3. Nowe możliwości

Gdy przekraczałyśmy próg, duża sypialnia zdawała się znikać pod ogromem porozrzucanych ubrań, poduszek oraz koców. Nieważne, czy były pryszczatymi nastolatkami, zakochanymi siedemnastolatkami i teraz dwudziestodwuletnimi dziewczynami. Zawsze mogłyśmy na siebie liczyć, a pokój Dekashi był dla nas idealnym miejscem. Naszym własnym Edenem.

— No to powiedz nam w końcu, Sora, co z tą twoją pracą. Większej zagadki już nie mogłaś nam zrobić. — Rozanielona Pani domu przybliżyła kieliszek z winem do ust, pozbawiając go zawartości.

Rozbawiona całą sytuacją spojrzałam na Hosi, która widocznie też śmiała się z zachowania przyjaciółki. Niewiele myśląc, uzupełniłam swój kieliszek oraz brunetki, a Dekashi wlałam wodę. Na całe szczęście była zbyt zajęta czekaniem na odpowiedz ze strony Sory, by cokolwiek zauważyć.

—Jestem modelką, aktualnie współpracuję z Anbu — stwierdziła, na co widocznie się zamyśliłam. Przypomniał mi się budynek, który nagle wyrósł obok mojego mieszkania.

— Ja wiedziałam! Jesteś zbyt śliczna, by tego nie wykorzystać! — krzyknęła Dekashi, uśmiechając się od ucha do ucha.

Ostatni rok nie był dla Uchihy najprostszy. Jej starsza siostra – Yumi – musiała wyjechać, by doprowadzić do niepowstania wojny domowej w kraju. Spór minął, jednak pomiędzy Konohą a Suną stale występują spięcia. Yumi Uchiha była ambasadorem Konohy, specjalizującą się w wszelkich sporach związanych z jej krajem.

Ten wyjazd kosztował Dekashi dużo zdrowia. Nie miała pewności czy jej siostra bezpiecznie wróci, by udać się do Suny musiała użyć komunikacji lotniczej. Mimo obstawy wojskowej nie miała pewności czy jej samolot nie zostanie rozstrzelany. Jednak nic się złego nie stało, a okazało się, że Kiba Inuzuka był perfekcjonistą w pocieszaniu.

— Ale to nie wszystko — kontynuowała Sora na temat swojej pracy. — Udało mi się załatwić pracę dwóm ślicznym dziewczynom! — Uradowana, delikatnie klasnęła w dłonie, spoglądając na nasze zaskoczone miny.

— O czym Ty mówisz? — Złotooka momentalnie wytrzeźwiała.

— O tym, że od poniedziałku będziesz piastować stanowisko asystenta  managera od spraw marketingu, a nasza Yuki będzie zajmować się fotografią na planie zdjęciowym. 

— Przepraszam, co? — spytałam, dolewając sobie trunku pod sam szczy naczynia.

— Och, Yuki. Anbu zajmuje się nie tylko modelingiem. Głównie jest to firma produkująca filmy. Nie mogę uwierzyć, że o niej nie słyszałaś. Od zeszłego roku tak się rozrosła, że jej filmy puszczane są w krajach na całym świecie.

Zaskoczone musiałyśmy na spokojnie przemyśleć słowa przyjaciółki. Za duża ilość spożytego alkoholu dawała się we znaki, całkowicie spowalniając nasz tok myślenia. Gdy jednak poukładałyśmy sobie wszystkie ważne informacje, na naszych ustach ukazał się szeroki uśmiech.

— Sora, jesteś wielka! — krzyknęłam, rzucając się przyjaciółce na szyję, chwilę później dołączyła się do tego Dekashi.

— To może teraz zaczniemy od tego, czego chciał Kiba — zaczęła Hosi, przypominając sobie wcześniejszą rozmowę z przyjaciółkami, a właściwie to, na czym się zakończyła.

— Właśnie, Deki, czego on ode mnie chciał?

— Jakby to ująć.. Tak jakby ze sobą chodzimy — mówiąc to, Uchiha zatopiła usta w trzymanym w dłoni kieliszku starając się nie spoglądać na swoje przyjaciółki.

— To wspaniale! — stwierdziła Sora, jednak jej zapału nie podzielałam. Zaskoczona siedziałam obok przyjaciółek. Gdy już chciałam coś powiedzieć, Dekashi westchnęła.

— Niezadowolona, co?

— A jak mam być, Deki? Nie pamiętasz, jakim był dla nas chamem? Ze względu na to, jak potraktował wtedy Hinatę, jesteś w stanie dalej na niego patrzeć?

Na dźwięk słów Sarutobi Dekashi zamilkła.

Kiba studiował wraz ze mną prawo. Na początku się zaprzyjaźniliśmy, przez co dziewczyny również miały możliwość się z nim spotykać. W tym samym czasie młody Inuzuka chodził z niebieskowłosą przedstawicielką klanu Hyuga – Hinatą. Rodzina ta jest tak potężna, że gdy Kiba zostawił swoją dziewczynę dla jakiejś przypadkowej laleczki, ojciec Hinaty wpadł w taką furię, że młody kochaś przez miesiąc nie mógł uczęszczać na uczelnię. Oczywiście załamana dziewczyna wyjechała do Japonii do swojego kuzyna, podobno poznała tam zabójczo przystojnego bruneta, jednak do teraz nie wiadomo, co się z nią dzieje.

— Będziesz mi matkować? — oburzyła się Dekashi, a na jej twarzy malowała się złość.

— Czuję się zobowiązana, byś nie spieprzyła sobie życia — odparłam, starając się nie zranić przyjaciółki. Zależało mi na tej białowłosej, jednak nie mogłam zrozumieć, dlaczego postanowiła się wpakować w takie gówno.

— Daj mu drugą szansę — zaczęła Hoshi. — To było kilka lat temu, wszyscy od tamtego czasu się zmieniliśmy — odparła. Wiedziałyśmy, że ma rację.

— Obiecaj mi, że to rozpatrzysz.

— Oczywiście, koalo! — odpowiedziałam, przytulając do siebie Uchihe.

Ponownie razem. Mimo tej przerwy wcale się nie zmieniłyśmy, dalej krytykowałyśmy swoje złe decyzje oraz wspierałyśmy na każdym kroku.

Życie nie było łatwe dla żadnej z nas.

Dekashi straciła rodziców w młodym wieku, przez co jeszcze bardziej nie mogła pogodzić się z ich odejściem. Jednak po śmierci wraz z siostrą otrzymały spadek z domem, dzięki czemu mogą się rozwijać jak również zaoszczędzić otrzymane pieniądze.

Rodzice Sory rozstali się, gdy miała jakieś dziesięć lat. Tworzyli toksyczną atmosferę, tym samym nie zwracając uwagi na to, jak bardzo krzywdzą swoje jedyne dziecko. Na szczęście matka Sory postanowiła zostawić zakłamanego męża. Dzięki tej decyzji jest szczęśliwą posiadaczką własnej firmy nieruchomościowej.

Ja natomiast jestem sierotą od urodzenia, nie poznałam swoich rodziców. Mimo to nigdy nie czułam się w żaden sposób zaniedbana.

W życiu każdej z nas pojawił się anioł, osoba, która pomogła nam w tak ciężkich chwilach. U Dekashi była to jej siostra. Sorze pomogła dyrektorka ich podstawówki, która teraz jest prezydentem w Konosze – Tsunade. Ja u swojego boku miałam Yamato.

Wszystkie wiedziałyśmy, że gdyby nie ta jedna osoba, nigdy nie byłybyśmy tym, kim jesteśmy teraz.

— Mam tatuaż! — krzyknęłam, szokując tym faktem swoje przyjaciółki.

— Jak mogłaś?!

— Miałyśmy zrobić sobie razem!

Oburzone dziewczyny z żalem spoglądały na mnie, gdy starałam się z tego jakoś wyplątać.

— To był moment. Poczułam się zbyt wolna w Los Angeles i postanowiłam zaszaleć. Ale prawie go nie widać — odparłam.

— Powinnam być wściekła, ale zbyt się cieszę na jutrzejsze pójście z wami do pracy! — stwierdziła Sora, doprowadzając do zakrztuszenia się Dekashi.

— Już jutro?! — krzyknęła białowłosa, opadając na miękkie łózko. — Ja z wami nie wytrzymam, dziewczyny. Już nic mi nie mówicie do końca!

— Lepiej opowiadaj o Kibie! — zaczęłam, starając się stworzyć uśmiech na swojej twarzy, co wychodziło mi opornie.

— Jest naprawdę świetnym chłopakiem, ale nie chcę za szybko podejmować kolejnych kroków.

— Trzymacie się za ręce? — spytałam

— Oczywiście!

— A całusy? — dodała Sora

— Tylko w policzek.

— No to chłopak nie wiedział, że pisze się na życie w celibacie — stwierdziła niebieskooka, doprowadzając przy tym mnie do płaczu. Gdy obie wiłyśmy się ze śmiechu, Dekashi obrażona zaplotła ręce na klatce piersiowej.

Młoda Uchiha w sprawach miłosnych była stanowcza. Dopóki nie miała pewności, że dany adorator jest tym jedynym, bądź ma do tego duże predyspozycje, to kandydat nie mógł liczyć na nic więcej niż buziaki w policzek oraz przytulanie. Wszelki głębszy kontakt był jej zdaniem zbędny. Może dla większości obcych dziewczyn, jak i mężczyzn, było to dziwne. Jednak my w stu procentach wspierałyśmy ją, mimo że nie zawsze to ukazywałyśmy. Podziwiałyśmy jej wytrwałość oraz stosunek do mężczyzn.

— Musimy iść spać, jutro wielki dzień — powiedziała Sora, idąc do łazienki. Zaraz po niej my pojedynczo również tam poszłyśmy. Gotowe do snu leżałyśmy na łóżku Dekashi.

— Chyba jesteśmy już za duże — stwierdziłam, kręcąc się w miejscu.

— To Sora ma za duże biodra.

— A ty cycki — odpowiedziała jej Hoshi ze śmiechem.

Gdy w końcu wszystkie się uspokoiłyśmy, postanowiłyśmy spróbować zasnąć. Mimo zaskoczenia związanego z nową pracą, wraz Dekashi byłyśmy bardzo podekscytowane. Nie mogłyśmy się doczekać na to, co przyniesie im nowa praca.

Co więcej, tego wieczora od dłuższego czasu przestałam myśleć o Gaarze.


*


—Tak więc, moje drogie, tutaj zacznie się wasza przygoda — zaczął brunet z bliznami na lewej części twarzy.

Grzecznie przechodziłyśmy do kolejnych pomieszczeń, słuchając wypowiedzi współwłaściciela Anbu. Zajmował się on nowymi pracownikami, a z tego, co słyszałyśmy do tej pory, główny właściciel jest podobno typowym chamem.

Wchodząc do jednego z kilkunastu pokoi, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Duży pokój z białymi ścianami, w centrum znajdowały się statywy, softboxy oraz lampy. Coś, co kiedyś było zwyczajnym marzeniem, w tym momencie stawało się jej realną pracą. Wciąż nie wiedziałam, jak Sorze udało się wdrożyć do tak popularnej firmy dwie zwykłe osoby.

Nim się spostrzegłam, zgubiłam swoje przyjaciółki, które miały udać się do sektora Dekashi. Chcąc zapamiętać wszystkie szczegóły tego pięknego miejsca, przechodziłam przez kolejne plany zdjęciowe, na których przyjdzie mi pracować.

Gdy nareszcie odnalazłam drzwi z napisem „marketing", uśmiechnęła się do siebie. Otwierając je, minęłam się z nieznajomym sobie blondynem. Chłód bijący od niego poczułam raz w przeszłości, był identyczny jak Gaary. Zdezorientowana  zatrzymałam się, a po odwróceniu dostrzegłam spoglądającego na mnie niebieskookiego.

— Znamy się? — zapytał chłopak z widocznie lekceważącym tonem.

— Wątpię — odparłam oschle, odwracając się na pięcie i chcąc stracić z oczu tego dziwnego mężczyznę.

Gdy dostrzegłam przyjaciółki z przewodnikiem, uradowana podeszłam do nich. Nie mogłam jednak skupić się na słowach wypowiadanych przez bruneta. Cały czas widziałam przed oczami pyszałkowatego blondyna. Miałam nadzieję nigdy więcej go nie spotkać.


*

Słoneczka! 

Już powoli coś się zaczyna dziać i mam nadzieję, że również się cieszycie z tego powodu. :D 

Przyznajcie się, obstawialiście gdzie pracuje Sora? Kto zgadł? ^^

Chciałam by ten rozdział był luźniejszy, gdyż kolejny będzie dość smętny. Niestety, ale takie też muszą wystąpić. 

Piszcie mi swoje opinie, jestem ich bardzo ciekawa! <3

XOXO ~ Vivi 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top