Rozdział 16: Ostatnia wycieczka, ale...

Pov Victor:

Dzisiejszy dzień zapowiadał się dobrze. Zaczęliśmy go jak każdy poprzedni, od lekko ponad tygodnia. Fakt... Trochę się nam zasiedziało w hotelu, ale przecież odpoczynek jest taki ważny.

Siedziałem wygodnie w łóżku jedząc przepyszne śniadanie. Oglądałem razem z Arionem bajkę. Cała reszta była na basenie. Szok, że im się chciało, przecież dopiero zaczął się dzień.

- Victor? - zapytał chłopak ze swojego łóżka obok.

Dalej był w tej swojej śmiesznej piżamce. Była tak komiczna... Ale pasowała do niego i to bardzo.

- Tak? - spojrzałem na niego.

- Wiesz co?

- ... Arion, gdybym wiedział, to bym nie pytał.

- A fakt. No to, tak jakby...

- Dawaj, wykrztuś to z siebie. - mówiąc to przyjrzałem mu się uważniej.

- Bardzo cię lubię i po prostu chcę spędzić więcej czasu z tobą, a nie też z resztą. Chciałbym byśmy gdzieś razem poszli, tak wiesz... Tylko we dwóch? Może jak już znajdziemy Gabiego i wrócimy do siebie? Myślisz, że to dobry pomysł? - powiedział na jedym wdechu.

Aż mnie zatkało. Nie sądziłem, że Arion kiedyś zdoła się na takie wyznanie. Po wiadomościach z Vladem, byłem pewny, że to ja zrobię pierwszy krok. Jednak się myliłem.

- Arion... - oczy chłopaka nagle stały się smutne. - Nie! Oczywiście, że tak! Pójdę z tobą, nie smuć się. Sam już dawno chciałem cię zapytać.

- N... naprawdę? - zająkał się zaskoczony.

- Jasne, że tak! Nawet nie wiesz jak się cieszę. - zaśmiałem się cicho.

Brunet zeskoczył ze swojego łóżka i usiadł na moim. Uśmiechnął się do mnie i spojrzał na ekran. Objąłem go lekko ręką.

Po kilkunastu minutach uświadomiłem sobię, że przecież jeszcze nie powiadomiłem o tym Vlada!

- Arion, zaraz wracam. - podniosłem się powoli i pobiegłem do łazienki.

Usiadłem pod drzwiami i wyjąłem telefon. Od razu napisałem wiadomość.

Victor Emo Brat 🖤:
- Vlad nie uwierzysz Arion zaprosił mnie na randkę

Odpisał mi od razu, jakby całe życie czekał na taką wiadomość.

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNE I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE):
- Rany Victor!! Tak się cieszę!!!!! Nawet sobie nie wyobrazasz, jestem taki dumny😭😭😭.

Zaśmiałem się do telefonu na reakcję brata. On jest taki kochany...

Victor Emo Brat 🖤:
- Vlad spokojnie... Wdech wydech wdech wydech

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNE I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE):
- Jak mam być spokojny jak mój brat zaraz bierze ślub!?😘

Victor Emo Brat 🖤:
- co- my nawet nie jesteśmy razem!

Victor Emo Brat 🖤:
- jak już to po powrocie

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNE I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE):
- Tak tak wiem🥲. Ale mimo wszystko gratulacje braciszku. Nie mogę się doczekać kiedy wrócisz do domu. Straaasznie tęsknie😢.

Victor Emo Brat 🖤:
- Tak wiem ja też bardzo tęsknię

Victor Emo Brat 🖤:
- Ale za niedługo wracam

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNE I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE):
- Cieszę się. Nie mogę się doczekać Twojego powrotu. Napisz gdy będziesz wracać dobrze?🥹

Victor Emo Brat 🖤:
- oczywiście teraz będę wracać do Ariona napiszę wieczorem

Victor Emo Brat 🖤:
- kocham cie Vlad❤️

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNE I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE):
- Victor użył emotki! Trzeba to zapisać w kalendarzu! I ja też cię bardzo kocham❤️.

Zareagowałem serduszkiem i wstałem z podłogi. Nacisnąłem spłuczke na toalecie, by było, że korzystałem. Umyłem ręce i wyszedłem z łazienki. Arion był już przebrany, więc też wziąłem swoje ubrania i wróciłem do kibelka.

Gotowy już podszedłem do niego i uśmiechnąłem się.

- W drogę, chłopaki już wrócili z pływalni i są w recepcji. Spakowałem cię. - powiedział przyjaźnie i podał mi mój plecak.

- Dziękuję ci, wziąłeś wszystko?

- Tak! Szybko, bo pójdą bez nas. - złapał mnie za rękę i pobiegł niesamowicie szybko na dół.

Starałem się za nim nadążać, co nie było do końca łatwe, bo chłopak był strasznie szybki. Na szczęście nie potknąłem się na schodach i po chwili byliśmy obok reszty.

- Tak właściwie... To nie ruszyliśmy się ani trochę w poszukiwaniach. - stwierdził Aitor, wycierając włosy ręcznikiem.

- Fakt, żadnych wskazówek, bo nawet nie ruszyliśmy się za bardzo z hotelu. - dodał Riccardo.

Tia jaaasne. Wcale się nie ruszaliśmy, wcale nie lataliśmy za jego atrakcjami. Wcale, wcale.

- Ekhem. - skierowałem wzrok na pracownika. - Mówicie o tym chłopaku, albo dziewczynie? Nie wiem sam, jakiej płci był, czy tam była.

- Gabi to chłopak! - krzyknął Di Rigo zdenerwowany.

- Nie widać. - odparł recepcjonista.

Złapałem Riccardo za kaptur, by nie podszedł do tego niewinnego mężczyzny. Prawdę mówiąc to sam bym mu walnął, ale nie przy dzieciach.

- Wracając - kontynuuował - był tutaj przed wami.

- Co!? I nie powiedział nam pan od razu!? - wrzasnął Sol, który od rana nie był w humorze. Cały czas łaził i narzekał zdenerwowany.

- A skąd niby miałem wiedzieć, że będzie was obchodził jakiś losowo spotkany chłopak. Cóż kazał mi wam coś przekazać, a mi przypomniało się o tym teraz. - mówiąc to poszedł na zaplecze.

- Rany... - westchnął Arion.

- Dobra nie marudzić dzieci. - mówiąc to wyjąłem z plecaka żelki i położyłem na krześle.

Wszyscy oprócz najbardziej odpowiedzialnego typa, pobiegli w ich stronę. Zostałem z Riccardo na miejscu i czekaliśmy na tego typka.

W końcu wyszedł trzymając coś malutkiego i puchatego. Zwierzątko miało zamknięte oczka, białe futerko i malutki ogonek.

Muzyk podskoczył uradowany i podbiegł, zabierając facetowi kotka.

- Jaki on jest śliczny! - piszczał.

Wtedy kociak otworzył oczka, widocznie niezadowolony, że ktoś zakłócił mu sen. Miał takie śliczne, niebieskie spojrzenie.

- Obudziłeś go gamoniu. - podszedłem za nim i delikatnie pogłaskałem malucha za uchem.

"Uroczy" - pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem.

Ruszyliśmy do tych zwierząt bijących się o ostatnie żelki i stanęliśmy nad nimi. Ricc położył kociaka na podłodze, a ten niezdarnie podreptał w stronę chłopaków.

- Aaa! Bestia! - odskoczył do tyłu Aitor. - a nie... To tylko kot.

- Rany... Co ty tu z nami robisz..? Wiemy, że boisz sie węży, ale kota..? - załamywał się Sol.

Wstał i usiadł na krześle wpatrując się w przyjaciół. Westchnął i wyjął telefon; zaczął z kimś pisać.

- Taki malutki. - wziął go na ręce Arion. - Chodź do wujka Arionka dziecino.

- Arion. To jest kot. - powiedział z swojego miejsca Sol.

- A ciebie co niby ugryzło? Nie lubisz ich? - zainteresował się Riccardo patrząc na Rudego, dalej skupionego na komórce.

- Dajcie spokój. - wstał i poszedł w stronę łazienki. Zamknął za sobą drzwi i tyle było go widać.

- Ewidentnie wstał lewą nogą. - burknął Arion, wstał i podbiegł do drzwi. Zaczął mówić coś w ich stronę, ale nie usłyszałem co dokładnie.

Aitor podchodził ostrożnie do kotka, pogłaskał po go łebku i uśmiechnął się.

- Jest teraz nasz, prawda? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Jest mój. - nakreślił muzyk.

- Ty masz już dziesięć! - krzyknąłem.

Nie żartowałem. Miał dokładnie dziesięć futrzaków.

- Weź... Kluska, Puszek, Genowefa, Uga, Buga, Milka, Landrynka, Batman,  Waldemar i Klementyna potrzebują przyjaciół.

- Czy ty serio chcesz skrzywdzić tego kotka, takim imieniem..? - załamał się Aitor. - Niech Victor go weźmie. Arion ma psa, u mnie tata na alergie, a Sol chyba ich nie lubi.

- Mógłbym? - zapytałem zaskoczony, ale w środku byłem przeszczęśliwy. Napewno spodoba się Vladowi.

- Tak... - westchnął zawiedziony Ricc, podniósł kotkę i dał mi ją. - To dziewczynka, zajmij się nią dobrze. - i rozpłakał się.

- Jezu Riccardo... Nie płacz, masz dużo kotów. Będę cię odwiedzał i zapoznam... Jak, by tu ją nazwać..?

- Ja mam pomysł! - wyskoczył w powietrze Aitor. - mam talent w wymyślaniu nazw dla taktyk, więc imię też wymyślę.

- Wiesz... Podziękuję.

- Może Sól? Sól jest biała! - zaproponował.

- To, by było urazą dla Sola.

- No to może Zorza?

- Nie brzmi źle. - przyznałem.

- A Mgiełka, albo Mgła.

- Dobra zostańmy przy Zorzy. Nie kombinujemy...

***

Postanowiłem napisać do brata, że nasza rodzina się powiększa. Wyjąłem telefon i napisałem, krótką wiadomość.

Victor Emo Brat 🖤
- Nie zgadniesz co

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNE I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE):
- Oświadczyłeś się Arionowi?

Victor Emo Brat 🖤:
- Co!? Nie?

Victor Emo Brat 🖤:
- Mamy kotka, a raczej kotkę

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNE I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE):
- Serio!? Ale mega 🤩. Jaka? I skąd ją masz?

Victor Emo Brat 🖤:
- Malutka i biała, Aitor wymyślił, by nazwać ją Zorza, a żeby było mu miło to się zgodziłem

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNE I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE):
- Świetnie! Napewno jest pięknym kotkiem. 😺

Victor Emo Brat 🖤:
- To prawda, jak tylko wrócę kupimy jej jakieś zabawki i legowisko.

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNE I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE):
- Nie trzeba, idę do auta i już załatwię wszystkie rzeczy. Do zobaczenia Vic❤️ kocham cię.

Victor Emo Brat 🖤:
- Jesteś najlepszym bratem na świecie ❤️.

Zdecydowaliśmy pozostać tu jeszcze jedną, ostatnią noc. Jutro rano ruszamy dalej.

Siedziałem na podłodze i bawiłem się z Zorzą. Arion zrobił jej zabawkę - wędkę i przyglądał się naszej zabawie.

Jak powiedział wcześniej wysłał Sola do parku, by sobie posiedział w samotności. Nie wiem co mu odbiło, może okresu dostał?

- Już wiem! - zeskoczył ze swojego łóżka Aitor i się wywalił.

Kotka odskoczyła na bok, przestraszona zachowaniem swojego wujka i wskoczyła mi na kolana.

- Co wiesz? - zapytał Riccardo przeskakując z kanału na kanał.

- Płyniemy na Kocią Wyspe, wiecie co to?

- Jasne, że wiemy. - Arion już pomagał wstać Aitorowi. Jaki on jest dobroduszny...

- No to, ten kot to reprezentuje. Dlatego Gabi go tu zostawił.

- Ej ty jednak jesteś mądry...

- Oczywiście, że jestem! Trzeba jeszcze Rudego geja tu sprowadzić i musimy ruszać.

- Dobra, ale odwalcie się od Sola, okej? - powiedział Arion i zacisnął pięści.

- Spokojnie, każdy tak na niego mówi i nic się nie stało.

- Ty tak na niego mówisz. Mów sobie "Rudy", ale odpuść mu trochę. Wiem, że się nienawidzicie, ale daj mu spokój.

- Dobra dobra, odpuść.

Arion westchnął i spojrzał na telewizor. Reszta dnia i nocy minęła spokojnie. Sol wrócił przed kolacją w nieco lepszym nastroju. Jednak dalej nie był całkowicie sobą.

***

Wsiedliśmy z innymi turystami na spory statek. Zajęliśmy miejsca i powoli ruszyliśmy w strone kolejnego - miałem nadzieję, że ostatniego - punktu naszej długiej wycieczki.


Au: oto i przed ostatni rozdział. Jest moc. Ostatni pojawi się najpewniej w następnym tygodniu, ale może uda sie wcześniej. Kolejny będzie zdecydowanie dłuższy niż ten, który ma +- 1700 słów. Mam już napisany początek, zostało nawiązać akcje w idealny sposób, by epilog (który jest napisany) fajnie się wpasował.

To wszystko, wyczekujcie!

Miłego życiaaa<3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top