Pierwsza kropla w morzu smutku

W połowie kwietnia gdy słońce zaczęło mocniej przygrzewać a wiosna rozpoczęła się na dobre Hideko siedziała na krześle stojącym przed gabinetem psychologa szkolnego Akademii Fukurodani. Wpatrywała się bez ruchu w ścianę naprzeciwko dziękując w duchu za to, że jest lekcja i nie musi oglądać roześmianych licealistów. Bo to co najbardziej obrzydzało Nageki Hideko był uśmiech, szczęście i wszechobecna radość. Ona widziała życie w ciemnych barwach i nie docierało do niej jak wszyscy wokół mogą mieć w sobie tyle optymizmu skoro świat jest tak brudny i pełny skaz.

Dopiero gdy drzwi gabinetu dyrektora znajdujące się tuż obok tych od pokoju psychologa otworzyły się szeroko oderwała wzrok od ściany. Napotkała sylwetki dwóch osób z czego jedna z nich była męska. Przeskanowała obie od dołu do góry. Dziewczyna miała złociste włosy, ładną sylwetkę i była przy tym bardzo wysoka jak na japońskie standardy. Niebieskie oczy patrzyły na świat zza długich rzęs a ich wyraz w tym momencie wyrażał ból oraz rozgoryczenie. Chłopak natomiast była bardzo wysoki i wysportowany. Biało-czarne włosy sterczały dziwnie do góry a żółte oczy błyszczały figlarnie. Usta zdobił szeroki uśmiech a cała jego postawa emanowała radością, mnóstwem energii i potrzebą ciągłej rozrywki.

Białowłosy napotykając swoimi oczami wzrok dziewczyny siedzącej na korytarzu poczuł zimny dreszcz na plecach. Czując na sobie przeszywające spojrzenie jej niemal białych oczu ogarnęło go dziwne uczucie, jakby cała radość zniknęła a zastąpiło ją jedynie cierpienie. Uśmiech z jego ust natychmiast zszedł a oczy straciły blask. To przygnębiające uczucie minęło gdy tylko nieznajoma odwróciła się w kierunku otwierających się drzwi od drugiego pomieszczenia.

- Dzień dobry Nageki. - uśmiechnęła się miło psycholożka.

Dziewczyna wstała i przeskanowała wzrokiem kobietę póki nie natrafiła na jej oczy. Wtedy i z ust pracownicy szkoły zniknął uśmiech. Siatkarz doskonale wiedział co czuła. Hideko bez słowa weszła do gabinetu zamykając za sobą drzwi.

Bokuto otrząsnął się i nie odwracając do blondynki ruszył szybkim krokiem do swojej klasy starając się uciec od dręczącego go, niewyjaśnionego uczucia przytłoczenia. Wszedł do klasy i usiadł do swojej ławki uprzednio witając się z nauczycielem. Podparł łokieć na ławce a brodę na dłoni patrząc na tablicę, jednak nie mógł skupić się na lekcji bo jego myśli ciągle uciekały do bladych tęczówek i ich właścicielki. Z zadumy wyrwał go dopiero dźwięk otwieranych drzwi do klasy. Pojawiła się w nich ich szkolna Pani psycholog, niska szatynka o ciepłym spojrzeniu piwnych oczu lecz dzisiaj wyrażały one strach i niepewność. A on jako jedyny z klasy znał powód tego lęku.

- Mogę prosić Pana na chwilkę? - starała się uśmiechnąć do nauczyciela matematyki.

Niewiele rozumiejąc wyszedł z sali zostawiając uczniów samych czym rozpoczął żwawą dyskusję wśród uczniów. Do klasy cicho weszła Nageki stając przed wszystkimi skanując ich typowym dla siebie, pustym wzrokiem. Rozmowy natychmiast umilkły widząc zimne spojrzenie nieznajomej. Dziwiło ich, że nie ma standardowego mundurka. Ubrana była w czarną, zdecydowanie za dużą bluzę zakładaną przez głowę. Czarne, luźne dżinsy oraz stare, wytarte trampki również tego samego koloru. Od ciemnego ubrania ostro odcinała się blada jak papier szyja, mocno zarysowana szczęka oraz te niemal przezroczyste oczy. Czarne, włosy ścięte tak, że końcówki ledwo muskały ramiona okalały ją dodając jej jeszcze bardziej ponurej aury.

- Klaso, poznajcie proszę nową uczennicę. - do sali wrócił nauczyciel. - Przedstaw się proszę. - stanął obok brunetki aby dodać jej odwagi.

Lecz ona jej nie potrzebowała. No bo po co?

- Nageki Hideko. - powiedziała tylko a jej głos przynosił na myśl sople lodu.

- Może opowiesz nam coś o sobie? - zaproponował z nerwowym uśmieszkiem.

Ona tylko podniosła na niego wzrok przez co natychmiast odstąpił od tego pomysłu i zamarł zdziwiony.

- No dobrze, usiądź na wolnym miejscu a my wrócimy do lekcji. - wskazał jedyną wolną ławkę w sali.

Mijając członków swojej nowej klasy słyszała jak szepty albo przybierają na sile albo wręcz przeciwnie, zupełnie zanikają. Usiadła na krześle na samym końcu sali i podpierając brodę na dłoni oddała się obserwacji ponurego świata za oknem.

~

Zwykle gdy pojawia się nowy uczeń wraz z rozpoczęciem długiej przerwy zostaje on otoczony przez ciekawskich towarzyszy i zasypany gradem pytań. Lecz nie tym razem. Atmosfera jaką wzbudzała brunetka samą swoją obecnością skutecznie uniemożliwiała normalne funkcjonowanie zwykle bardzo żywej klasie. Nie podobało się to pewnemu siatkarzowi, szczególnie, że to on jest zwykle źródłem rozbawienia i wszelkiego śmiechu. Ale nawet on sam musiał przyznać, że gdy w pobliżu jest ta chłodna dziewczyna zupełnie nie miał ochoty na wygłupy co go niezmiernie frustrowało.

- O co chodzi? - podszedł do niego Komi i widział po kapitanie, że również czuje to samo.

- Wiem o czym mówisz. - pokiwał wolno głową. - Okropna atmosfera. - burknął odchylając się na krześle.

- Może do niej podejdę? - zapytał niepewnie libero.

- Spotkałem ją na korytarzu. - poinformował patrząc koledze w oczy. - Nie daj się jej spojrzeniu. - dodał poważnie.

Ton głosu kapitana drużyny zdziwił Harukiego przez co wziął sobie jego słowa do serca. Biorąc głęboki oddech podszedł do nowej uczennicy i zatrzymał się przed jej ławką. Nie zaszczyciła go spojrzeniem stale wpatrując się w okno.

- Nazywam się Komi Haruki. - przedstawił się niepewnie.

Dopiero teraz powoli odwróciła się do niego ze swoim standardowym wyrazem twarzy. Zobaczyła niskiego szatyna o brązowych oczach z których, ku jej zaskoczeniu biło swego rodzaju zmartwienie.

- Wiesz jak się nazywam. - odpowiedziała patrząc mu prosto w oczy.

Zmroziło go od środka a język odmówił posłuszeństwa drętwiejąc. Naprawdę chciał odwrócić wzrok, bardzo tego pragnął i próbował ze wszystkich sił lecz zatopił się w pustce jej źrenic. Bił od niej tak ogromny smutek, ból i samotność, że miał ochotę się rozpłakać a jego wrodzona potrzeba opieki nad wszystkimi sprawiała, że czuł wszystkie jej negatywne emocje ze zdwojoną siłą.

- Jak się czujesz? - zdołał wykrztusić choć miał wrażenie, że nie powiedział tego po japońsku.

- A Ty, Komi? - zapytała świdrując go wzrokiem.

- Okropnie. - odparł wpatrzony w nią bojąc się nawet mrugnąć.

Zdziwił się tym co powiedział. Przecież tak naprawdę nie ma powodów do bycia smutnym, złym lub rozgoryczonym. Dlaczego więc odpowiedział jej w ten sposób? Wiedział. Ona sprawiała, że czuł się tak podle, jej uczucia wpływały na niego. Szkoda tylko, że przez ta świadomość, że to przez nią sprawiała, że czuł się jeszcze gorzej. Obwiniał dziewczynę, która nic mu nie zrobiła za swoje samopoczucie, które nie miało logicznego uzasadnienia. No bo jak to brzmi? Ona tu tylko jest a sprawia, że w serca ludzi wokół wkrada się mrok. Wyrzuty sumienia i natłok myśli przyprawiały go o ból głowy.

Nic nie odpowiedziała na jego wyznanie. Ponownie odwróciła głowę do okna uwalniając chłopaka z okowów zimna. Oddalił się od niej jak najprędzej podchodząc do przyjaciela przyglądającego się całej sytuacji lecz nie słyszącego rozmowy.

- Ona jest... Jakby okropnie smutna. - szepnął do białowłosego opierając się o jego ławkę.

Miał wrażenie, że zmęczył się tą nędzną wymianą zdań równie mocno co ciężkim treningiem.

- Smutna to bardzo dobre określenie. - przytaknął mu kapitan. - Pytanie tylko czy cierpi tylko dzisiaj czy jest to dla niej tak stałe uczucie, że nawet nie zdaje sobie sprawy z rozsiewania wokół przygnębienia. - głośno się zastanawiał.

Pomimo swojego żywego usposobienia Bokuto dość dobrze znał się na ludziach. Pewnie dlatego, że był bardzo towarzyski i zawsze otoczony przyjaciółmi. Niektórzy uważali go za zwykłego sportowca z pustką w głowie lecz on po prostu nie dawał się przygnieść wszechobecnej presji broniąc się przed nią szerokim uśmiechem.

Obaj siatkarze przyglądali się ciemnej postaci odcinającej się na tle promieni wiosennego słońca wpadających do klasy. Z jednej strony chcieli uciec od niej jak najdalej lecz coś mówiło im żeby jej pomóc. Lecz czy daliby radę skoro jej nastrój tak łatwo im się udzielał?

-----
Hey Hey Hey!
Jak tam wrażenia po pierwszym rozdziale?
Do następnego!
~ Ignis
-----

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top