Rozdział 48
Tris
Im bliżej wskazówki zegara zbliżają się do północy, tym bardziej zaczynam się trząść. Myślałam, że nic mnie nie złamie, ale myliłam się. W tej chwili nie ma we mnie nic z Nieustraszonej. Nie ma we mnie nic z żadnej frakcji. Jestem marnym tchórzem, który panicznie boi się spotkać swojego oprawcę.
Uriah wciąż wpatruje się uparcie w ścianę i mruczy groźby z przekleństwami pod nosem.
Nie wiem jak zniosę drogę do laboratorium w jego towarzystwie. Boję się, że może to zrobić znowu. No i uruchomiłam alarm, więc Odrzuceni szykują się do ataku na Agencję. Chcę już wtulić się w Tobiasa i zapomnieć o wszystkim. Ale wiem, że i tak mi się nie uda... Oprócz tego wszystkiego boję się, że zaszłam w ciążę z tym potworem, przecież się nie zabezpieczył... Zabiję się, jeśli tak się stanie...
Nagle drzwi się rozsuwają i staje w nich Matthew. Oddycham z ulgą.
To nie Eric...
- Chodź, idziemy - rzuca tylko i chwyta mnie delikatnie za ramię. Widzę jeszcze, że Uriah uśmiecha się do mnie pokrzepiająco.
Idziemy pustymi korytarzami. Nagle Matt zatrzymuje się i szuka kamer. W pobliżu nie ma żadnej.
- Tris, wywołałaś alarm - zaczyna niepewnie Matthew. - Co się stało?
Jak mam mu to powiedzieć? Nie potrafię...
- Tris, to ważne. Nita w końcu mi zaufała i dlatego to ja prowadzę cię na badania. Dzisiaj przyjmiesz serum pamięci, które z pewnością by na ciebie zadziałało, ponieważ wpływa na te części mózgu, co serum pokoju. Ale podmieniłem płyny, więc wszystko będzie dobrze - przygląda się mojej twarzy ze zmarszczonymi brwiami, a po chwili przyciąga moje nadgarstki bliżej swoich oczu. - Tris, czy to jest to co ja myślę? Dlatego uruchomiłaś alarm?
- Boję się, że zrobi to znowu - w moich oczach zbierają się łzy, a twarz Matthewa wykrzywia się w gniewie.
- Eric? - Zaciska zęby.
Kiwam powoli głową, a Matt mnie puszcza i przeklina głośno.
- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze - uśmiecha się do mnie, mimo, że nadal na jego twarzy odmalowuje się złość.
- Nie chciałam tego - szepczę.
- Wiem, Tris. On zapłaci za to co ci zrobił - patrzy na zegarek. - Odprowadzam cię i jadę do Odrzuconych. Uwolnimy ciebie i Uriaha.
Kiwam ponownie głową. Zaczynamy iść w stronę laboratorium, a ja znajduję w sobie siłę tylko dlatego, że wiem, że jeszcze trochę i się od tego uwolnię...
>>>
Tobias
Czuję ucisk w klatce piersiowej, zaczynam ciężko oddychać. Tris nie należy do osób, które wszczynałyby alarm z byle powodu. Musiało się stać coś bardzo złego. Ta myśl mnie przeraża i sprawia, że nie potrafię zachować się racjonalnie. Najchętniej wybiegłbym w tej chwili, nie czekając na decyzje, które jeszcze nie zapadły.
- Musimy jechać natychmiast! - Wrzeszczę. Co się z nimi wszystkimi dzieje? Mam ochotę nimi potrząsnąć, przecież Tris jest w niebezpieczeństwie!
- Matthew będzie tu za godzinę, ma się zorientować co się stało - odpowiada ze złością Cara. - Nita go w końcu wtajemniczyła. Musimy wiedzieć na czym stoimy. Dlatego uspokój się, Tobias. My też chcemy dobra Tris. I oczywiście Uriaha - dodaje wspaniałomyślnie, patrząc na Zekego.
Siadam naburmuszony obok przyjaciela, który ma podobną minę. Wpatruję się w zegarek jak zaczarowany, wskazówki poruszają się tak powoli... Godzina wydaje się wiecznością.
W końcu dochodzi druga w nocy. Zrywam się na równe nogi, widząc Matthewa. Nie ma za ciekawej miny...
CDN.
Obiecałam, że jeszcze coś się dzisiaj urodzi i jest!
😽😽😽
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top