26 | przestroga

Ważna notka na dole!

Obudziłam się dopiero rano. Mruknęłam cicho i odwróciłam się twarzą do Newta. Chłopak jeszcze spał. Włosy w nieładzie opadały mu na czoło. Nie umiałam się powstrzymać i przeczesałam jasne kosmyki. Wyglądał uroczo. Chłopak mruknął cicho i otworzył delikatnie oczy.

— Sorki. — Zaśmiałam się. — Tak słodko spałeś.

Zaśmiał się cicho i objął mnie mocniej ramieniem. Znów się do mnie przytulił.

— Newt, no już — prychnęłam. — Puszczaj.

Blondyn mruknął i mocniej się we mnie wtulił.

— Nigdzie nie idę — wymamrotał i wcisnął nos w moją szyję.

— Newt! Łaskoczesz mnie! — zawołałam. Oddech chłopaka naprawdę powodował u mnie dreszcze.

— Dobrze, już dobrze... — szepnął cicho i usiadł na łóżku. Przetarł zaspany oczy.

— Na pewno wszystko w porządku? — spytałam, przeczesując jego długie blond włosy. — Słabo wyglądasz.

— To nic takiego... — wymamrotał. Był jednak blady jak ściana.

— Newt — powiedziałam spokojnie. — Nie potrafisz kłamać.

Chłopak westchnął ciężko.

— Trochę źle się czuję, ale to nic takiego. Jest ogay.

— Niech ci będzie "ogay" — Zrobiłam cudzysłów palcami. — Ale jak będzie coś nie tak, to mów. Mam nadzieję, że Teresa nie dała ci żadnego cholerstwa.

— Nie lubię jej, ale niby dlaczego miałaby mnie skrzywdzić? — spytał niepewnie.

— Sama nie wiem — przyznałam cicho i położyłam dłoń na jego policzku. — To wszystko jest takie... Popikolone.

Chłopak mruknął cicho i zamknął oczy.

— Kocham cię — szepnął czule i uśmiechnął się lekko. Odwzajemniłam uśmiech. Delikatnie musnęłam jego wargi swoimi.

— Przyniosę ci coś na ząb. — Uśmiechnęłam się w jego stronę. — Zostań w pokoju, dobrze? Zaraz wrócę.

Newt pokiwał głową, a ja wzięłam czyste ubrania i wyszłam z namiotu. Szybko się ogarnęłam i poszłam w kierunku "stołówki", czyli trochę większego namiotu, niż ten, w którym spaliśmy. W progu zderzyłam się z Thomasem.

— Przepraszam. — Uśmiechnął się. — Jak noc? — Poruszył zabawnie brwiami.

— Daruj sobie. — Dałam mu kuksańca w bok. Chłopak syknął cicho.

— Bolało. — Udał obrażonego.

— Pan "wrażliwe ciałko" czeka na przeprosiny? — Zaśmiałam się głośno.

— Obejdzie się — mruknął z lekkim uśmiechem na twarzy. W pewnym momencie jednak spoważniał. Spojrzał głęboko w moje oczy, aż poczułam się nieswojo. — Nie wiem, czy Newt ci mówił, ale jest tutaj Teresa. Wiesz kto to, prawda?

— Nie, purwa. — Przewróciłam oczami lekko zirytowana. — Oczywiście, że wiem.

— Wróciła — powiedział chłopak, uśmiechając się szeroko. — Wróciła. Jest w obozie i..

— Wiem — przerwałam mu. — I niezbyt mi się to podoba.

— Nie rozumiem.

— Ona współpracuje z DRESZCZ'em — szepnęłam cicho. — Nie wiem, po co tu jest, ale sam fakt nie wróży nic dobrego.

— Przestań, ona taka nie jest. — Obruszył się. — Nigdy by nas nie skrzywdziła.

— Teresa? — prychnęłam. — Nie znasz jej.

— Byliśmy razem w Labiryncie. To co kiedyś było, nic nie znaczy. Wiesz o tym. Zabrali nam pamięć, więc to, co robiliśmy przed Labiryntem nie ma znaczenia

— Nie Thomas, to ma ogromne znaczenie. — Założyłam ręce na piersi. — Ona was cały czas okłamuje, nie widzisz tego? To wszystko gra. Cholerna gra.

— Przestań! — warknął. — Ona taka nie jest.

Przewróciłam oczami coraz bardziej zirytowana.

— Kochasz ją? — spytałam nagle. Chłopak odwrócił wzrok lekko speszony. — No, tak? Czy nie?

— Nie wiem — mruknął i ruszył przed siebie. Zagrodziłam mu drogę.

— Nie tak szybko mój drogi — powiedziałam. — Wiem, że uczucia są silniejsze niż rozsądek. Ale one cię oszukują. Ona cię oszukuje. Cały czas kłamie. Myślisz, że jest taka jak ty? Nie. Pamiętała wszystko. Gdzie jest wyjście z pikolonego Labiryntu, wiedziała o wszystkim. Mówiła tylko, jak to bardzo niczego NIE WIE. A ty w to wszystko uwierzyłeś.

Zbiłam Thomasa wyraźnie z tropu. Nie wiedział, co mi odpowiedzieć.

— Może się zmieniła — powiedział po chwili. — Może wybrała tą samą drogę, co ty?

Westchnęłam głośno.

— Teresa nigdy się nie zmieni. Nigdy.

— Nie wiesz tego przecież. — Nadal ją bronił. Tak na prawdę zapomniał, jaka była. Zapomniał, jak bardzo nienawidziła mnie kiedyś w DRESZCZ'u. W końcu jednak dałam za wygraną.

— Wiedz tylko jedno. — Spojrzałam na niego groźnie. — Nie ufam jej, Thomas.

____________________________
| Wow, dziękuję wam za tyle gwiazdek i komentarzy! Jesteście niesamowici!
Mam nadzieję, że rozdział jest do przyjęcia;)
Trzymajcie się i do następnego.

Ważna notka - - - > Tworzę ship Rose i Newta. Macie jakieś pomysły? Dajcie znać w komentarzu!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top