Rozdział 45
Pov Dream
Po skończonym posiłku porozmawialiśmy chwilę i zapłaciliśmy. Opuściliśmy restaurację i teraz musiałem wymyśleć kolejne miejsce na pójście gdzieś z Georgem. Mogliśmy pójść na spacer na jakąś polane, ale trochę się boję że spotkamy gdzieś tego zjeba Josha. Jeżeli jeszcze raz go dzisiaj spotkam, to się nie powstrzymam i mu jebnę prosto w ryj.
Prowadziłem George za rękę, w bardzo dobrze znane mi miejsce. Przychodziłem tam bardzo często kiedy jeszcze nie spotkałem się z Georgem, i myślałem, nad sensem swojego życia. Dobrze że znalazłem ten sens.
Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce. Było tu tak samo pięknie jak wcześniej. Niewielka polanka z małym stawikiem, który jest ozdobiony różnymi ładnymi ozdobami. Usiadłem na ławeczce, klepiąc miejsce koło siebie, żeby Gogy usiadł. Objąłem go ręką i pocałowałem jego włosy.
- Tu jest pięknie - powiedział rozmarzony George
- Zawsze chciałem zabrać tu osobę którą kocham. - odpowiedziałem uśmiechając się do niego
Brunet złapał mnie za policzek i pocałował lekko. Oddałem pocałunek łapiąc go delikatnie w talii. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Zetknąłem się z nim z czołem i uśmiechnąłem się do niego ponownie.
Po kilku minutach siedzenia i nic nie robienia, usłyszałem kroki za sobą. Odwróciłem się i od razu mina mi zrzedła. Oczywiście można się spodziewać kto to. Tylko tego zjeba mogło tu zabraknąć. Złapałem Georga za rękę, który nadal się uśmiechał niczego nie świadomy.
- Cześć George! Idziemy gdzieś? - zapytał uśmiechając się do niego
George spojrzał na mnie wzrokiem typu "sam sobie poradzę, nie wtrącaj się". Postanowiłem na razie się nie wtrącać, ale jeżeli Josh przesadzi to będę zmuszony zareagować.
- Nie, dziękuje - odpowiedział szybko
- No nie daj się prosić - powiedział chcąc złapać go za rękę, na co George odsunął rękę.
- Odmówię - powiedział zaprzeczając po raz drugi
- No proszę, pójdziemy do mnie a potem może... do łóżka. Co ty na to? - odparł uśmiechając się szerzej.
Teraz to mnie wkurwił najbardziej jak się tylko dało. Chce go zmusić do seksu, świetnie. Typ chyba nie zrozumiał że George dwa razy powiedział nie.
- Słuchaj kurwa - powiedziałem z ostrym wkurwem wstając - Nie to znaczy nie - dodałem popychając go lekko.
- Znowu się wtrącasz? - powiedział śmiejąc się - chodź George, pójdziemy do mnie..
- A-ale j-ja nie c-chce - odpowiedział cicho George płacząc
- No nie daj się prosić słodziaku - powiedział zbliżając się do niego i dotykając go po kroczu. George natychmiast odskoczył i zaczął bardziej płakać.
W tym momencie puścił mi nerwy. Walnąłem mu z całej siły z pięści prosto w twarz. Josh złapał się za nos i mocno krzyknął z bólu. Kiedy zabrał rękę zobaczyłem krew, należało mu się.
-No panowie, widzę że znowu się spotykamy - powiedziała ta sama policjantka, którą spotkaliśmy wcześniej. - zapraszam na komendę - dodała kierując się do Clay'a i Josha.
Pov George
- George, wróć do domu. Nie wiem kiedy wrócę - powiedział do mnie Clay, całując mnie w czoło - uważaj na siebie
Uśmiechnąłem się do niego smutno, wycierając łzy. Po chwili policjantka odeszła z moim chłopakiem i tym psycholem do radiowozu. Popatrzyłem jak odjeżdżają i powoli zacząłem kierować się w stronę domu. Było już dość ciemno, więc balem się trochę chodzić samemu. Mam nadzieje że skończy się tylko na upomnieniu albo na mandacie, o chyba bym nie przeżył gdyby Clay poszedł do więzienia. W sumie on mnie tylko chciał obronić, bo ten typ chciał mnie zgwałcić.
Po jakimś czasie doszedłem do domu. Wszedłem do środka i zastałem Tommiego robiącego sobie kolację. Przetarłem oczy, tak żeby nie widział że płakałem i wszedłem do środka, wcześniej zdejmując buty. Tommy spojrzał na mnie jak na ducha i wziął gryza swojej tortilli, którą sam sobie przygotował.
- Płakałeś? Gdzie Clay? - zapytał. Pociągnąłem nosem i odpowiedziałem.
- Na komisariacie policji
- Co on znowu wywinął? - zapytał
- Pobił Josha, o-n chciał mnie z-zgwałcić - odpowiedziałem smutno znowu wypuszczając parę łez
- Poczekaj, kim jest Josh? - zapytał. Dopiero teraz przypomniałem sobie że przecież on nie wie.
- Psychiczny człowiek, nie chcę o tym teraz mówić. Po prostu chciał mnie zgwałcić - powiedziałem i poszedłem do sypialni, w której się zamknąłem. Zacząłem płakać, z myślą że padłem ofiarą przemocy seksualnej, chyba... czy on naprawdę nie rozumie słowa "nie"? Czy tak trudno jest zrozumieć że nie mam ochoty nigdzie z nim iść, a tym bardziej nie do łóżka? Dobrze że Clay taki nie jest, co mnie cieszy.
Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w piżamę. Przed pójście spać, poszedłem jeszcze do kuchni po szklankę wody. W kuchni nadal siedział Tommy i przeglądał coś na telefonie. Popatrzył na mnie ze smutkiem, wstał i mnie przytulił. Oddałem przytulasa, wypłakując mu się w ramię. Tommy to dobry przyjaciel, czasami faktycznie trudno go zrozumieć, ale zrozumie ci i będzie okazywał ci wsparcie jeżeli będziesz tego potrzebował.
Po chwili drzwi od mieszkania się otworzyły. Z nadzieją że to Clay, popatrzyłem w stronę drzwi. Niestety był to Sapnap.
- Gdzie ta cholera jedna, czekam na niego pod tą siłownią jak głupi a ten mnie zlewa - krzyknął od razu wchodząc do mieszkania
Zobaczył w jakim jestem stanie na co od razu spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Gdzie Clay...? I czemu ty płaczesz? Błagam nie mów mi że się pokłóciliście - powiedział ze smutkiem w głosie
Poszedłem z Sapem do sypialni, aby porozmawiać z nim na osobności. Opowiedziałem Sapnapowi wszystko, wygadałem mu się, jednocześnie zużywając całą paczkę chusteczek. Wygadałem się z wszystkiego co aktualnie leżało mi na sercu, czyli właśnie ta cała sytuacja. Nick podparł rękami głowę i przetarł oczy.
- Nie wierze że ten psychol to zrobił. Jak można tak skrzywdzić człowieka. Nie dziwie mu się że Clay przywalił mu w ryj. W końcu chciał obronić swojego ukochanego - powiedział uśmiechając się lekko. Uniosłem lekko moje kąciki ust.
- Nie martw się, powinni go wypuścić, w końcu zrobił to w obronie - dodał po chwili klepiąc mnie po ramieniu.
Nick postanowił że zostanie na noc. Poszedł położyć się na kanapę, a ja do sypialni. Zaśnięcie nie zajęło mi długo, bo byłem bardzo zmęczony dzisiejszym dniem.
----------------------------------------------------------------
NARESZCIE WEEKEND
i know, kochacie Josha
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top