Rozdział 14: Shiper Vlad!

Au: na początku chce podziękować młodszemu bratu, który pomagał mi w tym i w kolejnych rozdziałach. Młody jesteś kreatywny.

Pov: Victor

Otworzyli pudełko, a w środku były... Magnesy? Poważnie? Gdy jeden z chłopaków wysypał je na piasek, kucnąłem i przyjrzałem się im. Były to typowe literki, które są na lodówce w domu każdej babci.

Rozłożyłem je tak, by były w trzech rzędach, po trzy sztuki w każdym. Łącznie było ich dziewięć. "R", "I", "H", "A", "O, "M", "S", "H", "I".

- Wiecie już jakie hasło wychodzi? - zapytał Sol, który spojrzał szybko na magnesy i po chwili odsunął się, jakby był już pewny, że wie co wychodzi z tej cześć alfabetu.

- Chłopie nawet nie zdążyliśmy się im przyjrzeć... - odpowiedział Aitor i zaczął uważnie obserwować przedmioty.

- Ja mogę wam powiedzieć, już teraz. No chyba, że chcecie bawić się i sami to wykminić.

- Zdecydowanie chcemy sami. Ja tego dokonam! - wykrzyknął Aitor i wziął do ręki magnesy. Zaczął układać je różnie, wychodziły bardzo dziwne słowa...

- Em... Iho... Ihomahris? - zapytał już trzeci raz, ewidentnie się myląc.

- Dobra, ja też już wiem o co chodzi. - powiedział dumny Riccardo, a Arion mu przytaknął.

- I ja. - dodałem.

- Czyli tylko ja nie wiem..? Co za pech! - wykrzyknął.

- No dalej, wytęż swoje szare komórki. Jeśli je masz... - powiedziałem.

- Oczywiściscie, że mam! Hria... Hiromisha... Hiroshima! - krzyknął w końcu, bardzo dumny z siebie.

- Tak! Brawo Aitor! - odpowiedzieliśmy mu wszyscy. On czasem umie być mądry, ale potrzebuje swojego czasu. Musi robić rzeczy w swoim tempie. Zresztą, tak jak wiele innych ludzi

Gdy ten dalej się cieszył, każdy pogratulował mu z osobna. Możecie pomyśleć, że to głupota. Jednak.. takie drobne i stosunkowo głupie gesty, mogą znaczyć dla kogoś naprawdę wiele. Miłe słowo, uśmiech, czy właśnie takie gratulacje, nawet za proste, codzienne czynności mogą być dla tej osoby ważne. I tak, tak. Mówi to ten, co chciał zniszczyć drużynę szkolną i był "złolem". Ale nie ja to stwierdziłem, a mój starszy brat - Vlad. Podczas jednej z moich częstych odwiedzin, powiedział mi to. Właśnie... Vlad!

- Chłopaki, ja muszę gdzieś zadzwonić.  - mówiąc to, odszedłem kilka kroków na bok. Wyjąłem komórkę i wybrałem znajomy numer. Vladimir odebrał od razu.

- Rany Victor gdzie ty jesteś!? Tak się bałem, że gdzieś uciekłeś i wpakowałeś się w kłopoty! Wytłumaczysz mi co się stało? - jego ton nie był zły, lecz przestraszony. Rany jak mogłem o nim zapomnieć!?

- Spokojnie Vlad... Jestem na treningach, takich dodatkowych. I tak, nie jestem sam. Jest też Arion, Riccardo, Aitor, Sol i - przerwałem na kilka sekund - Gabriel.

- Arion mówisz? Ten, o którym wspominałeś podczas każdej wizyty, a gdy wróciłem do domu to trajkotałeś jeszcze więcej? - dopytywał.

Wziąłem głęboki wdech i wydech. Rany co jest nie tak z moim bratem? Wtedy odparłem niechętnie:

- Tak... Dokładnie on, ale co to ma do rzeczy?

- To, że wydaje mi się, iż jesteś w nim zabujany.

- Co!? Co ty do mnie pieprzysz!?

Usłyszałem ciche śmiechy za mną, ale nie zareagowałem na nie. Nie ma co, muszę najpierw zakończyć ten temat z tym Shiperem!

- Przecież to widać na pierwszy rzut oka młody. Nie zauważyłeś?

Spaliłem buraka. Może on miał rację? Może naprawdę kochałem Ariona?

- Tia.. chyba masz rację.

- Wiesz co musisz teraz zrobić?

- Nie?

- Musisz wyznać mu miłość braciszku!

- Ciszej... Nie, nie zrobie tego. Przynajmniej nie teraz. Zrobię tak jak wrócę do Tokio, dobrze?

- Oczywiściscie! Gdybyś potrzebował rad sercowych, wiesz gdzie dzwonić.

- Co? Do kogo niby? - zapytałem złośliwie.

- Emm do mnie?

- Ty nawet nie miałeś dziewczyny!

- Victor!! - krzyknął i już miał prawić mi kazanie, ale na szczęście rozłączyłem się.

Dziesięć sekund po tym, dostałem od niego wiadomość.

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan):
- Co to miało znaczyć!? Oczywiście, że miałem dziewczynę 😡.

Zaśmiałem się na końcową emotkę i kropke na końcu zdania.

Victor Emo Brat🖤:
- Zluzuj gacie brat żartowałem

Wtedy zmienił swój nick na, Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNĘ I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE). Znowu się zaśmiałem.

Vlad (dzwonić gdy szykuje się ochrzan) (MIAŁ DZIEWCZYNE I UMIE DAWAĆ RADY SERCOWE):
- Dobra dobra... I tak cię kocham braciszku. Teraz idę zrobić sobie jedzenie, miłych treningów 😊.

Victor Emo Brat🖤:
- Jasne i smacznego

Odczytał i zareagował na wiadomość serduszkiem. Te emotki miały swój urok... Nie wymienionym Vlada na żadnego innego brata, on jest najlepszy. Nie wyobrażam sobie życia, w którym go nie ma. Takie życie nie miałoby żadnego sensu.

- Victor! - krzyknął Arion przedłużając samogłoski. - Chodź! Zamawiamy bilety na lot!

- Idę już idę. - ruszyłem w ich stronę.

- Chyba też przyda nam się dorosły. Harley?

- Nie ma mowy! - wykrzyczał Aitor. - On jest znacznie mniej odpowiedzialny od nas, a mentalnie ma maksymalnie dziesięć lat.

- W sumie racja... - przyznał Sol - A te kobiety z restauracji? One sie chyba nadadzą.

- Tak, świetny pomysł. - odparł Riccardo - idziemy do restauracji, przy okazji przyda nam się obiad.

Wszyscy uśmiechnęli się i spacerem ruszyliśmy w stronę budynku, który odwiedziliśmy nako pierwszy zaraz po przylocie. Najprawdopodobniej jest też to ostatni, w którym jesteśmy, będąc na tej wyspie. Choć mam nadzieję, że kiedyś przyjadę tutaj z Arionem, albo Vladem.

Podczas spaceru rozmawialiśmy o tym co zobaczymy na miejscu. Riccardo powiedział, że znalazł pieniądze na dnie plecaka i wynajmiemy hotel. Zostaniemy tam przynajmniej trzy dni, by trochę odpocząć. Dla mnie to trochę bez sensu, bo odpoczywaliśmy tu bardzo długo. Ale chyba to po to, by nacieszyć się miejscem i pozwiedzać. Zapomnieć choć na chwilę o Gabim i całym tym poszukiwaniu.

Gdy doszliśmy do wyznaczonego celu tabliczka pokazywała, że była ona zamknięta. Zobaczyłem jednak w środku krzątającą się Panią Sue i usłyszałem głośną muzyke. Nie była moja w moim stylu, ale miała świetny klimat wakacji.

Zapukałem w szybę, potem drugi, ale kobieta znowu nas nie zauważyła. Dokładnie tak jak ostatnio, ale wtedy słuchała piosenki na słuchawkach.

Wtedy do pomieszczenia weszła druga dziewczyna, Pani Tori. Powiedziała coś do pierwszej i podeszła do drzwi, by je otworzyć i wpuścić nas do środka.

- Cześć chłopaki. Co was tu sprowadza? Jesteście głodni? Wejdźcie. - i przepuściła nas w drzwiach.

Bez słowa wszedliśmy do środka i zajęliśmy miejsca, te co ostatnio. Kobieta podała nam menu i podeszła do drugiej. Usiadła na blacie.

- Mamy zamknięte, ale Raimonowców jest zawsze otwarte. - uśmiechnęła się Sue.

- To naprawdę miłe z waszej strony. - odparł muzyk.

Każdy zamówił coś dla siebie i odczekaliśmy kilka chwil. Gdy dostaliśmy dania, dziewczyny skończyły już sprzątać i opierały się o ścianę. My zjedliśmy stosunkowo szybko i milczeliśmy. Riccardo zapłacił za nas wszystkich, przecież to on był tym co mieszka w willi...

- To nie wszystko czego chcieliście prawda? - zapytała w końcu Sue.

- Ta... - odparł Sol - Potrzebujemy waszej pomocy, w pewnej sprawie.

- A miamowicie transporcie do pewnego miejsca.

- Gdzie dolecimy pewnym samolotem.

- W pewnym czasie.

- Nawe kupiliśmy już pewne bilety. - zakończyłem.

Kobiety roześmiały się. Ciekawe co niby je bawiło. Mówiliśmy przecież na poważnie.

- Pomożemy. Lecz są dwa warunki. - zaczęła Tori.

- Wypełnimy je. - obiecał Arion.

- Więc jeden, wy zapłacicie na nasze bilety. Dwa powiedziecie nam gdzie to i z jakiej potrzeby tam lecicie. Nie powiemy nikomu nic, a nic, lecz chcemy to wiedzieć.

- Zapłacimy. - potwierdził Ricc.

- A gdzie lecicie? - dopytywała Sue.

- Hiroshima.

- To całkiem niedaleko, przynajmniej samolotem. - kobiety wymieniły spojrzenia.

- Tak, mniej niż trzy godziny.

One znowu wymieniły spojrzenia i pokiwly głowami.

Zanim się obejrzałem siedziałem już w samolocie i obserwowałem chmury pod nami. To niesamowite jak wysoko lecimy... Zamknąłem oczy i starałem się zasnąć.

Au: witajcie! Rozdział jest, krótki ale jest okej? Nie mam już nic do dodanie tutaj, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy. W ogóle to zblizamy się do końca tej historii. Jeszcze 3/4 rozdziały, epilog i koniec. Zakończenie jest wymyślane przeze mnie, kuzynke, brata i przyjaciółkę, więc... Sporo i tak musiałam zmienić, by nie.. zakłócić fabuły? Ale sądzę, że się wam spodoba, to tyle do zobaczenia.

Miłego życiaaa<3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top