Osiemnasta kropla w morzu smutku

Uśmiechnięta Nageki zeszła ze sceny po otrzymaniu nagrody za drugie miejsce, które zajęła wśród swoich rówieśników. Gdy stanęła przed Bokuto ten od razu wziął ją w objęcia, podniósł wysoko do góry i zakręcił wokół własnej osi śmiejąc się przy tym głośno.

- Gratuluję, byłaś niesamowita. - powiedział stawiając dziewczynę na ziemi.

- Dziękuję. - odparła patrząc mu w oczy.

- Jestem z Ciebie dumna! - krzyknęła głośno Shimada, która cieszyła się chyba bardziej od Hideko.

- Byłaś niesamowita córciu. - dodała wzruszona Chisato.

- Piękny występ Nageki-san. - powiedział Akaashi z poważnym wyrazem twarzy.

- Dziękuję. - posłała zebranym delikatny uśmiech. - Pójdę się przebrać. - poinformowała. - Rzygam tym brokatem. - burknęła oddalając się od nich.

W szatni spotkała Emiko, która pomimo ciężkich treningów nie dostała się na podium i teraz bardzo to przeżywała. Siedziała na ławkę z twarzą schowaną w dłoniach a jej ramiona trzęsły się od szlochu.

- Nie rozczulaj się nad sobą. - zganiła ją brunetka stając przed nią. - Wytrzyj łzy, zaciśnij zęby i trenuj jeszcze ciężej aby następnym razem zajść dalej. - dodała twardo.

Pociągając nosem podniosła wzrok na koleżankę z klasy. Wstała zarzucając ramiona na jej szyję przytulając się i przy okazji zanosząc się silniejszym płaczem.

- No już, już. - mruknęła Nageki gładząc czarnooką po włosach. - Przestań się mazać. - westchnęła wznosząc oczy do góry.

- Dziękuję Nageki. - wychlipiała odsuwając się od niej.

- Za co? - zdziwiła się niższa.

- Za wszystko. - odparła uśmiechając się delikatnie.

- Nic specjalnego. - wzruszyła obojętnie ramionami. - Przebierzmy się. - mruknęła odwracając się od blondynki.

Z ulgą zdjęła sukienkę i zmyła irytujący ją makijaż. Gdy wycierała twarz ręcznikiem spojrzała w lustro a jej wzrok przykuły ciemne półksiężyce pod oczami. Korektor skutecznie je zakrywał. Westchnęła tylko i rozpuściła włosy. Może powinna coś zrobić aby wreszcie odpocząć? Poczekała na Emiko i razem wyszły na korytarz gdzie czekali na nie licealiści wraz z Haruto i Chisato.

- Dobrze się spisałyście dziewczyny. - pochwalił je blondyn z dumą w oczach.

- Dzięki. - mruknęła Nageki.

- Może przyjedziecie do nas? Ugotuję coś? - zaproponowała Pani Nageki patrząc na młodzież.

- Nie wiem jak wy ale ja jestem okropnie głodny. - stwierdził głośno Bokuto i nie czekając na resztę ruszył do wyjścia z budynku.

- Chyba nie mamy innej opcji. - mruknął rozbawiony Haruto.

Shimada zaśmiała się głośno i biorąc Emiko za rękę pociągnęła ją za Kotaro. Hideko z Akaashim tylko wzruszyli ramionami przygotowując się na spędzenie czasu z przynajmniej dwoma nadpobudliwymi osobnikami.

~

Kotaro wszedł do mieszkania Nageki jak do siebie i od razu poszedł do kuchni. Hideko zastała go szperającego w lodówce a nie mając siły wyperswadować mu gotowania westchnęła tylko i zostawiła torbę w swoim pokoju. Siedziała w pomieszczeniu póki nie usłyszała brzęku tłuczonego szkła. Ten dźwięk skutecznie wyciągnął ją z jej czterech ścian. Z irytacją weszła do kuchni gdzie Bokuto przepraszał gorączkowo Panią Chisato, Akaashi go strofował, Shimada pomagała kobiecie posprzątać odłamki szkła a Emiko popijała ziemne mleko ze szklanki obserwując całe przedstawienie.

- Nie można Cię nawet na chwilę zostawić. - stwierdziła zrezygnowana brunetka i podeszła do kapitana.

Złapała go za rękę i pociągnęła do salonu aby posadzić go na kanapie obok Shiratori.

- Nie przeszkadzaj im. - powiedziała krzyżując ręce na piersi.

- Ale ja chcę pomóc! - jęknął żałośnie.

- Nie umiesz gotować. - przypomniała znudzona.

- Ty też nie. - odgryzł się naburmuszony.

- Dlatego też nie będę przeszkadzać. - westchnęła siadając na fotelu.

Patrzyła jak jej przyjaciółka, Keiji i Chisato krzątają się po kuchni i ucieszyła się na widok uśmiechu matki. Rzadko widywała ją uśmiechniętą, bardzo jej tego brakowało. Czasami chciałaby poczuć się jakby wszystko było tak jak powinno chociaż nie chciała zapominać, że kiedyś Yoshito był z nimi.

- Czasami mam pretensję do świata. - powiedziała przerywając ciszę.

Kotaro i Emiko uważnie na nią spojrzeli.

- No bo dlaczego akurat ja? - brunetka zapytała retorycznie. - Co takiego zrobiłam, że to mnie spotkało tyle bólu? - westchnęła nadal patrząc na sylwetkę matki. - Jednak ostatnio czuję, że może to wszystko ma jakiś sens. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Tata zmarł ratując Bokuto, gdyby nie śmierć Yoshito to nigdy bym go nie poznała. - zauważyła a w jej oczach wezbrały łzy. - Tylko czy musiałam zaznać tyle cierpienia żeby posmakować miłości, zrozumienia i akceptacji? - po raz pierwszy spotkała się wzrokiem z Kotaro.

- Gdybym tylko mógł... Chciałbym żebyś wychowywała się z ojcem, nadal miała brata. Nawet jeśli miałbym nigdy Cię nie poznać. - odpowiedział łamiącym się głosem. - Jesteś dla mnie ważna i chcę Twojego szczęścia. - dodał uśmiechając się łagodnie.

- Nie cofniesz czasu Nageki. - wtrąciła się Shiratori. - Możesz dziękować za to co masz lub wyklinać świat za to co Ci odebrał. Decyzja należy do Ciebie. - patrzyła uważnie na brunetkę swoimi czarnymi oczami.

- Myślę, że Yoshito i Twój tata nie chcieliby abyś rezygnowała z życia. - zauważył białowłosy kapitan.

- Pewnie masz rację Sowo. Pewnie masz rację... - z westchnięciem położyła głowę na oparciu fotela i przymknęła oczy.

~

Najedzeni Bokuto i Hideko wyszli z jej mieszkania. Akaashi wrócił już do siebie a Emiko wraz z Akari poszły do domu tej drugiej.

- Dziękuję, że bierzesz mnie do siebie. - powiedziała Nageki do chłopaka. - Nie lubię być w nocy sama. - dodała nawet nie patrząc na siatkarza.

- Twoja mama często ma nocne dyżury? - zapytał odwracając się do niej.

- Całkiem często. - pokiwała smutno głową. - Z pensji pielęgniarki trudno jest utrzymać dwie osoby a balet jest dość drogim sportem. - dodała ze ściśniętym gardłem. - Na szczęście dostaję stypendium. - westchnęła wznosząc oczy ku niebu.

- Zauważyłaś, że ostatnio więcej mówisz? - uśmiechnął się szeroko z błyskiem w żółtych oczach.

- Możliwe. - wzruszyła obojętnie ramionami. - Zaraziłam się od Ciebie. - zerknęła na niego kątem oka.

- Ani trochę mi to nie przeszkadza. - zaśmiał się głośno i otworzył przed nią furtkę prowadzącą na podwórko przy jego domu.

Weszli do środka i zdjęli buty po czym korytarzem weszli w głąb pomieszczenia.

- Nikogo nie ma? - zdziwiła się brunetka.

- Pojechali do dziadków. - wyjaśnił podchodząc do kuchenki. - Mam ciasto czekoladowe. - poinformował z chytrym uśmieszkiem.

- Sowo... Nie mogę. - pokręciła energicznie głową.

- Nawet kawałeczek? - spojrzał na nią smutnym wzrokiem.

- Nie. - odparła twardo i pewnym krokiem zaczęła wchodzić po schodach.

Gdy zrobił jej ulubiona herbatę a dla siebie kawę z mlekiem razem z napojami wszedł do swojego pokoju gdzie zastał dziewczynę siedzącą na jego łóżku. W dłoniach trzymała piłkę do siatkówki i uważnie badała jej strukturę swoimi palcami.

- Nauczysz mnie grać? - poprosiła podnosząc na niego wzrok.

Zamarł stawiając kubki na blacie i powoli się do niej odwrócił.

- Mam Cię nauczyć grać? - upewnił się.

- Tak. - skinęła głową.

- Pewnie! - krzyknął uśmiechając się szeroko.

- Nie krzycz. - zganiła go z grymasem na twarzy.

Wyszli na podwórko za domem gdzie była rozstawiona siatka.

- Czasami ćwiczę tu z Akaashim. - wyjaśnił podrzucając piłkę.

Związała włosy obserwując trzecioklasistę jak ten rozgrzewa swoje stawy by móc powtórzyć po nim ruchy. Stwierdziła, że właściwie niewiele się to różni od początku treningu baletu.

- Podstawą są ugięte nogi. - zaczął gdy skończyli przygotowania. - Zaczniemy od odbijania piłki górą. W gimnazjum pewnie miałaś podstawy tego sportu. - dodał czekając na potwierdzenie.

Pokiwała głową uważnie go słuchając.

- Dobrze. Sprawdźmy jak będzie Ci szło. - odsunął się od niej kilka kroków.

Podrzucił piłkę aby poleciała ona idealnie nad jej głowę. Zamiast odbić piłkę przeleciała ona między jej rękami i uderzyła w sam środek czoła. Bokuto nie dał rady powstrzymać wybuchu śmiechu i zgiął się w pół ledwo łapiąc oddech między salwami śmiechu. Brunetka podparła się pod boki z irytacją wymalowaną na twarzy i czerwonym śladem na czole. Na ten widok chłopak zaniósł się jeszcze potężniejszym śmiechem. Patrząc na niego i ona uśmiechnęła się pod nosem. Podniosła piłkę i rzuciła nią w chłopaka trafiając go w bok. Nic sobie z tego nie zrobił nadal nie mogąc się uspokoić przez co i ona zaśmiała się w głos. Właśnie w takiej sytuacji zastali ich rodzice Bokuto patrząc na nastolatków z politowaniem.

~

Siedziała na jego łóżku przykryta kołdrą i z laptopem na kolanach przeglądając serwisy społecznościowe. Gdy wszedł do pokoju najpierw nie zwróciła na niego uwagi. Dopiero po chwili podniosła na niego wzrok i zamarła. Uniósł jedną brew widząc jej otwartą ze zdziwienia buzię.

- No co? - zapytał zdezorientowany.

- Twoje włosy.. - z szeroko otwartymi oczami wskazała palcem na jego głowę.

- Co z nimi? - dotknął swoich czarno-białych pasm.

- Są w dole! - krzyknęła wstając z łóżka.

Podeszła do niego stając na palcach położyła mu dłoń na głowie.

- Wydajesz się niższy. - zaśmiała się czochrając go po lekko wilgotnych włosach.

Rozbawiony jej reakcją podniósł ją na co ona oplotła go nogami w pasie. Nadal zachwycona jego fryzurą bawiła się nią palcami układając ją na wszystkie strony i próbując podnieść do góry. Dopiero po chwili zorientowała się, że chłopak uważnie jej się przygląda. Przerwała czynność i wpatrzyła się w jego złote oczy.

- Lubię Cię taką. - wyznał przyciągając ją bliżej siebie. - Taką beztroską. - sprecyzował widząc jej pytająca minę.

- Miło jest czasami zapomnieć o smutkach. - przyznała łapiąc jego twarz w dłonie.

Przybliżyła się do niego łącząc ich usta. Zatopiła palce w jego włosach zmniejszając odległość między nimi. Uderzyła w nią intensywna woń jego żelu pod prysznic, która działała na nią niemal ogłupiająco. Cała jego osoba, jego głos, śmiech, postawa i sposób bycia sprawiał, że chciało jej się uśmiechać i cieszyć. To uczucie było tak uzależniające, że mogłaby być z nim i przy nim cały czas, tylko po to aby móc wreszcie odpocząć od dręczących ją myśli. Nadal nie mogła pozbyć się nawracających fal przygnębienia czy wspominania przeszłości lecz on był dla niej jak lekarstwo. I to cholernie dobre lekarstwo.

Niechętnie odsunęła się od niego i przytuliła chowając głowę w zagłębienie jego szyi. Zamknęła oczy pragnąc aby ta chwila trwała wiecznie i mruknęła z niezadowoleniem gdy chłopak zrobił krok w kierunku łóżka.

- Trzeba iść spać. - szepnął kładąc ją na pościeli.

- Kotaro... - burknęła zatapiając się pod kołdrę.

- Tak? - spojrzał na nią odkładając laptopa na biurko.

- Możesz nie spać na podłodze? - poprosiła przysuwając się bliżej ściany.

- Znaczy, że... - przekrzywił głowę nie rozumiejąc o co jej chodzi.

- Znaczy, że masz spać ze mną idioto. - burknęła marszcząc brwi.

Zarumienił się zakłopotany zupełnie ignorując to, że go obraziła i położył się obok niej. Przykryła go i przysunęła się do niego bliżej. Wtuliła się w jego tors czując przyjemne ciepło od niego bijące.

- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - zapytał bawiąc się jej czarnymi włosami.

- Mhmm. - mruknęła potwierdzająco.

- Bardzo się zmieniłaś od tamtego czasu. - wyznał cicho. - Jestem z Ciebie dumny Hideko. - dodał po czym pocałował ją w czoło.

Czekał na odpowiedź lecz bezskutecznie. Uśmiechnął się do siebie słysząc jej miarowy oddech po czym sam zamknął oczy a ostatnim co widział był kubek z zimną już czarną, gorzką herbatą.

-----

Hey, hey, hey!

Jak tam życie moi drodzy? Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał.

Miłego!

~ Airi <3

-----

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top