Rozdział 72

Pov George

Obudziłem się i poczułem że czuję się o wiele lepiej niż wczoraj. Czuję się wyspany i pełen sił. Może trochę boli mnie głowa. Clay siedział przy komputerze z założonymi słuchawkami. Z tego co zauważyłem to streamował. Wstałem i podszedłem do biurka, następnie siadając na krześle obok. Clay wyciszył się i spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Jak się czujesz? - zapytał sadzając mnie na swoich kolanach  

- Lepiej - odpowiedziałem zakładając ręce wokół jego karku

Blondyn po niedługim czasie zakończył streama. Spojrzałem na ekran komputera i okazało się że jest już 11:34. Dosyć długo spałem. Nadal nie mam pojęcia co mi się wczoraj stało. Dziwne. Wstaliśmy razem z krzesła i udaliśmy się do kuchni. Postanowiliśmy zrobić jakieś śniadanie ale naszym oczom ukazała się pustka w lodówce.

- Ja pójdę do sklepu - powiedziałem przytulając się do Dreama

- Uważaj na siebie krokodylku - odpowiedział i poczochrał mi włosy

Przewróciłem oczami i go pocałowałem. Clay zaczął oddawać pocałunek a ja dla wygody zawinąłem swoje ręce wokół jego karku. Chłopak złapał mnie w talii i oderwał się ode mnie. Uśmiechnąłem się do niego i wcześniej ubierając buty, wyszedłem z domu.

Miałem ochotę na spacer więc wybrałem trochę dłuższą drogę przez park. O dziwo w parku nikogo nie było. Zdziwiłem się ponieważ zwykle o tej godzinie spacerowało tu pełno ludzi. A teraz jedyne co słyszałem to śpiew ptaków i szum drzew. Uśmiechnąłem się bo lubiłem nawet takie klimaty.

Nagle usłyszałem kroki paru osób za sobą. Zanim zdążyłem się odwrócić, na moją głowę został założony jakiś worek. Próbowałem się wyrwać ale jakaś umięśniona osoba trzymała mnie w pasie. Druga osoba zajmowała się zaklejaniem mi ust taśmą klejącą. Włożyła ręce pod worek i nakleił na moich ustach kawałek solidnej taśmy. Jestem wstanie stwierdzić że to mężczyźni po ich sile i mięśniach. Trzecia osoba zaś związywała mi z tyłu ręce.

Nie wiedziałem kompletnie co się dzieje. Nie umiałem nic zrobić i zastygłem ze stresu i ogromnego strachu. Czy oni chcą mi coś zrobić? Kto to w ogóle jest? Boje się strasznie i chciałbym już wrócić do Clay'a. Czułem że oni mnie podnoszą i prowadzą gdzieś. Moje wyrywanie się nic nie dawało. Ich było trzech, a ja sam w dodatku mało umięśniony z małą posturą ciała.

Wpakowali mnie podajże do jakiejś ciężarówki i zamknęli prawdopodobnie w bagażniku. Usłyszałem że ruszyliśmy i gdzieś jedziemy. Problem w tym że nie wiedziałem gdzie i kim oni są. Nie mogłem nic zrobić więc po prostu przestałem się szarpać, wiedząc że to nic nie da. Zacząłem płakać z bezradności i ze strachu.

- No i czego tak beczysz - krzyknął niski i ochrypnięty głos.

Wystraszyłem się jeszcze bardziej i oparłem głowę o cos co było po mojej lewej. Z workiem na głowie strasznie trudno mi się oddychało. Pociągnąłem nosem i zacząłem głębiej oddychać, powtarzając sobie w myślach że wszystko będzie dobrze.

- Jesteśmy już! Wyjmijcie go! - powiedział znajomy mi głos. Już wiedziałem kto to jest. To Josh.

Pov Dream

Georga nie ma już od dwudziestu minut. Nie martwiłem się za bardzo, ale zważając na to że sklep jest blisko, wydaje się to dziwne. No nic, poczekam i na pewno przyjdzie. Dopiłem swój sok i zająłem się oczekiwaniem na Georga. Nie miałem w planach nic robić, więc usiadłem na kanapie i zacząłem się nudzić.

Time skip

Georga nie było już ponad godzinę, ponadto nie odbierał telefonu. Bałem się strasznie o niego bo powinien już być. Nie wiedziałem co robić więc po prostu byłem zmuszony na niego czekać. Wyszedłem z domu i stanąłem na tarasie, rozglądając się za moim chłopakiem. Niestety go nie było, nigdzie. Zasmuciłem się i usiadłem na krześle. Wydawało mi się że coś leży w skrzynce pocztowej, więc postanowiłem to sprawdzić.

Okazało się że była to jakaś kartka. Rozwinąłem ją i zacząłem czytać jej treść.

Witaj kochaniutki.
Pewnie zastanawiasz się gdzie jest twój ukochany George.
Nie martw się, pobawię się nim trochę i ci go oddam.
Josh :))

CO?! Nie mogłem przyjąć tej wiadomości do siebie. Czemu ten pojeb do cholery porwał Georga i chce go zgwałcić?! Nogi załamały mi się i opadłem na kolana. Nie powstrzymywałem łez które zaczęły spływać po moich policzkach. Przeczytałem jeszcze raz wiadomość od tego... nawet nie wypowiem jego imienia. To potwór. Jak można skrzywdzić Georga? Przecież to najukochańsza osoba na świecie..

Siedziałem jak ostatni debil i płakałem pod skrzynką pocztową. Ludzie patrzyli na mnie dziwnie a niektórzy nawet proponowali pomoc. Odmawiałem jednak i płakałem dalej. Byłem załamany bo nie wiedziałem co mam robić. Nawet gdybym go szukał, nie znalazłbym go. Pewnie wywieźli go na jakieś zadupie.

- Clay?! Co ty tu robisz i czemu płaczesz? - powiedział znajomy mi głos.

Nie odpowiedziałem, nie miałem siły. Luna ukucnęła przy mnie i zaczęła mnie uspokajać. Zobaczyła list w mojej ręce, więc go wzięła i przeczytała. Złapała się na usta i popatrzyła na mnie ze współczuciem.

- Chodź do domu. Zadzwonię po Nick'a i się uspokoisz - powiedziała kładąc dłoń na moim ramieniu. Totalnie zapomniałem że przecież Luna i Nick bardzo dobrze się znają.

- Nie dzwoń do niego. Zawsze zawracam mu dupę, zakładam że ma już dość i chce się zająć swoim życiem. - odpowiedziałem wycierając łzy

- Skoro tak uważasz... chodź, nie możesz siedzieć na środku chodnika i płakać jak małe dziecko - powiedziała próbując mnie podnieść

- Porwali mojego chłopaka i prawdopodobnie w tym momencie go gwałcą. A ty mówisz mi że mam przestać płakać i się zamartwiać?! Słyszysz siebie dziewczyno?! Co ty byś zrobiła gdyby porwali i zgwałcili osobę którą kochasz?! - krzyknąłem na co dziewczynie zeszkliły się oczy

- J-ja - mruknęła patrząc na mnie ze smutkiem. Wyglądała na wystraszoną?

- Przepraszam, poniosło mnie - powiedziałem i przytuliłem ją. Rzeczywiście nie powinienem się tak unosić i na nią krzyczeć. Nie zasłużyła sobie na to.

Oderwałem się od niej i razem poszliśmy do mojego mieszkania. Usiadłem na kanapie i zacząłem myśleć o Georgu. Biedactwo. Czym taka mała i delikatna osoba sobie zasłużyła. Tylko dlatego że jakiegoś zboczeńca zaswędział kutas?

----------------------------------------------------

W następnym rozdziale będzie TW...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top