Rozdział 59

Pov George

Znowu nam się nudzi. Co można robić na Florydzie w południe? W sumie jest dużo rzeczy do zrobienia ale nic nam się nie chciało. Czasem lepiej jest leżeć na kanapie do góry nogami, jeść chipsy i nic nie robić. No ale tak się składa że to też nam się już nudziło. W tym momencie leżeliśmy na kanapie do góry nogami i próbowaliśmy nie spaść.

- Chodźmy na spacer Clay - odezwałem się po tym jak Dream próbował mnie połaskotać po brzuchu.

- Nie chcee mi się - odpowiedział poprawiając włosy

- No chodźmy, chcesz tak leżeć cały dzień? - zapytałem spoglądając na niego

- Czemu nie? - odpowiedział po czym spadł na podłogę, łapiąc mnie za rękaw, więc ja też spadłem.

Leżałem teraz dosłownie na nim i przygniatałem go. Dream szczerzył się jak jakiś pedofil i znowu zaczął gilgotać mnie po brzuchu. Jako że jest to moje wrażliwe miejsce to zacząłem się śmiać i zwijać z nieprzyjemnego uczucia. Kiedy przestał, popatrzyłem na niego groźnym spojrzeniem na co zrobił smutną minkę. W nagrodę dałem mu buziaczka w usta na co od razu się uśmiechnął.

Zmotywowałem go do wstania co udało mi się dopiero po kilkunastu minutach. Wstając złapałem Dreama za rękę żeby mu pomóc podnieść jego piękne dupsko z podłogi. Zaciągnąłem go do przedsionka aby założył buty, co również uczyniłem. Wyszliśmy z domu a Dream klepnął mnie w dupę. Zrobiłem oburzoną minę i już miałem mu oddać ale akurat przechodziła grupka ludzi, więc straciłem odwagę.

- Jesteś zboczony Clay - powiedziałem

- Ja? Skądże - odpowiedział śmiejąc się

Przewróciłem oczami z uśmiechem na co zostałem przyciągnięty do przytulasa. Uśmiechnąłem się i wtuliłem się w jego ramię. Przypomniałem sobie że nadal stoimy pod domem i przytulamy się na środku chodnika, więc wypadało by się przesunąć, ponieważ zatrzymaliśmy paru ludzi. Odeszliśmy w stronę starego miasta, bo dawno tam razem nie spacerowaliśmy.

Cała okolica wyglądała bardzo ładnie, a stare budynki dodawały tu fajnej atmosfery. Jedyne co mi tu nie pasowało to tłok, więc usiedlismy z Clayem na pobocznej ławeczce i zaczęliśmy jeść nasze frytki które zakupiliśmy przed chwilą.

Po chwili podeszła do nas jakaś uśmiechnięta blondynka. Miała ona włosy do ramion, krótkie czarne spodenki i białą koszulkę.

- hej Clay! - powiedziała

- Oh, hej Luna - odpowiedział. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem jeszcze raz na blondynkę

- tyle lat się nie widzieliśmy! - powiedziała uśmiechając się. Ja siedziałem jak głupi i przyglądałem się wszystkiego. Byłem zazdrosny w cholerę, tym bardziej że dziewczyna była ładna i atrakcyjna.

- Noo, trochę minęło - odpowiedział i się do niej uśmiechnął

Co to ma być? On jest mój! Niech ta szmata stąd spierdala bo zaraz mi nerwy puszczą i zacznę się lizać z Dreamem na jej oczach.

- Ah, a kto to jest? - zapytała patrząc na mnie

- To moje słoneczko, George - powiedział z uśmiechem patrząc mi w oczy. Objął mnie ramieniem na co posłałem dziewczynie zwycięski uśmiech

- Czyli to twój chłopak? Chciałbyś może... odnowić kontakt? - zapytała

- Jasne - odpowiedział na co posmutniałem

- Dobra, to zadzwonię potem do ciebie - oznajmiła i jeszcze raz się uśmiechnęła

Kiedy nareszcie odeszła założyłem ręce na klatkę piersiową i odsunąłem się od Dreama. Ten uśmiechnął się lekko i spojrzał na moją obrażoną twarz. Przysunął się do mnie i odbił swoje usta na mojej szyi.

- Oh Georgeee, jesteś zazdrosny? - zapytał próbując przysunąć mnie do niego

- Nie no coś ty, ja zazdrosny? - prychnąłem

Clay odsunął się na drugi koniec ławki i zaczął oglądać swoje dłonie. Spojrzałem na niego i stwierdziłem że znowu przesadzam. Przysunąłem się bliżej niego i oparłem głowę o jego klatkę piersiową na co zaczął mnie gładzić po włosach. Pocałował mnie lekko w głowę i splótł ze mną palce. Chuj z tym że jesteśmy w miejscu publicznym, ważny jest on. A ta szmata nie ma teraz znaczenia, niech się jebie z murzynami na targu.

Siedzieliśmy tu tak długo, że zapadł wieczór. Postanowiliśmy już wracać powoli do domu bo ta okolica w nocy jest niebezpieczna. Pełno kręci się tutaj podejrzanych i naćpanych typów. Clay objął mnie ramieniem i zaczęliśmy wracać. Na drodze ujrzeliśmy grupkę chłopaków mniej więcej w naszym wieku, może trochę starszych. Nie mieliśmy wyboru i musieliśmy przejść obok nich.

- Oh George, prawie doszedłem gdy cię zobaczyłem - powiedział Josh, który okazał się należeć do tej grupki. Przeszły mnie dreszcze na co wtuliłem się bardziej w ramię Dreama

- Spierdalaj - powiedział od razu Clay

- Chcesz się napić George? - zapytał podstawiając mi pod usta butelkę z wódką. Skrzywiłem się i nieco odsunąłem.

- Powiedziałem spierdalaj. Mam ci to przeliterować przygłupie? - powiedział wyraźnie wkurwiony Dream

- Coś ty powiedział? Chłopaki Brać go! A tego małego zabierzcie do samochodu - krzyknął i zaczęli biec w stronę Dreama

Jeden z nich szedł do mnie ze zboczonym uśmiechem na twarzy. Patrzyłem ja Dream się z nimi bije. Ma małe szanse na wygraną, ponieważ sześć na jednego to dosyć niesprawiedliwa walka.

- Uciekaj George - krzyknął odwracając wzrok w moją stronę

- Nie zostawię cię tutaj! - krzyknąłem do niego i chwyciłem jakąś drewnianą deskę która leżała pod moją nogą.

Zamachnąłem się i przywaliłem temu zboczeńcowi prosto w ryj. Mężczyzna upadł z hukiem na ziemię. Dream leżał na ziemi i próbował się podnieść. Chciałem mu jakoś pomóc ale nie mogłem. Jestem słabszy niż on i nie pokonałbym ich wszystkich, tym bardziej że jest ich szóstka. Clay był chyba nie przytomny, bo leżał na ziemi i się nie ruszał. Wszyscy skierowali się w moją stronę a jeden z nich chwycił mnie w talii i próbował wsadzić do samochodu. Darłem się i kopałem ale to nic nie dawało, oni byli za silni.

- Ej! Zostawcie go! - krzyknął jakiś nieznajomy mi głos

Wszyscy od razu odwrócili się w stronę dźwięku krzyku i wytrzeszczyli oczy. Puścili mnie i zaczęli uciekać. Chyba wystraszyli się tego kogoś. Wstałem z ziemi i spojrzałem na człowieka który uratował mnie przed gwałtem.

- Wszystko w porządku? - zapytał pomagając mi wstać. Mężczyzna był nietypowo ubrany. Miał różowe długie włosy, kolczyki na twarzy i tatuaże. Miał na głowie koronę a na plecach zarzuconą pelerynę w kolorze czerwonym, złotym i białym. Miał założone kozaki do kolan, które były przyzdobione złotymi elementami i strój księcia.

- Ze mną tak, dziękuję - odpowiedziałem po czym szybko podbiegłem do Dreama.

Uklęknąłem przed nim i zacząłem błagać go żeby się obudził. Chłopak stanął koło mnie i przyjrzał się mu. Ku mojemu szczęściu jego szmaragdowe oczy zaczęły się powoli otwierać. Chwyciłem jego dłoń i mocno ją zacisnąłem.

- Wszystko z nim w porządku - stwierdził tajemniczy chłopak i przykucnął koło mnie - Nie przedstawiłem się, jestem Dave - dodał wyciągając dłoń w moją stronę

-------------------------------------------------

Jezu co tu się wydarzyło

Sapnap jest pregnant😭

CZEKAM NA MCC KOCHANI VJHBHDVHDAKJ

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top