Rozdział 31
Tris
Tobias uchyla lekko drzwi, ale osoby za nimi wpychają się do pokoju. Natychmiast wskakuję pod kołdrę, w końcu jestem w samych majtkach.
Christina wybucha śmiechem, patrząc na Tobiasa, który stoi skrępowany w bokserkach, to na mnie. Zakrywam się kołdrą po uszy tak, że widać jedynie skrawek mojego czoła, które pewnie też pewnie przybrało kolor dojrzałej wiśni, jak reszta mojej twarzy.
- Co ty robisz z moją siostrą? - Pyta oburzony Caleb.
Christina zauważa stanik, który wisi na lampie i zaczyna się śmiać tak bardzo, że z oczu ciekną jej łzy. Zgina się w pół, a ja jestem niemalże pewna, że już nigdy nie wyjdę spod kołdry.
- To co robią niektóre pary, Calebie - odpowiada Tobias, wyraźnie wkurzony. Bierze z podłogi swoją koszulkę i zakłada ją pospiesznie. - Przestaniesz w końcu, Christina?
- Ona jest za młoda! - Protestuje dalej mój brat.
- To nie twoja sprawa - ucina Tobias i patrzy ze złością na Caleba i Christinę, która wciąż trzęsie się ze śmiechu.
- Nie mogę... - wydusza z siebie moja przyjaciółka. - Wszystko wszystkim, ale ten stanik... Musiałeś wziąć niezły zamach, Cztery.
- Czego chcecie?
- Beatrice, będę musiał z tobą porozmawiać - ciągnie Caleb. - I wyłaź z tego łóżka!
- Sam wyłaź! - Burczę. - Z tego pokoju! I ty też Christina!
- Nie obrażaj się, Tris!
- Po co tu przyszliście? - Pytam, wciąż schowana.
- Odrzuceni zrobili małą imprezę, może byście przyszli? - Proponuje Christina.
- Nigdzie nie idę!
- No nie bądź taka!
- Zastanowię się, a teraz proszę, wyjdźcie.
Odkrywam jedno oko i widzę, że wychodzą z pokoju. Christina jednak zatrzymuje się w drzwiach i patrzy na Tobiasa ze złośliwym uśmiechem.
- Niezłe plecy, Cztery. Teraz już wiem, co Tris w tobie widzi - puszcza mu oko i ucieka. Tobias wzdycha cieżko i zamyka drzwi.
- Ściągnij ten cholerny stanik! - Mówię, rozzłoszczona.
- Nie spinaj się tak - odpowiada Tobias i przysuwa sobie krzesło, na które wchodzi i ściąga moją bieliznę.
- Wiesz jak upierdliwy jest Caleb?
- To mu powiedz, że nie jesteś już dzieckiem. Poza tym zmieniłaś frakcję i nie musisz zachowywać się jak siostra zakonna.
- Tylko jak ladacznica? - Unoszę brew.
- Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam - Tobias wznosi oczy ku górze. - Jakbyś sypiała z połową miasta to mogłabyś być tak wtedy nazywana. Twój brat w końcu musi zrozumieć, że jesteśmy parą nie od dziś i się kochamy. Koniec, kropka. - Podnosi nasze rzeczy z podłogi. - Ubieraj się, idziemy się rozerwać.
- Nie chce mi się. Poza tym nie jestem imprezowym typem.
- Ja też nie, ale nie dadzą nam spokoju.
Wzdycham teatralnie i wstaję. Podchodzę do szafki i patrzę ze złością na swoje rzeczy. Same dresy, spodnie i koszulki. Nie mam się w co ubrać, w końcu wybrałam się na misję wojenną, a nie na wakacje. Zrezygnowana, biorę czarne rurki i względnie wyglądający top na cienkich ramiączkach. Rozpuszczam włosy i patrzę na Tobiasa, który nawet w zwykłych ciuchach wyglada jak bóg seksu.
- No już, rozchmurz się trochę - Tobias łapie mnie za rękę.
- Będą się ze mnie śmiali - odpowiadam, rozzłoszczona.
- Ze mnie pewnie też - zauważa. - Zasadzimy im porządnego kopa i przestaną.
>>>
Podchodzimy do stolika, przy którym siedzą już Christina, Caleb i Cara. Odrzuceni, których szkolimy, kiwają nam głowami, kiedy koło nich przechodzimy. Niemalże wszyscy są pijani albo w drodze do takiego stanu. Muzyka gra dosyć głośno, wiele osób tańczy i już czuję, że chcę wrócić do pokoju.
Na nasz widok Christina znów wybucha śmiechem, a Caleb robi rozdrażnioną minę.
- No i przyszli - brunetka klaszcze w dłonie.
- Zaraz stąd idziemy - odpowiadam.
- No już się tak nie dąsaj - mówi Christina, kiedy siadam obok niej.
- To się ze mnie nie nabijaj!
- Przepraszam, ale wciąż widzę ten stanik na lampie! - Woła i ponownie się śmieje. Ja również nie mogę się powstrzymać.
Przyjaciółka znika na chwilę, by przynieść nam coś do picia. Po chwili wraca z tacą, na której znajduje się pełno kieliszków z niebieskim płynem.
- Co to? - Pytam, skonsternowana.
- Najlepszy alkohol - odpowiada.
- Ja nie piję - zaprzeczam kategorycznie.
- Przestań, nawet ten Sztywniak Caleb się zadeklarował.
- No właśnie, chcę z tobą porozmawiać - mówi Caleb, patrząc na mnie.
- Ale ja nie chcę.
- Chodź - odpowiada natarczywie i wychodzimy, kierując się w stronę pracowni, gdzie jest ciszej. Krzyżuję ręce i patrzę na niego wyczekująco.
- Beatrice... - zaczyna.
CDN.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top