17. Czym jest przyjaźń?


Leżąc obok Naruto czułam jak jego klatka piersiowa podnosi się i opada. Był taki spokojny.

Pogrążony w śnie leżał na plecach pozwalając mi tym samym ułożyć się na nim wygodnie. Liczyłam ile razy mruknął przez sen, starałam się zrobić wszystko by na chwilę nie myśleć o mężczyźnie leżącym w innym miejscu.

Spoglądając na okno widziałam jak słońce powoli wstaje. Nie wiedziałam czy nie spałam od dwóch czy może trzech godzin. Wiedziałam, że gdybym zasnęła mogłabym śnić o życiu którego nie chce, a które mimo wszystko chce się do mnie dostać.

Nigdy nie pomyślałabym, że ciche stukanie do drzwi o godzinie czwartej nad ranem nie jest tylko wytworem mojej wyobraźni. Gdy jednak nasilało się doszło w końcu do mnie, że jest ono prawdziwe.

Wstając powoli z łóżka starałam się nie obudzić śpiącego obok narzeczonego. Miałam szczęście, bo tego śpiocha bardzo ciężko było ściągnąć z łóżka.

Zarzucając pierwszą lepszą bluzę podeszłam powoli do drzwi, spoglądając przez judasza szybko je otworzyłam.

Przede mną stała przemoknięta Sora i na wpół sucha Dekashi. Na ich twarzach malował się strach. Niewiele myśląc założyłam pierwsze lepsze buty i opuściłam mieszkanie. Nie chciałam obudzić Naruto, a tym bardziej by podsłuchał naszą rozmowę.

— Powiedz mi proszę, że zadzwoniłaś na policje...— Sora szepnęła jak najciszej tylko potrafiła. W takim razie Dekashi jej powiedziała. Na dworze panowała wichura. Wiatr zdecydowanie wiał zbyt silnie na tą porę roku, a uderzające krople deszczu sprawiły, że już prawie cała przemokłam. Jednak w tej chwili nie miałyśmy głowy do tego by gdzieś się schować. — Wiedziałam, cholera! — syknęła. — To pewnie on kaszlał gdy byłam u Kankuro, jak mogłam od razu tego nie zgadnąć!

— Bo ludzie od tak nie wstają z grobu — mruknęłam. Oparłam dłonie z tyłu głowy czując jak przytłaczające mnie informacje oraz chęć zapalenia papierosa zaczynały mnie przytłaczać.

— Byłaś u niego w domu? Cholera powinnam im zabronić.. — tego się nie spodziewałam. Dekashi chyba też nie była świadoma tego co przed chwilą wypowiedziała. Zdezorientowana spoglądała na nas.

— O czym Ty mówisz? — starałam się zapanować nad emocjami. Jednak widziałam jak Sora powoli dochodzi do granicy. Deszcz przestawał padać, jednak my dalej nim ociekałyśmy.

— Komu zabronić? Deki o co chodzi? — spytała Hoshi przez zaciśnięte zęby.

Nie wiedziałam dokładnie co chwile później miało miejsce. Dekashi objęła dłońmi ramiona próbując się uspokoić. Mogłabym przysiąść, że przez chwilę w jej złotach oczach widziałam błysk.

— A co miałam robić?! Musiałam cię bronić! Znowu byś jak jakaś debilka wpadła w niego po uszy!

— To by była moja decyzja! — odwarknęłam.

— Przerabiałyśmy to Yukiko, źle ci się żyje? Chcesz znowu płakać popełniając ten sam błąd?

— Ale zaczekaj.. — zaczęła Sora. — ty wiedziałaś, że on nie umarł?

To pytanie wbiło mnie w ziemię. Wcześniej nawet o tym nie pomyślałam, a teraz wszystko układało się w całość.

— No tak — westchnęłam. — Nie zawracaliście dlatego, że Sasuke dostał smsa o nieznanej ci treści. Doskonale wiedziałaś, że był chory, a wtedy dowiedzieliście się, że trafił do szpitala. Mam racje? — Jedyną odpowiedzią jaką dostałam była głucha cisza, a to było dla mnie wystarczające potwierdzenie. Z niedowierzaniem spoglądałam na przyjaciółkę, która nawet się nie broniła.

— To da się na sto procent lepiej wyjaśnić. — Zaczęła Sora. Widziałam jak cała zaczęła dygotać, obie nie miałyśmy pojęcia co się dzieje.

—Nie potrzebuje więcej wyjaśnień. — Odwróciłam się na pięcie zostawiając je na parkingu pod blokiem. Po raz pierwszy w życiu poczułam, że nasza przyjaźń jest zagrożona. Jednak nie chciałam teraz szukać rozwiązania, nie miałam na to siły i potrzebowałam odpoczynku.

Wchodząc do mieszkania poczułam obezwładniającą mnie bezradność. Po zamknięciu drzwi opadłam bezsilnie na ziemie starając uciszyć swój szloch.

Nic nie miało sensu. Łzy spływały mi po policzkach, serce biło coraz szybciej a w głowie panował mętlik. Niewiele wiedziałam, jednak jednej rzeczy byłam pewna. Musiałam stawić czoła przeszłości, musiałam spotkać j e g o.

*

Dzień minął mi szybciej niż mogłam się tego spodziewać. Rano Naruto wyszedł zbyt szybko, życie na planie go nie rozpieszczało, a z racji, że miałam mu pomóc załatwił mi dzień wolny.

Rozejrzałam się po pokoju czując rozprzestrzeniającą mnie pustkę. Dekashi nie odzywała się od naszej kłótni, a Sora powiedziała mi, że musi na kilka dni wyjechać służbowo. Byłam znowu sama, a wizja spędzenia całego dnia z moimi rozmyślaniami całkowicie mnie zniechęcała.

Spojrzałam w lusterko w przedpokoju. Wyglądałam gorzej niż tragicznie, brudne włosy, zmęczona twarz. Miałam niecałe dwie godziny by doprowadzić się do ładu, a w tym stanie było to dla mnie wyzwanie.

*

Obiecałam Naruto mu pomóc, wiedziałam, że beze mnie biedna dziewczynina mogłaby się wystraszyć na starcie. A szczerze mówiąc chciałam jej pokazać się z jak najlepszej strony skoro miałam wyjść za jej jedynego kuzyna.

Wiele nasłuchałam się o młodszej kuzynce ukochanego. Kiedy poruszał jej temat to usta mu się nie zamykały, a używał przy tym tak pięknych słów, że czasami wydawało mi się iż to w niej jest zauroczony. Jednak nie mogłam się dziwić, byli swoim jedynym rodzeństwem i do tego prawie całe życie spędzili ze sobą. Ich rozłąką był wyjazd dziewczyny na studia. Z tego co mówił Naruto oboje bardzo to przeżyli, jednak to on więcej płakał.

Uważałam ich więź za coś uroczego i naprawdę niespotykanego, dlatego cieszyłam się wiedząc, że dane będzie mi poznać tą młodą Uzumaki.

Zdenerwowana czekałam przy wyjściu z bramek na lotnisku. Wiedziałam, że jej samolot miał opóźnienie, jednak moje zdenerwowanie wzięło górę gdy minęło piętnaście a on dalej się nie pojawiała.

Na pewno coś jej się stało.. Naruto mnie zabije!

Wystraszona stanęłam na palcach, a następnie zaczęłam się przepychać przez tłum innych czekających. Wygląda na to, że dzisiejszego dnia wiele osób miało przylecieć z Australii do Konohy. Po wzięciu głębszego oddechu chwyciłam mocniej kartkę i jej napis skierowałam do wyjścia z którego zaczęli wychodzić ludzie. Odetchnęłam z ulgą.

W lotniskach uwielbiałam jedno, unosząca się w nim radość. Z nieukrywanym zadowoleniem spoglądałam jak staruszek w podeszłym wieku podchodzi do kobiety, jego rówieśniczki, i podając jej kwiatka musnął czule jej usta. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Przenosząc wzrok dalej dostrzegłam, że większość osób przybyłych przytula swoich bliskich. Aura szczęścia wypełniała mnie od wewnątrz. Każdy chciał w pośpiechu podejść do ukochanej osoby, móc ją nareszcie dotknąć i zobaczyć jej uśmiech.

— Ty musisz być Yukiko — usłyszałam damski głos z delikatnym brytyjskim akcentem. Odwracając się ujrzałam czeerwonowłosą dziewczynę. Byłam w szoku, że Naruto pominął jej charakterystyczny kolor włosów, ale teraz widziałam jak bardzo była ona podobno do swojej zmarłej ciotki. — Jestem..

— Leia! Oczywiście! — bez zastanowienia przerwałam jej, po czym zrobiłam kolejną głupotę. Aura miłości zbyt mi się wdała więc przytuliłam ją mocno. Po chwili dopiero do mnie doszło, że źle robię, gdy nie odwzajemniła mojego uścisku.

— Naru mówił, że jesteś bardzo tulaśna ale tego się nie spodziewałam — słysząc jej śmiech i czując jak mnie przytula poczułam ulgę. Może i byłam bezmyślną idiotką, ale na całe szczęście ona to odwzajemniła.

— Pewnie jesteś zmęczona, masz ochotę coś zjeść? — spytałam uważnie przyglądając się dziewczynie. Była naprawdę śliczna. Długie, czerwone włosy sięgały jej do piersi, część z nich była spięta w niewielki koczek na górze głowy dodając jej przy tym uroku. Z tego co wiedziałam od Naruto była ode mnie młodsza zaledwie o rok, jednak czułam się przy niej o wiele starsza.

Zapewne poczuła, że jest obserwowana i swoimi szarymi tęczówkami zerknęła na mnie.

— Jestem brudna?

— Słucham? — spytałam skrepowana słysząc jej pytanie.

— Uważnie mi się przyglądasz i zastanawiałam się czy może podczas lotu się nie ubrudziłam. — Całkowicie odebrała mi mowę. Nie miałam pojęcia jak się zachować, a wiedziałam, że popełniłam już drugą gafę jednego dnia. Brawo Yuki, brawo.

— Nie, nie. Wiesz co, może pojedziemy do mnie. Rozpakujesz się i odświeżysz po podróży a ja zdążę zamówić coś dobrego. Co o tym myślisz? — dziękowałam niebiosom za to, że szybko zmieniłam temat. Widząc jej aprobatę uśmiechnęłam się szeroko i chowając jej bagaż do samochodu ruszyłyśmy w stronę mojego mieszkania.

*

Będąc na miejscu Leia uważnie przyjrzała się wszystkim zdjęciom, a miałam ich dużo, jakie znajdowały się w mieszkaniu. Jak widać bardzo ją zaciekawiły, bo nawet zaprzestała swoich przygotowań do kąpieli.

— To twoje przyjaciółki? — spytała po chwili wskazując palcem na moje zdjęcie z Sorą i Deki. Przytaknęłam, jednak nie chciałam kontynuować tego tematu. Dalej czułam ból spowodowany wcześniejszą kłótnią. Uzumaki najwidoczniej to zauważyła, bo szybko zmieniła temat. — A co to za przystojniak? — wskazała na Kaname.

— Mój brat, ale uwierz mi, Naruto nie pozwoliłby mu się do ciebie zbliżyć — zaśmiałam się a ona dalej przeglądała zdjęcia. Większość nich była z Naruto, przez ponad pół roku mieliśmy wiele pięknych, wspólnych chwil, które się znajdowały na tej komodzie.

— Wiesz, że bardzo go uszczęśliwiasz? — spytała po chwili zaskakując mnie. — W życiu nie był tak szczęśliwy — kontynuowała — ale też, jest zmartwiony. Domyślasz się może o co chodzi?

— Nie — odparłam bez namysłu, a ku mojemu zaskoczeniu zabrzmiało to niemiło. Jednak ona nie odpowiedziała, krążyła po pokoju uważnie mu się przyglądając.

Przechodząc obok pastelowej kanapy wyjrzała przez okno. Stała tyłem przez co nie mogłam dostrzec wyrazu jej twarzy. Jej cichy chichot nagle rozdźwięczał w mieszkaniu.

— On jest niemożliwy — nie wiedząc o co chodzi podeszłam bliżej, stając obok niej. Wyglądając na dół ujrzałam Naruto stojącego przy limuzynie, na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.

— Pośpiesz się, bo brat nie lubi czekać. — Zaśmiałam się i poszłam się przebrać do pokoju.

Czując przepełniającą mnie radość wraz z Leią zeszłyśmy na dół. Byłam trochę zawstydzona tym, że młodsza ode mnie dziewczyna wygląda dużo lepiej, jednak nie mogłam zaprzeczyć, Uzumaki miała w sobie „to coś" co dodawało jej niesamowitego uroku. Na początku myślałam, że to zasługa długich, czerwonych włosów, później stwierdziłam, że to pewnie przez duże, szare oczy. Jednak stwierdziłam, że wszystko idealnie ze sobą współgra, a oszałamiająca sylwetka tylko dodawała jej urody.

—Zawiozę was na kolacje, a później muszę udać się na spotkanie. Dacie sobie radę beze mnie, prawda? — Zatroskany Naruto spojrzał na mnie. Czułam się zakłopotana nie wiedząc co odpowiedzieć, miałam duże nadzieje odnośnie mojej przyszłej relacji z jego kuzynką, jednak nie wiedziałam o czym ona myśli.

— Oczywiście, że nie! Yuki jest świetna i z chęcią spędzę z nią więcej czasu, bez Ciebie braciszku będzie prościej mi ją poznać. — Uśmiechnęła się szeroko, a jej oczy wydały się jeszcze bardziej radosne. W tamtej chwili poczułam wypełniającą mnie od środka ulgę. Jej słowa utwierdziły mnie w tym, że mamy szansę na rozpoczęcie cudownej przyjaźni.

Jednak cały czas z tyłu głowy czułam rozdzierający mnie smutek. Ostatnia rozmowa z Sorą i Dekashi bardzo nas poróżniła, by to zmienić wiedziałam, że muszę porozmawiać z kimś kto prawdopodobnie będzie znał odpowiedzi na moje pytania. 

*

Kochane słonka! <3 

Jak widzicie pojawiła się tutaj nowa postać, a mianowicie Leia Uzumaki. OC cudownej tearullez . Swoją drogą, musicie zerknąć na jej konto i koniecznie przeczytać jej opowiadania. Są tak wspaniałe, że aż słów mi brak! <3

Do tego, Sora założyła nowo konto SoraKurosaki89 . Założyła tam nowe opo z shotami z Bleacha. Nie oglądałam tego anime, ale na sto procent tam zajrzę, bo jak wiecie, Sora pisze obłędnie! 

Jak wam się podoba rozdział? Troszkę zaskoczeni? 

Życzę miłej niedzieli kochane moje misiaczki. Do następnego! <3

XOXO ~ Vivi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top