Rozdział 1 (2/2)

Harry obudził się rankiem trzydziestego Lipca przez Ulę, która na niego wskoczyła. Otworzył lekko jedno z zielonych oczu i łypnął na dziewczynę.

- Musiałaś na mnie skoczyć, potworku?

- Poprosiłem ją o to, tak właściwie – powiedział rozbawiony głos dochodzący z wejścia do pokoju

- Marcus! – głowa Harry'ego poderwała się do góry, a uśmiech wystąpił na jego twarz

- Wszystkiego najlepszego, kochanie - zachichotał Czarny Pan, gdy Ula przytuliła nastolatka w łóżku – Może pozwolisz Harry'emu się ubrać, Ula? A potem możemy skierować się do Wielkiej Sali

- Okej – zgodziła się Ula, zeskakując z łóżka i w podskokach wychodząc z pokoju

Harry zszedł z łóżka i rozciągnął się

- Tęskniłem za tobą – mruknął do mężczyzny za nim

Ramiona Toma zsunęły się na biodra Harry'ego i przyciągnęły młodszego czarodzieja do niego

- Ale, kochanie, to były tylko dwa dni

- Palant – zadeklarował Harry przed obróceniem głowy i przyciśnięciem ust Toma do swoich. Czarny Pan przesunął dłonie aby złapać podbródek Harry'ego i zacząć go jeszcze bardziej desperacko całować. Kiedy się rozdzielili, oczy Harry'ego błyszczały psotnie – To były tylko dwa dni, wiesz – zacmokał nastolatek z uśmiechem

Tom zaśmiał się

- Tak, tylko – pocałował szybko Harry'ego, a potem pozwolił mu odejść – Ubieraj się, urwisie

- Tak, najdroższy Palancie – odparł nastolatek podchodząc do garderoby i otwierając drzwi – Co powinienem założyć?

- Twoje skórzane spodnie – powiedział natychmiast Tom

Harry zachichotał i wyjął spodnie, zabierając jeszcze swój ulubiony podkoszulek z dziurą na plecach, który miał odsłaniać tatuaż bazyliszka i feniksa na plecach

- Jak sobie życzysz, kochany

Gdy nastolatek się przebrał, Czarny Pan zmierzył sypialnię krytycznym okiem. Łóżko było niezwykle zaniedbane. Leżała na nim pościel z wełny. Tom wzburzył się. Wiedział, że Harry woli jedwab od wełny

- Harry, kochanie, twoja pościel...

- Wiem – Harry skrzywił się – Albus nie pozwolił mi wyjść ze szkoły na tyle długo, abym mógł kupić nową pościel, a jak wiesz, nauczyciele muszą sami zadbać o meble i wszystko inne w swoich pokojach

Tom pokiwał głową

- Przez Mrużkę dostarczę ci zestaw jedwabnej pościeli, gdy wrócę do domu, dobrze?

Harry przewrócił z uśmiechem oczami

- Zgodzę się tylko dlatego, bo wiem, że będzie podekscytowana mając coś do roboty – rzucił na łóżko swoje ubrania – Na jak długo tu przyszedłeś?

- Na jeden dzień, najprawdopodobniej – Tom westchnął – mam to spotkanie jutro, wiesz

- Oh. Racja, - Harry zmarszczył nos – Przepraszam.

- Nie winię cię – prychnął Czarny Pan – Wiem to. Chodź, upewnijmy się, żę ten potworek którego oboje kochamy nie rozwalił wszystkiego

Harry zaśmiał się i wyszedł do salonu. Ula obserwowała ich z rezerwą z jej łóżka.

- Co robiliście przez ten czas? – na to pytanie Harry uśmiechnął się lekko

Dziewczyna zaśmiała się nerwowo

- Harry, mogę dać ci teraz twój prezent urodzinowy?

Młody czarodziej zamrugał kilka razy

- Jasne – pokiwał głową siadając na jednym z krzeseł w pokoju. Tom stanął za nim – Tak właściwie, jeżeli przyniosłabyś mi też ten prezent ze stołu, też bym go otworzył

- Od kogo to? – zapytał Tom, gdy Ula sięgnęła po paczuszkę ze stołu i przyniosła oba prezenty do Chłopca, Który Przeżył.

- Nev. Jego babcia chciała wyprawić mu prywatne przyjęcie urodzinowe, więc wysłaliśmy sobie nawzajem prezenty w tym samym czasie – odparł Harry biorąc prezent od Neville'a i otwierając go ostrożnie. W środku były dwa zwoje, jeden z napisem „Longbottom", a drugi z napisem „Potter" – Ha! Nareszcie!

- Co to jest? – zapytała z aciekawieniem Ula

- Drzewa genealogicznie moje i Neville'a. Obiecał mi, że znajdzie i skopiuje mi drzewo Potterów, od kiedy nie mogłem go znaleźć. Poza tym chciałem zobaczyć też jego drzewo – wytłumaczył Harry lewitując oba zwoje na swoje biurko i postanawiając sobie, że przeczyta je, gdy będzie miał czas – Podasz mi teraz swój prezent?

- Mam nadzieję, że ci się spodoba – wymamrotała czarownica patrząc jak Harry otwiera mały pakunek

Harry wyjął ze środka album ze zdjęciami i popatrzył na niego nie mogąc odezwać się ani słowem. Był wypełniony zdjęciami z czasu, gdy spędzali wakacje na Slytherin Manor*. Na dodatek Harry nie pamiętał, aby większość z tych zdjęć była kiedykolwiek zrobiona – Uau... - wydyszał wreszcie

Ula pstryknęła palcami i uśmiechnęła się na widok uszczęśliwionej miny Harry'ego

- Szczęśliwych urodzin, Harry – wyszeptała przytulając mocno chłopaka

Harry też objął dziewczynę i wziął głęboki wdech

- Dziękuję, kochanie – mruknął całując jej policzek zanim pozwolił jej odejść – Jest wspaniały

Ula wzięła album i wylewitowała go do pokoju Harry'ego.

Tom zachichotał i pocałował Harry'ego

- Powinniśmy iść na śniadanie, nie uważacie?

- Jedzenie! – zgodziła się Ula skacząc wokoło dwóch przywódców Mrocznego Zakonu

Harry wstał z krzesła i chwycił ręce Uli ze śmiechem

- W porządku. Jedzenie. – zgodził się, gdy Tom zsunął swoje ręce na ramiona Harry'ego. Młodszy czarodziej chwycił nadgarstki swojego kochanka i przyciągnął jego głowę, aby oddać mu całusa. Rozdzielili się, Harry chwycił rękę Uli i ruszyli w stronę Wielkiej Sali

Ula szybko uwolniła się z uchwytu Harry'ego i pobiegła przed nimi chichocąc

-Jedzenie!! – zawołała kilka razy

- Jeszcze raz, ile ona ma lat? – zapytał ironicznie Tom

Harry zachichotał

- Dwanaście, Marcus

- Na pewno? Mógłbym przysiąc, że ma sześć – odparł Czarny Pan uśmiechając się

Ula podbiegła do niego od tyłu i trzepnęła Toma w głowę

- Mam dwanaście lat, Marcus – warknęła jeszcze raz biorąc Harry'ego za rękę

Harry przewrócił oczami

- Wasza dwójka jest okropnym koszmarem – zadeklarował gdy dotarli do drzwi prowadzących do Wielkiej Sali

Gdy ogromny drzwi się otworzyły, dwa głosy zaczęły śpiewać piosenkę

- Sto lat, Sto lat, niech żyje, żyje nam!

Harry patrzył w oszołomieniu na swoich przyjaciół i rodzinę, którzy stali na środku Wielkiej Sali, którą udekorowali na kolory Gryffindoru

- Dzięki! – wymamrotał

- Oh, po prostu chodź tutaj i weź sobie coś do jedzenia, starszy bracie! – Ginewra Weasley-Potter zaśmiała się, uśmiechając się do swojego adoptowanego brata. Stała obok Hermiony Granger, i obie trzymały dziecko i karmiły je mlekiem z butelki.

- Jedzenie! – zgodziła się Ula, łapiąc Harry'ego za rękę i ciągnąc go do podłużnego stołu podstawionego pod lewą ścianę.

Tom pozwalając swojemu kochankowi odejść, gdy zorientował się, co zamierza Ula, podszedł do Severusa, który wyglądał na nachmurzonego i stał z dala od tłumu

- Dobrze się bawisz? – zapytał Czarny Pan z uśmiechem

- Nie – odparł mistrz eliksirów i nachylił się do swojego pana – Albus i inni członkowie Zakonu są tutaj. Już ostrzegłem Sabera i Lucjusza. Zgaduję, że Blaise, Draco i Teodor są szpiegami Zakonu, prawda?

- Tak – Tom pokiwał głową uważnym wzrokiem przeczesując pomieszczenie -Moody...

Severus zerknął w stronę ex-Aurora

- Jak daleko sięga moja wiedza, nie był problemem, tak?

- Dziwne... Myślisz, że straciłby szansę przeklęcia tylu czarnoksiężników? – Czarny Pan zerknął w stronę paranoicznego mężczyzny

Alastor Szalonooki Moody obrócił się i rzucił ostre spojrzenie obu czarodziejom. Severus zwęził oczy, a Tom zmarszczył brwi, gdy Moody podszedł do nich

- Zgaduję, że to interesujące, iż tak wiele gości jest naznaczonych Mrocznym Znakiem – powiedział Moody tonem zachęcającym do rozmowy

Oboje Ślizgoni ostrożnie wyjęli swoje różdżki i wycelowali je sekretnie w ex-Aurora

- Czego chcesz, Moody? – warknął Severus

- Nie za dużo – Szalonooki uśmiechnął się – Tylko...

- Alastor – Powiedział sucho Harry, i wszystko wyglądało na to, że pojawił się znikąd za łokciem ex-Aurora – proszę, powiedz mi, że nie próbujesz przyprawić Severusa i Marcusa ataku serca

- Czy kiedykolwiek zrobiłbym coś takiego? – Szalonooki posłał Harry'emu zaskoczone spojrzenie

Harry przewrócił oczami

- Tak – zerknął na dwóch czarnoksiężników stojących za jego paranoicznym mentorem – Nie pozwólcie mu się zastraszyć, często to robi

Czarny Pan schował swoją różdżkę

- Mogłeś wspomnieć o tym wcześniej, Harry – syknął

- Czy byłby w tym jakimś interes? – zapytał Szalonooki

Harry pokiwał głową w zakłopotaniu

- Miałem swoje powodu, kochanie. Alastorze, idź podenerwuj Albusa czy coś

- Ah. Wyrzucasz mnie ze swojego małego, czarnego kółeczka?

- Oczywiście! – zaśmiał się Harry. Starszy czarodziej z błyskiem w oku odłączył się od grupy, aby wciągnąć Albusa w konwersację.

Harry odwrócił się do swojego kochanka i nauczyciela eliksirów

- Przepraszam, ale wiecie, przegrałem z nim zakład, i nie mogłem powiedzieć wam o niczym co wie, o ile sam o tym nie wspomni.

- oczywiście – burknął Severus w końcu chowając swoją różdżkę

- Na czym polegał ten zakład? – zapytał zaciekawiony Tom

Harry zarumienił się lekko

- Em... Nic ważnego...

- Wyrzuć to z siebie, Potter – powiedział Severus, a jego oczy zalśniły w zainteresowaniu

Oczy Harry'ego zaczęły szybko krążyć po całym pomieszczeniu, aż w końcu zatrzymały się na Rudolfie Lestrange'u przebranego za Sabera Upwood'a

- Oh, widzę, że jest tu Saber, miałem zamienić z nim kilka słów! – uśmiechnął się szeroko, zanim szybko przesunął się w stronę czarodzieja

Severus i Tom obserwowali młodego mężczyznę z takimi samymi uśmieszkami

- Powiesz mi, co to było, prawda? – zapytał od niechcenia Severus

- Oczywiście – Tom odwrócił się do Śmierciożercy – więc, myślisz, że co to było?

- Najpewniej ma to związek z tym tatuażem, który niespodziewanie się na tobie pojawił – odparły dwa głosy dochodzące zza dwóch czarnoksiężników. Oboje mężczyzn odwrócili się szybko i wycelowali różdżki w mówiących, którzy okazali się być nikim innym, a bliźniakami Weasleyów, Fredem i Georgem

- Od kogo o tym usłyszeliście? – skrzywił się Toim

- Gin – powiedzieli jednocześnie

- Muszę sobie porozmawiać z tym urwisem

- Zanim to zrobisz, mógłbyś nam go pokazać?

- Co?!

Severus kaszlnął kilka razy w zgięcie łokcia

- Myślę, że Poppy mnie przed chwilą wołała...

- Nie waż się zostawiać mnie z nimi! – jęknął z rozpaczą Tom, gdy Severus odsunął się do tyłu tak wolno, żeby nie wyglądało to na ucieczkę

- Oh, nie martw się...

- Nie zrobimy nic, co będzie bolało

- bardzo

- Oo, wiecie co, chyba widzę, że Ula potrzebuje pomocy z tym... no...

- Niezła próba, Marcus

- Ale wiemy, że Hermiona pomaga Uli we wszystkim, czego potrzebuje

Tom zaczął krążyć wzrokiem po pomieszczeniu, tak, jak przed kilkoma minutami Harry, aż w końcu jego wzrok spoczął na Lucjuszu Malfoy'u

- Ah! Lucjusz! Idealnie! – następnie Czarny Pan odwrócił się na pięcie i pognał z nim porozmawiać

Bliźniacy wymienili spojrzenia

- Oh, cóż

- Widocznie będziemy musieli poczekać

- Cholera – powiedzieli, jednocześnie sięgając rękoma do ponczu.

****

Harry obserwował okrąg otaczających go ludzi. Nie podobało mu się, że jest odcięty od najbliższego wyjścia, szczególnie po tym, jak Fred i George dodali do ponczu czegoś, co samodzielnie stworzyli, a na dodatek nie było zablokowane przez bransoletki, które nosiła większość osób na imprezie. Tak właściwie, jedynymi imprezowiczami, którym poncz pozornie nic nie zrobił, byli Harry, Tom, Severus, Remus Lupin – jeden z ojców chrzestnych Harry'ego, Szalonooki, Poppy, Petunia Dursley – ciotka Harry'ego -, Herm, Gerda, Galvin, Luna Lovegood, Fred i George oraz ich matka. Harry po prostu nie reagował na żaden alkohol, a jak się okazało, także Luna i Remus. Severus, jako mistrz eliksirów, miał antidotum na takie rzeczy, tak jak Poppy i Tom. Szalonooki pił tylko ze swojej piersiówki, a Galvin i Gerda tylko z butelki. Fred i George dodali antidotum do napoju swojej matki, Hermiony i Petunii, jakby nie byli pewni ich reakcji.

- Więs? Masz zamiar je otworzyś? – powiedział niewyraźnie Seamus Finnigan. Trzymał się, a raczej leżał, na swoim chłopaku, Blaise'ie Zabinim, będąc bardziej pijanym niż reszta gości.

Harry spojrzał na dół na górkę prezentów otaczających go, które przypominały mu o otoczeniu przez gości.

- Eee... Jasne...

- Moje otwórz pirwsze! – powiedział Rubeus Hagrid, uśmiechając się szeroko górując nad wszystkimi, z powodu bycia pół-olbrzymem

- Racja – Harry ostrożnie podniósł spore, słabo zapakowane pudełko, trzymając je tak, jakby mogło ugryźć. Znając Hagrida, nawet było to prawdopodobne, ale tym razem pół-olbrzym dał Harry'emu tylko ogromne pudło czekolady z Miodowego Królestwa, najlepszej czekolady, którą w życiu jadł. – Dzięki, Hagrid! – Harry posłał mu ogromny uśmiech, a ten się odwzajemnił – i powiedz Graupowi, że jemu też dziękuję.

- Jasne!

Luna losowo popchnęła jedno z pudeł do Harry'ego, wyglądając, jakby zachmurzony sufit całkowicie ją pochłonął. Harry uśmiechnął się do czarownicy, i, łapiąc aluzję, otworzył prezent. Znalazł w niej nową, błyszczącą kamerę i sporą butelkę z eliksirem pozwalającym sprawić, że obraz zacznie się poruszać/ Harry pokiwał głową do dziewczyny, która patrzyła na niego

- Dzięki, Luna. Dobra do szantaży, jak zgaduję?

Nikły uśmiech przemknął przez jej twarz, zanim popatrzyła na Harry'ego zaabsorbowanym wzrokiem.

- Do czegokolwiek zapragniesz, oczywiście – mrugnęła do przestrzeni tuż nad ramieniem Harry'ego – ten poncz był naprawdę dobry, nie uważasz? Chyba pójdę po więcej... - mówiąc to odwróciła się do stołu z jedzeniem, odprowadzana wieloma uśmiechami. Wszyscy Juniorzy wiedzieli, że Luna nie jest taka nieogarnięta, jaką udawała. Tak naprawdę jest błyskotliwa i przebiegła, ale dobrze to ukrywała.

- Wystarczająco Luny, otwórz nasz prezent! – powiedziała Nimfadora Tonks, zarzucając ramię na swojego wyższego partnera, Kingsley'a Shackelbota, który wyglądał, jakby naprawdę był zadowolony ze swojego towarzysza, ale najpewniej było to spowodowane alkoholem.

Harry uniósł brew w stronę dwóch Aurorów, ale uniósł prezent od Tonks. Otwierał go powoli, a kiedy skończył, jego oczy rozświetlił błysk.

- Dziękuję – odparł odkładając książkę wraz z innymi prezentami, które już otworzył.

- Więc, co to jest? – zażądała nachmurzona Gin

- Metamorfomagia Dwudziestego Wieku-wymamrotał Tom sięgając po książkę, aby zaspokoić swoją ciekawość – Zaskakujące, tak myślę.

- Hey! – zawołała Tonks, próbując wyglądać na zranioną, ale nie za bardzo jej to wyszło z uwagi na jej upity stan.

- myślę tak samo jak Marcus – powiedziała oschle Hermiona, sięgając po kolejny prezent w kształcie książki do jubilata – proszę bardzo, Harry

- Książka. Dlaczego nie jestem zaskoczony? – Harry przewrócił oczami, uśmiechając się na widok poirytowanego spojrzenia, jakie otrzymał, a potem rozpakował pakunek. Znajdowała się w nim książka o bardzo interesującym tytułem, „Jak być nauczycielem – poradnik dla uczniów" – dobra, nie jestem w ogóle zaskoczony

Wszyscy zaśmiali się, gdy Herm sapnęła cicho. Harry uśmiechnął się.

- Dzięki Herm, położę ją razem z innymi książkami, które dałaś mi w przeciągu tych lat – za tą uwagę dostał pacnięcie w potylicę, a potem kolejne, zdecydowanie głośniejsze i boleśniejsze, przez co wszyscy się roześmiali.

- Oh, masz, Harry – zachichotał Remus trzymając kolejny prezent w kształcie książki

- Potrzebuję tego? – zapytał oschle Harry biorąc podarunek

- Urwisie... - odparł czule

Harry uśmiechnął się półgębkiem, a potem rozdarł opakowanie. Jego uśmiech rozszerzył się, gdy zobaczył, co było w środku

- Dzięki, Remy! – powiedział odkładając książkę o Animagii obok innych. Remus puścił mu oko.

- Dobra, możesz lubić sobie jego prezent, ale mój jest lepszy – Syriusz Black, ojciec chrzestny Harry'ego, uśmiechnął się łobuzersko, opierając się ciężko na Remusie i podając Harry'emu małe pudełko.

- Syriuszu, zejdź ze mnie – westchnął Remus, przewracając oczami

- Nie

- Siad

- Zamknij się, Luniaczku. Chcę zobaczyć, co myśli Harry.

Remus spojrzał na wszystkich zmęczonym wzrokiem

Harry potrząsnął głową w stronę swoich dwóch ojców chrzestnych, a potem otworzył mały upominek. W środku był miniaturowy motocykl

- Um...

- To jest prawdziwy, latający motocykl! – powiedział Syriusz, nagle wstając z błyszczącymi oczami. – musisz go tylko powiększyć.

- Emm... Syri... nie potrafię prowadzić... - zauważył delikatnie Harry

- Nie ma problemu! Nauczę cię!

- Oh, Merlinie – westchnął Tom – Black, jeżeli na Harrym znajdzie się przynajmniej jeden siniak, Ja...

- Tak, tak – Syriusz pomachał dłonią w stronę starszego czarodzieja – Nie mam zamiaru skrzywdzić twojego łóżkowego kolegi

- Syriuszu! – zawołał Remus

- Co?

- Tutaj są kobiety! – powiedzieli chórem Harry i Poppy. Wszyscy wymienili znaczące spojrzenia, gdy Remus pacnął Syriusza, a Tom wymamrotał pod nosem coś na temat hot dogów na kolację

- Oh, proszę bardzo – Molly Weasley podała małą torebkę – To ode mnie, Artura, Charliego, Billa i Ginny

Harry wyjął z niej pewną rzecz i uśmiechnął się szeroko na widok wielkiego, zielonego, trykotowego, wełnianego koxa z godłem Gryffindoru na środku – piękny!

- O nie... - westchnął Tom chowając twarz w dłoniach. Wszyscy zaśmiali się z biednego Ślizgona

- Kurwa! – okrzyk Harry'ego sprawił, że wszyscy popatrzyli się na niego ponownie. Patrzył na mały pierścionek

- Ty dałeś mi pierścień twojej rodziny, więc zasługujesz na pierścień Weasley'ów. Mama i Tata się zgodzili – powiedziała Gin

Harry nie mogąc wydusić z siebie słowa włożył pierścionek na palec, kiwając głową do przybranej rodziny. Molly, Artur i Bill odwzajemnili uśmiech. Gin przeskoczyła pozostałe prezenty i przytuliła mocno swojego brata, a potem wróciła się z powrotem.

- Ale ujmujące – powiedział sarkastycznie Severus podając prezent od siebie

Harry zachichotał

- Oczywiście – a potem otworzył pakunek. Zawierał pudełko eliksirów, które, jak podejrzewał,m były zaczarowane, aby nigdy się nie opróżniały. Były tam takie eliksiry jak eliksir Słodkiego Snu, eliksir uspokajając oraz Veritaserum. Harry pokiwał głową w stronę mężczyzny – dzięki, Sevvie

- Dlaczego musisz nazywać mnie tym idiotycznym przezwiskiem? – fuknął Severus rzucając mordercze spojrzenie do wszystkich, którzy próbowali ukryć uśmiech.

- Ponieważ to cię irytuje – odpowiedział Harry zgodnie z prawdą, podnosząc kolejny prezent, tym razem od bliźniaków. Severus popatrzył na niego enigmatycznie, a potem uśmiechnął się lekko – Chyba, że chcesz być moim królikiem doświadczalny, oczywiście.

Severus zerknął na pudło, w którym, jak się okazało, był kolejny zestaw żartów.

- Ale to jest nawet dobre przezwisko – wymamrotał

- Świetnie! – Harry odłożył pudło puszczając oczko do bliźniaków – Kolejny?

- Tutaj! – Parvati Patil podniosła jeden z prezentów i podała go Harry'emu, a jej bliźniaczka, Padma, uśmiechnęła się do czarodzieja

Harry otworzył prezent i zobaczył w nim album na wycinki i wszelkie przedmioty potrzebne do ich stworzenia

- Super! Dzięki – mrugnął do dwóch czarownic, otrzymując w zamian takie same chichoty

Tom uderzył w tył głowy młodego człowieka

- Przestań flirtować z gośćmi, urwisie

Harry odwrócił głowę i pocałował swojego kochanka, a potem odwrócił się ponownie, aby wziąć zwój od Dean'a. Gdy go otworzył, zobaczył piękną pracę narysowaną przez Dean'a ukazującą Harry'ego obserwującego Toma w przebraniu Marcusa i Ulę, którzy kłócili się ze sobą. Chłopak oferował prezent z lekkim uśmieszkiem, a Harry posłał mu rozbawione spojrzenie

- Powieszę to w mojej klasie

- Wspaniale! – zaśmiał się Dean

- Oh, nie, nie zrobisz tego! – zawołał Tom, próbując zabrać obrażające dzieło od Harry'ego, ale ten nie pozwolił mu na to i trzymał rysunek w bezpiecznej odległości od niego.

Ula wzięła pergamin z ręki Harry'ego z nikłym uśmiechem. Obejrzała go dokładnie, a potem zachichotała

- Idealny! Pokazuje też lepszą stronę Marcusa.

- Co?! Ty mały potworze!

Tłum zaśmiał się, gdy Tom próbował złapać Ulę goniąc ją po całym pokoju. Śmiech stał się głośniejszy, gdy harry wyjął swoją nową kamerę i zrobił im zdjęcie.

- Wspaniale! – zawołał do dwójki osób, Ula zaśmiała się głośno, a Czarny Pan westchnął zrezygnowany/

- Teraz, Ula, daj mi to. Kochany, możesz położyć to tam – polecił Harry łagodnie, zanim odwrócił się z powrotem do rozbawionego tłumu – Kolejny?

Fawkes podleciał do Harry'ego z małą paczuszką w pazurach, a następnie wylądował na ramieniu nastolatka

°°Od tego bałwana i ode mnie°° - powiedział feniks w swoim unikalnym języku - °°Poza tym chciałbym z tobą potem porozmawiać°°

Harry obdarzył feniksa ostrym spojrzeniem, a potem, widząc zmieszane spojrzenie Albusa, pokiwał głową

- Jasne – Wziął zawiniątko i otworzył je ostrożnie, wzdychając na widok małej fiolki ze łzami feniksa. Każdy, kto miał mózg wiedział, jak łzy feniksa są wartościowe. Bez względu na to, jak bardzo Harry był zły na dyrektora i ptaka, któremu mógł powierzyć swoje życie, nie mógł powstrzymać uczucia, które zaiskrzyły po zobaczeniu podarunku – Dziękuję, Albusie, Fawkes.

Albus skłonił głowę w stronę nastolatka

- Oczywiście, Harry, mój drogi chłopcze

- Jest pijany? – zapytał cicho Harry ptaka siedzącego mu na ramieniu

°°któż to wie? °° - odparł sucho Fawkes, zanim odleciał do swojego właściciela. Harry uśmiechnął się lekko.

- To dla ciebie, potworze – powiedział Szalonooki rzucając prezent Harry'emu. Nastolatek złapał to sprawnie, a potem uśmiechnął się lekko do swojego mentora – Bardzo Dobrze. Nadal masz niezły refleks. Otwórz.

Harry przewrócił oczami, a potem otworzył pakunek. W środku był urok otoczony ciemną energią. Harry wyjął kartę, która była w środku, i przeczytał ją, zachichotał, a potem dodał urok do kolekcji na swoim nadgarstku

- Dzięki, stary pryku – powiedział, pozwalając, aby kartka spaliła się na jego dłoni

- Oczywiście, potworze – odparł spokojnie Szalonooki

- Co to robi? – zapytał Tom, gdy Harry już brał kolejny prezent

Pozwala widzieć przez czarnoksięskie zaklęcia niewidzialności, eliksiry i inne takie. Widzi też przez uroki – powiedział mentalnie Harry, gdy otwierał pudło od Rudolfusa i jego młodszego brata, Rabastana

- Super! – powiedział chłopak, wyjmując zestaw sztyletów do rzucania – dzięki, Saber!

- Cała przyjemność po mojej stronie – odparł zimno Rudolfus

Harry uśmiechnął się, wiedząc, że chłodna odpowiedź była tylko grą, a potem sięgnął po pakunek od Narcyzy Malfoy, który oferowała mu z uśmiechem. W środku był ciemno zielony, letni płaszcz ze złotym feniksem na plecach. Nastolatek przez kilka chwil nie potrafił wydusić ani słowa, był w stanie tylko wpatrywać się w prezent.

- Myślę, że mu się podoba – wymamrotał Tom biorąc płaszcz od Harry'ego, aby bliżej się mu przyjrzeć. – To jest piękne

Harry pokiwał słabo głową

- Dziękuję – mruknął

- Wszystko dla naszego ulubionego Jasnego Czarodzieja – odparła Narcyza posyłając chłopakowi szeroki uśmiech

Harry roześmiał się, a wraz z nim wiele innych osób. Albus zmarszczył brwi patrząc na Malfoy'ów

- Proszę - Petunia podała Harry'emu małe pudełko, który wziął je ostrożnie i otworzył. Ponownie przez chwilę nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Gdy otworzył album na pierwszej stronie zobaczył jego matkę, Petunię oraz jego dziadków – znalazłam je, gdy sprzątałam strych tego lata. Wiesz, jak jest tam brudno. Pomyślałam, że ci się spodoba.

Zaskakując wszystkich, oprócz Toma i Petunii, Harry podniósł się z krzesła i przytulił swoją ciotkę, trzymając mocno album. Petunia uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk

- Dzięki – szepnął Harry

- Oczywiście – odparła Petunia całując policzek nastolatka – A teraz dokończ rozpakowywanie

- Tak, ciociu Petunio – zachichotał Harry odsuwając się od kobiety. Gdy wrócił na swoje miejsce, przetarł oczy, jakby przecierał łzy, ale gdy uśmiechnął się do wszystkich, jego oczy były idealnie suche – więc co następne?

Minerwa McGonagall, nauczycielka transmutacji wylewitowała spore pudło w stronę stóp nastolatka

- To pasuje do prezentu Poppy, tak właściwie – dodała, a jej usta wykrzywiły się w uśmiechu

Harry mrugnął do niej otwierając pudło. Wydał z siebie podekscytowany odgłos prawie natychmiast po zaczęciu przegrzebywaniu rzeczy

- Dzięki, Minnie! – powiedział szybko

Minerwa pokiwała głową, a jej oczy zabłyszczały

- Oczywiście, Harry

- Co to jest? – zapytała Herm pochylając się do przodu

- Więc, Poppy dała mi jednego z kotków, przez co Minnie dała mi trochę rzeczy dla Dymki – powiedział podekscytowany Harry

Herm mrugnęła

- Widzę...

Poppy zaśmiała się i wyjęła małego, ciemno szarego kotka ze swoich szat

- Masz na myśli tego kotka, Harry?

Oczy Harry'ego zaświeciły się, zanim podbiegł do magomedyczki, aby wziąć kotka delikatnie na ręce

- Cześć, Dymko, widzę, że twoja mama pozwoliła ci w końcu odejść, hm?

- Pokaż! Pokaż! – zażądała Ula, podskakując do swojego opiekuna

Harry rzucił swojej podopiecznej surowe spojrzenie

- Bądź bardzo ostrożna. Jest bardzo młoda, i jeżeli ją skrzywdzisz, przeteleportuję cię stąd prosto do Voldemorta. Jasne?

Ula pokiwała poważnie głową, a potem wzięła kotka z rozczulonym spojrzeniem

- Jest taka malutka...

- Kolejny powód, aby obchodzić się z nią ostrożnie – powiedział Tom stając za dziewczynką. Usmiechnął się do kotka – Jest piękna, Poppy.

Poppy rozpromieniła się

- Harry? – powiedziała ostrożnie Pansy Parkinson. Harry popatrzył na swoją przyjaciółkę z uśmiechem – Proszę – podała mu małą kopertę – To od Dray'a, Teda, Biniego, Seam'a i mnie

Harry pokiwał głową i otworzył podarunek

- Super! – zawołał wyciągając ze środka bilet na finałowy mecz Quidditcha pomiędzy Ameryką a Kanadą w Teksasie, data pokazywała środek Sierpnia – Wasza piątka jest super! – uśmiechnął się do swoich przyjaciół

- Oh, wspaniale, dzięki, Har – powiedział sucho Draco Malfoy

Pan uderzyła w ramię Dracona

- Nie zwracaj uwagi na Dray'a, po prostu jest obrażony, że nie mógł dostać drugiego biletu z tak samo dobrymi miejscami dla siebie

- Gdzie w takim razie będziesz siedział? – zapytał Harry marszcząc brwi

- w prawym górnym pod lożą dla VIP-ów, czyli tam, gdzie ty będziesz siedział – zachichotał Teodor Nott – Dray po prostu jest małym dzieciaczkiem

- A gdzie mój bilet? – zapytał Tom pochylając się nad Ulą, aby rzucić czterem Ślizgonom i jednemu Gryfonowi ostre spojrzenie

- Nie masz szczęścia, Marcus, nie mieli żadnych innych miejsc – westchnął Blaise

Zdobyli też dla ciebie, kochanie – powiedział szybko Harry w myślach do swojego kochanka – jest tu notka, która o tym mówi. Po prostu nie chcą, żeby Dumby odkrył, że też idziesz

Tom skrzywił się

- Amerykanie – mruknął mrocznie, odsuwając się z westchnięciem. Ted, Draco, Pan, Blaise i Seam wyglądali, jakby bardzo im ulżyło

- Oh! Kolejny prezent! – Gin wysłała w powietrze odpowiednie słowa

- Myślałem, że damy mu go prywatnie – syknął Ted do swojej dziewczyny

- Tak, Gin, trzymaj się planu – burknęła Padma

Harry zwęził oczy i popatrzył na obecnych Juniorów. Miał złe przeczucia co do tego prezentu, szczególnie widząc, że był od wszystkich ludzi ze Śmierciożerców bądź Juniorów.

- Pomyślałam, że będzie zabawniej w ten sposób – zadeklarowała Gin, a potem podała swojemu bratu spory pakunek – Otwórz

- Jesteśmy zgubieni – jęknął Draco, chowając twarz w dłoniach

- Ostrzegałem cię – powiedział Remus

- Oh, no nie wiem... - zaczął Fred z lśniącymi oczami

- To może być dobre – zgodził się George

Harry posłał Juniorom ostrożne spojrzenie, a potem otworzył pudło. Patrzył do jego wnętrza przez dłuższą chwilę, całkowicie zdumiony, zanim wybuchnął śmiechem

- Właśnie dlatego nigdy nie powinienem zdobywać takich przyjaciół! – westchnął

- Co to jest? – zapytała Ula przesuwając się do przodu aby zobaczyć, co dostał jej opiekun

Molly zareagowała pierwsza

- Może gdy będziesz starsza, kochaniutka – powiedziała zamykając pudło

Tom, będąc wyższym od przysadzistej, rudej kobiety, zerknął do środka

- Oh, no nie wiem. To może wprowadzić trochę zabawy – podniósł brew patrząc na Harry'ego w momencie, gdy wszyscy Juniorzy patrzyli na to w szoku z lekko otwartymi ustami

Harry zerknął na Rudolfusa

- Hey, Saber, możesz nauczyć mnie jak używać bata?

Rudolfus był lekko zdezorientowany, tak jak reszta osób, które nie wiedziały, co znajduje się w pudełku

- Ja... Em... - Śmierciożerca zakaszlał kilka razy – Najpewniej, Potter, nie jestem osobą, którą powinieneś pytać o takie instrukcje

- Jakie instrukcje?! – zażądała Ula. Syriusz pochylił się nad nią i wyszeptał jej coś do ucha, co sprawiło, że wykrzywiła okropnie twarz – Hermiono, mogę zostać w twoim pokoju dziś w nocy?

Pokój wypełnił się śmiechem, gdy Tom odstawił prezent obok Harry'ego

- Tak właściwie, te kajdanki mogą wydać się użyteczne – dodał Czarny Pan

- Zgłaszasz się do ich przetestowania? – zapytał słodko Harry

- Tylko jeżeli ty będziesz testował ten pierścień na penisa, kochany – wyszeptał Tom do ucha Harry'ego

Policzki Harry'ego oblały się rumieńcem, przez co zaraz uderzył mężczyznę w ramię – Dureń

- Wasza dwójka jest dziwna – zadeklarowała Ula wywołując kolejną salwę śmiechu

- Myślałem, że to wiesz – mruknął Ted

- Ktoś chce ponczu? – zapytała Luna, a jej rozmarzony głos poniósł się przez już cichszy śmiech, który, po tym komentarzu, wybuchł ponownie. Luna uśmiechnęła się lekko wyglądając, jakby była kilometry od tego miejsca

****

- Więc, co myślisz? Nie o Uli, tylko o tych nowych zabawkach...

Harry posłał Czarnemu Panu rozbawione spojrzenie

- Co ty na to, żeby dzisiaj po prostu spać?

Tom zacieśnił uścisk na swoim kochanku . We dwójkę siedzieli przed kominkiem w pokoju Harry'ego, oglądając tańczące płomienie

- Cóż, to nie jest coś, co można usłyszeć od ciebie codziennie.

Harry ostrożnie zamknął oczy

- Tak, pewnie masz rację

Tom położył głowę na głowie nastolatka

- Zmęczony?

- Tak. Pewnie tak.

- Ah. Emocjonujący, wyczerpujący dzień - powiedział Tom, a potem złożył pocałunek na czubku głowy chłopaka – Chciałbyś pójść do łóżka, kochany?

Harry pokręcił głową

- Możemy spać tutaj?

- Oczywiście – uśmiechnął się Tom i usadowił ich nieco wygodniej na kanapie tak, aby Harry na nim leżał – Idź już spać, Urwisie

Harry zachichotał słabo

- Słodkich snów, Draniu

Tom zaśmiał się

****

Harry zmierzył Fawkesa wzrokiem sprzed biurka, przy którym siedział. Przed chwilą feniks pojawił się w chmurze ognia, usadawiając się na oparciu krzesła stojącego przed biurkiem Harry'ego.

°°Jesteś na mnie zły°°

- Ufałem ci – zgodził się zimno Harry

°°Harry, Voldemort był w tym domu! °°

- byłem tego świadomy

Feniks posłał młodemu czarodziejowi smutne spojrzenie

°°Dlaczego? °°

- Nie zrozumiesz – Harry ponownie zwrócił swoją uwagę w stronę książki, którą czytał, zanim ptak się pojawił

Fawkes zleciał na biurko, stając dokładnie na miejscu, gdzie czytał Harry. Uzyskał w zamian chłodne spojrzenie

°°Pomóż mi zrozumieć, Harry°° poprosił Feniks °°Co Brutus oferował ci za zmianę stron? Co zmieniło cię w szpiega Mrocznego Zakonu? °°

Harry westchnął ciężko

- A ty myślisz, że co mi oferował, Fawkes?

Fawkes mrugnął

°°Nie miłość, która mogła przyjść później°° Harry skinął niechętnie °°Zemstę? Moc? Żadne z tych do ciebie nie pasuje°°

- Nie znasz mnie tak dobrze, jak ci się wydaje, Fawkes.

°°Wiem. Jeszcze się uczę°° powiedział ptak wydając z siebie dźwięk, który Harry uznał za westchnięcie °°Czy zemsta odegrała w tym jakąś rolę? °°

Harry łypnął na niego, a potem potrząsnął głową

- Nie. To była bezwarunkowa akceptacja, która mnie poprowadziła do nich.

°°Ich? Też Voldemorta? °°

Usta Harry'ego wykrzywiły się w uśmiechu

- Można tak powiedzieć

Fawkes zerknął dziwnie na Harry'ego

°°Teraz widzę, dlaczego Tiara Przydziału chciała przydzielić cię do Slytherinu°° Harry skłonił głowę °°Kim jest Marcus Brutus? °°

-Najpewniej nie tym, kim myślisz, że jest, lecz tym, którego obawiasz się, że jest – powiedział tajemniczo Harry pociągając łyk napoju, który znajdował się w piersiówce podarowanej od Szalonookiego w zeszłym roku.

Oczy feniksa zwężyły się, a chwilę potem rozszerzyły

°°Voldemort! °°

Harry posłał ptakowi ostre spojrzenie

- Tak. I pomyśl. Spędził cały zeszły rok ucząc tutaj, i nie skrzywdził ani jednej osoby, włączając nauczycieli.

Fawkes potrząsnął głową

°°Nie potrafię wyobrazić sobie takiej rzeczy, a wiem, że pewnie nie skłamałeś°° popatrzył w oczy Harry'ego °°muszę o tym pomyśleć°°

- Nie spraw, że moje zaufanie do ciebie pryśnie – ostrzegł Harry lodowatym tonem, jakiego Fawkes nigdy nie spodziewał się usłyszeć od młodego czarodzieja, i miał nadzieję, że nigdy więcej już go nie usłyszy – Jeżeli powiesz Albusowi o tej rozmowie, upewnię się, że twój Dzień Spalenia przyjdzie wcześniej niż zwykle – zielone oczy zamigotały niebezpiecznie – I uwierz mi, gdy mówię, że po tym razie się nie odrodzisz

Fawkes pokiwał głową w zrozumieniu, zaniepokojony czarodziejem, a następnie zniknął w bukiecie płomieni.

Harry zerknął na swoją książkę, pogrążając się w myślach. Nadal ufał Fawkes'owi; feniks nigdy nie wspomniał o fakcie, iż byli na dworze Slytherina, ale tym razem nieco zmartwił nastolatka. Jeżeli Fawkes zdradzi go dla Albusa, będzie zmuszony zabić ptaka. Nie było innej opcji. Zatrzyma sekret swojego ukochanego, nawet, jeżeli musiałby poświęcić życie.

Z westchnięciem Harry wstał i opuścił swój gabinet w poszukiwaniu Dymki i Uli

------

Notka od Batsutousai:

A/N: Tak. Trochę krótki. Wiem. XP No cóż

Bez lemonów w tym rozdziale, bo musicie na nie zasłużyć XD Co oznacza, że oczekuję MNÓSTWO odsłon – chichoce – Wierzę, że wszyscy jesteście zachwyceni, prawda? – demoniczny uśmiech-

Więc! To jest znacznie wcześniej, niż się spodziewałam – śmieje się – Jestem pewna, że wszyscy są szczęśliwi, eh? – śmieje się jeszcze raz

Bats

------

I od tłumacza:

Nie ma żadnej notki

Tłumaczył: SethRiddle

Poprzedni rozdział: adeluna7

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top