11. Słodko-mdły zapach papierosów i gorzkiej kawy.
Rebel
Rebel
Przetarłam zmęczone oczy, po chwili je otwierając. Światło, które wchodziło przez obszerne okna raziło mnie w tęczówki. Czułam się zmęczona, ale uczucie kaca wygrywało nawet z tym. Pulsujący ból głowy nie dawał spokoju, dlatego szybko zwlekłam się z łóżka, przy okazji poprawiając kołdrę, która zsunęła się ze śpiącego chłopaka. Wiedziałam, że w domu jesteśmy sami, Mike mówił mi wczoraj, że rodzice wychodzą wcześnie rano, a wracają nocą. Zegar na ścianie pokazywał dwunastą, czyli zostało tylko dwanaście godzin do mojej klęski. Ta myśl mnie załamała, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Nie mogłam(...)
Po cichu wyszłam z pokoju chłopaka, skoro i tak nie poszedł do szkoły to niech pośpi. Postanowiłam udać się do kuchni i poszukać tabletek i może wody. Po drodze wstąpiłam do łazienki i wykonałam podstawowe potrzeby. Gdy tylko spojrzałam w lustro, załamałam się bardziej. Szybko zmyłam z siebie pozostałości rozmazanego makijażu i ślady po łzach, a pomyśleć by można, że ta noc miała była piękna. Wciągnęłam na siebie wczorajsze rajstopy i spódniczkę, zostając w bluzce chłopaka, którą wcisnęłam do spódniczki. Włosy związałam w luźnego koka. Jeszcze raz spojrzałam w lustro. Cóż, lepiej nie będzie.
W kuchni znalazłam moje zbawienie, którym okazała się aspiryna i cały dzbanek wody. Chcąc jakoś odwdzięczyć się Harris 'owi za nocleg i nie tylko postanowiłam zrobić mu śniadanie. Potrzebowałam zająć czymś myśli. Czymś nie związanym z tym co ma się stać. A szczególnie, że jestem zbyt dumna aby poprosić o pomoc kogokolwiek. Ale też sumienie nie pozwalało mi zrezygnować z pomocy Angel, w tym momencie nie liczyło się to jak ja się czuje.
Nigdy nie byłam dobrym kucharzem, a że moim celem nie było spalenie kuchni bruneta, postawiłam na zwykłe kanapki i ciepła kawę z Expressu. Nawet nie pamiętam kiedy używałam takich rzeczy, może nawet nigdy. Bogactwo tego domu było dla mnie przytłaczające, czyste, ogrzewane, wypolerowane podłogi tak bardzo różniły się od tych z domu dziecka, gdzie można było nawet spotkać dziury w drewnianej podłodze. Jestem niemal pewna, że figurka kota syberyjskiego, która była chyba ze złota i taka przy lodówce, była warta więcej, niż całe moje życie. Może przez myśli mi przeszło, żeby ukraść coś wartościowego, potem to sprzedać i mieć na długi. Jednak nie mogłam, to właśnie kradzież sprawiła, że poznałam Michael 'a i to, że tego feralnego wieczoru byłam w tym klubie. Teraz rozumiem karma wraca i jest straszną szmatą.
Siedziałam przy barku pijąc ciepłą kawę z czarnego kubka z białym napisem ,,Napij się i żyj na nowo. M.H." jestem pewna, że to kubek chłopaka, pasował do niego. W tle leciała cicha muzyka z radia, której melodii nie znałam, jednak i tak wybijałam jej rytm na blacie. Czasem chciałabym tak żyć, tak spędzać poranki. Przy ciepłej kawie i muzyce. Nie przejmując się niczym. Ani brakiem pieniędzy, czy brakiem perspektyw. Czasami po prostu zastanawiałam się czemu ja(...)
Michael
Do moich uszu dobiegała cicha melodia i ciche słowa Seleny Gomez i byłem niemal pewny, iż dobiegała ona z kuchni. Jak się obudziłem myślałem, że Alex po prostu zwiała jak tylko się obudziła, jednak przyjemny aromat parzonej kawy, który unosił się po całym domu dawał jasno do zrozumienia, że różo włosa nadal tu jest. Stanąłem w progu kuchni i obserwowałem dziewczynę, siedziała do mnie bokiem, jednak jej wzrok utkwiony był w tej beznadziejnej figurze kota, drobnymi palcami wybijała rytm o blat. Jej osoba była tajemnicą. Wydawała się twarda jak skała, nie do złamania. Niezależna od nikogo, pełna życia. Jednak wczoraj to widziałem, myślałem, że nigdy nie zobaczę takiego widoku. Ta twarda dziewczyna rozpadała się na kawałki na moich oczach. Jakby jej życie skończyło się wraz z wydarzeniem, które miało miejsce w tej przeklętej toalecie. Właśnie wtedy pokazała tą drugą stronę swojej natury. Tą drobną, podatną, bierną, a może nawet słabą. Nie wierzyłem, że ktoś tak silny, może rozpaść tak szybko. Teraz wiem, nigdy nie chciałem widzieć jej w takim stanie; to łamało mi serce.
Postawiłem krok do przodu, przez co podłoga wyraźnie zaskrzypiała. Dziewczyna pisnęła jak kotek, któremu ktoś nadepnął na ogon i spadła z krzesła. Mimo wszystko ten widok był naprawdę zabawny. Rebel siedziała na ziemi ze skwaszoną miną i pocierała bolące biodro. Szybko przemierzyłem dzielące nas metry i kucnąłem obok młodszej dziewczyny. Ta zgromiła mnie wzrokiem.
- Dobra rada. Jak ktoś Cię nie zauważył daj znać, że wszedłeś chyba, że chcesz skoczyć z nożem w czole. - powiedziała zirytowana, to chyba miała być groźba, jednak ona wygląda na to zbyt uroczo.
- Oczywiście pani kapitan. - zasalutowałem z uśmiechem.
Layden przewróciła tymi zniewalającymi oczami, które miały kolor nieba podczas burzy. Mówią, że oczy są zwierciadłem duszy, może to i prawda? Pomogłem jej się podnieść, a ona zajęła swoje wcześniejsze miejsce, usiadłem obok niej.
-Zrobiłam Ci śniadanie. - powiedziała z lekkim rumieńcem i przesunęła w moją stronę talerz pełen kanapek i kubek kawy.
- A ty? - zapytałem.
- Co? Co ja? - powiedziała zdezorientowana.
- Jadłaś? - spytałem i wskazałem na kanapki.
- Jadłam. - skinęła i lekko zagryzła wargę.
Kłamała, to tak oczywiste, zawsze to robiła, zawsze przygryzała tą wargę. Nie mogłem dać po sobie znać, że jej nie wierze. Ta dziewczyna jest tak dumna, że pewnie zaczęła by się kłócić, o wiarygodność swoich słów.
- A może ja chcę żebyś zjadła ze mną? - zapytałem czysto retorycznie. - Zrobiłaś tego tak dużo, że starczy sala armii. - zaśmiałem się najszczerzej jak tylko umiałem.
- Jestem najedzona. - broniła się. - Jak zjem jeszcze choćby kawałek to pęknę. - dodała dla pewności.
Uśmiechnęła się i wziąłem do ręki kawałek bułki z szynką i ogórkiem. Wziąłem duży kawałek do ust, a potem przystawiłem jedzenie do jej malutkich malinowych ust. Ta z grymasem niezadowolenia wzięła malutki kęs. Na co uśmiechnąłem się z wyższością.
- Jesteś pokręcony. - mruknęła przeżuwając posiłek.
- Ty nic lepsza. - odpowiedziałem.
Ten drobny gest opieki nad tą małą istotką, dał mi trochę satysfakcji. Czasem po prostu to kawałek człowieczeństwa, który mówi mi, że muszę się nią zająć wygrywa. Wiem o niej trochę więcej, niż ona sama myśli. Jimmy czasami naprawdę jest dobrym kompanem do rozmów, szczególnie z procentami we krwi.
Prowadziliśmy luźną rozmowę już dobrą godzinę, Alex była świetnym rozmówca. Na każdy temat mieliśmy odmienne zdanie, przez co tematy się nie kończyły, zawsze miała to swoje zdanie, które było tak bardzo nielogiczne, że w większości miało sens. Widziałem jak dziewczyna z niepokojem od paru chwil spogląda na duży drewniany zegar w rogu pomieszczenia. Wydawało mi się, że to miało związek z wydarzeniami z nocy i nie koniecznie musiało to wróżyć coś dobrego. Dlatego mimo, że tak bardzo jak nie chciałem przerywać miłej pogawędki, to musiałem zapytać co się wydarzyło w tej toalecie. To nie była wścibskość, czy nawet ciekawość; czysta troska nic po za tym.
- Przepraszam, że do tego wracam, ale muszę o to zapytać. - wtrąciłem. Grymas niezadowolenia i lekki strach w oczach zagościł na ładnej twarzy dziewczyny. - Co się stało w nocy? - zapytałem z wahaniem.
- Nic, a co miało by się stać? - odpowiedziała wymijająco.
- To nie wyglądało jak ,,nic''. - stwierdziłem poważnie i z palców zrobiłem cudzysłów.
Alex zrezygnowana przetarła twarz rękoma i blado się uśmiechnęła, przygryzając wargę w ten szczególny sposób. Miała zamiar kłamać.
- Spotkanie po latach. - szepnęła. - Nic miłego, mówiąc szczerze miałam nadzieję, że już nigdy nie zobaczę tej osoby. - dodała.
- Kłamiesz. - powiedziałem twardo. - Zrozum. Martwię się. Okay? - zapytałem z wahaniem.
- Nie ma powodu. - powiedziała cicho.
- Nie wydaje mi się. - stwierdziłem. - Musisz mi powiedzieć, jak mam Ci pomóc. - dodałem łagodnie.
Dziewczyna wstała i zgromiła mnie wzrokiem. Zacisnęła swoje małe rączki w piąstki. Mimo furii, która ogarnęła całą jej osobę, nadal wyglądała jak mały bezbronny kotek.
- Kto powiedział, że potrzebuje pomocy? - warknęła głośniej. - Nie potrzebuje. Nigdy nie potrzebowałam i teraz też nie. Zawsze rodziłam sobie sama. Teraz też tak będzie. - fuknęła wściekła.
Obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi, po drodze zgarnęła tylko skórzaną kurtkę i już jej nie było. Jedynym śladem, że dziewczyna kiedyś tu była był słodko-mdły zapach papierosów i gorzkiej kawy.
___________________
Historia nabiera nareszcie tempa.
Mam nadzieje,że z każdym rozdziałem jest coraz lepiej.. ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top