Piętnasta kropla w morzu smutku
Wyszli z hali razem z tłumem po czym chłopak poprowadził ją w tylko jemu wiadomą stronę.
- Poważnie mówiłeś o morzu? - spojrzała na niego z nadzieją.
- Pewnie! - zaśmiał się głośno. - Pojedźmy tam 9 lipca. - mocniej zacisnął palce na jej dłoni.
- Dobrze. - uśmiechnęła się delikatnie.
- A teraz idziemy świętować zwycięstwo! - powiedział z determinacją.
Przyspieszył kroku ciągnąc dziewczynę za sobą by po chwili dotrzeć do kawiarni. Weszli do środka a w ich nozdrza uderzył zapach kawy i przeróżnych ciast. W środku było niewiele osób przez co mieli dużo miejsc do wyboru. Usiedli przy oknie przez co słońce wpadające do środka przyjemnie ogrzewało ich twarze.
- Na co masz ochotę? - zapytał sięgając po jedną z dwóch kart.
- Czarna herbata bez cukru. - odpowiedziała bez wahania.
- A coś słodkiego? - zerknął na nią znad menu.
- Muszę trzymać dietę, Kotaro. Zapomniałeś? - spojrzała na niego z politowaniem.
- Haruno-san mówił, że schudłaś. - przypomniał ze zwycięskim uśmiechem.
- Ale to nie oznacza, że mam się objadać słodyczami żeby przytyć. - westchnęła zażenowana.
- Raz na jakiś czas można, Hideko. - odparł pewny swego.
- Niech będzie. - machnęła ręką poddając się. - W takim razie ciasto czekoladowe. - odpowiedziała podpierając brodę na dłoni.
- Pójdę zamówić. - poinformował wstając od stolika.
Obserwowała jego sylwetkę gdy podchodził do kasy i składał zamówienia. Rozbawiła ją ekspedientka, która intensywnie się zarumieniła gdy Bokuto posłał jej jeden ze swoich uśmiechów. A ten głupek jak zwykle niczego nie zauważył. Wrócił do niej z ciastami i jedno postawił przed nią.
- Dziękuję. - szepnęła biorąc do ręki widelec.
Biorąc pierwszy kęs spojrzała na zamówienie przyjaciela i z nostalgia zauważyła bezę, którą tak uwielbiał Yoshito.
- Nie rozumiem ludzi, którzy jedzą tak słodkie rzeczy. - westchnęła wskazując na jego zamówienie.
- Nie wiesz co tracisz. - stwierdził z pełną buzią.
Pokręciła tylko głową i patrzyła jak kelnerka przynosi im ich napoje. Nie dość, że zamówił tak słodki deser to jeszcze kawę z mlekiem i cukrem.
- Dlaczego wszystko masz przy sobie musi być czarne? - spojrzał na nią z dezaprobatą. - Czarna herbata, czarne ciastko, czarne ubranie... Nie chcesz wprowadzić do swojego życia trochę koloru? - zapytał biorąc do ust kolejny kęs.
- Koloru? - uniosła brew z politowaniem.
- No chociaż taką odrobinę? - pokiwał głową podnosząc kawę.
- Odrobinę koloru? - powtórzyła. - Nie, jakoś mi się nie spieszy. - pokręciła głową. - A Ty zaraz dostaniesz cukrzycy. - burknęła biorąc łyk herbaty.
- Spróbuj. - wystawił w jej kierunku widelczyk z kawałkiem ciasta ignorując jej uwagę.
Spojrzała na niego spode łba i nachyliła się aby zjeść kawałek bezy. Musiała przyznać, że była naprawdę dobra lecz stanowczo za słodka.
- Może być. - pokiwała wolno głową. - Chociaż i tak wolę... - jej wypowiedź przerwało pukanie w szybę obok której siedzieli.
Jak na komendę spojrzeli na okno i zobaczyli w niej dwójkę nastolatków. Jeden był uśmiechnięty od ucha do ucha i ewidentnie to on postanowił im przeszkodzić a drugi stał za nim ze znudzeniem i dezaprobatą wymalowaną na twarzy.
- Oikawa. - powiedział zaskoczony Bokuto.
Spojrzała na niego niezrozumiale lecz wszystko zaraz się rozwiało gdy tamta dwójka weszła do środka i od razu do nich podeszła.
- Bokuto! - podszedł do nich szatyn o orzechowych oczach.
- Oikawa i Iwaizumi. Myślałem, że po meczu wracacie od razu do Miyagi. - powiedział odwracając się do nich.
- Chcieliśmy pospacerować po Tokio. - wyjaśnił rozgrywający Aoba Josai.
Brunetka z obojętnością odwróciła się do okna ignorując nieznajomych póki nie zwrócili jej uwagi.
- A to kto? - zapytał zaciekawiony szatyn.
- Nageki Hideko. - przedstawił ją Kotaro.
- Ja jestem Oikawa Tooru a to mój przyjaciel Iwaizumi Hajime. - wskazał na siebie i na atakującego obok niego.
Dziewczyna odwróciła się do nich z chłodnym wyrazem twarzy i zlustrowała ich wzrokiem. Oikawa był kapitanem Aoba Josai, to wiedziała. Ciężko było się nie zorientować po sensacji jaką wywołał na hali podczas meczu. Stał też na tej samej pozycji co Akaashi więc wydedukowała, że też jest rozgrywającym. Był przystojny, tego nie mogła mu odebrać. Oczy lśniły figlarnie, włosy były gęste i zdrowe a cera nie miała żadnych skaz. Był aż zbyt idealny i zdecydowanie zbyt pewny siebie. Iwaizumi natomiast miał czarne włosy w istnym nieładzie i ciemnozielone, poważne oczy. Wydawał się być zupełnym przeciwieństwem swojego kapitana.
Tooru zrzedła mina gdy zobaczył białe oczy dziewczyny lecz usilnie starał się tego po sobie nie poznać. Kotaro spięty obserwował wymianę spojrzeń między tą dwójką.
- Jakiś problem? - zapytała unosząc jedna brew.
Szatyn otrząsnął się z szoku i zakłopotany podrapał się po karku.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. - odpowiedział szybko. - Po prostu jesteś bardzo ładna, szczególnie Twoje oczy. - dodał przybierając nonszalancki wyraz twarzy.
- A Ty mnie strasznie irytujesz. - stwierdziła zimno. - Jeszcze nie wiem dlaczego ale jak zostaniesz tutaj dłużej to na pewno się dowiemy. - westchnęła bawiąc się widelcem.
- Shittykawa jakbyś nie zrozumiał, to był jasny znak, że nie chce Cię tutaj. - walnął go Hajime.
- Zrozumiałem Iwa-chan! - syknął masując obolałą głowę. - Tylko nie wiem dlaczego ona jest dla mnie taka nie miła! - jęknął kierując się do wyjścia.
- Może dlatego że im przeszkodziłeś? - zapytał ironicznie brunet wychodząc za nim.
Po głowie krążyło jej pytanie czy oni wyglądają jakby byli na randce ale doszła do wniosku, że to właściwie nie jej problem. No bo nawet jeśli, to co? Ciekawe co by Akari powiedziała jakby ich teraz zobaczyła? Pewnie najpierw pisnęłaby jak szalona, potem dała reprymendę, że po chłopakach to można wszystkiego się spodziewać a na koniec zaczęła planować ślub. Nageki westchnęła tylko w duchu i jak gdyby nigdy nic wróciła do konsumpcji ciasta a jej towarzysz patrzył na nią uważnie by zaraz wybuchnąć śmiechem.
- No co? - mruknęła ze wzrokiem wbitym w talerzyk.
- Uwielbiam Cię, Hideko. - powiedział przez łzy rozbawienia.
- Też Cię lubię Kotaro. - odparła podnosząc na niego spojrzenie.
- Hideko, ja Cię tak lubię bardzo bardzo. - sprecyzował z szerokim uśmiechem.
- W takim razie współczuję. - westchnęła z politowaniem.
- Dlaczego? - przekrzywił głowę zaskoczony.
- Jestem ciężkim człowiekiem do lubienia. - odpowiedziała podnosząc filiżankę z herbatą do ust.
- Trudno. - wzruszył ramionami. - Nikt nie mówił, że będzie łatwo a poza tym, lubię wyzwania. - posłał jej jeden ze swoich najszczerszych uśmiechów przyprawiając tym dziewczynę o delikatne ciepło w środku.
~
W sobotę tak jak obiecała Akari wzięła koc, przekąski i wyszła z domu aby spotkać się z przyjaciółką w parku. Gdy były jeszcze w pierwszej i drugiej klasie liceum spotykały się co tydzień na wspólną naukę. Jeśli było ciepło, robiły to w parku przy strumyku, który odnalazły zupełnie przez przypadek a gdy temperatura spadała spotykały się u jednej z nich.
Pierwsza dotarła na miejsce więc rozłożyła koc i wyjęła zeszyt od japońskiego. Szum wody pomagał jej się skupić, chyba wyuczyła się tego przez godziny spędzone w parku. Nie zdążyła przeczytać nawet dwóch stron gdy obok niej usiadła Shimada.
- Dzień dobry, Hide-chan. - przywitała się z szerokim uśmiechem.
- Co Ty taka szczęśliwa dzisiaj? - zdziwiła się odkładając zeszyt.
- Poznałam kogoś. - odpowiedziała podekscytowana.
- Zapowiada się ciekawie. - westchnęła szykując się na monolog przyjaciółki.
- Chodzi z nami do szkoły, jest niższa ode mnie i ma przepiękne, blond włosy. Są lśniące a gdy chodzi mam wrażenie, że przypominają płynne złoto. A te oczy! - położyła się na kocu rozmarzona. - Są tak przepięknie czarne, niczym heban. Jest bardzo cicha i skryta ale ma prześliczny uśmiech. Z tego co wiem to jest w trzeciej klasie i tańczy balet zupełnie jak Ty! - pisnęła z emocji. - Wzięłam od niej numer telefonu i mamy się jutro spotkać. O nie! Nie wiem co na siebie założyć. Sukienkę czy spodnie? A jak jej się nie spodobam? Przecież przy niej jestem zupełnie zwyczajna. - spojrzała przerażona na brunetkę. - Ale nie, spokojnie. Skoro chciała się ze mną spotkać to nie mam się czego bać, prawda? - zapytała lecz nie czekała na odpowiedź. - Chciałabym żeby coś z tego wyszło bo ona naprawdę zawróciła mi w głowie. Mówiłam Ci jak się nazywa? Chyba nie. Shiratori Emiko, ma piękne imię. Znamy się tylko parę dni ale jak z nią rozmawiałam to miałam wrażenie, że znamy się od zawsze. Słucha takiej samej muzyki jak ja, też uwielbia latte i ma młodsze rodzeństwo jak ja. Jest po prostu idealna dla mnie! - westchnęła błogo.
- Znam ją. - wcięła się w wypowiedź przyjaciółki.
- Naprawdę? - podniosła się zaskoczona.
- Chodzi ze mną do klasy. - wyjaśniła rozbawiona zachowaniem szatynki.
- To wiesz jaka jest cudowna. - stwierdziła ponownie kładąc się na ziemi. - A co z Tobą i Bokuto? - zapytała kątem oka zerkając na brunetkę.
- Nie rozumiem. - mruknęła kładąc się obok niej.
- Jaki on jest? - sprecyzowała zamykając oczy.
- Kotaro jest... głośny. - uśmiechnęła się na swoje słowa. - Ma dużo znajomych i wszędzie go pełno. Bardzo mu zależy na przyjaciołach i martwi się o nich. Głównie zachowuje się jak dziecko lecz jeśli trzeba, potrafi zachować powagę. Wbrew pozorom jest całkiem inteligentny. - westchnęła zapatrzona w chmury płynące po niebie. - Bardzo dobrze gra w siatkówkę lecz gdy mu coś nie wyjdzie wpada w paskudny nastrój ale jak wie się jak to łatwo go z niego wyprowadzić. Ma bardzo zmienne nastroje. - zaśmiała się pod nosem. - Jego ulubionym jedzeniem jest grillowane mięso a ze słodyczy to lubi bezę. Nie potrafi zrezygnować ze słodzenia napojów ale dba o dietę. A! No i uwielbia się popisywać. - dodała rozbawiona.
- Dużo o nim wiesz. - stwierdziła fioletowooka.
- Sporo czasu spędzamy razem. - odparła obojętnie.
- Przypomina mi on kogoś... - szepnęła otwierając jedno oko aby zobaczyć brunetkę.
- Tak... Yoshito. - na jej twarzy zagościł nostalgiczny uśmiech.
- Jesteście jak ogień i woda. - zaśmiała się cicho szatynka.
- Trochę. - przyznała kiwając głową.
- Jestem mu bardzo wdzięczna za to, że był z Tobą w tych okropnych chwilach. - wyznała słuchając szumu wiatru.
- Był bardzo uparty. - burknęła pod nosem.
- Zupełnie jak Ty. - zaśmiała się głośno.
Zaraz dołączyła do niej Nageki i razem leżały, śmiejąc się i wspominając dobre czasy z nadzieją, że jeszcze kiedyś będzie lepiej a życie Hideko nabierze barw.
-----
Hey, hey, hey!
Mam nadzieję, że się podobało.
~ Arish
-----
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top