Trzynasta kropla w morzu smutku
Siedzieli w jego pokoju, przykryci kocem i zapatrzeni w kolejny odcinek lecący na ekranie lecz żadne z nich nie poświęcało mu zbytniej uwagi. Myśli nastolatków nadal krążyły wokół rozmowy, która odbyła się podczas obiadu. Do Kotaro dotarło, że ojciec dziewczyny uratował jego ciężarną matkę przed pewną śmiercią a tym samym uratował życie i jemu. Żałował jedynie, że tym samym jego przyjaciółka wychowywała się bez ojca. Hideko dużo rozmyślała o słowach Mayumi, była wdzięczna ojcu, że ją uratował jednak... zawsze czuła pewnego rodzaju pustkę gdy myślała o tacie, brakowało jej go w życiu. Czasami myślała czy jej brat umarłby gdyby ojciec nadal był z nimi lecz szybko odganiała te myśli. Nie ma sensu tak gdybać.
- Jak Twój tata miał na imię? - zapytał nagle Bokuto przerywając ciszę.
- Gentaro. - odpowiedziała machinalnie. - Nageki Gentaro. - sprecyzowała z cichym westchnięciem.
Pokiwał tylko głową przyjmując informację do wiadomości i skupił się na serialu póki na ekranie nie pojawiły się napisy końcowe. Wtedy dziewczyna odkryła się i wstała z łóżka poprawiając bluzę.
- Późno już. - powiedziała odgarniając włosy z czoła. - Wrócę już do domu. - dodała zabierając swoją torbę z podłogi.
- Nageki. - zatrzymał ją gdy sięgała dłonią do klamki. - Zostań ze mną. - poprosił gdy się do niego odwróciła.
- Jutro jest szkoła. - przypomniała krzyżując dłonie na piersi.
- Nie idźmy jutro do szkoły. - odparł natychmiast.
- Jak Ty sobie to wyobrażasz? - zapytała przykładając rękę do czoła.
- Oglądajmy całą noc filmy i seriale, odeśpimy w dzień, wstaniemy po południu i zamówimy pizzę. - wyliczał na palcach z nadzieją w oczach. - Chcę spędzić z Tobą czas poza szkołą, Nageki-san. - dodał spuszczając wzrok.
- Niech będzie. - westchnęła odkładając torbę.
Zasłoniła okno i ściągnęła bluzę, którą ułożyła na krześle i usiadła obok chłopaka pod kocem.
- Masz koszulkę ode mnie. - zauważył rozpromieniony.
- Była pierwsza z brzegu. - wzruszyła ramionami szczelniej przykrywając się okryciem.
Oczywiście, że skłamała. Z premedytacją założyła właśnie tę bluzkę, tego ciężkiego dnia chciała mieć coś od niego przy sobie.
- Lubisz horrory? - zapytał stukając w klawiaturę.
- Może być. - pokiwała wolno głową.
Przy praktycznie każdej scenie białowłosy podskakiwał ze strachu, natomiast Hideko uparcie walczyła ze zmęczeniem nie pozwalając sobie na sen. Jednak przegrała tę nierówną walkę i zaraz Bokuto poczuł ciężar na ramieniu co wywołało u niego kolejny dreszcz strachu lecz gdy uświadomił sobie, że to ona się o niego oparła odpływając w sen uśmiechnął się pod nosem. Nie wiedział jakim cudem ona usnęła podczas tak strasznego filmu, inna sprawa, że on był straszny tylko dla niego. Wyłączył laptopa i odłożył go na podłogę a sam położył brunetkę w wygodniejszej pozycji i przykrył szczelnie kocem. Po prysznicu przyniósł sobie materac, który ułożył na podłodze i na nim zasnął a ostatnim co widział była Nageki śpiąca w jego łóżku.
~
W pół oddechu otworzyła szeroko oczy i nie za bardzo wiedziała gdzie w ogóle się znajduje. Dopiero po chwili dotarło do niej gdzie jest i usłyszała miarowy oddech chłopaka śpiącego na podłodze. Usiadła na łóżku i postawiła stopy na podłodze kładąc łokcie na udach. Schowała twarz w dłoniach nie musząc sprawdzać godziny na zegarku, doskonale wiedziała, że jest 2:00 w nocy. Ostatnio zaczęła odczuwać emocje, przerażało ją to. Stan zupełnej obojętności był może nieprzyjemny ale bezpieczniejszy. Już zbyt dużo wycierpiała przez uczucia. Gdyby tylko jej brat tak szybko jej nie zostawił, gdyby tylko tej nocy obudziła się wcześniej, gdyby tylko mogła być na jego miejscu... Jej ciało przeszedł dreszcz na to wspomnienie.
- Nageki. - usłyszała cichy, niepewny głos. - Wszystko w porządku? - zapytał Kotaro siadając i przecierając oczy.
W ciemnościach panujących w pokoju ciężko im było dostrzec twarz tego drugiego więc siedzieli tylko zapatrzeni na niewyraźne zarysy ich sylwetek.
- A jak myślisz, Bokuto? - odparła z przekąsem.
- Powiedz mi co się dzieje, dlaczego nie śpisz? - usiadł obok niej na łóżku przytulając ją do siebie.
- Co noc budzę się o tej samej godzinie. - odpowiedziała chowając twarz w jego koszulce.
- Dlaczego? - szepnął gładząc jej czarne włosy.
- To ciężkie, Bokuto. - przyznała przełykając ślinę.
- Mamy czas, nigdzie nam się nie spieszy. - mruknął przysuwając ją do siebie jeszcze bliżej.
- Dwudziestego lutego obudziłam się o 2:00 w nocy. - zaczęła biorąc głęboki wdech. - Chciało mi się pić więc wyszłam z pokoju lecz zauważyłam, że w pokoju Yoshito pali się światło. Weszłam do niego i... i... - zacisnęła pięść na jego koszulce a jej ciało zatrzęsło się od szlochu.
- Nic na siłę... - uspokajał ją bujając się delikatnie.
- On leżał na łóżku... Miał otwarte oczy, sine usta i był okropnie blady chociaż w niektórych miejscach jego skóra też była lekko sina. - kontynuowała urywanym głosem. - Podeszłam do niego ale się nie ruszał, chciałam go obudzić ale nic nie działało. Trzęsłam nim, krzyczałam, błagałam i prosiłam ale na próżno. Miał przerażająco zimną skórę a jego źrenice były tak małe, że niemal niewidoczne. - powiedziała na jednym wydechu. - Moimi krzykami obudziłam matkę, gdy weszła do pokoju to wpadła w histerię więc to ja zadzwoniłam na pogotowie. Dopiero wtedy zobaczyłam strzykawki na podłodze, łyżki i kawałki folii aluminiowej. Nie wiem czy przedawkował przez przypadek czy chciał się zabić ale nigdy nie byłam tak przerażona jak tej nocy. - skończyła wtulając się w tors siatkarza.
Oparł się o ścianę i posadził ja sobie na kolanach aby mogła wypłakać się w jego koszulkę. Uspokajał ją kołysząc się z nią. Nie wiedział, że to ona go znalazła, musiało być to dla niej okropne przeżycie.
- Płacz Hideko, nie walcz z tym tej nocy. - poprosił sam ledwo powstrzymując łzy.
Na jego słowa jej ciało przeszła nowa fala płaczu a gardło rozdarł krzyk, który stłumiło jego ciało. Tak bardzo miała już dość, tak bardzo nie chciała przeżywać tego od nowa co noc. Długo tak siedzieli, póki dziewczyna nie usnęła w jego ramionach pozostając w nich aż do rana.
~
Obudziła się z opuchniętymi oczami i sklejonymi powiekami od płaczu. Nie chciała się ruszyć, było jej ciepło, przytulnie i czuła się bezpiecznie. Poza tym silne ramiona oplatały ją w pasie uniemożliwiając większość ruchów. Czuła ulgę, że wreszcie się komuś wygadała, nawet Shimada nie wiedziała jak to dokładnie wyglądało. Jakby wreszcie zrzuciła z ramion ogromny ciężar.
Nie musiała długo czekać żeby siatkarz zaczął się wiercić i wybudzać ze snu. Przywitał ja szerokim ziewnięciem i mocniejszym zaciśnięciem ramion wokół niej.
- Udusisz mnie. - wychrypiała starając się od niego odsunąć.
- Wybacz. - szepnął poluźniając objęcie. - Dzień dobry. - uśmiechnął się, delikatnie odgarniając jej włosy z twarzy.
- Co robimy? - zapytała patrząc w jego żółte oczy.
- Może zacznijmy od śniadania? - zaproponował powoli podnosząc się do siadu.
Przeciągnął się by zaraz wstać z łóżka i wyjść z pokoju zostawiając ją samą. Nie pozostało jej nic innego jak tylko pójść w jego ślady i zejść do kuchni gdzie zastała go wstawiającego wodę na herbatę.
- Na co masz ochotę? - odwrócił się do niej z szerokim uśmiechem.
- Zdam się na Ciebie. - machnęła ręką i usiadła na blacie.
Leniwym wzrokiem obserwowała jego poczynania o mało nie zasypiając na siedząco, ta noc była naprawdę wyczerpująca.
- Zaraz spadniesz. - upomniał rozbawiony Bokuto stając przed nią i podtrzymując za ramiona.
- Jestem zmęczona. - przyznała patrząc na niego mętnym wzrokiem.
- Jak tylko zjesz śniadanie i weźmiesz prysznic to się rozbudzisz. - zapewnił wracając do przygotowywania posiłku.
Pokiwała wolno głową i już w pełni skupiła się na utrzymaniu stanu świadomości. Usiedli razem do śniadania, które było całkiem smaczne chociaż nie za bardzo pamiętała jego smak. Dopiero jak wypiła parę łyków ciepłej herbaty to oprzytomniała na tyle by wychwycić, że białowłosy siatkarz bacznie jej się przygląda.
- Mam coś na twarzy? - zapytała unosząc jedną brew.
- Jesteś piękna. - stwierdził posyłając jej szczery uśmiech.
Szerzej otworzyła oczy słysząc komplement i podpierając brodę na dłoni odwróciła się do niego bokiem.
- Nie denerwuj mnie. - burknęła zmieszana.
- Ale taka jest prawda Nageki-san! - zaśmiał się głośno rozbawiony jej reakcją.
- Hideko. - powiedziała odwracając się do niego.
- Co? - przekrzywił głowę zdziwiony.
- Mów do mnie Hideko. - powtórzyła pewniej.
- Dobrze! - skinął głową uradowany.
- Odprowadzisz mnie do domu? - poprosiła obracając kubek w palcach.
- Oczywiście. - odparł wstając z miejsca.
Odniósł ich brudne naczynia do zlewu i dał dziewczynie ręcznik i koszulkę na przebranie aby mogła wziąć prysznic. Weszła do łazienki, zrzuciła z siebie brudne ubrania i weszła do kabiny. Odkręciła ciepłą wodę i pozwoliła jej zmyć z siebie wszystkie myśli, które kłębiły się w jej głowie. Pod wpływem ciepła jej mięśnie rozluźniły się uświadamiając jej jak spięta była. Wyszła na chodnik ułożony na podłodze i wytarła się dokładnie puchatym, żółtym ręcznikiem po czym ubrała się w koszulkę, którą pożyczyła od siatkarza.
- To jest chyba sukienka. - powiedziała wchodząc do jego pokoju.
Zatrzymała się jednak w przejściu widząc jego szerokie plecy w pełnej okazałości.
- Co mówiłaś? - odwrócił się do niej zakładając koszulkę.
- Że, em... No, bardzo duża ta koszulka. - wybełkotała a jej poliki nabrały delikatnie różowej barwy.
- To Ty jesteś niska, Hideko. - zaśmiał się targając jej mokre włosy.
Wymamrotała coś pod nosem, że wcale nie jest taka niska i pozbierała swoje rzeczy z jego pokoju. Gdy byli już gotowi, wyszli z domu i ruszyli w kierunku mieszkania Nageki.
- Mam ochotę ściąć włosy. - przerwała ciszę dotykając swoich czarnych, jeszcze wilgotnych pasemek.
- Dlaczego? - zapytał zaskoczony.
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Chyba po prostu potrzebuję coś zmienić. - odparła z westchnięciem.
- Jeśli tego chcesz. - uśmiechnął się do niej delikatnie. - Moja mama jest fryzjerką, jak się namyślisz to daj mi znać. - poprosił wkładając ręce do kieszeni.
- Dobrze. - szepnęła i wystawiła twarz ku czerwcowemu słońcu.
-----
Hey, hey, hey!
Dla mnie osobiście był to ciężki rozdział do napisania. Mam nadzieje, ze przypadł Wam do gustu.
~ Airi
-----
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top