Rozdział 12
Tris
- Nita? Co ty tu robisz? - Pytam zaskoczona.
- Szukałam cię - odpowiada, uśmiechając się.
- W jakim celu? - Nie dbam o to, że jestem niegrzeczna. Jest w jakiś sposób winna śmierci Uriaha, wciągnęła w to wszystko Tobiasa. Wciąż pamietam też, że jest połączona z nim w taki sposób, w który ja nigdy nie będę.
- Amar pewnie już przekazał wam wiadomość? - Pyta.
- Tak, jutro wyjeżdżamy do Agencji - wzruszam ramionami. - Co ty masz z tym wspólnego?
- No cóż... Awansowałam i jestem dyrektorem w Agencji - stara się mówić obojętnie, ale widzę, że rozpiera ją duma.
- Gratuluję - patrzę znacząco na Christinę. - Szukałaś mnie tylko po to, żeby się pochwalić?
- Oczywiście, że nie. Jestem tutaj, ponieważ czuję, że Tobias będzie cię namawiał do rezygnacji z wyjazdu.
- No tak, wczoraj próbował.
- Tak podejrzewałam. I co, posłuchasz go?
- Nie mam takiego zamiaru - odpowiadam obojętnie.
- I takiej odpowiedzi oczekiwałam - wzdycha i uśmiecha się.
- Dlaczego tak bardzo zależy ci, żebym pojechała? - Pytam podejrzliwie. Nie ufam jej i nie wiem czy to się kiedykolwiek zmieni.
- Tris, jako jedyna przeżyłaś działanie serum śmierci. Zresztą, potrafisz odeprzeć każde serum. Potrzeba nam takich ludzi, a jak na razie mamy tylko ciebie.
Kiwam głową na znak, że rozumiem, ale i tak jestem niespokojna. Nita dostała awans tylko dlatego, że uwolniłam serum pamięci. Wcześniej siedziała w więzieniu, gdzie spędziłaby długie lata. W pewien sposób jestem odpowiedzialna za jej uwolnienie. Nie wiem, czy to dobrze. Pamiętam jak celowała do Davida. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, jeśli widzi w czymś zysk dla niej, pójdzie po trupach do celu.
- Wiesz coś więcej o Odrzuconych? - Pytam w końcu.
- Jak zwykle bunt na peryferiach. Ale teraz są to byli pracownicy Agencji.
- Dlaczego nie pozwalacie im wrócić? - pyta Christina.
- Zwariowałaś? - Nita obrzuca ją ironicznym spojrzeniem. - Pamietają wszystko, dlatego zaburzyliby nowy ład.
- Odebraliby by ci władzę, bo wiedzą, że powinnaś być za kratkami - zauważa Christina i uśmiecha się sprytnie. - Dlatego się ich obawiasz.
- Kto cię pytał o zdanie, Prawa?
Widzę, że moja przyjaciółka zaciska pieści jakby miała się zaraz rzucić na Nitę. Posyłam jej ostrzegawcze spojrzenie.
- Nie ma sensu się kłócić - mówię uspokajająco. Zaraz dojedziemy do siedziby Nieustraszonych. - Do zobaczenia jutro, Nita.
- Poczekaj - mówi, patrząc na mnie dziwnie. - Wiesz dlaczego Tobias z tobą zerwał?
Co? Skąd ona wie? Zaczynam się denerwować.
- Bo ponoć miał dosyć mojego hobby, którym jest poświęcanie życia.
- Tris, serio mu uwierzyłaś? - Nita unosi brwi, a ja mam ochotę ją walnąć. - Znam go o wiele krócej niż ty, a nie dałabym się na to nabrać.
- Co chcesz przez to powiedzieć? Rozmawiałaś z nim?
- Tak, wczoraj. Zerwał z tobą, bo chciał cię chronić - przewraca oczami.
- Chronić? - Powtarzam sceptycznie.
- Wiedział, że na peryferiach szykuje się bunt. Obiecał nam pomóc odeprzeć atak i nie chciał w cię w to mieszać, żeby nie narażać cię na niebezpieczeństwo.
Przed chwilą byłam tylko zdenerwowana, ale teraz jestem wściekła. To silne uczucie wypełnia każdy centymetr mojego ciała.
- Czy on naprawdę myślał, że nie dowiem się prawdy? - Cedzę, a Christina prycha.
- Nie wiem, o czym w tamtej chwili myślał. Miłość ogłupia, jeśli mnie pytacie - Nita wzrusza ramionami. - Tobias będzie na mnie wściekły, że ci to powiedziałam, ale czułam, że jestem ci to winna. Jemu też, bo widziałam jak bardzo jest nieszczęśliwy.
- Idiota! - Krzyczę i kopię w ścianę wagonu. - A ja myślałam... Chyba go uduszę! - Biorę rozpęd i odwracam się do Nity. - Dzięki, że chociaż ty powiedziałaś mi prawdę. Do zobaczenia - i wyskakuję na dach Nieustraszoności, a Christina za mną.
Podczas kolacji, jak na złość, nigdzie nie widzę Tobiasa. I tak nie jestem w stanie nic przełknąć, więc wstaję od stołu i kieruję się prosto do jego mieszkania. Walę pięścią w drzwi.
- No już otwieram, pali się? - Słyszę jego głos i otwiera drzwi. - Tris? - Zdziwiony unosi brwi.
- Nienawidzę cię! - Krzyczę i walę go pięścią w twarz. Tobias jęczy i łapie się za oko. Odsuwam jego rękę i biorę jego twarz w dłonie, po czym mocno przyciskam usta go jego warg.
CDN.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top