Rozdział 29
Tobias
- Czy moglibyście skonstruować dla Tris mały sprzęt namierzający? Taki, którego w razie czego nie odkryją - mówię szybko.
Cara i Caleb wymieniają spojrzenia.
- Hmm... posiadamy coś takiego - zaczyna powoli Caleb. - Jednak nie jesteśmy w stanie zagwarantować jego niewykrywalności. Ale przetestujemy to.
- Cztery, wszystko będzie dobrze - odzywa się Cara. - Wyposażymy Tris w najlepszy sprzęt jakim dysponujemy. W razie niebezpieczeństwa nada nam sygnał i zareagujemy.
- Zdążycie to wszystko ogarnąć? - Pytam, unosząc brwi.
- A jak myślisz, dlaczego siedzimy tu w nocy? - Odpowiada z irytacją Caleb. - Moja siostra musi mieć zagwarantowane bezpieczeństwo.
I tak nie wierzę w tę jego niby troskę. Zbyt wiele razy zawiódł moje zaufanie. Kiwam powoli głową i zostawiam ich samych.
Wracam do pokoju, bijąc się z myślami. Najchętniej uciekłbym z Tris jak najdalej stąd, żeby raz na zawsze uwolnić się od tego przeklętego fatum, które nad nami ciąży. Jednak musimy pozbyć się Nity i odnaleźć Uriaha. Czuję nieopisaną ulgę, że jednak żyje. Wiem, że choć Zeke traktuje mnie normalnie, to i tak w jakimś sensie obwiniał mnie o jego śmierć. Nie mogę się doczekać spotkania dwóch braci. Zastanawia mnie tylko, jak utrzymywali go przy życiu bez naszych podejrzeń. Pewnie nafaszerowali go serum paraliżującym tak jak to zrobił Peter z Tris w Erudycji.
Kiedy kładę się do łóżka, Tris się przebudza.
- Gdzie byłeś? - Pyta lekko zachrypniętym głosem.
- Musiałem się przejść - całuję ją w czoło i obejmuję.
- Kocham cię, Tobiasie - słyszę jeszcze i uśmiecham się.
- Ja ciebie też, Beatrice - mówię, używając jej prawdziwego imienia. Wiem, że mam ją tak nazywać przy specjalnych okazjach, ale myślę, że każde wyznanie mojej olbrzymiej miłości do niej jest właśnie taką specjalną okazją.
>>>
Tris
Następnego dnia Tobias idzie szkolić Odrzuconych, a ja testuję sprzęt, w który zamierzają mnie zaopatrzyć przed wyjazdem do Agencji. Wszczepiają mi w kark chip namierzający.
- Musimy zrobić ci prześwietlenie, żeby zobaczyć, czy jest wykrywalny - tłumaczy Cara i prowadzi mnie do urządzenia. Kładę się na nim i powoli wjeżdżam do środka.
- Caleb, spójrz! - Mówi podekscytowana Cara. - Nie widać go!
- Pokaż - Caleb mruży oczy, patrząc na ekran. - Faktycznie. Jeden problem z głowy.
- Teraz uważaj. Gdy wypowiesz kluczowe słowo, chip aktywuje u nas alarm, który będzie oznaczał, że nasza armia ma wkroczyć do akcji.
- Jakie to słowo? - Pytam.
- Cztery - odpowiada Caleb i urządzenie w jego rękach zaczyna świecić się na czerwono i wydawać z siebie ostry dźwięk.
- Miło widzieć, że wszystko działa - mówi Cara.
- Okej, teraz powiedzcie mi na co zwracać szczególną uwagę, gdy tam będę.
- Najlepiej na wszystko - Caleb uśmiecha się do mnie, a ja przewracam oczami. - Okej, najważniejsze jest laboratorium. Jak rozpylić serum już wiesz. Przyglądaj się jak wchodzą, jak wychodzą, kody aktywujące i dezaktywujące na przykład serum śmierci. Mogłabyś zawinąć jakiemuś strażnikowi ich magnetyczną kartę, może się przydać. Ale przede wszystkim - Caleb patrzy na mnie dziwnie. - Bądź grzeczna i nie podskakuj. Nie wystawiaj na próbę nerwów Nity, tak jak zrobiłaś to z Jeanine - kiwam głową na znak, że rozumiem. To prawda, doprowadziłam Jeanine do kresu wytrzymałości, co przyspieszyło moją egzekucję. Będę musiała się powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć przy Nicie. Od początku jej nie ufałam i miałam rację.
- I jak? - Do pomieszczenia wchodzi Tobias. Całuje mnie w policzek i obejmuje w pasie.
- Wszystko działa perfekcyjnie - odpowiadam, uśmiechając się delikatnie.
- Przyjechał Matthew, więc przed obiadem spotykamy się wszyscy na zebraniu - przygląda mi się uważnie. - Ponoć ma nowe informacje dotyczące planów Nity co do ciebie.
- Cudownie - kwituję i wychodzimy z pracowni, kierując się na stołówkę, gdzie odbędzie się zebranie.
CDN.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top