszli do pokoju wspólnego. Gin raptem uśmiechnęła się do siebie i wślizgnęła się za grupą. Wiedziała, jak Harry robi tą sztuczkę ze znikaniem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top