Rozdział 77
Pov Dream
Dziękowałem Corpsowi całym sercem. Jemu zawdzięczam teraz wolność Georga. Kiedy wreszcie się od niego oderwałem, stanąłem obok Georga i spojrzałem na zmieszanego Corpsa.
- Nie musisz dziękować - odparł - Żal mi się go zrobiło i postanowiłem mu pomóc
- Naprawdę dziękuje - dodałem
- Nie mogłem na to patrzeć, sam dawno z tym skończyłem i teraz brzydzę się takimi ludźmi - stwierdził
- Jak to skończyłeś z tym? To znaczy że ty...? - zapytałem nie odwracając od niego wzroku
- Przeszłość okej? Nie chce do tego wracać - powiedział cicho
- Rozumiem, jeszcze raz dziękuje - odpowiedziałem
- Drobiazg. Ważne że temu maluchowi nic nie jest - powiedział wskazując na Georga - Dbaj o niego i go pilnuj, jest tego wart - dodał
- Przecież wiem! - krzyknąłem i zamknąłem drzwi
Przytuliłem lekko Georga, a ten żeby dodać mi otuchy, przytulił mnie znacznie mocniej. Pogładziłem go po włosach i zatopiłem twarz w jego włosach.
- Kooocham cię George - powiedziałem
- Ja ciebie też kocham Dream - odpowiedział i cicho się zaśmiał
- Ekhem - kaszlnął Sapnap - Ja tu ciągle stoję
Zaśmialiśmy się razem z Georgem i wróciliśmy do swoich pieszczot. Nie obchodził mnie teraz ten dureń Nick, ważny był George.
- Zamierzacie tak teraz bezczynnie stać, przytulać się i mówić sobie że się kochacie? - zapytał
- Tak, a co? - powiedział George
- Wyruchajcie się lepiej - powiedział szybko - ee znaczy co?
- Co? - powiedzieliśmy z Georgem w tym samym czasie
- Noo nigdy nie widziałem jak się ruchacie - powiedział - zawsze musi być ten pierwszy raz - dodał i zaśmiał się nerwowo
- Pierwszy raz to ty możesz dostać patelnią w łeb - powiedziałem
- Już kiedyś dostałem od ciebie patelnią w łeb. Nie pamiętasz? - powiedział śmiejąc się
- Racja, ale nigdy nie dostałeś ode mnie krzesłem - stwierdziłem uśmiechając się szyderczo
- Jak to nie? Kiedyś w szkole rzuciłeś we mnie krzesłem - powiedział zakładając ręce na klatkę piersiową
- Pomińmy temat przedmiotów którymi w ciebie rzuciłem - powiedziałem
- Dobra dobra - powiedział - Ja spadam, opiekuj się swoim krokodylkiem - dodał i się uśmiechnął
Wychodząc, klepnął mnie w dupę. Jak zwykle. Cały Nick, zwariowany jak ja i mój chłopak. George wydawał się być w nawet dobrym humorze. Usiadł na kanapie i promiennie się do mnie uśmiechał. Usiadłem koło niego i objąłem go ramieniem.
- Clay ja chce ci wszystko opowiedzieć - powiedział łapiąc obie moje dłonie
- Na pewno? - dopytałem
- Tak, jestem gotowy
- W taki razie słucham - powiedziałem zaciskając mocniej dłonie
- Szedłem do sklepu i nagle założono mi worek na głowę. Zanieśli mnie do samochodu i wywieźli do jakiegoś domu. Było ich trzech, Josh, Wade i Frank. Przywiązali mnie do krzesła i zaczęli mnie dotykać bez mojej zgody i mówili jaki jestem słodki i kuszący. Mówili tez że jestes bezwartościowy i nie zasługujesz na życie. P-potem przenieśli mnie na stół i zaczęli rozbierać - George oddychał ciężko i szybko kiedy to mówił. Trzęsły mu się ręce i był bliski płaczu - Potem zaczęli mnie całować i dotykać w intymnym miejscu. Jak im się stawiałem, bili mnie. A n-następnie zaczęli mnie gwałcić... we trzech. Nie słuchali mnie w ogóle. Krzyczałem ale to nic nie dawało. - powiedział i mocno mnie przytulił.
Zacząłem gładzić go uspokajająco po plecach i kołysać się na lewo i na prawo, co dawało jakieś efekty. Brunet po chwili uspokoił się i oddychał znacznie spokojniej.
- Już dobrze George, jesteś bezpieczny - szepnąłem
- Clay.. ty mi tak nie zrobisz, prawda? - zapytał pociągając nosem
- Oczywiście że nie kochanie - odpowiedziałem i zanurzyłem swój nos w jego włosach.
Chwilę tak posiedzieliśmy i się poprzytulaliśmy. George ochłonął a ja przynajmniej dowiedziałem się co tam się działo. Biedny George. Czym on sobie zasłużył? Za skrzywdzenie go powinna czekać kara śmierci. Jestem rozczarowany tym wszystkim i mam zamiar wspierać Georga. Kiedy mój krokodylek już był lekko uśmiechnięty, szybko go pocałowałem i przytuliłem jeszcze raz.
- Zapomnij o tym na razie - powiedziałem
- A co z policją?
- I tak nic nie zrobią. Znają się z Joshem i najwyżej dostanie za to mandat - zaśmiałem się
George poprzytulał się trochę .do mnie a potem chyba zasnął w moich ramionach. Odłożyłem go delikatnie na kanapę i przykryłem kocykiem. Biedak, pewnie potrzebuje snu. Stwierdziłem że będąc w salonie, będę mu przeszkadzał, więc poszedłem do kuchni i stanąłem przy oknie.
Postanowiłem że pooglądam trochę co dzieje się na zewnątrz, bo nie raz można uchwycić w tej okolicy ciekawe zjawiska. Usiadłem więc przy tym oknie i obserwowałem. Pierwsze dziesięć minut nic się nie działo, oprócz starej baby która spacerowała z psem i się wywaliła o krawężnik. Nie był bym sobą gdybym się nie zaśmiał.
Na prawdę znudziło mi się patrzenie przez okno. Spojrzałem tylko na Georga, nadal spał. Westchnąłem i poszedłem do niego. Położyłem się koło niego na kanapie i objąłem go lekko. Nikomu go nie oddam, jest mój. Mój mały piękny George. Mój mały krokodylek
------------------------------------------
Jest tu ktoś kto nie kocha Sapnapa?!?!?!?!?!?!?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top