~19~

Nadal wszyscy na mnie patrzyli. To było dziwne uczucie. nawet nie wiem co dokładnie się dzieje. Boli mnie głowa, a co gorsza również brzuch.  Zresztą wszystko mnie boli. Całe ciało odmawia posłuszeństwa. Ale głowa to chyba najbardziej. 

- Wszystko w porządku? Lepiej Ci? - zapytał mnie Newt.

-Oprócz tego że prawie umieram z bólu, to tak wszystko w porządku. - odparłam z sarkazmem.

- Aż tak Cie boli? - zapytał ale tym razem Plaster. 

-Nie kurwa, łaskocze... - odpowiedziałam, ale nie będę przepraszać jak kiedyś. Mam do tego prawo, bo zostałam skopana do utraty przytomności. 

- Nic jej nie jest, gdyby była poważnie zraniona to by nie sypała sarkazmem.- odezwał się po raz pierwszy Gally. Spojrzałam na niego spojrzeniem nienawiści. 

Jeszcze nie wiem czy będę dziś wyjątkowo zła czy zwyczajnie wredna. 

- Według ciebie nic mi nie jest? To dlaczego rzygałam krwią?! Albo dlaczego teraz krwawię, na dodatek ustami?! - krzyczałam na budowlańca. Jestem wściekła a na dodatek on myślał sobie że zażartuje ze mnie? Oj, nie...

- Bo zostałaś skopana i pobita przez jednego ze sztamaków? - odpowiedział pytaniem. Teraz jestem już więcej niż wściekła. Pożałuje, ale że jestem ''niesprawna'' żeby dać mu w twarz to muszę mu wygarnąć słownie. Ale kiedy miałam już zacząć wyzywać, Minho mi przerwał. 

- Gally , masz przesrane. Lepiej wyjdź stąd bo może Ci zrobić krzywdę psychiczną jak i fizyczną.- powiedział mój przyjaciel do Gally'ego. 

- CZEKAJ! NIE SKOŃCZYŁAM Z TOBĄ! - krzyczałam ale budowlańca nie było już w budynku. - CZEKAJ! 

- Cisza, uspokój się. Muszę dać Ci leki żeby szybciej przestało boleć. - oznajmił Plaster. Zobaczyłam w jego ręku igłę. nie przeraża mnie to. Wcale. - A wy chłopaki wyjdźcie na parę minut. - Powiedział po czym Wbił strzykawkę w moje ramię. Poczułam ból. Ale nie taki od leku czy narzędzia które jest w mojej skórze. Był to ból przypominający trochę jak kulkę z pistoletu. Od ramienia po całe ciało. Nie wiem dlaczego zaczęłam krzyczeć. Bolało jak cholera. Poczułam że chłopak wyciąga igłę z mojego ciała, ale ból nie ustępował. A ja nadal z bóle krzyczałam. Do pomieszczenia wpadł Minho z Newt'em. Przestałam krzyczeć. Ból przeniósł się do okolic brzucha, ale w ramieniu ból nadal nie ustępował. Złapałam się na brzuch. Zajęczałam z bólu i upadłam na poduszkę. Wszyscy trzej podbiegli do łóżka, patrząc na mnie. 

- Plaster?! Co się do Purwy nędzy dzieje?! - zawrzeszczał na niego Minho. 

- Nie mam pojęcia! To był lek przeciwbólowy! 

- Ale dzięki temu sprawiłeś jej więcej bólu!- tym razem krzyknął Newt. 

- Ale nie wiem dlaczego! - nadal wszyscy krzyczeli. Nagle do pokoju wpadł o ile się nie mylę Drake. 

- Czemu ona się tak wydziera?! W całym Labiryncie ją słychać! - teraz jeszcze on zaczął wrzeszczeć. 

- Wypier***aj !!!! - krzyknęłam. Nie chciałam go widzieć już przez najbliższe 10 lat. - Jeszcze się zemszczę Drake !!!! Zobaczysz!!!- teraz za to ja zdołałam się na krzyki. 

- Bo się przestraszę połamanej nastolatki! Oh nie! - dwa ostatnie słowa wypowiedział udając dziewczęcy głos. Chce połamanej nastolatki to ją dostanie. Zerwałam się z łóżka ignorując ból. Zamachnęłam się... Ale ktoś mnie powstrzymał. To był Minho. Moja ręka wisiała w powietrzu ale chłopak ją zawzięcie trzymał. 

- Minho, jesteś moim przyjacielem, ale jeżeli mnie nie puścisz to ty też oberwiesz. - powiedziałam wpatrując się z nienawiścią na Drake'a. 

- Sophie, uspokój się. On to robi specjalnie. On Cię prowokuje i ty dostajesz. - powiedział Minho

- Zwiadowca ma trochę rozumu! Brawo! - uśmiechnął się dureń. Spojrzałam na Minho po czym na Drake'a. Minho miał minę poważną, jakby czekał na to że mu uwierzę, a ten drugi kpił ze mnie śmiał się i chichotał. W ten przypomniał mi się ból. Zapomniałam o nim na parę sekund. Opuściłam powoli rękę. Jednak on był do nieprzewidzenia. Tym razem jego ręka powędrowała w górę. Zbyt wolno zareagowałam. Dostałam pięścią prosto w nos. od razu poczułam spływającą po twarzy ciecz. Upadłam na zimną posadzkę. Złapałam się za nos, po czym spojrzałam na chłopaka. Uśmiechał się. Jak on może? 

- Widzisz złotko, ja też miałem parę upadków. Ale ja sam kształtuję swój charakter. Nie moje upadki czy wzniesienia. Chciałabym żebyś nie żyła. będę szczęśliwy kiedy będę wbijał w ciebie nóż lub inną broń. Ale teraz myślisz dlaczego? Nam swoje powody. 

- A ja jestem zbyt zmęczona.Zmęczona jestem tym życiem. Zmęczona tym że nigdy nie wiem w którą stronę iść. Albo dlaczego akurat w tą a nie w inną stronę? Zmęczona jestem bólem. Fizycznym jak i psychicznym. Czuję ból zawsze i wszędzie. Każda blizna na moim ciele i duszy, świadczy nie o moich klęskach i słabościach, lecz o wytrwałości. Mam tego dość. Śmiało zabij mnie jeśli tak tego pragniesz. Zrób to... ale wiec że tylko niezrealizowanie marzenia są najpiękniejsze. 

- Wiec że dla mnie to jedno zrealizowanie będzie najpiękniejsze. - powiedział i znów się uśmiechnął. Minho spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Minho... Mam już tego wszystkiego dosyć... 

- Ale ty nie możesz! Ty jesteś Sophie! Ty nie dajesz za swoje! Ty nie możesz tak po prostu się poddać! Sophie - złapał mnie z ramiona i zaczął trząść- otrząśnij się! 

- Ona już wybrała, prawda skarbie? - zaczął znów Drake.- Sophie Nightmoon, zawsze przebojowa, każdy ją uwielbia chyba że jest z tą osobą w konflikcie. Strach się bać po prostu! - nadal się do mnie uśmiechał. 

- Sophie, - znów Minho.- Nie możesz się poddać bez walki. 

- Już była walka. I prawie mnie zabiła. Leżałam tu tyle godzin przez tą walkę. On wygrał. Mam wszystkiego dosyć. Wszystko mam w dupie. 

- Ale...- widać było że się zastanawia. Nad tym co mi powiedzieć żebym jednak wybrała ''walkę''.

- Odsuń się... Chcę już z nią skończyć... - warknął do chłopaka Drake. 

- W życiu... Chyba że będziesz mieć do czynienia ze mną.- powiedział Minho. Tego też się nie spodziewałam. 

- I ze mną - To był Newt.- I ze wszystkimi streferami. Jeśli będzie trzeba. - oznajmił 

- Jeśli będzie trzeba pozbędę się wszystkich żeby ją w końcu dobić. - powiedział znów na mnie spoglądając. Wstałam z podłogi na której leżałam od kiedy mnie uderzył i powiedziałam.

- I ze mną też.  

- Już się boję! Azjata, blondasek i uciekinierka! Taaa, jasne.- po czym podszedł do Newt'a i uderzył go prosto w brzuch pięścią. Kiedy chłopak zgiął się w pół Drake skorzystał z okazji i z łokcia jeszcze w plecy. Przyjaciel upadł na podłogę. 

- Chyba sobie żartujesz ze mnie... - zaczęłam - Chyba pragnąłeś zabić mnie a nie moich przyjaciół. Coś Ci się pokićkało czy ja o czymś nie wiem - zaśmiałam się, co go chyba zdenerwowało. 

- Widzę że siły Ci wróciły. Hę? - Już miał celować w mój brzuch kiedy uniknęłam ciosu i zrobiłam przewrót w przód i właśnie byłam za nim. Dokładniej ? Przy wyjściu. uśmiechnęłam się i wyszłam na zewnątrz. Pobiegłam na środek strefy i tam stanęłam. Dopiero po chwili doszedł do mnie Drake. 

- Zachciało Ci się biegać? - zapytał prawie nie ziewając. Prawie. 

- Może. - odpowiedziałam szybko bo był dość szybki w te klocki. Miał zamiar mi znów przywalić ale schyliłam się i złapałam jego ramię po czym je wykrzywiłam w drugą stronę. Na 100% usłyszałam łamiącą się kość. Puściłam go. Był schylony tak że patrzył centralnie na ziemię.  Również schyliłam się do takiej pozycji jak on i podniosłam jego podbródek by mógł na mnie spojrzeć. Kiedy to zrobił ja wykrzywiłam moje wargi w zadowolony uśmiech. 

- Zmęczyłeś się już.? Role się odwrócą. Teraz ja będę Cię kopać do twojej utraty przytomności. Ależ to będzie zabawa! - krzyknęłam uradowana prostując się. 

- Ja dopiero zaczynam. - Po czym znów uniósł rękę do góry ale ja wbiłam się w powietrze tak że uniknęłam ciosy ze strony chłopaka. Postanowiłam że na razie nie będę zadawać ciosów. Będę ich unikać. On pracował tylko rękami. Kiedy znów uniósł jedną z rąk ja zrobiłam coś co uwielbiałam. Popisywać się umiejętnościami. Zrobiła Salto w powietrzu. Nad nim. Zdziwiło go to. Nawet bardzo. 

- Jeśli chcesz się popisywać to lepiej zadaj jakiś znak twojej pięści na mojej twarzy. 

- Nie chciałam tego robić ale jeśli chcesz, to dlaczego nie. Szykuj się na największą walkę twojego życia. - znów się do niego uśmiechnęłam. 

Po chwili on zaczął pierwszy uniósł nogę do góry tak jakby chciał uderzyć mnie w twarz. Szybko odepchnęłam ją i zadałam cios pięścią w twarz. Uniosłam tym razem ja nogę do góry i drugą tak że zawiesiłam mu się na szyi. Upadł a ja zaczęłam okładać  go pięściami. Szybko wstałam i położyłam swoją nogę na jego szyi. Chciałam już docisnąć ją tak żeby przestał oddychać ale postanowiłam że będzie zbyt prosto. Wzięłam go za koszulkę i (z ledwością) podniosłam do góry tak że teraz stał prosto przede mną. Nadal jednak go trzymałam. Znów uderzyłam go parę razy tak że teraz na krew prawie na całej twarzy. 

- Masz już dość? 

- Wcale. - odpowiedział po czym postawiłam go na ziemi odsunęłam się na jakieś pół metra i nogą walnęłam go w brzuch tak że znów leżał na ziemi. Potem usiadłam na nim i przytrzymałam jego ręce moimi. Teraz nie będzie mógł nic zrobić. 

- Chcesz jeszcze? Czy chcesz zostać przy życiu? - zapytałam

- Dla mnie to mało. 

- Skoro tak twierdzisz. - moje kąciki ust znów powędrowały w górę. Zamknęłam oczy przytrzymałam je tak przez 5 sekund i otworzyłam. Chłopak się przeraził po zaczął krzyczeć i również zamknął oczy. Ale on to zrobił żeby nie patrzeć na moje oczy. Ponieważ były czarne. Przerażająco czarne. 

- Drake otwórz oczy gdy proszę. - zaśmiałam się. Mówiłam że będzie żałował. 

- Już wolałbym umrzeć niż patrzeć na to!- krzyknął nadal mając zamknięte oczy. 

- Otwórz oczy! - krzyknęłam do niego odsuwając z czoła pojedyncze kosmyki włosów które spadły mu na twarz. Po czym do jego ucha wyszeptałam - Czy mam powtarzać  Drake?  

Chłopak powoli zwrócił twarz w moją stronę po czym zaczęłam się jeszcze szerzej uśmiechać. Jego powieki zaczęły się podnosić do góry. Parzył mi prosto w oczy, z czego byłam zadowolona. Zaczęłam się śmiać. 

- Mówiłam że pożałujesz. - powiedziałam - Pożałujesz... - Po czym ktoś silny zdjął mnie z chłopaka. Nie sprzeciwiałam się bo już miał za swoje. Ja tez byłam z siebie zadowolona. Zacisnęłam powieki znów na 5 sekund, po czym odwróciłam się żeby zobaczyć kto zdjął mnie z Drake'a. Odwróciłam głowę. To był Minho. 

- Mówiłam że będzie mieć za swoje. 

- Tak, wiem. Ale troszkę przesadziłaś. - Zrobiłam zdziwioną minę i spojrzałam na moją ofiarę leżącą na ziemi. Był w takim stanie jak ja wcześniej. I oto mi chodziło. 

-Jest w takim stanie jak ja przez niego. I o to mi chodziło Minho. - odpowiedziałam.

- Purwa! Sophie! Spójrz na niego! Będzie się ciebie bał do końca życia! Widziałem co zrobiłaś. - krzyknął na mnie. 

- Ja tez tak wyglądałam! Przypomnij sobie. Wiesz ile on mi zrobił?! Nóż w nodze. O mało przez niego raz nie umarłam! Kiedy jeszcze parę godzin temu tam leżałam nieprzytomna, śniło mi się wiele rzeczy ale wiesz co było najgorsze? To że szłam prosto do śmierci. Byłam na skraju życia. Ale wiesz co mnie uratowało? Uratowała mnie chęć zemsty. Kiedy już miałam umierać pomyślałam sobie co on mi zrobił. Po czym się obudziłam. I na dodatek jeszcze kiedy się obudziłam on tam był! Dzięki temu żyję! - pokazałam palcem na chłopaka. Spojrzałam na Minho. Stał i nic nie mówił. Patrzył mi w oczy. - Rozumiesz mnie? - zapytałam już spokojniejszym tonem. 

- Nie. I nie mogę zrozumieć. Twoja logika jest inna. Jest przeciwieństwem mojej. Czasami wydajesz się być potworem...- powiedział ciszej, tak żebym go nie usłyszała. Ale słyszałam. Łza ściekła mi po policzku. Nigdy nie spodziewałabym się tego po Minho. 

- Przestaliśmy szukać potworów pod naszymi łóżkami, gdy zrozumieliśmy że one są w nas... - powiedziałam. Nie będę płakać. Jednej łzie pozwoliłam spłynąć, ale więcej nie puszcze. Musze być twarda. 

Nigdy, nie żałuj, że zrobiłaś cokolwiek, jeśli robiąc to byłaś szczęśliwa... 

Odeszłam od przyjaciela i skierowałam się do pokoju pozostawiając wszystko za sobą. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top