Rozdział 11

Pov George

Obudziłem się o 9 obok Dreama, jak to zawsze. Wyłączyłem budzik. Dream na dźwięk alarmu również się obudził. Z domu musieliśmy wyjść około 11, więc mieliśmy dużo czasu bo byliśmy już całkowicie spakowani. Przygotowałem śniadanie i szybko je zjedliśmy. Naszykowaliśmy bagaże i przygotowaliśmy dom do opuszczenia. Po dłuższej chwili zadzwoniliśmy po taksówkę i opuściliśmy dom. Wyszliśmy na podjazd w oczekiwaniu na taksówkę. Rozmawialiśmy na różne tematy, między innymi jak będzie nam się mieszkać na Florydzie. Nagle zobaczyliśmy jak jakaś postać zbliża się do nas. Po przyjrzeniu się zobaczyłem że to ona...Mariola. To była ostatnia osoba którą chciałem teraz zobaczyć. Clay również ją zauważył na co złapał mnie za rękę i mocno zacisnął

- Gdzie wy się wybieracie? - Zapytała oburzona

- Chuj cię to - Powiedział Dream, mocniej zaciskając moją rękę

- I po co wam walizki? Chyba nie wyjeżdżacie?

- Wyjeżdżamy - powiedział Clay śmiejąc się

- Co?! Gdzie!? - Zapytała

- CHUJ CIĘ TO OBCHODZI - Wykrzyknąłem zauważając że podjeżdża nasza taksówka

- Nigdzie nie jedziesz! - Powiedziała i zaczęła ciągnąc za rękaw Clay'a

- Przestań! - Powiedział i zaciągnął mnie do taksówki

Wsiedliśmy i odjechaliśmy, zostawiając dziewczynę na parkingu. Cieszyłem się że widzę ją ostatni raz. Nie mogłem się doczekać kiedy dojedziemy na lotnisko i wsiądziemy do samolotu. Mam nadzieję że przynajmniej będzie cicho. Sapnap napisał mi że czeka już na lotnisku. Kiedy dotarliśmy na lotnisko podeszliśmy do Sapnapa i się z nim przywitaliśmy. Wsiedliśmy do samolotu. Siedziałem między Dreamem i Sapnapem. Oparłem głowę o ramię mojego chłopaka

S - Uuuu gołąbeczki - powiedział uśmiechając się

G - Sap, przestań - powiedziałem wtulając się bardziej w Clay'a

S - Juz dobrze dobrze, słodko wyglądacie razem aww

Nic nie odpowiedziałem, jedynie się zarumieniłem i schowałem twarz w bluzie chłopaka i zasnąłem. Lot minął szybko. Obudziłem się w ramionach Dreama, który lekko mnie szturchał żeby mnie obudzić

-Kochaniee, lądujemy już - wyszeptał na co spojrzałem na jego uśmiechniętą twarz a potem na twarz Sapnapa, spał

- Obudź Sapnapa - Powiedziałem zaspanym głosem przecierając oczy. Clay szturchnął Sapnapa dużo mocniej niż mnie, co mnie rozbawiło. Sapnap obudził się gwałtownie , najwyraźniej się wystraszył

- Co jest? - zapytał

- Lądujemy już - odpowiedziałem

Wylądowaliśmy bezpiecznie i wysiedliśmy z samolotu, dzwoniąc na taksówkę. Czekaliśmy na dworze. Muszę przyznać że było tu naprawdę ciepło. Zdecydowanie cieplej niż w Anglii.

Trzymałem Clay'a za rękę mimo że było ciepło. Chciałem po prostu bliskości. Ciszę przerwał nam Sapnap

- Często się kłócicie? - zdziwiło mnie to pytanie, takie z dupy

- Nie, bardzo rzadko - odpowiedział Clay - Skąd pytanie?

- Tak się zastanawiam - odpowiedział obojętnie

Po chwili nadjechała nasza taksówka. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do naszego domu. Kiedy byliśmy pod naszym już domem, pożegnaliśmy Sapnapa i weszliśmy do środka. Dom był duży i nowoczesny. Po wejściu zobaczyliśmy w drzwiach Dristę. Podbiegła do nas i przytuliła swojego brata a następnie mnie. Clay oprowadził mnie po mieszkaniu. Bardzo mi się podobało. Zaczęliśmy rozpakowywać rzeczy. Zanim się obejrzeliśmy była już 17 (inna strefa czasowa). Położyliśmy się na łóżku w celu odpoczęcie. Oboje byliśmy zmęczeni po podróży. Caly objął mnie od tyłu odwracając przy tym mnie w jego stronę. Stykaliśmy sie nosami uśmiechając się przy tym. Chłopak dotknął moich ust swoimi, lekko mnie całując. Oddałem pocałunek równie delikatnie. Nagle bez żadnego zapukania do pokoju weszła Drista. Oderwaliśmy się od siebie, patrząc jak dziewczyna wpatruje się w nas z zadowoloną miną. Zrobiłem się cały czerwony, z resztą Dream też

- Słodkie - Powiedziała po czym natychmiast wyszła z pokoju

Oboje wybuchliśmy śmiechem po czym znowu wróciliśmy do poprzedniej czynności

*Time skip*

Była 1 w nocy a my dopiero teraz jedliśmy kolację siedząc na łóżku. Zamówiliśmy pizze. Była bardzo przyjemna atmosfera. Jedliśmy i rozmawialiśmy na przeróżne tematy, śmiejąc się przy tym. Po zjedzeniu ułożyliśmy się do łóżka. Leżeliśmy oboje na plecach i rozmawialiśmy głównie o życiu i przyszłości, którą chcieliśmy spędzić razem. Clay juz spał, więc postanowiłem że też tak postąpię.

Obudziłem się sam w łóżku. Była godzina 9:00, więc bardzo wcześnie jak na Clay'a. Zawsze wstawał znacznie później. Pomyślałem że jest pewnie w kuchni, ale gdy poszedłem to sprawdzić to go tak nie było. Przeszukałem cały dom, ani ślady Clay'a. postanowiłem że zadzwonię do niego. Nie odbierał. Powtórzyłem tą czynność jeszcze 5 razy i nic. Drista siedziała u siebie w pokoju. Może ona coś wie o Dream'ie. Postanowiłem pójść i się jej zapytać. Zesmutniałem jeszcze bardziej. Nic nie wiedziała. Martwiłem się bardzo. Bałem się że coś mu się stało. Nie mogłem zrobić nic innego, więc patrzyłem w okno z nadzieją że zaraz zobaczę mojego chłopaka. Minęła już godzina. Coraz bardziej się martwiłem. Wysłałem mu chyba z 50 wiadomości i dzwoniłem, ale to nic nie dało, nawet nie był aktywny. Zadzwoniłem do Sapnapa z nadzieją że on coś wie. Jednak ten stwiedził że go budzę nie potrzebnie i że nie wie gdzie znajduje się Clay. Byłem jednocześnie wkurzony na Clay'a i stęskniony. Siedząc w kuchni z kubkiem herbaty usłyszałem otwieranie drzwi. Jak najszybciej podbiegłem w stronę drzwi, gdzie ujrzałem mojego chłopaka. Natychmiast rzuciłem mu się w ramiona, lekko go przyduszając. Ten nie wiedział o co chodzi. Po paru sekundach odkleiłem się od niego i zacząłem na niego krzyczeć że nie odbierał i że nie zostawił żadnej wiadomości.

- Gdzie ty do cholery byłeś?!?! - Wydarłem się

- Byłem się przejść, chciałem z tobą ale tak słodko spałeś że nie chciałem cię budzić

- Mogłeś zostawić jakąś wiadomość lub przynajmniej odebrać!!!

- Dzwoniłeś? Miałem wyciszony telefon, przepraszam - powiedział na co mnie przytulił

- Kocham cię - Wyszeptałem

- Martwiłeś się o mnie aż tak? - powiedział całując mnie w nos

- Bardzo, myślałem że coś ci sie stało - powiedziałem i pocałowałem go w szyje

- Też cię kocham - powiedział po czym odszedł do kuchni - Chcesz coś zjeść?

- Mam ochotę na... Kanapkę - powiedziałem stając tuż przy nim

- Już ci robie - Powiedział gładząc mnie po głowie

Zjedliśmy kanapki i włączyliśmy telewizor z nudów. Po jakimś czasie dołączyła do nas Drista. Obejrzała z nami serial i wróciła do pokoju.

- Georgeee, zabieram cię na randeczkę

- Tak? gdzie? I kiedy

- Dziś na Imprezkę u Sapnapa, tylko nasza trójka

- Okej o której się zaczyna?

- Równo o 18 musimy tam być - powiedział gładząc mnie po głowie

Nawet podobał mi się pomysł randki w postaci imprezy. Tylko tak dziwnie że Sapnap będzie na tej randce.

-------------------------------------------------------------------------------------------

Znowu krótki i bez sensu rodział

HELP NIE MAM POMYSŁÓW

Piszcie na pv jak macie coś ciekawego :(((

około 1050 Słów

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top