Rozdział 75
Pov George
- Albo wiecie co? - powiedział Josh patrząc się na mnie - zostawimy go na razie - dodał oblizując usta i patrząc na moje uda
Serio? Już myślałem że mnie wypuszczą, coś czułem że za łatwo. Tylko czym ja sobie zasłużyłem?
- Możemy go wypuścić, ale wtedy trzeba będzie jakoś pozbyć się Clay'a - powiedział Frank
- Masz na myśli zabić go? - dopytał Josh
- To jedna z dwóch opcji. Albo jeszcze chwile go zostawiamy i obmyślamy plan na ucieczkę, albo wypuszczamy go i zabijamy Clay'a - stwierdził Wade
Jak to zabić Clay'a? Przecież ja sobie bez niego nie poradzę! Nie chciałem zacząć płakać, żeby nie okazać mojego strachu. Nie udało mi się powtrzymać łez. W pewnym momencie zaczęły one spływać po moich policzkach, następnie kapiąc na podłodze.
- Oj, nie płacz kochanie - wyszeptał gładząc mnie po policzku - Twój chłopak i tak jest beznadziejny, nie zasługujesz na niego
W pewnym momencie po prostu nie wytrzymałem. Nie mogę słuchać jak ktoś obraża mojego chłopaka. Łzy zaczęły lecieć z moich oczu jeszcze szybciej. Kapały na moją nagą klatkę piersiową a następnie spływały prosto na betonową podłogę.
- Pierdol się! - krzyknąłem kopiąc go stopą w piszczel - Wypuście mnie błagam!
- Możesz sobie pomarzyć, nie pobawiłem się tobą wystarczająco - krzyknął Josh trzymając zaciśniętą dłoń na mojej szyi
Puścił ją gwałtownie i schował rękę do kieszeni. Spojrzałem na niego swoim wrogim spojrzeniem i spuściłem głowę w dół. Nie miałem już siły, znowu zacząłem wylewać z siebie łzy. To był jakiś koszmar.
Pov Trzecia osoba
Josh wyprosił swoich kolegów i teraz George został z nim sam. Josh wiedział że chciał wykorzystać tą sytuację na dostarczenie sobie przyjemności, oraz na ukaranie Georga za to że go kopnął. Położył rękę na jego ramieniu i szybkim ruchem ściągnął z niego bokserki. Sam się rozebrał i zaczął się nim bawić. Zgwałcił go po raz drugi i był z tego zadowolony.
George odczuwał ból, nie przyjemność. Płakał cały czas i wydzierał się aby ten przestał. Nie mógł nic zrobić. Najgorsze jest to, że nigdy nie myślał o tym że kiedykolwiek przytrafi mu się taki koszmar. Myślał że życie będzie cały czas kolorowe i radosne. Mylił się i zrozumiał to kiedy pierwszy raz pokłócił się ze swoim ukochanym. Teraz czekał na to aż Josh w końcu dojdzie i wysunie się z niego.
Pov Dream
Popadałem już w paranoje. Nie mogłem wytrzymać z myślą że Georga mogą gwałcić, tym bardziej ten Josh. Kiedy tylko to sobie wyobrażam, natychmiast mam odruch wymiotny i zaczynam płakać. Biedy George. Przecież on jest taki niewinny i kochany. Jak można go skrzywdzić? Leżałem w łóżku i tuliłem się do poduszki, która swoją drogą była wilgotna od łez.
Umierałem z tęsknoty za nim i nie mogłem doczekać się żeby go przytulić. Brakowało mi jego dotyku i jego ciepła. Chciałbym aby już wrócił i był szczęśliwy, uśmiechnięty i zdrowy.
Pov George
Ucieszyłem się kiedy wreszcie skończył. Bolało mnie i czułem się okropnie. Szybko założył na mnie bokserki i sam się ubrał. Zwyrol jebany, mam go dość. Mam nadzieje że teraz mnie wypuści. W pewnym momencie znowu zobaczyłem że ktoś wchodzi. Okazało się że to znowu Corpse. Spojrzał na Josha a potem na mnie.
- Nie posłuchałeś mojej rady - powiedział
- Nie posłuchałem. Chce się nim pobawić - odparł Josh
- Nie kłam bezczelnie. Zwyczajnie boisz się Clay'a - powiedział i się zaśmiał
Josh popatrzył na niego wrogim spojrzeniem i pokręcił głową.
- Nie boje się go, to zwykła cipa - mruknął krzyżując ręce
- Błagam wypuście mnie - wyszeptałem spuszczając głowę w dół
Nagle Corpse ruszył się i podszedł do mojego krzesła. Nadzwyczajnie odwiązał mi ręce i nogi z krzesła, dzięki czemu mogłem wstać. Rzucił we mnie moimi ubraniami, które były co prawda brudne i lekko podarte.
- Ej! Co robisz?! - krzyknął Josh i zerwał się z krzesła
- Uciekaj! - powiedział Corpse i popchnął mnie w stronę
W biegu ubrałem na siebie szybko ubrania, podczas gdy Corpse przytrzymywał Josha. Wreszcie byłem wolny. Biegłem po całym budynku szukając z niego wyjścia. Niestety, po drodze napotkałem Franka i Wade. Zauważyli mnie i zaczęli gonić. Na szczęście znalazłem szybko wyjście i wybiegłem czym prędzej z budynku.
Rozejrzałem się i wiedziałem gdzie mniej więcej jestem. Było to całkiem niedaleko naszego domu. Pokierowałem się w stronę domu i biegłem czym prędzej. Nie zdążyłem nawet założyć butów a te gwałciciele nadal mnie gonili. Byłem całkiem niedaleko, nawet widziałem dach naszego domu.
Byłem na prawdę blisko, dosłownie parę metrów. Jeden z tych gwałcicieli dogonił mnie i złapał w pasie, podnosząc do góry. Krzyczałem tak głośno, jak tylko pozwalało mi gardło i próbowałem się wyszarpać. Nic to nie dało, Wade niósł mnie przerzuconego przez ramię w stronę budynku.
Nagle z mieszkania wybiegł Clay. Widocznie musiał usłyszeć moje krzyki. Podbiegł do nich i kiedy gwałciciele zobaczyli że Dream biegnie w ich stronę, położyli mnie na chodniku i zaczęli uciekać. Dream przykucnął przy mnie i spojrzał na mnie swoimi zapłakanymi oczami.
---------------------------------------------------
chce spać. ale mi gorąco. nie wytrzymam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top