Ósma kropla w morzu smutku

Obudziła się lecz nie miała siły wstać z łóżka. Ból głowy rozdzierał jej czaszkę a kończyny ciążyły bezlitośnie nie dając możliwości ruchu. Nie walczyła z tym, poddała się temu uczuciu wpatrując się w biały sufit. Leżała tak bite dwie godziny. Tyle czasu spędziła bez ruchu, jak kłoda z pustym wzrokiem wbitym przed siebie.

- Nageki-san... - do jej pokoju niepewnie wszedł Bokuto.

Normalnie to wpadłby roześmiany od ucha do ucha ale doskonale wiedział, że ta smutna dziewczyna jest bardzo wrażliwa na hałas.

- Co się dzieje? - usiadł na podłodze obok jej łóżka zmartwiony.

- Bokuto... - szepnęła cicho nadal patrząc prosto w sufit.

- Jestem tu. - zapewnił łapiąc jej zmarznięta rękę.

- Nie mam siły. - powiedziała gorzko. - Wszystko mnie boli. - zagryzła wargę niemal do krwi.

- Do niczego się nie zmuszaj. - pogładził jej drobną dłoń. - Zostanę z Tobą, nic nie musisz. - zapewnił z niespotykanym dla siebie spokojem.

Wstał i wykonał jeden telefon. Nauczyciel świadomy stanu i sytuacji w jakiej aktualnie znajduje się Hideko bez problemu pozwolił jej i Bokuto zostać w hotelu. Co prawda nie był zachwycony tym, że to właśnie ON z nią zostanie ale wiedząc, że jest jedyną osobą z którą brunetka normalnie rozmawia, nie sprzeciwiał się.

- Potrzebujesz czegoś? - białowłosy ponownie usiadł obok niej.

- Snu i Yoshito. - odpowiedziała z przekąsem.

- Oh, Nageki. - przeczesał palcami jej czarne włosy.

- Wiem, jestem okropna. Wymagam niemożliwego. - westchnęła cicho.

Przekręciła głowę w jego stronę żeby móc zobaczyć jego twarz. Malowało się na niej cierpienie a to trochę ją zabolało. Wiedziała jak to jest i nie chciała aby czuł to samo jednak teraz nie miała siły z tym walczyć.

- Nie jesteś okropna. - uśmiechnął się do niej słabo. - Jesteś po prostu bardzo smutna i zmęczona. - pogładził palcem jej zimny policzek.

- Bokuto.. - mruknęła znowu patrząc prosto w sufit.

- Tak? - zabrał dłoń od jej twarzy i teraz obie zaciskał na jej ręce.

- Nie mam siły walczyć ze światem. - szepnęła powstrzymując łzy.

- Nie musisz z nim walczyć. - powiedział pewnie. - Świat jest po to żeby w nim żyć a nie po to żeby z nim walczyć. - dodał ze smutnym uśmiechem.

- Życie jest do dupy. - burknęła cicho. - Żyjemy po to żeby umrzeć, co za ironia. - westchnęła głęboko.

- Dlatego trzeba żyć pełną piersią! - wyszczerzył się szeroko.

- To zostawię Tobie. - odparła zerkając na niego kątem oka.

- Mam żyć też za Ciebie? - przekrzywił głowę marszcząc czoło w konsternacji.

- Ty żyj, ja popatrzę. - pokiwała wolno głową.

- Niech będzie ale sprawię, że jeszcze zachcesz żyć ze mną. - powiedział pewnie poszerzając przy tym uśmiech.

- Zobaczymy. - wymamrotała pod nosem. - A teraz przynieś mi coś na ból głowy. - machnęła na niego wolną ręką.

- Już się robi, Nageki-san. - poderwał się szybko aby spełnić jej prośbę.

Wyszedł zostawiając ją samą a po jej skroniach spłynęły dwie łzy, na więcej sobie nie pozwoliła. Odetchnęła parę razy głęboko myśląc o pewnym siatkarzu. Gdy był obok jej otoczenie nie było tak przytłaczające pomimo tego, że on sam dostarczał jej wielu bodźców. Z jednej strony był głośny i wszędzie go było pełno a z drugiej dzięki niemu odrywała się myślami od paskudnej rzeczywistości. Za chwilę wrócił on do jej pokoju i podszedł ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.

- Proszę. - wyciągnął w jej stronę tabletkę i szklankę wody.

Zatopiona we własnym świecie nawet nie zauważyła kiedy przyszedł. Z trudem podniosła się do siadu po czym przyjęła od niego lek i natychmiast popiła nie chcąc czuć jego gorzkiego smaku. Opadła z powrotem na łóżko przymykając oczy chcąc uzyskać choć odrobinę ukojenia.

~

Obserwował jak spała płytkim snem. Jej klatka piersiowa unosiła się w niespokojnym oddechu a chude palce zaciskały się na materiale koca otulającego jej drobne ciało. Nie wiedział czy powinien ją budzić, z jednej strony widział, że Hideko śni się coś niedobrego z drugiej jednak nie chciał odbierać jej tego i tak niepewnego odpoczynku. Dziewczyna jednak sama rozwiązała jego dylemat otwierając szeroko oczy i biorąc głęboki oddech.

- Jestem tutaj. - zapewnił łapiąc ją za zimną dłoń.

Odwróciła na niego swój wzrok a w jej oczach ujrzał coś czego jeszcze nigdy nie widział. Blade oczy były niemal stężałe ze strachu, Nageki była wręcz przerażona. Jej oddech był szybki i urywany a po plecach spływał pot. Otrząsnęła się mrugając parę razy i mocniej zacisnęła palce na jego dłoni.

- Patrzyłeś na mnie jak spałam? - zapytała przybierając typowy dla siebie, chłodny ton.

- Tak. - odpowiedział niemal szeptem.

Strach w jej oczach był obezwładniający, siatkarz nie za bardzo wiedział jak zareagować i jej pomóc.

- Nie uważasz, że to trochę niepokojące? - mruknęła wyswabadzając dłoń z jego uścisku.

- Martwię się o Ciebie. - wyznał wracając do trzeźwego myślenia.

- Niepotrzebnie. - burknęła stawiając stopy na podłodze.

Wstała powoli lecz zakręciło jej się w głowie przez co musiała podtrzymać się szafki obok. Chłopak poderwał się do niej aby jej pomóc lecz jej wzrok zmroził go dając jasno do zrozumienia, że w tym momencie potrzebuje ona jedynie świętego spokoju. Z bólem pozwolił jej podejść chwiejnym krokiem do drzwi gdzie zatrzymała się kładąc dłoń na klamce.

- Po obiedzie możesz pójść z resztą, nie potrzebuję już Twojego niańczenia. - powiedziała nawet na niego nie patrząc.

Wyszła nie dając mu czasu na odpowiedź i zostawiając samego z głową pełną myśli. Nie miała zamiaru iść na wspólny posiłek, miała dość tego wszystkiego. Ludzi, hałasu, jedzenia, słońca, siatkówki, baletu, Bokuto i tego pierdolonego życia. Chciała tylko odetchnąć, znów poczuć wewnętrzny spokój, czy to tak wiele?

~

Wpatrywała się w ciemny ekran zablokowanego telefonu siedząc na łóżku. Cała klasa poszła na zwiedzanie miasta a ona tkwiła w tych czterech ścianach myśląc o wszystkim i o niczym. Była na siebie wściekła za to, że otworzyła się przed Kotaro. Chciała tego, nie da się ukryć. Miała już dość samotności a kapitan drużyny zaakceptował ją taką jaka jest i do niczego jej nie zmuszał. Dawał niezbędną przestrzeń ale jednocześnie starał się zaangażować ją do życia. Nie było jej to na rękę ale doskonale zdawała sobie sprawę z jego dobrych intencji. Lecz pomimo tego nadal była na siebie zła, złamała dane sobie przyrzeczenie, że nie zbliży się już do nikogo. Po śmierci Yoshito poczuła jakby ktoś wyrwał część jej jestestwa, zdecydowanie większą część. Nie czuła się sobą, nie potrafiła się do nikogo przywiązać.

Jej rozmyślania przerwał sygnał przychodzącej wiadomości na telefon. Urządzenie zawibrowało w jej zimnych dłoniach a na podświetlonym ekranie pojawiła się ikonka z sową. Odblokowała telefon i kliknęła w nią wiedząc od kogo przyszła ta wiadomość. Na ekranie wyskoczyło zdjęcie Bokuto w koszulce z sową a za chwilę pojawiła się wiadomość od niego.

Sowa: Są w mniejszych rozmiarach. Wezmę jedną dla Ciebie <333

Uniosła jedną brew czytając to z zażenowaniem.

Nageki-san: Nie.

Sowa: :(( Ale jest też czarna!

Nageki-san: ...

Nageki-san: No dobra.

Sowa: Yey!!

Odłożyła telefon na kolana i odchyliła głowę opierając się o ścianę a na jej ustach zagościł delikatny, ledwo widoczny uśmiech.

~

Otworzyła oczy słysząc pukanie do drzwi, ziewnęła przeciągle i skrzywiła się czując ból w karku. Siedzenie to nie jest dobra pozycja do spania lecz pomimo tego ze zdziwieniem stwierdziła, że ta drzemka dała jej lekkie ukojenie. Nie pamiętała kiedy ostatni raz nie miała koszmarów. Zeszła z łóżka i otworzyła drzwi a w progu ujrzała uśmiechniętego od ucha do ucha Kotaro.

- Jak się czujesz? - zapytał wchodząc do środka nie czekając na zaproszenie.

- Lepiej. - burknęła zamykając za nim drzwi.

Ze skrzyżowanymi rękami i znudzeniem obserwowała jak grzebie w torbie, którą miał przewieszoną przez ramię.

- Mam! - krzyknął wyciągając zawiniątko. - To dla Ciebie. - dodał wyciągając ręce w jej stronę.

- Ciszej. - mruknęła odbierając od niego prezent.

Rozłożyła materiał a jej oczom ukazała się czarna koszulka z nadrukiem białej sowy. Spojrzała nad nią na oczekującego jej reakcji chłopaka i odetchnęła głęboko.

- Dziękuję. - powiedziała cicho.

- Podoba Ci się? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Jest nawet znośna. - odparła wzruszając ramionami.

- Cieszę się. Mam taką samą tylko białą. - wyszczerzył się do niej pokazując dużo większą koszulkę.

- Super. - mruknęła sarkastycznie.

Poszerzając uśmiech walnął się na jej łóżko wkładając ręce pod głowę.

- To co robimy do kolacji? - zapytał wpatrując się w sufit.

Położyła koszulkę na walizkę, spojrzała się na Bokuto i podeszła do łóżka.

- Ja idę spać. - odparła kładąc się obok niego.

- No dobra. - westchnął przekręcając się w jej stronę.

Wypuściła cicho powietrze z płuc i zapatrzyła się w biały sufit składając ręce na brzuchu.

- Bokuto... - zagaiła cicho.

- Hmm..? - mruknął z przymkniętymi oczami.

- Dlaczego Ci tak na tym zależy? - zapytała po chwili.

- Na czym konkretnie? - dopytał otwierając oczy z zaciekawieniem.

- No wiesz... - szepnęła i westchnęła głęboko. - Na tym żebym wróciła do życia, uśmiechnęła się. Żeby wreszcie mi się czegoś zachciało i żebym spędzała z Tobą czas? - odwróciła głowę w jego stronę patrząc w jego żółte tęczówki.

Myślał chwilę tonąc w jej bladych oczach i dokładnie zastanawiając się jak jej odpowiedzieć.

- Bardzo mocno odczuwam Twoje emocje. - odparł po namyśle. - Czuję jak cierpisz, chociaż pewnie ból jest jeszcze większy. - dodał smutno. - Nie chcę żebyś musiała to przeżywać. Chcę Cię wyrwać z tego morza smutku abyś mogła zacząć cieszyć się życiem. Chcę pokazać Ci jak piękny może być świat żebyś mogła podziwiać go razem ze mną. - uśmiechnął się delikatnie lecz w jego oczach widać było smutek.

- Ale dlaczego? - szepnęła ze łzami w oczach.

- Bo Cię lubię, Nageki. - odpowiedział bez wahania. - Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą. - dodał poprawiając jej kosmyk włosów z czoła.

- Jestem ważna? - dopytała ledwo powstrzymując płacz.

- Oczywiście, że jesteś ważna. - odparł zdziwiony jej pytaniem.

Szerzej otworzył oczy gdy brunetka zaszlochała a jej szczupłe ciało zatrzęsło się od płaczu. Przyciągnął ją do siebie aby mogła wypłakać się w jego koszulkę. Położył brodę na czubku jej głowy a dłonią gładził jej proste włosy.

- Już spokojnie... - szepnął uspokajająco. - Wszystko będzie dobrze Hideko. Wszystko będzie dobrze. - mruknął przerażony jej bólem.

Pozwolił jej uspokoić się w jego objęciach a gdy jej ciało przestało trząść się a oddech wyrównał zasnęła ona zmęczona płaczem. Zaraz i on oddał się w objęciach snu prosząc tylko aby tym razem ta drobna istota w jego ramionach nie miała koszmarów.

-----

Hey! Hey! Hey!

To ja, dawno mnie tu nie było... Mam nadzieję, że mi wybaczycie.

Buziaki <33

~ Airi

-----

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top