08 | palące słońce

Blady uśmiech przemknął mi po twarzy.

— Auć? — prychnął Thomas, a ja mogłam wyobrazić sobie jego uśmiech.

— Daruj sobie! — Wściekły głos Minho rozniósł się po tunelu. — Rose, chodź tutaj!

Przewróciłam oczami.

— Idę, idę... — Zaczęłam wchodzić po metalowych schodach, podtrzymując się barierki, żeby nie spaść. Instynktownie pochyliłam się, stając obok Minho. Uniosłam ręce w górę, przejeżdżając opuszkami palców po chropowatym, niskim suficie. Po chwili natrafiłam na coś, jakby wajchę. — Tu coś jest, Minho — powiedziałam po chwili.

— Co tam jest? — Usłyszałam zaciekawiony głos Thomasa i po chwili kroki na schodach. W jego ślady poszli również inni. Już po chwili w całym tunelu rozbrzmiało echo ciężkich kroków. Zagryzłam wargę.

— Głośniej się nie dało? — warknęłam, gdy wszystkie kroki moich towarzyszy ucichły. — Ludzie...

Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.

— Złość piękności szkodzi. — Usłyszałam przy uchu rozbawiony głos Newta. Przewróciłam oczami.

— Tobie już dawno zaszkodziła. — Odgryzłam się, zrzucając jego rękę z mojego ramienia. W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche prychnięcie.

— Ta wajcha jest zepsuta. — Do moich uszu dotarł jęk Thomasa.

— To ją napraw, geniuszu. — Minho nie mógł oszczędzić sobie uszczypliwego komentarza. Westchnęłam, podchodząc powoli do nich. Wymacałam wajchę i z całej siły ją przekręciłam.

— Jest... — wydusiłam. — Teraz musimy podnieść klapę do góry.

— Jasne. — Minho i Thomas podważyli klapę rękami. Gdy tylko lekko ją unieśli, do środka wdarło się gorące powietrze. Chwilę potem oślepiło nas słońce.

— Osz, purwa... — Usłyszałam głos Azjaty, który zasłonił oczy rękoma, przy okazji puszczając klapę.

— Minho! — pisnął Thomas, który dosłownie w ostatniej chwili zdążył zabrać palce. — Prawie przyciąłeś mi palce!

— Przepraszam stary... — bąknął przywódca. — Nie chciałem.

Westchnęłam, wyjmując jedną z moich koszulek z plecaka.

— Musimy przyzwyczaić się do jasności i gorąca na zewnątrz — powiedziałam szybko. — Podnieście klapę, już.

— Żartujesz? — Minho założył ręce na piersi. — Słońce mi prawie gały wypaliło!

— Mięczak — mruknęłam. — Newt, pomóż mi.

Newt nie zdążył do mnie podejść, bo nagle usłyszeliśmy huk i przerażony krzyk Winstona.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top