Rozdział 90
Pov Dream
George stał w bez ruchu, patrząc na moją twarz i płacząc. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić, między nami trwała niezręczna cisza. Postanowiłem wykorzystać chwilę i przytulić Georga. Ten natomiast prawie od razu się odsunął. Co zrobiłem źle? A może George mi nie wybaczy? Proszę, obiecuję że się poprawię i już nigdy nie dopuszczę do naszej kłótni.
- Po pierwsze, jesteś okropny i strasznie głupi - powiedział z lekkim uśmiechem.
Uśmiechnąłem się do niego, wiedząc że chłopak nie jest już na mnie aż tak zły i wkurzony.
- Po drugie, należy ci się to - powiedział po czym kopnął mnie w jaja i dał mi z liścia po raz kolejny
Zwinąłem się lekkiego bólu na co George założył ręce na klatkę piersiową i lekko się uśmiechnął. Widać że był z siebie dumny.
- Po trzecie, Dream posłuchaj mnie teraz - powiedział chwytając moją dłoń
George wysunął swoją dłoń, którą złapał za mój policzek i zaczął go delikatnie gładzić kciukiem. Spojrzałem mu w oczy, które pokazywały żal, troskę i smutek, ale jednocześnie ekscytację, miłość i szczęście. Po prostu okazywały każde emocje pod różnymi względami.
- Ja wiem że ty tylko się uchlałeś, ale przesadzasz trochę. Ja mówiłem ci że potrzebuję żebyś spędzał ze mną więcej czasu. Po prostu teraz tego potrzebuję, rozumiesz? - powiedział podczas gdy jego oczy się zaszkliły
- Rozumiem, przepraszam strasznie - powiedziałem - Obiecuję że będę robił to czego zapragniesz, będę cię wspierał i okazywał ci więcej miłości i romantyczności - dodałem po chwili - Ostatnio zaniedbałem ciebie, nie wiem czemu
- Ja wiem czemu Dream - mruknął - Wydaje mi się że to przez Sapnapa, ma na ciebie zły wpływ. I nie mam na celu nastawić cię przeciwko niemu, ale proszę opanuj się przy nim, okej?
- W porządku - odpowiedziałem z uśmiechem.
Zauważyłem że George zrobił się lekko blady. Zabrał dłoń z mojego policzka i oparł się o drzwi. Złapałem go tak żeby nie upadł.
- Wszystko w porządku George? - Zapytałem z niepokojem
- Kręci mi się w głowie trochę - odpowiedział podtrzymując się mojego ramienia - I słabo mi strasznie
- Chodź pojedziemy razem do szpitala - powiedziałem po czym wziąłem go na ręce - Wszystko będzie dobrze mój krokodylku
Posadziłem Georga w samochodzie i ruszyłem w stronę szpitala. Bałem się że to coś poważnego, ale muszę być pozytywnych myśli. po drodze zobaczyłem Dristę, która machała do mnie abym się zatrzymał. Nie tracąc czasu szybko zatrzymałem się przy drodze i wpuściłem ją do samochodu.
- Wsiadaj szybciej gówni.. znaczy Drista - powiedziałem i natychmiast odjechałem
- Co się stało? - zapytała patrząc na Georga, który opierał głowę o szybę
- Georgie źle się poczuł - odpowiedziałem i zaparkowałem pod szpitalem - A ty czemu tu jesteś?
- Nie chciało mi się na pieszo wracać do domu - odparła wysiadając z samochodu
Przewróciłem oczami i wziąłem Georga na ręce. Zaprowadziłem go do szpitala a gówniara jak zwykle wlokła się za mną. Czy ona nie może mi dać teraz chwili spokoju z moim chłopakiem? Nie no, to moja siostra kochana. Trzeba czasem spędzić z nią trochę czasu.
Wszedłem do szpitala i podszedłem pod recepcję. Pielęgniarka powiedziała żebyśmy usiedli pod salą 34 i poczekali w kolejce. Czy ta głupia szmata nie rozumie że George źle się czuje i potrzebuje lekarza teraz, a nie za ileś tam minut?! Znaczy... poczekamy. Okazało się że w kolejce jest tylko jakaś baba w naszym wieku.
Przytuliłem Georga na co dostałem tylko pomruk zadowolenia z jego strony. Popatrzyłem na Drsitę która patrzyła na tą dziewczynę w kolejce z mordem w oczach. Ta laska patrzyła się na mnie a Drista była chyba zazdrosna o to że ona na mnie patrzy, bo przecież jestem zajęty. Kocham moją siostrę.
- Wybaczysz mi Georgie? - wyszeptałem mu na ucho
- Mhmm - mruknął w odpowiedzi - Wróćmy już do normalności - dodał wtulając się we mnie
- Wiesz może czemu źle się poczułeś? - zapytałem z troską w głosie i pogłaskałem go po włosach
- Może dlatego że zobaczyłem ciebie, oślepia mnie twoje piękno - powiedział z uśmiechem. Pocałowałem go szybko i również się uśmiechnąłem.
- Czy możecie przestać ze sobą flirtować przynajmniej w szpitalu? - zapytała Drista
Razem z Georgem zaśmialiśmy się i z sali wyszedł lekarz. Popatrzył na bladego Georga spod okularów i przykucnął przy nim.
- Co się stało panu? Wygląda pan strasznie blado i słabo - powiedział staruch
- No po to tu jestem żeby się dowiedzieć - powiedział George na co przez przypadek parsknąłem śmiechem
- Hm no dobrze, zaraz to zdiagnozujemy - stwierdził
- Halo a ja?! - Krzyknęła ta pusta lala co była przed nami w kolejce
Wytknąłem jej język i uśmiechnąłem się złośliwie. Drista zrobiła to samo. Jak my doskonale się rozumiemy.
- Panią zajmę się później, najpierw ten uroczy chłopak - stwierdził uśmiechając się do Georga. Wtf jaki pedofil.
Lekarz zabrał Georga do gabinetu a mi i Driście kazał czekać w poczekalni. Jakim prawem on go nazwał uroczył. Potwierdzam, jest to prawda ale to jakiś obcy starszy o niego o jakieś 50 lat dziad. Chciałbym wejść z nim do tego gabinetu, no ale stary pryk ma problem.
- Zazdrosny? - zapytała śmiejąca się Drista
- Co? O co? - zapytałem
- Widziałam twoje spojrzenie kiedy powiedział że jest uroczy - zaśmiała się
- Czekaj tu, a idę przynieść krokodylkowi picie - powiedziałem i ruszyłem w stronę automatu
Kupiłem mu jakąś herbatę, która byłą w papierowym kubku z krokodylkami. Idealnie. George akurat wychodził, więc wręczyłem mu kubek, i łapiąc go za rękę wyszliśmy ze szpitala.
----------------------------------
plz w następnym rozdziale się wkurzycie
Pomyślę jeszcze nad 2 częścią tej książki sdhjfhjsd
a ten kubek trzeba kupić Dreamowi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top