Rozdział 10
Tris
Po kolacji podchodzę do stolika Amara, przy którym siedzi już Tobias. Ma wilgotne włosy po prysznicu, a dopasowana koszulka seksownie opina jego mięśnie. Mam ogromną ochotę całować jego pięknie wykrojone usta i zanurzyć się w spojrzeniu granatowych tęczówek. Potrząsam głową. Dlaczego nie mogę przestać o nim myśleć?
- No, w końcu jesteś, ile można jeść jedną muffinkę? - Śmieje się Amar.
- Jak się nie odczuwa głodu to bardzo długo - przewracam oczami.
- Może zaczniemy wprowadzać ci pokarm prze rurkę? Co o tym myślisz?
- Myślę, że jeśli zaraz nie przejdziesz do tematu wyjazdu do Agencji to sama wepchnę ci jakąś rurkę, ale tak, że nie usiądziesz przez miesiąc - mówię z groźną miną, a George wybucha śmiechem. Po chwili też zaczynam się śmiać, moje słowa mogły zabrzmieć dwuznacznie. Amar i George po odejściu z Agencji zostali parą.
- Zaczynam się bać - Amar udaje przestraszonego. - Dobrze, skupmy się na waszym wyjeździe. Wyruszacie pojutrze rano. Przed południem odbędzie się zebranie w Agencji, na której poznacie szczegóły akcji.
- Ile to potrwa? - pytam.
- Tego nie wiem. Na peryferiach powstała grupa buntowników nazywających siebie Odrzuceni. Takie informacje otrzymałem, reszty dowiecie się w Agencji.
- Cudownie, bo te ostatnie dni były strasznie nudne - wzdycham.
- Wierzę w ciebie Tris - Amar uśmiecha się do mnie.
- Dobra, nie podlizuj się, żartowałam z tą rurką - wytykam mu język, po czym wstaję.
Tobias idzie w moje ślady, a ja się wzdrygam. Będziemy szli tą samą drogą do swoich mieszkań.
Na początku idziemy w zupełnej ciszy. Nagle Tobias chwyta mnie mocno za rękę i wciąga w pusty korytarz.
- Puszczaj - warczę, a on od razu cofa rękę.
- Tris, nie musisz tego robić - mówi, a jego twarz wygląda na zmartwioną.
- Dobrze, że nie muszę cię słuchać w tej kwestii - śmieję się okrutnie. - Mogę robić co mi się tylko podoba. A teraz mam ochotę na trochę adrenaliny.
- Nie wiesz co mówisz - denerwuje się Tobias.
- A ty wiesz? - Unoszę brwi.
- Ci Odrzuceni chcą się zemścić na Agencji. Niektórych nie było akurat w pracy, kiedy uruchomiłaś serum pamięci. Teraz nie mogą wrócić do Agencji, więc chcą ją zniszczyć.
- Normalka - przewracam oczami. - W jaki sposób my mamy im pomóc?
- Nie jestem pewny - wzrusza ramionami. - Myślę, że wyślą nas na zwiady do Odrzuconych.
- Skąd wiesz tak dużo na ten temat? - przyglądam mu się podejrzliwie, a on nagle robi się zakłopotany.
- A wiesz, tu coś usłyszałem, a to tam i pozbierałem wszystko do kupy.
- Dobranoc Cztery - mówię tylko i wychodzę.
- Dlaczego nie zwracasz się do mnie po imieniu? - Słyszę jeszcze pytanie. Odwracam się i patrzę na niego smutno.
- Bo nie jesteś już moim Tobiasem.
Odchodzę.
>>>
Tobias
Mam ochotę wrzeszczeć. Już zawsze będę należeć do niej, ja i moje serce. Zakochałem się w niej już wtedy, kiedy pomagalem jej wyjść z siatki, kiedy skoczyła jako pierwsza nowicjuszka. Na początku bałem się tego uczucia, bo go nie znałem. Z perspektywy czasu widzę, że Tris nie musiała robić niczego szczególnego, żebym stracił dla niej głowę.
Boli mnie to, że nie jestem w stanie jej ochronić. Ona jest moim przyjacielem, miłością i rodziną. Bez niej jestem niczym.
Gdy wchodzę do swojego pokoju, wzdrygam się, widząc postać siedzącą na moim łóżku.
CDN.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top