Rozdział 35

Tris

Nie mogę zapomnieć wyrazu twarzy Tobiasa. Już kilka razy myślał, że mnie stracił na zawsze. Nie chcę go ranić, ale przecież największy ból możemy zadać tylko osobie, którą najbardziej kochamy.

- Jesteś przygotowana? - Zagaduje Matthew.

- Tak - odpowiadam lakonicznie. Nie mam nastroju do rozmów.

- Wszystko będzie dobrze - chłopak patrzy na mnie przez chwilę. - Podejrzewam, że Nita może chcieć cię przetestować. Była przy twoim badaniu i wie, że jesteś niezwykłym przykładem Niezgodnej.

- Już to przerabiałam u Erudytów - odpowiadam sarkastycznie.

- Więc masz już jakieś doświadczenie - uśmiecha się kpiąco.

- To nie jest śmieszne - rzucam, oburzona. - Spróbuj kiedyś sam. Wyprany mózg i jedyne na co masz ochotę to sen albo śmierć.

- Wiem, że to będzie dla ciebie ciężkie. Jednak pocieszaj się myślą, że robisz coś wielkiego dla innych. Tris, ona wywozi ciała po nocach. Nie wiem, co oni tam robią w tym laboratorium, ale tak nie może dalej być - milknie i zaczyna się nad czymś zastanawiać. - Chciała ciebie od samego początku, jak kazała Amarowi wyznaczyć was na reprezentantów Chicago.

- Amar współpracuje z Nitą?! - Pytam z niedowierzaniem.

- Nie. Nie widział w niej wroga. Nita po prostu szukała sposobu na to, aby dostać cię w swoje ręce. Jesteś idealnym eksponatem do badań. - widząc moje uniesione brwi, uśmiecha się lekko. - Zacząłem ostatnio ponowne badania nad Niezgodnymi. Nie dawał mi spokoju przypadek Tobiasa, więc spędziłem trochę czasu nad jego DNA.

- I co, wymyśliłeś coś nowego?

- Szczerze mówiąc, mogłem się mylić, mówiąc że nie jest Niezgodny.

- Serio? - Wytrzeszczam oczy.

- Przeanalizowałem inne wiązania w jego DNA, które świadczą o Niezgodności. Jeszcze trochę czasu spędzę nad badaniami, ale myślę, że Tobias jest jednak Niezgodny.

Przypominam sobie reakcję Tobiasa po badaniach Matthewa. Był zdruzgotany, jakby stracił ważną cząstkę siebie. Pamiętam jak przekonywałam go, że to nic nie znaczy, że wciąż jest tą samą osobą. I w dalszym ciągu nie ma to dla mnie większego znaczenia.

- Ucieszy się, gdy to usłyszy - kwituję. - Bardzo przeżył wyniki twoich badań. Zresztą wiesz jak to się skończyło. Głupią akcją, w którą wpakowała go Nita.

Przejeżdżamy przez bramę Agencji. Matt zatrzymuje auto przed wejściem i wysiadamy. Czuję, że mój puls rośnie gwałtownie. Zauważam Nitę, która stoi koło strażników.

- Cześć Tris! - Woła, uśmiechając się. Najchętniej starałbym jej ten uśmieszek z twarzy.

- Cześć Nita - robię dobrą minę do złej gry.

- Chodźmy od razu do mojego gabinetu - odwraca się. - Dzięki Matthew!

- Drobiazg - wzrusza ramionami.

Wchodzimy do Agencji. Nic się nie zmieniło od ostatniego czasu. Podchodzimy do kontroli i musimy przejść przez maszynę sprawdzającą. Czuję ukłucie niepokoju, przecież mam w sobie chip wymyślony przez Carę i Caleba. Jednak pomyślnie przechodzę przez kontrolę, niechętnie oddaję swoją broń, teraz czując się kompletnie bezbronna. Idziemy białym korytarzem do dawnego gabinetu Davida, który przywłaszczyła sobie Nita.

Wzdrygam się, a przez moją głowę przechodzą naraz wszystkie złe wydarzenia, które spotkały mnie w Agencji.

Nita zamyka za nami drzwi, podchodzi do biurka i siada na obrotowym krześle.

- Usiądź - mówi, wskazując mi krzesło przed sobą. Weź się w garść Tris, przecież jesteś Nieustraszona.
Pewnie siadam przed nią i patrzę się na nią niemalże z uśmiechem.

- Pewnie zastanawiasz się, dlaczego tu jesteś? - Pyta Nita. Gdybym tylko mogła jej przyłożyć... Poczułabym nieopisaną ulgę.

- Nie da się ukryć - odpowiadam spokojnie.

- No cóż, muszę ci się do czegoś przyznać - uśmiecha się ironicznie. - Bardzo interesuję się twoją osobą. Zresztą nie tylko ja, ale o kim mówię, dowiesz się w swoim czasie. W każdym razie, twoja silna Niezgodność pozostaje wciąż zagadką. Dlaczego jesteś w stanie odpierać wszelkie sera? Nawet to najsilniejsze? Serum śmierci powinno było cię zabić, ale siedzisz tu przede mną żywa.

- Mam zostać twoim królikiem doświadczalnym? - Parskam śmiechem.

- I tak i nie. Obiektem do badań, owszem, ale interesuje mnie też pobranie od ciebie odpowiednich komórek, aby ulepszyć nasze DNA. Potrzebujemy więcej takich ludzi jak ty.

- Po co?

- Dowiesz się w swoim czasie - naciska jakiś guzik na blacie biurka i zza drzwi wychodzi trzech strażników. Podchodzą do mnie, a ja zapominam o tym, co powtarzali mi u Odrzuconych i rzucam się na mężczyzn. Pozwalam jednego na ziemię, ale czuję jak drugi wbija mi w biodro igłę i wprowadza do mojego ciała jakiś płyn. Moje ciało robi się bezwładne i nastaje ciemność.

CDN.

Taaaa, trochę mi się nudzi, także tego... urodził się nowy rozdział 😏
Pozdrawiam 😏

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top