10 | zły plan

Poczułam gwałtowne szarpnięcie. Poleciałam do przodu, boleśnie uderzając głową w jakąś skrzynię. Jęknęłam cicho i spróbowałam się podnieść. Niestety, znów runęłam na podłogę.

- Przewożą nas jak bydło - usłyszałam czyjś głos. Ktoś usiadł obok mnie i pomógł mi podnieść się do siadu. - Witaj ponownie, Rose.

- A-Aris? - wyjąkałam, z trudem rozpoznając chłopaka. - Jak...? Skąd ty się tu wziąłeś?

Chłopak machnął lekceważąco dłonią i prychnął cicho.

- Raczej pytanie do Ciebie - uśmiechnął się blado. Ledwie widziałam go w otaczającej nas ciemności. - Co TY tu robisz?

- Thomas - mruknęłam tylko, zakładając ręce na piersi. - Jest z DRESZCZ'em. Tak jak Teresa. Jak ja mogłam dać się tak podejść.

- Rose, to... - zaczął niepewnie, drapiąc się po karku. Rozejrzał się nerwowo po wagonie. Gdy nie dostrzegł żadnego żołnierza DRESZCZ'u, kontynuował. - To tylko ustawka.

- Co to znaczy: Ustawka?! - warknęłam. - Przecież mogli mnie przez to zabić!

Szatyn mocno przygryzł wargę i zasłonił moje usta dłonią.

- Ciszej, Rose - szepnął. - Bo jeszcze nas usłyszą.

- Wszystko mi już teraz jedno - mruknęłam. - Wszyscy dobrze wiemy, że i tak nie wyjdziemy z tego cało. Już jesteśmy martwi.

- Ależ oczywiście, że wyjdziemy - odpowiedział chłopak, siadając bliżej mnie. - Gdyby mieli nas zabić, to już dawno by to zrobili. Jesteśmy im do czegoś potrzebni, ale jeszcze próbuję rozgryźć, do czego... A Thomas... Musiał to zrobić. Inaczej znów skatowaliby Minho.

- Minho również jest w pociągu? - spytałam z niedowierzaniem.

- Tak, ale w innym wagonie. My już siedzimy w tym pociągu... Od tygodnia, półtorej tygodnia? Jakoś tak. Zatrzymaliśmy się tylko na chwilę, żeby zabrać Ciebie.

- Czyli im dalej zależy na mnie - szepnęłam, przeczesując włosy palcami. - Świetnie.

Zapadła niezręczna cisza.

- Thomas nawiał - powiedział w końcu. - Po całej akcji z tobą wrócił do naszych. DRESZCZ szukał go, jednak nie mieli na to zbyt wiele czasu. Zdążył uciec i ostrzec resztę.

- Sukinsyn - mruknęłam. - Nawiał i zostawił nas w tej beznadziejnej sytuacji.

- Taki był plan - powiedział szatyn, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Miał tylko pomóc złapać Ciebie.

- Super plan, serio - jeknęłam. - A potem co?

- Potem ma przygotować z nimi akcję, mającą na celu odbicie nas z rąk tych parszywych elegantów.

- Nieźle - wymamrotałam. - Ale wiesz co... W waszym planie jest jeden zgrzyt.

- Zgrzyt?

- Tak i to spory. Naprawdę nie pomyślałeś o tym, że jesteśmy w dwóch różnych wagonach? Albo odbiją Minho, albo nas.

Aris zmarkotniał.

- Cholera - zaklął. - Rzeczywiście.

- Czy za was zawsze trzeba myśleć? - Nie mogłam powstrzymać się od uszczypliwego komentarza. Byłam zła. Stop, wróć. Byłam wściekła. Thomas naraził nie tylko moje życie, ale i życie pozostałych Streferów.

- Daruj sobie, okej? - odgryzł się chłopak. - Ja nie siedziałem długo w DRESZCZ'u i nie poznałem ich taktyki. W odróżnieniu od niektórych.

- O nie, teraz przesadziłeś - wysyczałam, patrząc morderczym wzrokiem na szatyna. - Po pierwsze, nie siedziałam w DRESZCZ'u z własnej woli czy inicjatywy.

- Jasne, jasne - mruknął. - Wszyscy mówicie tak samo.

Coś się we mnie zagotowało. Nie wytrzymując dłużej, rzuciłam się na chłopaka, powalając go na ziemię. Unieruchomiłam jego nogi kolanem, a ręce skrzyżowałam na jego piersi. W oczach Arisa pojawił się strach.

- Mam Ci przypomnieć, kto był wyznaczony do brudnej roboty? - syknęłam. - To ty miałeś zdradzić Streferów i zabić Thomasa. Gdybym cię nie wypchnęła wtedy z pociągu, zrobiłbyś to.

Chłopak szarpnął rękami, jednak nie potrafił się uwolnić. Mój uścisk był dość mocny.

- Dobrze, już dobrze - powiedział po chwili. - Poniosło mnie, Rose.

Z furią puściłam jego ręce i wstałam. Otrzepałam spodnie.

- Zostaw mnie już - warknęłam. - Nie mów już nic. Chcę, żeby się wszyscy ode mnie odczepili. Mam już tego wszystkiego dosyć. Zostawcie mnie w końcu w spokoju.

Usiadłam pod ścianą wagonu i oparłam się o nią plecami. Zamknęłam zrezygnowana oczy, oddychając głęboko. To jakiś koszmar.

- Niech mnie ktoś obudzi, proszę - szepnęłam cicho i ukryłam twarz w dłoniach. Pomyślałam w tej chwili o moich towarzyszach. Pewnie Newt już dawno odchodzi od zmysłów. Może... Myśli, że już nigdy mnie nie zobaczy?

- Wybacz, Rose - usłyszałam jeszcze cichy głos Arisa. - Naprawdę nie chciałem. Również mam wszystkiego dosyć, dlatego tak reaguję.

- W porządku - powiedziałam tylko. Już przywykłam do tego, że jestem tylko wyrzutkiem. Kulą u nogi.

Moje rozmyślania przerwał tupot stóp tuż nad naszymi głowami.

- Dziwne - mruknął Aris, wstając chwiejnie na nogi. Zadarł głowę i spojrzał na sufit.

- Kroki - wymamrotałam, również wstając z podłogi. - O co może chodzić? Aris?

Chłopak przyłożył ucho do ściany pociągu.

- Słyszę głosy - powiedział. Nagle z radości aż podskoczył. - Rose, to oni. - Z trudem powstrzymał się od krzyku. - Słyszę Thomasa i Vince'a.

- Co ty pikolisz? - Pokręciłam głową z niedowierzaniem. - Serio?

- Podejdź i sama się przekonaj.

Kiwnęłam głową i podeszłam do Arisa. Nagle usłyszeliśmy głośny huk, spowodowany eksplozją. Siła wybuchu popchnęła mnie na szatyna i oboje wylądowaliśmy na podłodze. Poczuliśmy, jak pociąg gwałtownie hamuje.

__________________

Kurna, nie mogę patrzeć na ten rozdział... Nie dość, że krótki, to jeszcze kompletnie bez pomysłu. Taki suchy. Bez jakichkolwiek uczuć.

No nic. Mówi się trudno i płynie się dalej ;)

Enjoy!

Ps. Podziękowałam już za to w książce White She-Wolf ale wiem, że nie wszyscy ją czytają. Dlatego podziękuję tutaj jeszcze raz.

Cieszę się bardzo, ponieważ moje książki mają już bardzo dużo gwiazdek, choć na nie nie zasługują ;)

OMEGA - ponad 3k (Wow, serio niesamowite)
FOREST OF WEREWOLVES - 2,5k
ODPORNA NA DRESZCZ¹ - ponad 2k
LOST BOY - 46 (jak na one-shot'a to i tak bardzo dużo)
ODPORNA NA DRESZCZ² - chyba jakoś 480
BETWEEN WORLDS - ponad 400
WHITE SHE-WOLF - ponad 300

Z całego serca wam dziękuję! ❤

Ps. Za niedługo pojawi się nowa książka - Chat Noir :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top